"Gramy o tytuł". Czwartoligowiec chce... wygrać Puchar Polski. Najpierw mecz z Wisłą Kraków

Ich prezes zarządzaniem zainteresował się dzięki Football Managerowi. W ostatnim sezonie spadli do IV ligi, ale za to otworzyli nowy stadion i wygrali wojewódzki Puchar Polski. Teraz w nagrodę za ten drugi sukces piłkarze Odry Bytom Odrzański stoczą historyczny bój z Wisłą Kraków. Dla jednego z nich będzie to wyjątkowy pojedynek.
Bytom Odrzański, czyli przedwojenne Beuthen an der Oder to jedno z najpiękniejszych lubuskich miast, położone nieopodal Nowej Soli i Głogowa. Dziś mieszkańcy czerpią dochody w głównej mierze z pracy w usługach oraz przemyśle - nieopodal znajdują się huty należące do KGHM. Choć to zaledwie czterotysięczne miasteczko, to właśnie w nim już w czwartek dojdzie do jednego z najważniejszych wydarzeń dla lubuskiej piłki w XXI wieku. Na nowy stadion tamtejszej Odry przyjedzie Wisła Kraków. Mogłoby się wydawać, że dla lidera Betclic 1 Ligi starcie z czwartoligowcem powinno być spacerkiem. Tyle tylko, że na ziemi lubuskiej przed “Białą Gwiazdą” nikt nie zamierza rozkładać czerwonego dywanu.
Fanatyk FM-a szyje na miarę
Odra Skrzynie Zając Bytom Odrzański, bo tak brzmi pełna nazwa klubu, powstała w 1947 roku, ale od tego czasu głównie miotała się po futbolowych peryferiach. W jej najnowszej historii największym osiągnięciem okazał się awans do III ligi w sezonie 2022/2023. Jednym z architektów tego sukcesu był prezes klubu, Piotr Michalewicz, który w przeszłości występował w Odrze jako bramkarz, ale dość szybko zrozumiał, że nie ma szans na wielką karierą piłkarską. Nie chciał jednak rozstawać się ze swoim ukochanym sportem. W czasie studiów namiętnie grał w Football Managera i to właśnie wtedy zrozumiał, że mógłby zająć się futbolem od strony zarządzania. Okazja na przetestowanie swoich umiejętności przyszła w 2020 roku.
- Przychodząc do klubu, zawsze powtarzałem, że wynik sportowy zawsze da się osiągnąć, jeśli są do tego odpowiednie środki, ale infrastruktura to coś, co pozostanie z nami na dłużej. Burmistrz od początku nam zaufał i to dzięki jego pomocy mogliśmy niemal od razu zacząć rozwijać naszą bazę. Szyjemy klub na miarę i dzięki temu napisaliśmy już kilka pozytywnych historii nie tylko dla naszego miasta, ale też całego województwa lubuskiego, które przez wiele lat było taką trochę piłkarską pustynią. Teraz na szczęście ten piasek krok po kroku zaczynamy przerzucać na coraz ciekawszą infrastrukturę i chyba to jest w tym wszystkim najważniejsze - uważa Michalewicz.
34-latek początkowo miał pomóc Odrze jedynie doraźnie. Ostatecznie został na dłużej, a klub powierzył mu funkcję prezesa. Z perspektywy czasu nikt chyba tej decyzji nie żałuje. W ciągu pięciu lat Michalewicz nie tylko doprowadził klub do historycznego awansu do III ligi, ale przede wszystkim wspólnie z gminą wybudował w Bytomiu Odrzańskim nowy stadion. Obiekt, który może pomieścić łącznie ze strefą VIP 600 kibiców, został oddany do użytku jesienią ubiegłego roku. Obok trybuny, dzięki której znacząco podskoczyła frekwencja na meczach, powstało również całe zaplecze socjalne wraz z nowymi szatniami, siedzibą klubu oraz ogólnodostępnymi siłownią i salą fitness. Mecze mogą być też teraz organizowane przy sztucznym świetle, co dla wielu nie jest niczym wielkim, ale w przypadku województwa lubuskiego wcale taką normą nie jest.
- Staliśmy się takim prowodyrem zmian w kwestii infrastruktury w regionie. Wielu włodarzy innych klubów dostrzegło, że skoro my byliśmy w stanie wybudować taki obiekt, to oni też mogą. Jako mała gmina postawiliśmy na ambitny projekt, którego realizacja pochłonęła 15 milionów złotych, a to jest dla nas spora kwota. Bardzo się cieszę, że w ten sposób możemy wpłynąć na popularyzację piłki w regionie. Sam dostrzegam bowiem, że nowy stadion ma spory wpływ na wyższą frekwencję. Teraz możemy grać w soboty o 20, więc mieszkańcy mogą potraktować mecz jako miłą odskocznię czy przyjemne preludium do imprezy. Na naszych meczach pojawiają się nie tylko mieszkańcy Bytomia Odrzańskiego, ale również okolicznych gmin. Nie dziwię się, bo sam staram się oglądać na żywo jak najwięcej meczów - oczywiście tyle, na ile pozwoli mi żona - podkreśla Michalewicz.
Finał przegranych nadziei
Inauguracja nowego stadionu była dla kibiców Odry jedną z dwóch pozytywnych informacji w poprzednim sezonie. Tą drugą był triumf w wojewódzkim Pucharze Polski, dzięki któremu drużyna uzyskała prawo gry na szczeblu centralnym PP. Odrzanie w decydującym spotkaniu rozegranym w Krośnie Odrzańskim okazali się lepsi od Polonii Słubice, którą pokonali 2:0. Gazeta Lubuska okrzyknęła jednak tamten mecz mianem “finału przegranych nadziei”. Obie drużyny dobrze prezentowały się bowiem w rozgrywkach pucharowych, ale kompletnie zawiodły na trzecioligowych boiskach. Polonia zamknęła tabelę, a Odra zajęła dopiero 15. miejsce i obie ekipy zanotowały spadek. Dla czwartkowego rywala Wisły oznaczało to pożegnanie się z III ligą po dwóch latach.
- Mechanizmy, które zadziałały w naszym pierwszym sezonie w III lidze, nie zadziałały sezon później. Przed poprzednimi rozgrywkami odmłodziliśmy też kadrę i brakowało nam trochę doświadczenia. Pewnie byłoby nam łatwiej, mając w szatni zawodników, którzy gdzieś tam już mieli okazję przeżyć trudniejsze momenty w szatni. Z dzisiejszej perspektywy biorę za ten spadek pełną odpowiedzialność. Bądź co bądź wciąż jestem młodym prezesem i cały czas się uczę. Gdyby ktoś mnie wcześniej spytał, czy wolałbym zdobyć puchar wojewódzki, czy utrzymać się w III lidze, to na pewno wybrałbym to drugie. Teraz, kiedy zbliża się jednak mecz z Wisłą, czyli drużyną, na której się wychowałem, to już nie byłbym pewny takiej odpowiedzi - opowiada Michalewicz.
Po spadku prezes Odry zadecydował więc, że drużynie przyda się więcej doświadczenia. Sam nie spodziewał się, że będzie mógł ściągnąć do zespołu zawodnika o takim dorobku jak Krzysztof Drzazga. Wychowanek Górnika Polkowice, który rozegrał 179 meczów w I lidze i 41 w Ekstraklasie, pod koniec czerwca rozstał się z Wartą Poznań. Kiedy Michalewicz się o tym dowiedział, postanowił skontaktować się z nim poprzez wspólnego przyjaciela. Najpierw zaproponował mu tylko wspólne treningi z Odrą, aby w ten sposób piłkarz mógł przygotować się do nowego sezonu. Choć 30-latek miał na stole inne oferty, ostatecznie zadecydował, że swoją karierę będzie kontynuował właśnie w Bytomiu Odrzańskim.
- Na pewno przede wszystkim zaciekawił mnie ten projekt. Kiedy okazało się, że rozwiążę kontrakt z Wartą, to rozmawialiśmy z przedstawicielami Odry przez ponad miesiąc. Razem z żoną rozważaliśmy różne opcje i po wielu latach wojaży po Polsce zdecydowaliśmy się na powrót w rodzinne strony. Zszedłem o trzy poziomy rozgrywkowe niżej, więc pod względem sportowym czy jakościowym ta różnica jest odczuwalna. Odra to jednak stabilny klub, który ma długofalowe plany. Ja sam chciałem od początku też mocniej zaangażować się w pomoc przy tutejszej akademii. Nie wykluczam, że kiedyś zostanę trenerem seniorów, ale na razie skupiam się na celach sportowych, które mogę zrealizować w Bytomiu Odrzańskim jeszcze jako piłkarz - mówi Drzazga.
Będą wspominać przy grillu
Były zawodnik Wisły Kraków w Bytomiu Odrzańskim wcale nie zamierza bowiem odcinać kuponów. Głównym celem jest oczywiście jak najszybszy powrót do III ligi. Zespół prowadzony przez młodego trenera, Michała Kowbela, na razie ma na swoim koncie komplet zwycięstw, ale ze względu na gorszy bilans bramkowy zajmuje drugie miejsce w tabeli - tuż za Stilonem Gorzów Wielkopolski, czyli innym spadkowiczem z ubiegłego sezonu. Jednym z kluczowych meczów sezonu może być bezpośrednie starcie pomiędzy tymi ekipami, do którego dojdzie już w najbliższy weekend. W Odrze najpierw wszystkie siły rzucone zostaną jednak na czwartkowy pojedynek z “Białą Gwiazdą”.
- Z moich czasów w Wiśle zostało już tylko dwóch czy trzech zawodników, więcej przed spotkaniem pogadałem z Kamilem Bindą, czyli obecnym kierownikiem, z którym znamy się z Podbeskidzia. Nie ma co jednak ukrywać, że przed meczem serce na pewno zabije nieco mocniej. W czwartek chcemy pokazać się szerszej publiczności jako klub i cała społeczność. Mecz zostanie pokazany w telewizji, więc ludzie z całej Polski będą mogli zobaczyć, jak to u nas to wygląda. A muszę przyznać, że pod względem klubowej infrastruktury jest tu dużo lepiej niż w niejednym klubie pierwszoligowym. W czwartek chcemy powalczyć i spróbować awansować. Jeśli uda nam się sprawić niespodziankę i przejść dalej, to już będzie dla nas coś bardzo dużego. Później będziemy stawiać sobie kolejne cele - mówi Drzazga.
W czwartek w Bytomiu Odrzańskim szykuje się wielkie święto. Naprzeciw nowiutkiej trybuny pojawi się z tej okazji też druga - mobilna, dzięki której spotkanie z Wisłą ze stadionu łącznie będzie mogło obejrzeć 1900 kibiców. Klub w starciu z pierwszoligowcem chce bronić honoru nie tylko swojej małej społeczności, ale też całego województwa. W ostatnich latach lubuskie zespoły w Pucharze Polski potrafiły napsuć krwi wyżej notowanym drużynom. Lechia Zielona Góra dwukrotnie doszła do 1/16 finału, a w 2023 zagrała nawet w ćwierćfinale, w którym uległa Legii Warszawa, czyli późniejszemu triumfatorowi. Carina Gubin dwa sezony temu dotarła natomiast do 1/8 finału. W Odrze chcieliby co najmniej powtórzyć tamte wyniki, choć ambicje w rzeczywistości są znacznie wyższe.
- Jestem typem osoby, która zawsze chce zwyciężać. Nawet kiedy ścigam się z córką, nie daję jej wygrywać. Niektórzy mogą twierdzić, że to nie jest dobra postawa, ale ja po prostu mam taki mindset. Po awansie do III ligi powiedziałem, że naszym celem jest wygrana tych rozgrywek. I teraz, choć wiele osób może się ze mnie śmiać, mam podobnie. Naszym celem, grając w Pucharze Polski, jest sięgnięcie po tytuł. Moim piłkarzom już powiedziałem, że nie chcę, aby jedynie wyszli i zagrali ten mecz z Wisłą. Gdybym patrzył na to wszystko inaczej, być może nigdy byśmy nie wybudowali stadionu, ani nie mogli zmierzyć się z takim rywalem. Wyznaczam sobie ambitne cele i oczywiście chcę je realizować. Bo dla wszystkich w Odrze to może być przygoda, o której po latach będziemy wspominać przy wspólnych grillach - opowiada Michalewicz.