Góralski w pierwszym składzie kadry? Jak najbardziej, jeszcze jak. On ma coś, czego brakuje innym

Jacek Góralski po cichu, trochę ukradkiem, stał się mocnym kandydatem do gry w środku pola reprezentacji Polski. Pora docenić zawodnika Kajratu Ałmaty. To właśnie on jest w stanie dać nam to, czego konkurenci nie gwarantują.
W piłce tak już bywa, że obok artystów i wirtuozów mamy też solidnych pracusiów. Gości, którzy, mówiąc potocznie, “noszą fortepian”. Podobnie i w naszej reprezentacji. U Jerzego Brzęczka tę rolę zaczął odgrywać Jacek Góralski. Gdy tylko zostaje mu powierzona, spisuje się dobrze. Powoli można nawet zastanawiać się, czy nie powinien stanowić części podstawowej jedenastki kadry. Chociaż, obiektywnie patrząc, nie jest najlepszym piłkarzem środka pola znad Wisły i nie kopie na co dzień w najmocniejszej lidze, idealnie nadaje się do realizacji pewnych, często bardzo niedocenianych, zadań.
Złoty środek znajdź...
Tegoroczne mecze reprezentacji przyniosły wiele eksperymentów ze strony naszego selekcjonera. Brzęczek, ze względu na problemy Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika z regularną grą, musiał zapomnieć o systemie gry z dwójką napastników. To oznaczało, że wzorem końcówki eliminacji do Mistrzostw Europy, nasza kadra przeszła na ustawienie z trzema środkowymi pomocnikami, w tym jednym wysuniętym. Eks-menedżer Wisły Płock testował na pozycji numer “10” Piotra Zielińskiego i Mateusza Klicha. W roli niżej ustawionych zawodników pojawiali się wspomniany już zawodnik Leeds, a także Karol Linetty, Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder i właśnie Jacek Góralski. Każdy z nich oferuje zespołowi coś innego, ale tylko gracz Kajratu Ałmaty wnosi atrybuty, których nie gwarantuje żaden inny.
Za kadencji obecnego selekcjonera naszej linii pomocy często potrzeba było więcej balansu. Albo gwarantowała zabezpieczenie defensywy, kosztem kreatywności, albo brakowało jej “rygla”, pozwalającego na uwolnienie bardziej kreatywnych piłkarzy. Kimś takim potencjalnie jest właśnie wychowanek Zawiszy Bydgoszcz. Środek pola z nim może okazać się, nomen omen, złotym środkiem.
Pożyteczny pracuś
Klucz do odpowiedniego poukładania zespołu to znalezienie skutecznego zestawu piłkarzy w centralnej strefie boiska. To tam często rozstrzygają się losy meczów. Dlatego też właściwa równowaga to absolutny klucz do zbudowania drużyny. Stąd też Adam Nawałka regularnie stawiał na Krzysztofa Mączyńskiego, chociaż ten na papierze wcale nie był najlepszym zawodnikiem, jakiego miał pod ręką. A jednak spełniał z góry założone zadania, pozwalał zachować balans.
Góralski, chociaż częściej kojarzymy go ze stricte defensywnej roboty, może dać to samo. Jego odpowiedzialność i pracowitość pozwalają zagwarantować większą swobodę partnerom. W obu starciach z Bośnią i Hercegowiną widzieliśmy, że dwaj pozostali gracze środka pola mogli w sposób bardziej odważny skupić się na ofensywie i rozgrywaniu (chociaż przez większość drugiego przeciwko dziesięciu rywalom). Za plecami mieli w końcu gościa, który nie ryzykował, stosował proste rozwiązania i pilnował ich pleców. Sam 28-latek mówił zresztą w rozmowie z portalem “WP Sportowefakty”, że trener Brzęczek “rozlicza go głównie z defensywy”.
Właśnie ten obszar gry świeżo upieczonego mistrza Kazachstanu sprawia, że naprawdę warto rozważyć go jako poważnego kandydata do miejsca w podstawowej jedenastce. Walory obronne to coś, czym wyróżnia się na tle pozostałych pomocników powoływanych przez selekcjonera. Do tego potrafi też dodać coś ekstra “do przodu”. Choćby dobrze wymierzone, progresywne podania.
Ostre, bezkompromisowe, ale przemyślane wejścia, dobre czytanie wydarzeń boiskowych i ustawianie się w stosunku do rywala i partnerów. “Góral” dobrze czuje się w najważniejszych aspektach, potrzebnych “ryglowi”, zabezpieczającemu pomoc. Z osłabioną Bośnią pokazał to, zaliczając najwięcej odbiorów i przechwytów na boisku, a do tego notując 88% skuteczności podań. Dzięki agresywności nie tylko często wygrywa w stykowych sytuacjach, ale i wysyła sygnał przeciwnikom - “hola hola, ty tu nie poszalejesz tak łatwo”. Tego nam w ostatnich latach brakowało. Wcześniej coś podobnego oferował Krychowiak, ale wraz z jego ewolucją powoli zaczęło to zanikać.
Coś więcej, niż tylko przecinak
Góralski to jednak nie tylko destrukcja. Przez rolę, którą odgrywał w Jagiellonii przed wyjazdem za granicę, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że to wszechstronny zawodnik. W Łudogorcu Razgrad miał już zdecydowanie bardziej “zróżnicowane” zadania. Zamiast skupiać się głównie na przeszkadzaniu rywalom, sam również brał na swoje barki ciężar rozegrania. Jak słusznie zauważył Łukasz Olkowicz z “Przeglądu Sportowego” podczas jednego z październikowych odcinków “Misji Futbol”, 28-latka często postrzega się tylko przez pryzmat jego gry w barwach narodowych. Zresztą i Robert Podoliński wspominał, siedząc obok na kanapie, że już na początku kariery w Zawiszy Bydgoszcz “nie był piłkarzem do przerywania”. Nasz reprezentant ma drugą, zapomnianą twarz.
W Polsce bowiem mało kto regularnie śledził jego poczynania w Bułgarii czy Kazachstanie. Niewiele osób pamięta też czasy jego występów w 1. lidze dla Wisły Płock. Wszyscy mamy obraz piłkarza “czyszczącego” środek pola w “Jadze” i kadrze. A Góralski daje coś więcej. Zresztą zdarza mu się to pokazywać również z orzełkiem na piersi. W ostatnim meczu “Biało-Czerwonych” zawiązał przecież z Karolem Linettym świetną akcję kombinacyjną. Podobne “sygnały” widzimy podczas jego występów coraz częściej.
Nie zawsze musi szukać rozwiązań bezpiecznych, asekuracyjnych. Umie wejść między dwóch rywali lub przyspieszyć tempo, ale ma też świetne wyczucie tego, kiedy może sobie na to pozwolić. I ten rozsądek sprawia, że aktualnie to najlepszy kandydat do roli “stabilizatora” naszej linii pomocy.
Pora docenić Jacka Góralskiego. Nie patrzmy na to, że występuje w egzotycznej lidze. W końcu Mączyński potrafił przyjechać z Chin i spisywać się świetnie, również na Euro. Gracz Kajratu może - z zachowaniem odpowiednich proporcji - odgrywać rolę naszego, polskiego, N’Golo Kante. Pracusia, zdyscyplinowanego, ale nie “ograniczonego” i jednowymiarowego. Wszechstronnego, potrafiącego wspomóc drużynę w ofensywie i dorzucić coś ekstra, a przede wszystkim gwarantującego stabilizację. Chociaż my, kibice, lubimy fajerwerki, to w piłce nożnej efektywność to zdecydowanie większa wartość od efektowności. To właśnie ta pierwsza charakteryzuje grę Góralskiego. I może okazać się kluczowa.