Gra i strzela, że szczęki opadają. Nowa niemiecka gwiazda wyskoczyła z kapelusza

Gra i strzela, że szczęki opadają. Nowa niemiecka gwiazda wyskoczyła z kapelusza
IMAGO / pressfocus
Wojciech - Klimczyszyn
Wojciech KlimczyszynDzisiaj · 11:00
Mówią na niego “Woltemessi”, “Goaltemade” albo “Wieża ze Stuttgartu”. Lub po prostu “Wielki Nick”. Z tym że określenie “wielki” nie tyczy się jedynie jego wzrostu, a sposobu, w jaki gra. Bo Nick Woltemade absolutnie czaruje i czasami aż trudno uwierzyć, że napastnik reprezentacji Niemiec i VfB Stuttgart ma dopiero 23 lata.
Nie powinno go być na słowackich boiskach. Nie powinien już grać z juniorami. Przerasta ich o dwie głowy. Dosłownie i w przenośni. Do niemieckiej kadry U-21 przygotowującej się do mistrzostw Europy przyjechał prosto z dorosłej, która grała w Lidze Narodów. Oczywiście, z miejsca stał się szefem, a młodzieżowe EURO można śmiało nazwać jego imieniem.
Dalsza część tekstu pod wideo
Cztery gole w pierwszych dwóch meczach przeciwko Słowenii i Czechom wywindowały go na szczyt klasyfikacji strzelców, mimo że w ostatnim spotkaniu grupowym z Anglią siedział na ławce rezerwowych. W ćwierćfinale znów kluczowa postawa: bramka, asysta i mocni Włosi wypadli za burtę. Półfinał? Klasa. Decydujące podanie przy pierwszym golu i trafienie na 2:0.
- Nie muszę mówić nic więcej o tym, jak ważny jest dla nas Nick. Po prostu całkowicie zmienia nasza grę - mówił po spotkaniu z Francją trener Niemców Antonio Di Salvo.

Z pokolenia IKEA

Można powiedzieć - syn nowych Niemiec. Multikulturalnych. Nosi niezbyt popularne w tym kraju imię Nick, a urodził się w Bremie, mieście, któremu geograficznie oraz kulturowo bliżej do Danii, niż do stolicy, Berlina. Matka, w połowie Szwedka, zawsze dbała o jego dietę, sen, ucząc go, że do szczęścia nie potrzeba wiele. Wystarczy łóżko, szafka nocna z IKEI oraz dobra książka. Tyle właśnie miał, gdy Werder wytransferował do Stuttgartu.
A skąd wzięła się w ogóle piłka? Z przypadku. Lubił ruch, zabawę, ale bynajmniej nie miał ambicji, by zostać piłkarzem. W międzyczasie jednak urósł. I to bardzo. Na tyle, że skauci z łatwością potrafili go wyłapać spośród wielu innych dzieci. Jako nastolatek przeszedł przez wszystkie szczeble juniorskie Werderu, docierając do reprezentacji U-16 i świętując swój debiut w Bundeslidze na kilka dni przed osiągnięciem pełnoletności. Tym sposobem został najmłodszym ligowcem w barwach Werderu w historii.
Problem w tym, że wówczas prawie w ogóle nie strzelał goli, co raczej nie jest bez znaczenia w kontekście napastników. Werder wysłał go więc na szkolenie do trzecioligowego Elversbergu, mając nadzieje, że klimat dziesięciotysięcznego miasta dobrze mu zrobi. I cóż, trafili w dziesiątkę. W sezonie 2022/23 Woltemade eksplodował, przyczyniając się do awansu klubu do drugiej Bundesligi, niemalże zaliczając double-double. Strzelił dziesięć goli, przy dziewięciu innych asystował.

Odkryty na nowo

Teraz wszyscy go znają dzięki sześciu bramkom i imponującym meczom na trwającym EURO U-21, ale jeszcze rok sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Po powrocie do Bremy cały czas był praktycznie anonimowy. Przeniósł się z Werderu do VfB Stuttgart na zasadzie wolnego transferu i cała transakcja nie wywołała właściwie żadnego zainteresowania.
- Gra tutaj zawsze była moim wielkim marzeniem - cytują jego słowa redaktorzy z oficjalnej strony klubu.
Blaga, oczywistość, tak mówi każdy nowy piłkarz, całując dodatkowo herb. A trener Sebastian Hoeness wolał widzieć konkrety na boisku, a nie słuchać złotych fraz w mediach.
Euforia szybko ulatuje. Trener nie widzi go w swojej koncepcji. Uważa go za nieporadnego, niezdarnego, piłkarsko niedorastającego do bundesligowej drużyny. Nie uwzględnia go w kadrze na Ligę Mistrzów. Słowem: kaplica.
Następują trudne miesiące. Chłopak żyje tylko jednym celem: zdobyć miejsce w zespole. Dni spędza na książkach i treningach. Potrzebuje złapać jedną szansę, czegoś, co nakłoni Hoenessa do zmiany decyzji. Chce odwrócić niekorzystną sytuację.
Okazja przychodzi na dwa tygodnie przed Gwiazdką. Stuttgart przegrywa z Unionem 0:2 do przerwy, a po zmianie stron Woltemade wchodzi i w osiem minut ładuje “doppelpacka”. Trzeci gol dla VfB pada w końcówce. “Woltemessi” jak żywy. Od tego momentu trener nie wyobraża sobie jedenastki bez swojego szczęśliwego wieżowca. Nickowi wystarczyło ledwie kilka miesięcy, by znaleźć się w topce ligowych napastników. W 17 bundesligowych grach strzelił 12 goli.

A może Real?

Do dwóch metrów brakuje mu tylko dwóch centymetrów, ale łamie wszelkie stereotypy wysokich napastników. Jest zwinny, dość szybki i często ucieka obrońcom. Do tego kreatywny, dobrze wyszkolony technicznie, a przede wszystkim diablo-skuteczny. Hoeness uczynił go filarem w centrum swojego ofensywnego systemu, a ten odwdzięcza się, zwiększając wydajność otaczających go kolegów. Najważniejsze liczby oprócz goli: 37 kluczowych podań w sezonie, 141 progresywnych passów. Nie wygląda to jak statystyki u “dziewiątki”, prawda?
Nadal nad sobą pracuje, a ponieważ może grać na różnych pozycjach w ataku, czy to jako typowy snajper, czy jako drugi napastnik albo nawet ofensywny pomocnik - nie wyspecjalizował się w żadnej z tych ról. Nie chce się zaszufladkować. Możliwe, że Woltemade spędzi całą karierę jako mocno zróżnicowany, uniwersalny napastnik, dostosowujący się do umiejętności kolegów z danej drużyny.
Pod koniec sezonu zaczął być łączony z Bayernem Monachium, który poluje na rezerwowego dla Harry’ego Kane’a. Kogoś, kto spełniałby rolę podobną jak Choupo-Moting w stosunku do Roberta Lewandowskiego. Klub osiągnął nawet porozumienie z piłkarzem, czekając na zielone światło Stuttgartu, natomiast w grze ma być więcej ekip, spoglądających na Woltemade jako zawodnika pierwszego składu. Pojawia się zainteresowanie z zagranicy, nawet z Madrytu. Real miałby bowiem potrzebować wysokiego napastnika, a nie wiadomo, czy brylujący na Klubowych Mistrzostwach Świata Gonzalo Garcia będzie w stanie na dłuższą metę przekonać Xabiego Alonso.
To tylko wstępne rozważania, bo Stuttgart chce go zatrzymać jeszcze przynajmniej przez rok. - Zaczniemy następny sezon z Nickiem. Kropka - zapewniał Hoeness, gdy dziennikarze poinformowali go o zainteresowaniu kilku drużyn z Europy.
Kontrakt snajpera wygasa w 2028 roku, ale pierwsze próby jego przedłużenia zostały poczynione. Najważniejsze, żeby nie wypadł z obiegu, bo dysponuje niezwykłym potencjałem. W tej chwili trudno znaleźć bardziej ekscytującego do oglądania napastnika, tak niejednoznacznego i całkowicie wymykającego się schematom dotyczącym napastników. “Woltemessi” i “Goaltemade” brzmią śmiesznie, jednak skoro ma dopiero 23 lata, możemy być pewni, że czekają na niego jeszcze kolejne wymyślne pseudonimy.

Przeczytaj również