Główny hamulcowy Manchesteru United. “Tykająca bomba zegarowa”

Główny hamulcowy Manchesteru United. “Tykająca bomba zegarowa”
Han Yan / PressFocus
Ten sezon kibice Manchesteru United z pewnością zakończą w dobrych nastrojach. Pozytywne wyniki stanowią świetny prognostyk na przyszłość klubu, który ma jednak swoje problemy. Na przykład konieczność zmian w środku pola. By zrobić progres, należy wymienić jeden “klocek” - najlepiej Freda.
Pobyt Brazylijczyka na Old Trafford przypomina sinusoidę. Raz kibice bezlitośnie go besztają, aby po serii kilku niezłych występów znowu zacząć w niego wierzyć, aż w końcu jednak Fred staje się najbardziej frustrującym piłkarzem z całego zespołu. United, by na stałe zadomowić się w gronie zespołów walczących o najważniejsze trofea, potrzebują nie tylko graczy lepszych, lecz również stabilizacji i zawodników godnych zaufania. A do takiej grupy Freda zaliczyć nie można.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Z nimi w środku pola nie można walczyć o trofea”

Ole Gunnar Solskjaer w tym sezonie najczęściej stawiał na zabezpieczenie środka pola w postaci duetu Fred - Scott McTominay. Obaj nie są wirtuozami i nie gwarantują fajerwerków w rozegraniu, lecz oferują inne aspekty: wybieganie i waleczność. Dlatego też wygrali rywalizację z Nemanją Maticiem. Norweski menedżer, zwłaszcza od momentu wprowadzenia wariantu z Paulem Pogbą w roli fałszywego lewoskrzydłowego, postanowił postawić zasieki przed linią defensywy. Brazylijczyk i Szkot to zawodnicy, mówiąc wprost, ograniczeni. Przede wszystkim przeszkadzają rywalom i gwarantują swobodę kwartetowi ofensywnemu. Czy jednak w taki sposób da się regularnie walczyć o trofea?
Po niedawnej porażce z Liverpoolem Roy Keane w studiu pomeczowym krytykował postawę zawodników Manchesteru. Skupił się m.in. na duecie ustawionych niżej pomocników.
- Są w finale Ligi Europy, ale moim zdaniem znaleźli się tam tylko dlatego, że szybko pożegnali się z Ligą Mistrzów. Nie dajmy się na to nabrać. Dopóki w środku pola będą występować Scott McTominay i Fred, Manchester nigdy nie będzie wygrywał wielkich trofeów - mówił.
Choć Irlandczyk ma tendencję do mocno kontrowersyjnych i niekoniecznie słusznych opinii, należy dostrzec sens w jego wypowiedzi. “Czerwone Diabły” muszą wzmocnić środek pola i zrezygnować z jednego z tych dwóch zawodników. Wydaje się, że powinien to być Fred.

Najbardziej przeciętny zawodnik na Old Trafford

W futbolu jest już tak, że prawie każdy zespół potrzebuje “wyrobnika”. Zawodnika niewybijającego się umiejętnościami, lecz nadrabiającego zaangażowaniem. Takiego, któremu powierza się proste, często bardzo niedoceniane zadania. Problemy jednak zaczynają się, gdy chcesz grać o najwyższe cele, a masz ich w składzie kilku. W takiej sytuacji rzadko udaje się dłużej utrzymać na wymaganym poziomie. I właśnie z tym kłopotem zmagają się 20-krotni mistrzowie Anglii.
Rezygnacja ze Szkota lub Brazylijczyka stanowiłaby absolutnie logiczną decyzję. A pierwszy z nich góruje nad drugim. W końcu McTominay bryluje wydolnością, świetnymi warunkami fizycznymi, potrafi dorzucić istotne bramki (a w tym sezonie trafił do siatki już siedmiokrotnie). Do tego ma cztery wiosny mniej na karku i status wychowanka. No i najważniejsze - nie jest tykającą bombą zegarową.
- Za każdym razem, kiedy graliśmy się przeciwko Fredowi, zawsze pozwalaliśmy mu dojść do piłki, ponieważ potrzebował trzech lub czterech kontaktów, aby ją opanować. Nie potrafił grać na jeden czy dwa kontakty. Każdy, kto oglądał jego występy, zauważy, że często obraca się w złym kierunku. W trakcie meczu oddaje piłkę rywalowi trzy lub cztery razy. Jest zapalnikiem - mówił w październiku na antenie radia “talkSPORT” zawodnik Watfordu, Troy Deeney.
Ocena angielskiego napastnika, choć bardzo bezpośrednia, świetnie odzwierciedla największy problem pomocnika United. Reprezentant Kraju Kawy ma tendencję do oddawania rywalom futbolówki w niebezpiecznych strefach, przez co często stawia partnerów w trudnych sytuacjach. W tym sezonie również się tego nie ustrzegał.
Wystarczy przypomnieć wspomniany mecz z Liverpoolem i starcie z Leicester City w ćwierćfinale Pucharu Anglii, w których walnie przyczynił się do trafień rywali. Albo rewanżowy pojedynek z Romą, kiedy swymi błędami kilkukrotnie rozpoczynał akcje zaczepne Włochów. Bardzo nieodpowiedzialnie zachował się też w spotkaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów z PSG na Old Trafford, gdy złapał idiotyczną czerwoną kartkę i ogromnie utrudnił zespołowi walkę o pozostanie w rozgrywkach.
Przychodzące co jakiś czas serie lepszych występów, kiedy Fred bryluje licznymi przechwytami i odbiorami, zostają przyćmione właśnie takimi katastrofalnymi pomyłkami. A do tego 28-latek nie ma żadnych atutów, które wyróżniałyby go na tle partnerów z zespołu. Kąśliwy strzał z dystansu, świetne warunki fizyczne, dobry drybling, zmysł, pozwalający określić go naprawdę “inteligentnym” piłkarzem? Nic z tego. To najbardziej “przeciętny” zawodnik na Old Trafford.

Niewart 50 milionów

Wychowanek Internacionalu Porto Alegre jest chyba pierwszym ogniwem podstawowej jedenastki, które należałoby wymienić. Kupiony prawie trzy lata temu za 50 milionów funtów środkowy pomocnik nie gwarantuje jakości, jakiej można spodziewać się po graczu wartym takich pieniędzy. Zresztą należałoby się zastanowić, czy pozyskanie go w ogóle miało sens. Jeśli wierzyć angielskim mediom, Jose Mourinho tak naprawdę nie chciał ściągać go do “Teatru Marzeń”. Miał zgodzić się na transfer dopiero wtedy, gdy Ed Woodward zakomunikował mu, że nie ma szans na żadnego innego zawodnika. Portugalczyk nie miał na Brazylijczyka jakiegokolwiek pomysłu właściwie aż do zwolnienia. Początkowo podobnie sytuacja wyglądała także pod wodzą Solskjaera. Zmieniła się dopiero kiedy Paula Pogbę w poprzednim sezonie odsunęły od gry problemy zdrowotne.
Od tamtej pory Brazylijczyk, pomimo nierównej formy, jest stałym bywalcem podstawowej jedenastki. Niestety, zawsze trudno przewidzieć, jaki “tryb” akurat odpali - czy będzie czyścił wszystko w środku pola, czy może rozdawał prezenty rywalom.
Trudno pozbyć się wrażenia, jakoby miejsce w składzie utrzymywał głównie dzięki temu, że zdecydowanie lepiej nadawał się do zakładania intensywnego pressingu, niż bardzo słaby motorycznie Nemanja Matić. W końcu menedżer często przymykał oko na fakt, że swymi poczynaniami, zwłaszcza z piłką przy nodze, wprowadzał więcej chaosu, niż spokoju.
Chyba każdy na Old Trafford zdaje sobie sprawę, że idealnym nabytkiem byłby gracz umiejący czytać grę w sposób podobny do Serba, lecz bardziej dynamiczny. Gdyby boiskowe IQ Freda stało na poziomie zbliżonym do tego u bardziej doświadczonego kolegi, sytuacja ułożyłaby się idealnie. Rzeczywistość jest jednak kompletnie inna.
Prasa sugeruje, że “Czerwone Diabły” interesują się Declanem Ricem czy Wilfredem Ndidim. Właśnie tego typu zawodnik stanowiłby idealne wzmocnienie i mógłby odesłać Brazylijczyka na ławkę. Chociaż United potrafiło w tym sezonie spokojnie zapewnić sobie kwalifikację do Ligi Mistrzów i zajść daleko na wszystkich frontach (nawet odpadając z Champions League), to należy sobie jasno powiedzieć, że Fred kilkukrotnie okazywał się poważnym problemem zespołu. Dlatego też jednym z głównych celów na lato powinno być znalezienie zastępstwa dla 28-latka. Jeśli Manchester United ma wrócić na zwycięską ścieżkę, to nie z takimi zawodnikami w pierwszej jedenastce. Zakładając, że na Old Trafford planują na dłużej zerwać z przeciętnością, reprezentant Kraju Kawy stanowi co najwyżej materiał na zmiennika.

Przeczytaj również