Problemy Zielińskiego w Napoli. Gdzie się podział reprezentant Polski?

Problemy Zielińskiego w Napoli. Gdzie się podział reprezentant Polski?
Vincenzo Izzo / Shutterstock.com
Poprzedni sezon był najlepszym w karierze Piotra Zielińskiego. Polak odgrywał czołową rolę w Napoli i należał do grona topowych pomocników w Serie A. Jednak dziś, podczas gdy drużyna z Neapolu wskoczyła na wyższy poziom, “Zielu” zaliczył spory regres i trudno w nim dojrzeć zawodnika, którym zachwycały się całe Włochy.
Co do talentu Piotra Zielińskiego trudno było mieć wątpliwości. Pod względem techniki, zmysłu do gry jeden na jeden, dynamiki, perfekcyjne obunożności, umiejętności rozgrywania i napędzania akcji Polak wyróżniał się od dawna. Kolejni trenerzy i selekcjonerzy jak mantrę powtarzali, że jest pomocnikiem kompletnym, ma ogromny potencjał i brakuje mu już tylko tego ostatniego kroku, by wejść na najwyższy poziom.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wszystko wskazywało na to, że w końcu udało mu się ten krok wykonać pod okiem Gennaro Gattuso. Polak stał się jednym z najważniejszych piłkarzy Napoli obok Lorenzo Insigne oraz Kalidou Koulibaly’ego i zaliczył zdecydowanie najlepszy pod względem liczb sezon w karierze. Osiem goli i 11 asyst w Serie A było znakomitym wynikiem, a i tak te liczby w pełni nie oddawały jego wpływu na grę ekipy spod Wezuwiusza oraz luzu i pewności siebie jakie złapał w sezonie 2020/21.

Najlepsza wersja polskiego fantasisty

Luis Alberto umieścił go w swojej jedenastce najlepszych graczy Serie A, Pepe Reina opowiadał, że zachwycił go od pierwszego wejrzenia i jest piłkarzem na poziomie Realu lub Barcelony. Legendarny Sandro Mazzola podkreślał,, że kiedy ogląda mecze Napoli, to chwilami widzi w Piotrku samego siebie. Natomiast Gennaro Gattuso rozpływał się, że Polak na boisku wręcz tańczy z piłką przy nodze.
Wydawało się, że w końcu będziemy mogli regularnie oglądać najlepszą wersję polskiego pomocnika. Tymczasem dziś “Zielu” wzbudza jedynie ogromny niedosyt, stracił swój błysk i w ogóle nie przypomina Piotra, którego gra jeszcze niedawno wszystkim imponowała. W Napoli Luciano Spallettiego, w którym praktycznie każdy piłkarz pokazuje swoją najlepszą wersję, w którym odrodził się nie tylko Fabian Ruiz, ale nawet Mario Rui, Zieliński stał się cieniem samego siebie.
Na sytuację Polaka zwracają ostatnio coraz większa uwagę włoskie media, choć część z nich stara się znaleźć w tej sytuacji pozytywy.
- Skoro Napoli gra na takim poziomie i bije rekordy mimo takiej dyspozycji polskiego fantasisty, to trzeba się zastanowić na co będzie ich stać, kiedy odzyskają Zielińskiego - zastanawia się “La Gazzetta dello Sport”. - Problemy fizyczne miały wpływ na dyspozycję Polaka, który musi odnaleźć najlepszą formę. Ze względów techniczno-taktycznych problem nie istnieje, ponieważ Zieliński reprezentuje sobą idealnego ofensywnego pomocnika dla Spallettiego, który oczekuje dużej mobilności i jakości w tej strefie boiska - podkreśla autor artykułu.

Zagubiony w labiryncie

Nie znaczy to oczywiście, że byłego gracza Empoli i Udinese omija krytyka. Wręcz przeciwnie, po ostatnim meczu przeciwko Romie zostało oceniony jako najgorszy piłkarz na boisku. “La Gazzetta” dała mu notę 5, podsumowując, że wędruje po swoim labiryncie i trudno tak naprawdę stwierdzić, jaką pełni rolę na boisku.
I to jest coś, co faktycznie może martwić. Piotr Zieliński zanotował bardzo wolny start sezonu, przeplatany urazami i brakiem pełni formy fizycznej, jednak zamiast się rozkręcać, pozostaje w szarości. Nie gra na tragicznym poziomie, wciąż ma przebłyski i nadal potrafi pojedynczymi zagraniami coś wnieść, o czym świadczy gol z Sampdorią, czy asysty przeciwko Cagliari oraz Fiorentinie. Ale to poziom daleki od tego, do którego ostatnio przyzwyczaił.
Zresztą trudno wyciągać wnioski z samych “liczb”. Gdyby tylko trochę lepiej wykańczał akcje, to w Lidze Europy zdobyłby gole zarówno ze Spartakiem oraz z Leicester, a gdyby Victor Osimhen ciut lepiej spisał się po podaniach Polaka, to miałby kolejne asysty czy to z “Lisami”, czy Fiorentiną w lidze, kiedy Nigeryjczyk wybornie złożył się do świetnej podcinki od Zielińskiego, jednak piłka po strzale przewrotką minęła bramkę.
Co więcej, współczynnik xA per 90, czyli oczekiwanych asyst na 90 minut, ma najwyższy w karierze: 0.22, w porównaniu do 0.19 podczas poprzedniego sezonu. Tak samo jest zresztą z liczbą asyst w przeliczeniu na rozegrane 90 minut: 0.45 to jego najlepszy wynik w Serie A, przebija 0.36 w rozgrywkach 2020/21 oraz 0.34 w sezonie 2016/17. Odrobina więcej szczęścia i na papierze wszystko wyglądałoby w normie, a nawet ciut lepiej.
Wystarczy jednak obejrzeć mecz Napoli, by zobaczyć, że do normy jest Polakowi daleko. Brakuje mu tego, czym najbardziej zachwycał w ostatnich latach: nagłych zrywów i zmian kierunków, którymi mylił i zostawiał daleko w tyle rywali. Luzu w grze jeden na jednego, tych wszystkich kanałów, które seriami zakładał w poprzednim sezonie. Przekładanek, którymi tak jak chociażby Gaetano Castrovillemu “łamał kostki” w stylu koszykarzy z NBA.
Zresztą sam piłkarz nie ukrywa, że daleko mu do najwyższej formy.
- To prawda, nie jest w tej chwili łatwo, ale niedługo wrócę na swój poziom. Sytuacja poprawia się z dnia na dzień, więc jestem spokojny: niedługo wrócę do formy - stwierdził Zieliński przed czwartkowym meczem z Bologną, który rozpoczął na ławce.

Nieobecny

Można zresztą po prostu głębiej wgryźć się w liczby. Założone siatki: 0, w porównaniu do 13 w poprzednim sezonie i ośmiu rok wcześniej. Liczba kontaktów z piłką na mecz spadła z 55 do 47.6, choć u Luciano Spallettiego gra niżej, w związku z czym częściej powinien być pod grą (wcześniej jako ósemka notował kontakty na poziomie 72-82 na mecz). Liczba prób dryblingów spadła o prawie połowę, ich skuteczność o prawie 19%. Progresywny (w kierunku bramki rywala) dystans przebiegnięty z piłką poleciał z 203 i 133 jardów w ostatnich dwóch latach na zaledwie 85. Wbiegnięcia z piłką w pole karne spadły do okrągłego zera. Podania w ostatnią tercję spadły z poziomu 4.25 na 2.89, a w sezonie 2019/20 były na poziomie 8.03.
Celnie podsumowuje to “Calciomercato”:
- Oczekujemy więcej, my, Spalletti, kibice i on sam od siebie. To nie bicie na alarm, Napoli wygrywa, a Zieliński regularnie gra, ale z pewną jakością - niczym z wielką mocą - wiąże się wielka odpowiedzialność, oczekiwania wobec niego są zawsze duże - twierdzi autor.
I w tym całe sedno, gdyby na takim poziomie grał Eljif Elmas, to nikt nie miałby pretensji. Jednak po tym, jak Polak prezentował się w poprzednim sezonie, presja oraz wymagania wzrosły. Ma być jednym z tych, którzy ciągną Napoli w górę, a nie pozostawać w cieniu.
Postawa polskiego pomocnika jest coraz mocniej krytykowana i jeśli nie wróci na dawne tory, to tego typu głosy będą tylko przybierały na sile.
- Napoli jako drużyna może nadrabiać słabsze występy gracza, ale on nie powinien w tej chwili grać. Dostawał szansę i trudno powiedzieć czemu, ale nie ma go w grze - twierdzi Salvatore Bagni. - Wydaje się nieobecny, a Spalletti musi się zastanowić co dalej. Inny Zieliński jest fundamentalną postacią dla Napoli, ale nie ten - podsumowuje były piłkarz między innymi Interu oraz Napoli.
Także sam Spalletti nie ucieka od tego tematu, choć daleko mu do dramatyzowania.
- Zieliński? Nadal nie pokazał tego co ma najlepsze, oczekuję na jego najlepszą wersję z otwartymi ramionami - powiedział przed meczem z Bologną włoski trener. - Ma jakość w poruszaniu się, strzał z dystansu, potrafi zerwać się tak, że rozrywa rywala na dwie części. Nie jest w najlepszej formie, ale widzę, że rośnie. Regularna, częsta gra mu pomoże, musi odpalić swój silnik, ponieważ go potrzebujemy - stwierdził szkoleniowiec Napoli.

Tęsknota

Trudno stwierdzić, co takiego wydarzyło się z Piotrem Zielińskim, że zalicza tak przeciętny jak na swoje możliwości start sezonu. Być może to po prostu efekt urazów i braku formy fizycznej, po meczu z Cagliari narzekał na przeciągający się dyskomfort kostki. Trudno też zakładać, że problemem mogą być kwestie taktyczne, choć oglądając mecze ekipy z Neapolu można odnieść wrażenie, że Polak przestał być centralnym punktem drużyny, wokół którego kręci się cała gra, a momentami bywa wręcz poza nią i koledzy nie szukają rozegrania z wykorzystaniem 27-latka.
Niewykluczone również, że po prostu nie może odnaleźć się po odejściu Gennaro Gattuso, dla którego był fundamentalnym elementem zespołu i który miał mieć bardzo duży wpływ na to, że Piotr Zieliński ostatecznie, po miesiącach zastanawiania się, postanowił przedłużyć kontrakt z Napoli.
Gattuso w każdej możliwej wypowiedzi starał się podbudowywać polskiego pomocnika. Opowiadał, że nigdy nie widział piłkarza, który miałby taką łatwość dryblingu, twierdził, że to jeden z najbardziej utalentowanych zawodników, jakich widział w swojej karierze trenerskiej i zawodniczej. Chwalił jego technikę, inteligencję boiskową, strzał z dystansu i za każdym razem podkreślał, że ma jeszcze możliwości by się rozwinąć i stać jednym z najlepszych na świecie.
Luciano Spalletti, choć pytany o Polaka odpowiada pochwałami, to do zachwytów i peanów ze strony Gattuso jeszcze się nawet nie zbliżył. Choć może to tylko kwestia czasu.
- Dziękuję trenerowi, bo zawsze we mnie wierzy, postaram się mu za to zrewanżować tak szybko jak to możliwe - zapewnia Piotr Zieliński.

Przeczytaj również