Idealny transfer Barcelony? Niekoniecznie. "W topowym klubie to nie przejdzie"
Nico Williams być może niedługo zostanie nowym zawodnikiem Barcelony. Katalońscy kibice czekają na ten moment od ponad roku. Potencjalny transfer ma sporo plusów, ale nie można zapominać o wadach.
Źródła w Hiszpanii podają, że w tym tygodniu Barcelona spróbuje sfinalizować zakup Nico Williamsa. Athletic pod żadnym pozorem nie zamierzał rozpoczynać jakichkolwiek negocjacji, jednak pozostaje bezradny wobec możliwości aktywowania klauzuli odstępnego. “Blaugrana” może skorzystać z, nie ukrywajmy, dość atrakcyjnej opcji wykupu w wysokości 58 mln euro. Jeśli nie dojdzie do kolejnego już w tej sadze zwrotu akcji, wychowanek “Los Leones” dołączy w stolicy Katalonii do Lamine’a Yamala i spółki.
Mahomet przyszedł do góry
Barcelona rok temu poważnie zabiegała o młodszego z braci Williams. Obie strony nie doszły wówczas do porozumienia, ponieważ piłkarz oczekiwał gwarancji rejestracji. Tymczasem klub nie mógł mu jej zapewnić. Wystarczy przypomnieć, że Dani Olmo musiał czekać na załatwienie formalności do trzeciej kolejki. W styczniu zresztą chwilowo wypisano go z ligi i dopiero wyrok Wyższej Rady ds. Sportu pozwolił na stałą rejestrację. Nico nie chciał przechodzić przez całe to pandemonium.
Hiszpańskie media sugerowały, że decyzja skrzydłowego nie spodobała się Joanowi Laporcie. Miał on twierdzić, że temat tego transferu definitywnie upadł. Dobrze jednak wiemy, że w świecie wielkiej piłki można włożyć między bajki twierdzenia o pociągu, który przyjeżdża tylko jeden raz. Jeśli masz możliwość ściągnięcia topowego zawodnika, to przynajmniej ją rozważasz. Właśnie dlatego kandydatura gwiazdy Athletiku znów stała się gorąca.
W połowie czerwca Carlos Monfort z dziennika Sport poinformował o spotkaniu Deco z Felixem Taintą, agentem Williamsa. Niedługo potem kolejne źródła przekazały wieści o uzgodnionych warunkach. Wstępnie zaakceptowana została propozycja sześcioletniego kontraktu z pensją na poziomie sześciu milionów euro netto za sezon. Kolejnym i najważniejszym krokiem ma być aktywowanie klauzuli wykupu.
- Już rok temu opcja Nico była na stole, myśleliśmy o sprowadzeniu go. Wtedy operacja związana z Danim Olmo była dla nas większym priorytetem. Teraz Nico, ale też inni zawodnicy wykazują większą chęć przybycia do naszej drużyny. Jeśli okoliczności będą odpowiednie, to spróbujemy pozyskać Williamsa - przyznał niedawno Deco dla La Vanguardia.
Dlaczego tak?
Spokojnie można zrozumieć chęć Barcelony do pozyskania tego zawodnika. Williams jest bowiem jednym z najbardziej elektryzujących piłkarzy młodego pokolenia. W formie to prawdziwy żywioł, wulkan energii, maszyna do wygrywania pojedynków. Jeśli dostaje futbolówkę przy linii bocznej, to prawdopodobnie ostatnią myślą jest wycofanie do obrony i zwolnienie akcji. Raczej można spodziewać się, że pójdzie na przebój, rzuci wyzwanie obrońcy i włączy tryb wirowania.
- Jest wielu graczy, których bardzo lubię, a Nico z pewnością należy do tego grona. Gdyby była taka możliwość, z pewnością podpisałbym go do swojego klubu. To perła. Jest dostępny w promocyjnej cenie, patrząc na jakość, ale też jego wiek. Uważam, że to prawdziwa okazja na rynku - powiedział parę tygodni temu Luis Figo dla dziennika AS. - Jesteśmy dumni, że mamy w Hiszpanii tak wielu młodych i zdolnych zawodników. Sprawiają nam wiele radości. Nico może stać się legendą. Jeśli chodzi o jego przyszłość, to najważniejsze, aby był szczęśliwy - dodał selekcjoner Luis de la Fuente w rozmowie z Cope.
Portal Whoscored podawał, że w ostatnich dwóch sezonach ligi hiszpańskiej najwięcej udanych dryblingów zgromadzili Yamal i Williams. Lamine minął rywali 251 razy, a Nico 154. Na trzecim miejscu plasuje się Vinicius z dorobkiem 147 udanych akcji. Nic dziwnego, że mając rewelacyjnego prawoskrzydłowego, Barcelona chce jeszcze zwiększyć swój potencjał ofensywny na drugiej flance. A nie trzeba zastanawiać się, czy akurat ta dwójka będzie ze sobą dobrze współpracować. Obaj regularnie brylują w reprezentacji Hiszpanii, prywatnie są bliskimi przyjaciółmi. W finale ostatniego EURO Nico strzelił gola po asyście Yamala. Akurat oni na pewno mogliby znaleźć wspólny język.
Kolejnym argumentem przemawiającym na korzyść tego ruchu są warunki finansowe. 58 mln euro to naprawdę przystępna cena we współczesnych realiach. Wystarczy spojrzeć na nazwiska innych skrzydłowych/zawodników ofensywnych, którzy bywają przymierzani do zmiany barw. “Barca” interesowała się Luisem Diazem, za którego Liverpool krzyknął 85 mln euro. Real Madryt nie sprzeda Rodrygo za mniej niż 90. Manchester United zapłacił już 74 za Matheusa Cunhę i niewykluczone, że wyłoży drugie tyle na Bryana Mbeumo. Rafael Leao? Pewnie potrzebna byłaby dziewięciocyfrowa kwota. Bradley Barcola? Podobnie. Do tego dochodzą warunki indywidualnego kontraktu. Nico miał dogadać się z “Blaugraną” na sześć milionów euro za sezon. Dla porównania, choćby Leroy Sane dostał dziewięć w Galatasaray. Biorąc to wszystko pod uwagę, mistrzowie Hiszpanii dokonaliby naprawdę solidnej inwestycji, ściągając Baska. Ale na pewno nie takiej, którą można by nazwać perfekcyjną.
Dlaczego nie?
Nico dysponuje ogromnym potencjałem, który jednak nie może przysłonić jego wad. A te dotyczą choćby chronicznych problemów ze skutecznością. Jego strzelecka “życiówka” w lidze wynosi sześć goli. W minionych rozgrywkach zebrał ich tylko pięć. Ponad połowa z tego dorobku padła przeciwko spadkowiczom, czyli Realowi Valladolid i Las Palmas. Poza tym trafiał na krajowym podwórku z Rayo Vallecano i Mallorką. Nie wygląda to szczególnie ekskluzywnie.
Oczywiście, że praktycznie zawsze wyróżnia się na boisku aktywnością, ale często nie idą za tym konkrety. W karierze ligowej zanotował 205 strzałów, z czego tylko 68 (33%) z nich leciało w światło bramki. Zaledwie 16 (8%) kończyło się w siatce. Nie przydarzył się jeszcze sezon, w którym trafiałby do siatki częściej niż co dziesiąte uderzenie. Jego łączny wskaźnik oczekiwanych goli wynosi -1,7. W topowym klubie taki bilans po prostu nie przejdzie. Kibice po upływie jednej rundy zaczną zastanawiać się, czy przypadkiem nie należy przypiąć łatki transferowego niewypału.
Warto też zaznaczyć, że Hiszpan potrafi zatracić się w grze indywidualnej. Według danych portalu FBref tym sezonie jego skuteczność dryblingów wyniosła 36,4%, w poprzednim 44,6%, a jeszcze wcześniej 41,5%. Dla porównania, w przypadku trzech lat Raphinhi spędzonych w Barcelonie jego skuteczność kiwek to kolejno 42,5%, 52,2% i 50,5%. Brazylijczyk łącznie ma na koncie mniej dryblingów, ale kiedy już decyduje się na pojedynek z rywalem, to częściej wychodzi z niego zwycięsko. A do tego w ciągu jednego roku praktycznie przebił liczbę bramek i asyst Nico z całej kariery. Potencjalny nowy nabytek “Blaugrany” miałby od kogo się uczyć.
- Każdy nowy zawodnik jest mile widziany w naszym zespole. Myślę, że wszyscy, którzy przychodzą, mają chęć do ciężkiej pracy, to jest najważniejsze. Nico to bez wątpienia piłkarz najwyższej klasy, jest bardzo, bardzo utalentowany - stwierdził Raphinha, cytowany przez kataloński Sport.
Nowa wersja mistrzów
Zahaczając jeszcze o minusy, można wskazać doświadczenie w grze o najwyższe cele. Williams nigdy dotąd nie zagrał w Champions League. W poprzedniej edycji Ligi Europy marzył o doprowadzeniu Athletiku do finału na San Mames, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. W półfinałowym dwumeczu podopieczni Ernesto Valverde zostali zdemolowani 1:7 przez Manchester United. Być może tamten wynik też w pewien sposób wpłynął na decyzję skrzydłowego. Zobaczył bowiem, że w Baskonii osiągnął już szklany sufit, nie ma realnych szans na walkę o mistrzostwo czy prestiżowe skalpy w Europie. Co innego w Barcelonie.
Nico ma szansę wzmocnić klub, który mierzy znacznie wyżej. Hansi Flick zdobył już w Katalonii potrójną koronę na krajowym podwórku, a w przyszłym sezonie będzie chciał dołożyć jeszcze więcej. I wiele wskazuje na to, że gracz wychowany w Bilbao znalazłby się w centrum mistrzowskiego planu. “Barca” z pewnością nie po to szykuje prawie 60 mln euro, aby tego formatu gwiazda miała siedzieć na ławce.
- Barcelona widzi Williamsa w pierwszym składzie na jego naturalnej pozycji, czyli lewym skrzydle. Raphinha zostanie przesunięty do środka. Olmo może zyskać popularność jako fałszywa "dziewiątka", ponieważ Lewandowski będzie stopniowo tracił pozycję ze względu na swój wiek - opisał Fernando Polo z Mundo Deportivo. - Transfer Nico będzie taktycznym wyzwaniem dla Flicka. Pozwoli mu to na większą rotację kluczowych zawodników ofensywnych. Raphinha powinien częściej operować w środkowym sektorze, co może wpłynąć na zwiększenie przestrzeni do wykorzystania przez Yamala - podał analityk Alex Delmas na antenie Catalunya Radio.
Barcelona stoi przed szansą na dokonanie wielkiego transferu. Ze sporym poślizgiem, ale wreszcie może jej się udać sparować na poziomie klubowym najbardziej ekscytujący duet hiszpańskich skrzydłowych. Yamal i Williams to czysta zabawa, dziecięca radość z gry i praktycznie gwarancja dryblingów, asyst czy efektownych akcji. Podkreślmy jednak jeszcze raz, że Nico ma nad czym pracować. To wciąż piłkarz, któremu brakuje kilku ważnych elementów. Jeśli do tego, co już potrafi, dołoży skuteczność, efektywność i powtarzalność, stanie się bezdyskusyjnym topem na swojej pozycji. Wszystko w jego nogach.