Hit mundialu już w fazie grupowej. Dla tego spotkania warto będzie nawet zarwać noc

Niemcy, Hiszpanie, Anglicy, Portugalczycy, Belgowie, Argentyńczycy, Brazylijczycy, mocnych zespołów na mistrzostwach świata nie brakuje, ale to frazes. A jednak losowanie ułożyło się tak, że ewidentnego hitu fazy grupowej należy szukać gdzie indziej. Padło na mecz z udziałem Norwegii, czyli drużyny, której jeszcze kilkanaście miesięcy temu nikt nie widział w roli potentata.
Przed wami zestawienie najciekawszych naszym zdaniem meczów fazy grupowej. Pierwszym warunkiem było wytypowanie wyłącznie jednego spotkania z każdej grupy. Drugim, nieco utrudniającym zadanie, ograniczenie się do tych zespołów, które już na mundial awansowały. Jednocześnie to warunek całkiem logiczny, bo cóż z tego, że potencjalne starcie Uzbekistanu zapowiada się nader smakowicie, skoro może do niego nie dojść?
GRUPA A: RPA - Korea Południowa
RPA grało na mundialach przełomów wieków, a także organizowało swoje mistrzostwa świata, ale od tamtej pory cisza. 16 długich lat oczekiwań na to, aby znowu dostać się na najważniejszą ze scen. Ale udało się i to w naprawdę ładnym stylu. Podopieczni Hugo Broosa wygrali grupę z między innymi Beninem, ale przede wszystkim Nigerią. Dwa remisy z faworytami okazały się remisami zwycięskimi. Ogólnie jednak rzecz ujmując, RPA to reprezentacja wciąż frywolna. Ze wszystkich afrykańskich ekip, które bezpośrednio awansowały na mundial, to właśnie "Bafana Bafana" mieli najgorszy bilans bramkowy. Niemniej, miło ich będzie zobaczyć na zbliżającym się turnieju, bo to drużyna zapewniająca folklor - zdecydowana większość kadry oparta jest na zawodnikach z rodzimej ligi. Dlaczego jednak postawiłem na starcie z Koreą? Głównie dla kontrastu. Azjaci biorą udział w mistrzostwach nieprzerwanie od 1986 roku, co jest wynikiem najlepszym w Grupie A.
GRUPA B: Kanada - Katar
Naprawdę lubię tę parę, chociaż na pierwszy rzut oka nie ma w niej nic intrygującego. A jednak - z jednej strony Jesse Marsch, z drugiej Julen Lopetegui, już pod względem trenerskim jest ciekawie. Ponadto oba zespoły pokazały zalążki ciekawego grania na poprzednim mundialu, co tyczy się przede wszystkim Kanady. Wreszcie zaś reprezentacje te są zbudowane w intrygujący (z braku lepszego słowa) sposób. Na ostatnie zgrupowanie przyszłorocznego gospodarza powołanych zostało pięciu zawodników urodzonych poza Kanadą lub jej koloniami (Owen Goodman, Alfie Jones, Ismael Kone, Tani Oluwaseyi, Jonathan David). Jeśli zaś chodzi o Katar, to takich piłkarzy jest aż siedmiu (Lucas Mendes, Yousef Aymen, Mohammed Waad, Ahmed Fathy, Assim Madibo, Mohammed Muntari, Edmilson Junior). Absolutna, unikatowa mieszanka.
GRUPA C: Haiti - Szkocja
Futbol zawsze był silnie powiązany z socjologią, ekonomią, polityką. Futbol zawsze był narzędziem, które pozwalało na zmienianie nastrojów społecznych. A Haiti potrzebuje każdego promienia radości. Kraj znajduje się w ruinie - ma ujemny wzrost PKB, ponad połowa społeczeństwa żyje bez dostępu do elektryczności. W całej Ameryce Łacińskiej i na Karaibach nie ma państwa pogrążonego w większych problemach. I właśnie temu Haiti przyjdzie się zmierzyć ze Szkocją. Nacją być może nie kojarzoną ze zbytnim luksusem, ale kto próbował po taniości przeżyć tydzień w Edynburgu, ten zrozumie skalę dysproporcji.
GRUPA D: USA - Australia
Z tej grupy naprawdę może wyjść każdy, ale wydaje się, że faworytami pozostają USA oraz Australia. Gdy drużyny te zmierzą się ze sobą, będą już po spotkaniach otwarcia. Jeśli nie zaliczą potknięć na pierwszej przeszkodzie, będą grać o pierwsze miejsce. Niewątpliwie większa determinacja powinna cechować Amerykanów - i piłkarzy, i sztab trenerski. Są gospodarzami, więc odpowiednie nastawienie to rzecz oczywista, lecz równie ważne wydaje się końcowe odliczanie do ujawnienia wyników projektu Mauricio Pochettino. Dotychczasowe próby Argentyńczyka nie były najlepsze, coś faktycznie drgnęło dopiero w ostatnich miesiącach. Ewentualna porażka na mistrzostwach świata będzie mocno rzutowała na pozycję i opinię o Pochettino. W końcu szkoleniowiec na blisko dwa lata wypisał się z głównonurtowej piłki, aby przygotować reprezentację na najważniejszą imprezę.
GRUPA E: Ekwador - Curacao
Curacao zadebiutuje na mundialu w spotkaniu z Niemcami, ale trudno spodziewać się, aby było to wydarzenie jakkolwiek przyjemne poza samym faktem uczestnictwa. Ale z takim Ekwadorem ekipa z Afryki może powalczyć o pierwsze w historii punkty. A już na pewno będzie miała na to większe szanse niż w starciu z drużyną Juliana Naglesmanna. Curacao dobrze poradziło sobie w afrykańskich eliminacjach, już wcześniej wspomniałem, że miało bilans lepszy niż RPA. Inna sprawa, że Ekwador był odkryciem kwalifikacji w Ameryce Południowej. Zespół Sebastian Beccacece ustąpił jedynie Argentynie, co pozostaje wynikiem imponującym, nawet jeśli pozostałe cztery reprezentacje wyprzedził o punkt. Jeśli "La Tri" udanie wejdą w turniej w meczu z WKS-em, to z Curacao będą chcieli sfinalizować awans.
GRUPA F: Japonia - Tunezja
Większość drużyn, które w obecnym formacie rywalizują na etapie fazy grupowej, nie ma ze sobą większych zaszłości. Inaczej z Japonią i Tunezją, bo to para dość nietypowa. Zespoły te grały ze sobą już sześciokrotnie, a i na mundialu się zdarzyło, bo w 2002 roku Azjaci wygrali 2:0. Teraz ekipa z Afryki będzie chciała wyrównać rachunki, a przy okazji nieco poprawić kiepściutki bilans. Na wspomnianych sześć meczów udało jej się wygrać raptem raz, w pozostałych przypadkach schodziła na tarczy. Czy zmiana tego stanu rzeczy będzie zadaniem prostym? Ano niezbyt. Tunezja opiera się na zawodnikach ze swojej ligi, ma mniej graczy z poważnych klubów europejskich niż opisywane wcześniej RPA.
GRUPA G: Iran - Nowa Zelandia
Faworytem Grupy G niewątpliwie jest Belgia, nawet jeśli zespół ten nie przekonywał w ostatnich miesiącach. O drugie miejsce mogą natomiast powalczyć wszyscy. Znów wydaje się, że górą powinien być Iran, ale Nowa Zelandia i Egipt z pewnością zgłoszą swoje pretensje. Kluczem dla ekipy z Oceanii będzie właśnie potyczka z Iranem w pierwszej kolejce. Drużyny Darrena Bazeleya bagatelizować absolutnie nie można, o konsekwencji takiego działania oponenci przekonali się w 2010 roku. Naprawdę warto spojrzeć na to spotkanie, ewentualny zwycięzca wkroczy na dobrą drogę do osiągnięcia historycznego wyniku.
GRUPA H: Wyspy Zielonego Przylądka - Arabia Saudyjska
Jeśli Wyspy Zielonego Przylądka mają na kimś ugrać swój pierwszy punkt w historii mistrzostw świata, to przecież nie na Hiszpanii lub pogrążonym w problemach Urugwaju, ale właśnie Arabii Saudyjskiej. Dla "Crioulos" każde spotkanie na mundialu będzie niewątpliwym świętem, ale to właśnie po ostatnim starciu fazy grupowej możliwe jest wyjście na ulicę. I to bynajmniej nie w geście protestu wobec wyników zespołu Bubisty.
GRUPA I: Francja - Norwegia
Poprzednie mecze miały różne konteksty, ten sportowy zazwyczaj znajdował się gdzieś obok. Tutaj jest jednak inaczej. To spotkanie wagi ciężkiej, jedno z nielicznych, na jakie trafimy w fazie grupowej. Francja niezmiennie rości sobie prawa do tytułu, Norwegia w końcu chce zagrać na miarę możliwości, które udało jej się pokazać w trakcie eliminacji. Nie ma sensu wymieniać nazwisk z obu zespołów, bo to drużyny upstrzone gwiazdami. Co więcej, potyczka ta została zaplanowana w trzeciej serii gier, więc będzie dodatkowo istotna. Jeśli tylko tym zespołom będzie się chciało, możemy być świadkami absolutnie topowego spotkania całych mistrzostw świata. Tu się wszystko zgadza, przynajmniej na papierze.
GRUPA J: Austria - Jordania
Jordania jedzie do USA z nadzieją na spłatanie psikusa. Trafiła do grupy całkiem odpowiedniej, bo o ile Argentyna pozostaje Argentyną, o tyle Austria i Algieria na kolana nie rzucają. Zwłaszcza ekipa z Europy wygląda na taką, którą można zaskoczyć. Zespół Ralfa Rangnicka wywalczył bezpośredni awans, ale styl był daleki od imponującego. A to remis z Bośnią i Hercegowiną, a to porażka z Rumunią. Poza meczami z San Marino i jedną potyczką z Cyprem Austria wygrywała tylko różnicą jednej bramki. Niby lider grupy, ale w gruncie rzeczy lider grupy śmiechu. "Burschen" awansowali na mundial siłą rzeczy i dopiero w Stanach będą zdawali test na swoją realną wartość.
GRUPA K: Portugalia - Uzbekistan
Nie ma ku temu logicznego powodu, ale oczyma wyobraźni widzę, że Portugalia ten mecz remisuje. Gdzieś tam w Houston, najlepiej w środku nocy, przy akompaniamencie dźwięków poirytowanego Cristiano Ronaldo. Swoją drogą świetna jest ta grupa, prawdopodobnie najlepsza z całego zestawu. Tu Uzbekistan, tam Portugalia, Kolumbia też ciekawa, a do tego DR Konga, Jamajka albo Nowa Kaledonia. Kogo się z tej listy nie wybierze, doda niespotykanego kolorytu. I o to chodzi - wiadomo, że faworytami są Kolumbijczycy i Portugalczycy, ale przecież ekipa z Azji nie znalazła awansu w chipsach.
GRUPA L: Chorwacja - Panama
Na sam koniec mecz historyczny. Nie jest to jedyny taki przypadek w nadchodzącym mundialu, ale kogoś trzeba było wskazać z tej niezbyt intrygującej grupy. Padło więc na Chorwację i Panamę, które jeszcze ze sobą nie rywalizowały.