Gwiazdor zmienił reprezentację i błyszczy na wielkim turnieju! A w klubie klapa

Gwiazdor zmienił reprezentację i błyszczy na wielkim turnieju! A w klubie klapa
Andrew Surma / pressfocus
Wojciech - Klimczyszyn
Wojciech KlimczyszynDzisiaj · 06:50
Na reprezentacyjną scenę wszedł jakby nigdy nic. Znienacka. W Madrycie przez ostatnie miesiące irytował brakiem rytmu, nieskutecznością, fajtłapowatością, totalnym nierozgarnięciem. Odrzucił na chwilę białą koszulkę Realu, włożył czerwoną Maroka i wreszcie wygląda jak prawdziwy piłkarz.
- To wszystko dla kibiców, ale i dla naszego kraju. Jestem bardzo szczęśliwy, że tu jestem i dam się pokroić dla tej koszulki - powiedział Brahim Diaz po niedawnym zwycięstwie nad Komorami. W inauguracyjnym meczu Pucharu Narodów Afryki zdobył bramkę dla swojej nowej kadry i został wybrany najlepszym graczem rywalizacji.. W drugim spotkaniu turnieju (przeciwko Mali, 1:1) “zrobił” rzut karny i sam go wykorzystał Jego cieszynka dopiero teraz nabrała znaczenia. Rozłożone ręce i wzruszenie ramionami. Jakby chciał powiedzieć: zawsze daję od siebie wszystko, więc czego ode mnie chcecie?
Dalsza część tekstu pod wideo
W marokańskiej kadrze zadebiutował w marcu 2024 roku i od tamtego momentu strzelił dla niej 10 goli w 17 meczach. Wraz Achrafem Hakimim, gwiazdą PSG, należy do kluczowych postaci reprezentacji “Lwów Atlasu”. Działacze z kraju Maghrebu zrobili wszystko, a nawet więcej, by skłonić go do gry dla drugiego kraju.

“Nikogo nie szantażowałem”

Od początku seniorskiej kariery Brahim posiadał tylko hiszpański paszport i w młodzieżówkach “La Roja” zaliczył ponad 20 występów. Następnie doczekał się nawet debiutu w pierwszej reprezentacji Hiszpanii. Wyszedł na murawę podczas towarzyskiego starcia z Litwą, a żeby tego było mało - trafił do siatki. Potem nie dostawał jednak kolejnych szans. Zmienił więc narodowe barwy, co wywołało na Półwyspie Iberyjskim szereg kontrowersji.
Każdy z selekcjonerów, który omijał Brahima w selekcji, powoływał się na jeden argument. Skrzydłowy miał problemy z ciągłością gry w Madrycie, praktycznie nigdy na dłużej nie wywalczył miejsca w podstawowej jedenastce. Jednocześnie sternicy reprezentacji ignorowali natomiast jego osiągnięcia w Milanie, gdzie w ciągu trzech sezonów stał się liderem “Rossonerich”, zdobywając mistrzostwo Włoch w kampanii 2021/22.
Brahim nie chciał już dłużej czekać. Dokładnie w marcu 2024 roku podjął chyba najważniejszą decyzję w swoim piłkarskim życiu. Ze względu na korzenie (babcia od strony ojca była Marokanką) miał prawo zaakceptować propozycję federacji tego kraju.
- Zawsze decyduję sercem, tak też było i tym razem - tłumaczył się podczas pierwszej konferencji, na której wystąpił w zielono-czerwonym trykocie z gwiazdą na piersi. Na tym samym briefingu większość stanowili przedstawiciele hiszpańskich mediów.
- Słuchajcie, ja na nikogo nie naciskałem. Nie prosiłem o powołanie od selekcjonera Hiszpanii, a tym bardziej nikogo nie szantażowałem - mówił. - No dobrze, ale dlaczego wobec tego zmieniłeś barwy? - pytali. Na to pytanie Brahim nie miał dobrej odpowiedzi. Nerwowo się zaśmiał i wydukał zdanie, jakby żywcem wymyślone przez sztab marketingowców. - W życiu trzeba podejmować trudne decyzje. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy mnie czegoś nauczyli - uciął.
- Tak, słyszałem o Brahimie. Cóż, coś wisiało w powietrzu, że jeśli nie przyjedzie na nasze zgrupowanie, to wybierze kadrę Maroka - komentował wybór piłkarza Luis de la Fuente, selekcjoner Hiszpanów. Nie wyraził jednak żalu z powodu straty potencjalnego wzmocnienia siły ofensywy. Raczej w jego głosie czuć było uczucie ulgi.
- Słuchajcie, na przestrzeni całej jego kariery reprezentacyjnej, to ja powoływałem go najczęściej - oświadczył. De la Fuente miał tu na myśli młodzieżówkę, w której, faktycznie, bardzo często korzystał z usług piłkarza z Malagi. Od dwóch lat już nie musi.

Szybka piłka

Ale jak do tego wszystkiego doszło? Jak to się stało, że po piłkarza Realu zgłosili się przedstawiciele z Maroka? Do wzmożenia w kraju z północnej Afryki doszło jeszcze przed Mundialem w Katarze w 2022 roku, a zajęcie czwartego miejsca na tym turnieju stało się katalizatorem zmian. Marokańczycy zaczęli inwestować w futbol. Dość powiedzieć, że wyłożyli około 1,8 miliarda euro na modernizację infrastruktury i organizację tegorocznego Pucharu Narodów Afryki. A jeśli z budżetu wychodzą takie sumy, to jasnym jest, że sponsor (w tym przypadku państwo) oczekuje wyników. Dlatego już wcześniej spoglądano na “towar z odzysku”.
W przekonanie Brahima zaangażowano wszystkie możliwe środki. Włącznie z dworem króla Maroka Mohammeda VI, który dał zielone światło na rozpoczęcie procesu. Ten trwał długie miesiące, zanim piłkarz otrzymał pierwsze powołanie do kadry Walida Regraguiego. Według Mario Cortegany, dziennikarza The Athletic, zawodnik pierwsze propozycje usłyszał jeszcze przed katarskim mundialem, ale zostały one odrzucone. Selekcjoner jednak utrzymywał z nim stały kontakt.
Pierwsze zmiękczenie stanowiska nastąpiło latem 2024 roku, kiedy Brahim pytał kadrowiczów z Maroka o atmosferę szatni i ogólne odczucia. Martwił się o adaptację w zespole ze względu na różnice kulturowe, ale szybko dostał zapewnienie, że będzie świetnie przyjęty w zespole. Że może zostać liderem. Wielu kadrowiczów wychowało się w Hiszpanii (choćby Ilias Akhomach czy Abde Ezzalzouli), co też mogło stanowić odpowiedni argument.
Wątpliwości osłabły, a proces naturalizacji Brahima został maksymalnie przyspieszony. Zadebiutował w towarzyskich meczach z Angolą i Mauretanią, a w sześciu kolejnych spotkaniach przynajmniej raz wpisywał się na listę strzelców lub zaliczał asystę. Dziś jest niezbędnym członkiem gospodarza PNA 2025. Bożyszczem kibiców.

Niepewność w Madrycie

W jego karierze wszystko byłoby w zasadzie poukładane, gdyby nie trudności w rozgrywkach klubowych. W Realu nie idzie mu tak dobrze. A to i tak delikatnie powiedziane. Xabi Alonso daje mu niewiele szans na zaistnienie, ale i on nie wykorzystuje nadarzających się sytuacji. Podczas niespełna 500 minut uzbierał jedynie dwie asysty i bramkę na 5:0 przeciwko Kajratowi Ałmaty w ostatniej minucie meczu Ligi Mistrzów. Biorąc pod uwagę sumę jego występów w koszulce “Królewskich”, częściej można mówić o rozczarowaniach, aniżeli o pozytywach.
- Rozważałem tylko trzy opcje: Madryt, Madryt oraz Madryt - mówił podczas prezentacji na początku stycznia 2019 roku (Brahim Diaz jest ostatnim piłkarzem Realu sprowadzonym w połowie sezonu, podczas zimowego okienka transferowego). Działacze również byli w nim zakochani. Wierzyli, że wniesie do ataku kreatywność, intensywność, nietuzinkowy drybling. Jednak nie potrafił się do niego przekonać ani Zinedine Zidane, który próbował go na pozycji numer “10”, ani też do końca Carlo Ancelotti.
Gdy Brahim został wypożyczony do Milanu i tam odbudowywał formę, wielu znów widziało w nim filar ofensywny “Królewskich”. Kibice nalegali na jego powrót w 2023 roku, co się w końcu ziściło, ale znów po krótkich okresach dobrej gry wróciły długie miesiące marazmu. Poprzedni sezon reprezentant Maroka zakończył z 31 ligowymi meczami i tylko czterema golami na koncie. Dwa dodatkowe trafienia przyszły wprawdzie w kluczowym momencie: przeciwko Atalancie w fazie ligowej i Atletico Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Problem w tym, że oczekiwano od 25-latka znacznie więcej.
Jego rola jeszcze zmalała po dojściu do sterów Xabiego Alonso. W pewnym momencie w hierarchii spadł za Franco Mastantuono. W ostatnich meczach przed Pucharem Narodów Afryki ponownie nie potrafił do siebie przekonać. Przerwa na reprezentację mu sprzyja. Jeśli wróci do Madrytu w formie zbliżonej do tego, co pokazuje na PNA, może i Alonso wreszcie zacznie widzieć w nim regularnego żołnierza w walce o pierwsze trofea. Potrzebują tego wszyscy. Klub, piłkarz, a najbardziej szkoleniowiec.

Przeczytaj również