Grosicki ruszył jak Messi! I ten komentarz Borka. Legendarny moment [WIDEO]

Grosicki ruszył jak Messi! I ten komentarz Borka. Legendarny moment [WIDEO]
Mateusz Porzucek / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper Klasiński06 Jun · 09:00
Kamil Grosicki symbolicznie żegna się z reprezentacją Polski. Zamyka się kolejny świetny indywidualny rozdział w jej historii. Od wspaniałych asyst przez niezapomniane cytaty, po piękne gole - przed 95., ostatnim meczem z orzełkiem na piersi, przypominamy najlepsze momenty “Turbo Grosika” w narodowych barwach.
17 lat po debiucie Kamil Grosicki pożegna się z reprezentacją Polski. Skrzydłowy Pogoni Szczecin był jednym z filarów najmocniejszej drużyny biało-czerwonych z ostatnich dziesięcioleci. Wraz z nią przyniósł nam wiele powodów do radości. Jego licznik zatrzyma się na 95 meczach, aktualnie ma 17 bramek i 24 asysty. Z Mołdawią będzie miał 30 minut na dorzucenie czegoś jeszcze, ale my spoglądamy w przeszłość. Oto pięć najlepszych momentów “Grosika” w kadrze.
Dalsza część tekstu pod wideo

Asysta z Portugalią (30.06.2016)

To chyba najpiękniejszy moment reprezentacji Polski w XXI wieku. Minutę i 40 sekund po pierwszym gwizdku sędziego w ćwierćfinale EURO 2016 wyszliśmy na prowadzenie z Portugalią, a Robert Lewandowski wreszcie doczekał się swojego gola na tym pamiętnym turnieju. Jednym z bohaterów akcji, która pozwoliła nam, Polakom, marzyć, był właśnie Grosicki.
Skrzydłowy wykorzystał fatalne zachowanie Cedrica, przejął piłkę po przerzucie Łukasza Piszczka z drugiego skrzydła i ruszył do przodu, aby chwilę później posłać świetne podanie słabszą nogą do “Lewego”. Od momentu przyjęcia do wykonania dogrania w pole karne minęły trzy sekundy, ale to był ten uwielbiany przez fanów “Grosik”: dynamiczny, bezpośredni, nie bawiący się w zbędne ceregiele. I właśnie dzięki takim akcjom będziemy go miło wspominać, nawet jeśli akurat w tym przypadku na koniec meczu skończyło się rozczarowaniem.

TA cieszynka (27.03.2018)

Może i nie jest to popis typowo boiskowy, ale na pewno pamiętny obrazek. Zdjęcie tej cieszynki “Grosika” to jedna z pierwszych rzeczy, przychodzących na myśl, gdy słyszy się “kadra Adama Nawałki” - nawet jeśli nie pamięta się, z jakiego meczu pochodzi. Ma w sobie to “coś” - uosabia pewność siebie, z którą grała ówczesna reprezentacja Polski. No i, jak to mawia młodzież, ma niesamowitą “aurę”.
Grosicki celebrował w pamiętny sposób gola w sparingu z Koreą Południową, rozegranego na Stadionie Śląskim w Chorzowie na niespełna trzy miesiące przed mistrzostwami świata w Rosji. Lewoskrzydłowy tuż przed przerwą podwyższył prowadzenie biało-czerwonych na 2:0. Po zmianie stron wypuściliśmy je z rąk, ale wygraną uratował Piotr Zieliński. Choć popisał się wówczas świetnym trafieniem, obrazkiem tego spotkania bez wątpienia jest jednak “Turbo” stojący na kostce z logo PZPN.

Asysta we Frankfurcie (04.09.2015)

Wszędzie na świecie, gdy widzą idealne dośrodkowanie fałszem, myślą “Quaresma”. Ostatnio mogło jeszcze do tego dojść “Yamal”. My w Polsce mamy jednak swoje skojarzenie: asysta Kamila Grosickiego z Frankfurtu. Zrobił tu wszystko dobrze. Przyjęcie, szybka decyzja, no i perfekcyjne wykonanie, bo futbolówka powędrowała prosto na głowę Roberta Lewandowskiego, a jemu pozostało uderzyć obok Manuela Neuera [od 0:15]:
Jak się okazało, była to tylko bramka kontaktowa, ale trzeba przyznać, że “Grosik” zaliczył chyba jedną z najładniejszych asyst w historii reprezentacji Polski. Prawdziwy majstersztyk, zagranie, które jeszcze długo będzie miało swoje miejsce w polskiej świadomości kibicowskiej.

“Nadszedł dzień dzisiejszy” (08.10.2015)

Kolejny obrazek zapisany na stałe w kibicowskim folklorze reprezentacji Polski. Reprezentanci wychodzą na murawę Hampden Park w Glasgow i rozmyślają o nadchodzącym meczu, bardzo istotnym w kontekście walki o wyjazd na EURO 2016. Ewentualna porażka ze Szkocją mogłaby oznaczać spadek na trzecie miejsce w grupowej tabeli, poza miejsca gwarantujące bezpośredni awans. Postawa Kamila Grosickiego zdradza, że zdaje sobie sprawę z wagi nadchodzącego spotkania. I w stronę kamery rzuca: “Nadszedł dzień dzisiejszy”.
To niby nic nieznaczące, spopularyzowane dzięki materiałom Łaczy nas Piłka zdanie - swoją drogą niepoprawne z językowego punktu widzenia - stało się jednak jedną z najczęściej przypominanych sentencji, jeśli chodzi o reprezentację Polski w ostatnich latach. Gdy tylko szykuje się trudny mecz, kiedy nadchodzi większe wyzwanie, ktoś ją przypomina, nawiązując do słów “Grosika”.
Wszak możemy wspominać ją dobrze! Ostatecznie udało się ugrać remis na terenie Szkotów - i to bardzo istotny, bo równolegle swoje starcie z reprezentacją Niemiec sensacyjnie wygrała goniąca nas Irlandia, z którą mieliśmy grać kilka dni później o drugie miejsce w tabeli. Okoliczności wywalczenia cennego punktu zresztą również były pamiętne: Robert Lewandowski trafił na 2:2 w ostatniej akcji meczu, po (chyba) nieudanym zagraniu z rzutu wolnego autorstwa… Grosickiego.

Gol z Rumunią (11.11.2016)

Jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego na Kamila Grosickiego mówią “Turbo”, to powinien odwinąć sobie tę akcję. W Święto Niepodległości 2016 roku Polacy grali z Rumunami w Bukareszcie i pewnie wygrali 3:0, pokazując dużą siłę na nieprzyjemnym terenie. Mecz na dobre tory wprowadził Grosicki (w 11. minucie, 11 listopada, gracz z numerem 11 - co za przypadek!), dając ekipie Nawałki prowadzenie po świetnej indywidualnej akcji.
Grający wówczas w Rennes skrzydłowy przyjął piłkę jeszcze na własnej połowie, w kole środkowym i… ruszył. Przebiegł pół boiska, w pewnym momencie otaczało go aż pięciu rywali, niczym Leo Messiego na często wrzucanych zdjęciach z jego indywidualnych rajdów, ale zachował zimną krew, wyszedł sam na sam z Ciprianem Tatarusanu i perfekcyjnie wykończył atak. Mateusz Borek krzyknął wówczas, że “włączył swoje turbo”. No i tak - to właśnie był prawdziwy “Turbo Grosik”, ten, którego pokochali polscy kibice. Ten, którego będziemy chcieli zapamiętać na zawsze.

Przeczytaj również