Szokujący transfer w Ekstraklasie! "Walili pięściami, by się wynosił"

Szokujący transfer w Ekstraklasie! "Walili pięściami, by się wynosił"
IMAGO / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł GrabowskiDzisiaj · 11:09
Kiedy grał w Lorient, kibice walili pięściami w kraty ogrodzenia na parkingu, krzycząc, by wynosił się z klubu. Zaraz potem w Zurychu z powodu słabej gry został zmieniony w przerwie, a jego ciąg imprez doprowadził do rozwiązania umowy. Mimo to Benjamin Mendy dalej ma łatkę mistrza świata z 2018 roku i byłego piłkarza Manchesteru City. Dzięki temu w Pogoni Szczecin zarobi ponad milion euro rocznie i na nowo rozgrzeje dyskusje, po co w ogóle robi się takie transfery.
Pogoń Szczecin kupiła już kiedyś króla strzelców mistrzostw świata. Rosjanin Oleg Salenko, który na mundialu w 1994 roku strzelił sześć goli, miał nawet tyle samo lat, co Mendy, kiedy przyjeżdżał do Polski. Wkrótce okazało się, że ma problem z trafieniem na trening, a poza tym za bardzo zaprzyjaźnił się z 40-procentowym płynem. Facet, który miał podbić Ekstraklasę, rozegrał jedynie 18 minut. Okazał się niewypałem, co jest powszechnym schematem, kiedy piłkarz zasłania się dobrą przeszłością i na tej bazie szuka frajera, z którego wyciśnie jeszcze kilka złotych.
Dalsza część tekstu pod wideo

Totalna klapa

Mendy w ostatnich dwóch latach zagrał łącznie w 22 meczach. W Lorient w 2023 roku głównie wchodził z ławki, mimo że była to druga najsłabsza drużyna w lidze. Skrzydłowy Theo Le Bris opowiadał w L’Equipe, że Mendy był dobrym duchem szatni i kopalnią żartów - niestety na boisku nie dawał wiele, a drużyna spadła z ligi. Do tego co chwilę wypadał z powodu urazów. Identycznie było w Szwajcarii, kiedy w lutym zadebiutował w Zurychu. W debiucie zaliczył asystę, ale dwa miesiące później był już kontuzjowany. Po swoim ostatnim kwietniowym meczu z Bazyleą (0:4) ruszył w tango, czym rozwścieczył trenera Ricardo Moniza. Były szkoleniowiec Lechii Gdańsk wprost mówił, że Mendy nie prezentuje poziomu nawet na ligę szwajcarską.
Za plus Francuza można uznać fakt, że nie jest jeszcze sportowym emerytem, bo ma 31 lat. Jego kumpel z kadry, starszy o rok Lucas Digne, ciągle gra przecież w Premier League. Zresztą przykładowy Olivier Giroud jako 38-latek nie ma problemu ze zdobywaniem bramek w Ligue 1. Problemem Mendy’ego nie jest więc wiek, tylko to, że od dawna regularnie rozmienia się na drobne. Nie jest już tym graczem, w którym dawniej zakochał się Marcelo Bielsa, kiedy był trenerem Olympique’u Marsylia. Mendy potem był częścią wielkiego Monaco w półfinale Ligi Mistrzów. Ten zespół wypromował młodego Kyliana Mbappe, Bernardo Silvę albo Joao Moutinho. Mendy w sezonie 2016/2017 we wszystkich rozgrywkach zaliczył 10 asyst i był bestią lewej strony boiska. To wtedy trafił do Manchesteru City za ponad 50 milionów funtów (57,5 mln euro).

Wielkie bagno

Pep Guardiola w tamtym czasie myślał, że ściągał najlepszego lewego obrońcę świata. Kiedy pierwszy raz zobaczył Mendy’ego, spontanicznie ucałował go w czoło. Niestety potem chwilę musiał poczekać na jego debiut, bo Francuz już na starcie doznał kontuzji. Jego CV zawiera cztery sezony w Manchesterze, ale łącznie zagrał tylko w 50 spotkaniach Premier League. Nigdy nie stał się piłkarzem, jakiego wymyślił sobie Guardiola. Pep notorycznie karał go za spóźnienia na treningi i odprawy taktyczne, co szczególnie nasiliło się w trakcie pandemii. Lata później w dość obrazowy sposób określił swój styl życia: "Byłem jak pociąg. Jechałem szybko i po prostu jechałem dalej. Aż trafiłem do więzienia".
Ta sprawa zawsze będzie wracać w kontekście Mendy’ego. W 2021 roku Francuz został zawieszony przez klub po oskarżeniach dotyczących gwałtu. Wylądował w areszcie tymczasowym, a media rozpoczęły na niego polowanie. Rok później było jeszcze gorzej, bo zarzuty wytoczyło mu łącznie siedem kobiet. Mendy tłumaczył się potem, że nigdy nie ukrywał swojego imprezowego stylu życia. Przespał się z "setkami kobiet", ale zawsze za ich zgodą. Był w szoku, że to on trafił na widelec, bo podobne przygody mieli inni gracze Manchesteru City, jak Jack Grealish, Kyle Walker i Raheem Sterling. Kiedy klub przestał płacić Mendy’emu pensje, to właśnie koledzy z dawnych imprez pomagali mu pokrywać koszty prawne. Francuz z dnia na dzień stał się zawodnikiem widmo - nie było go w kadrze City. Zresztą Federacja Angielska momentalnie go zawiesiła, kiedy dowiedziała się, że jedna z oskarżycielek była niepełnoletnia w momencie rzekomego przestępstwa.

Walka o wolność

Mendy oficjalnie przestał być graczem Manchesteru City w 2023 roku. Przez ostatnie dwa lata nie dostawał pensji, więc złożył pozew do Trybunału Pracy, domagając się wypłaty 11 milionów euro zaległych wynagrodzeń. Ostatecznie sąd orzekł, że City mogło wstrzymać wypłatę Mendy’ego, ale tylko wtedy, kiedy był w areszcie (cztery miesiące). W ten sposób zawodnik odzyskał 8,5 miliona funtów. Opowiadał potem, że w najgorszych chwilach swojego życia pomagali mu koledzy z drużyny, ale samym zachowaniem klubu jako organizacji był rozczarowany. Ostatecznie w lipcu 2023 roku został uniewinniony. Gdy sędzia odczytał werdykt, Mendy nie mógł powstrzymać łez. Po wyjściu z budynku sądu, w otoczeniu prawników i ochroniarzy, powiedział tylko jedno słowo: "Alhamdulillah" ("Dzięki Bogu" po arabsku), podnosząc palec ku niebu.
Świat piłki momentalnie wysłał mu wsparcie. Paul Pogba pisał na Instagramie: "Teraz chciałbym zobaczyć przed sądem tych, którzy wcześniej zbrukali jego nazwisko na podstawie fałszywych oskarżeń". Wpisy w podobnym tonie publikowali Memphis Depay, Vinicius Junior i Jack Grealish. Uniewinnienie Mendy'ego wywołało szeroką dyskusję o brytyjskim wymiarze sprawiedliwości w sprawach o przestępstwa seksualne. Organizacje kobiece podkreślały, że uniewinnienie nie oznacza, że oskarżenia były bezpodstawne, tylko że nie udało się udowodnić winy. Zwolennicy Mendy'ego wskazywali natomiast, że sprawa pokazuje niebezpieczeństwo przedwczesnego wydawania wyroków przez opinię publiczną.

Życie na nowo

Kiedy Mendy wracał do piłki po dwóch latach, był tak zdruzgotany mentalnie i finansowo, że musiał sprzedać dom w Cheshire. W Lorient początkowo spał w centrum treningowym, głównie po to, by odciąć się od ludzi i mediów. Z czasem wynajął mieszkanie na Airbnb i zaczął żyć jak normalny człowiek. W grudniu strzelił gola przeciwko Marsylii, ale zaraz potem doznał kontuzji. W Lorient tylko trzy razy wyszedł w podstawowym składzie. Kilka razy był wygwizdywany, a po spadku fani mieli go już totalnie po uszy. Po klubie zaczęły krążyć plotki, że Mendy bardziej niż na walce o utrzymanie, skupiony jest na wyjazdach do Paryża, gdzie dalej kusiły go neony i stołeczny blichtr.
Podobnie wyglądało to w Szwajcarii, choć tam dużo szybciej mu podziękowano. Gdy w lipcu 2025 roku opuszczał Zurych, trudno było rozpoznać w nim piłkarza, który kiedyś wygrywał mistrzostwo świata. Chociaż od razu trzeba dodać, że zagrał tam tylko w jednym meczu przez 40 minut, bo lewa strona należała do Theo Hernandeza. Mendy w kadrze ostatni raz zagrał w 2019 roku, czyli sześć lat temu. Mniej więcej wtedy skończył się jako zawodnik z topu.
Oczywiście dla Pogoni Szczecin to ciekawy ruch marketingowy, bo nawet L’Equipe stworzył już osobny artykuł: "Wszystko, co musisz wiedzieć o Pogoni". Ten transfer dudni w BBC, CNN i wszystkich największych mediach świata. Ale zaraz, kiedy kurz opadnie, wrócą pytania o formę sportową Mendy’ego i docinki, by już teraz obstawić wszystkie bramki w dyskotekach i agencjach towarzyskich.

Przeczytaj również