Jak król! Kibice Arsenalu pięknie żegnają Kiwiora. Tylko jedna rzecz dziwi

Jak król! Kibice Arsenalu pięknie żegnają Kiwiora. Tylko jedna rzecz dziwi
IMAGO / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 14:29
Jakub Kiwior jest o krok od przenosin do FC Porto. Polak napisał w Arsenalu kawałek krótkiej, ale mimo wszystko pozytywnej historii. Na tym transferze wszyscy powinni zyskać, chociaż może dziwić, że na konto londyńczyków wpadnie “tylko” 26 mln euro. Na pierwszy rzut oka: jakieś dziesięć za mało.
Polski duet na czele defensywy FC Porto - jest bardzo blisko realizacji tego scenariusza. Świetne wejście do ekipy “Smoków” zanotował Jan Bednarek, a zaraz ma dołączyć do niego Jakub Kiwior.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kilka miesięcy po fenomenalnym dwumeczu z Realem Madryt Kiwior opuści Arsenal i Premier League w poszukiwaniu regularnych występów. “Kanonierzy” tracą tym samym etatowego rezerwowego, zawsze gotowego do wejścia na boisko, rzadko zawodzącego, zaufanego żołnierza Mikela Artety. Nie ma przypadku w tym, że reprezentanta Polski żegna mnóstwo pozytywnych komentarzy. Na Emirates Stadium będzie wspominany z sympatią i szacunkiem.
68 występów w dwa i pół roku nie wygląda źle, chociaż trzeba pamiętać, że niejednokrotnie 25-latek wchodził na same końcówki meczów. Stanowił idealne zabezpieczenie linii defensywy, bo był właściwie zawsze dostępny do gry. Rozsypywali się prawi, lewi i środkowi obrońcy, a Kiwior meldował się na każde wezwanie i potrzebę Artety. Można wyróżnić dwa okresy, gdy udanie zastępował kontuzjowanych kolegów. Po raz pierwszy wkroczył do składu zimą 2024 roku, kiedy trener miał dziurę na lewej obronie. Długo zbierał solidne recenzje za grę na przecież nienaturalnej dla siebie pozycji, dopiero ćwierćfinał Ligi Mistrzów z Bayernem obnażył jego braki. Z drugiej strony, jasnym było, że to żaden szybkościowiec i przede wszystkim stoper.
Drugi udany “run” Kiwiora nastąpił wiosną tego roku, już w nominalnej roli, jako pół lewy środkowy obrońca. Arteta musiał po niego sięgnąć, bo kontuzji doznał Gabriel Magalhaes. Obawy, czy Polak wejdzie na oczekiwany poziom i dotrzyma kroku Williamowi Salibie, nie wzięły się znikąd, szczególnie, że Arsenal miał przed sobą rywalizację w Lidze Mistrzów. I właśnie tam, na największej z klubowych scen, Kiwior potwierdził niezaprzeczalną jakość. Zagrał koncert na Estadio Santiago Bernabeu, jak profesor wyłączył z gry Kyliana Mbappe i spółkę, w dwumeczu dołożył nie tyle cegiełkę, co wór cegieł do wyrzucenia Realu za burtę rozgrywek.
- Kiwior cały mecz był pewny, skuteczny, zawsze na miejscu. Imponująco grał na wyprzedzenie, doskonale czytał grę, przewidywał boiskowe zdarzenia. Unikał chaosu, wręcz przeciwnie, patrzył, gdzie zagrywa, biła od niego wielka odpowiedzialność - pisaliśmy po występie w Madrycie.
Kibice oszaleli na jego punkcie, chwalił też Mikel Arteta. Do końca sezonu polski obrońca trzymał fason, ba, to on był tym pewniejszym z pary stoperów. Saliba popełniał więcej błędów. Fakt, nie udało się awansować do finału Ligi Mistrzów, ogólnie sezon zakończył się dla “Kanonierów” rozczarowująco, natomiast Kiwior stanowił jeden z najjaśniejszych punktów zespołu. Dostał szansę i w pełni ją wykorzystał - w rytmie meczowym to inny piłkarz niż ten dorywczo wchodzący do gry raz na kilka spotkań czy zbierający “ogony”.
W tym zdaniu zawarta jest też odpowiedź na pytanie, dlaczego Kuba Kiwior dzisiaj ten Arsenal opuszcza. Taki piłkarz to przecież skarb dla każdego trenera - zresztą słychać, że sam Arteta chętnie by go w drużynie zostawił. Niemniej, szans na trwałe wygryzienie ze składu Gabriela, topowego obrońcę świata, 25-latek nie ma. W tym rozdaniu starterem nie będzie, mógłby liczyć na ewentualne łatanie dziur, jak to bywało wcześniej. Zrozumiałe, że celuje w regularną grę, w tym wieku, na tym etapie kariery, świeżo po błyśnięciu na salonach. Ten transfer ma ręce i nogi. FC Porto przebudowuje skład i szuka kogoś, kto nie pęknie na robocie, zebrał odpowiednie doświadczenie, plus z marszu wzmocni obronę i być może w przyszłości uda się na nim zarobić.
Zarobić lepiej niż Arsenal, bo o ile ten ruch wydaje się sensowny dla wszystkich stron (w Londynie przygotowali już następcę, Piero Hincapie z Leverkusen), o tyle kwota całej transakcji mnie osobiście szokuje. Pakiet 26 mln euro? Za obrońcę w kwiecie piłkarskiego wieku, z perspektywami na dalszy rozwój, z bagażem gier w Premier League i Lidze Mistrzów? Ze świetnymi parametrami, z lewą nogą? Słabsi i mniej doświadczeni szli już za większe pieniądze. Dopiero co Chelsea zgarnęła większe pieniądze za Renato Veigę, a Liverpool za Jarella Quansaha. Arsenal nie jest mistrzem sprzedaży (delikatnie mówiąc), ale i tak dziwi - i słusznie irytuje kibiców - że nie przebito bariery 30 mln, bardziej funtów niż euro.
Jakub Kiwior może natomiast z optymizmem patrzeć w przyszłość. Porto jest w trakcie rewolucji po nieudanych latach, ale to wciąż duży klub i interesujący projekt. Warto też docenić jego ambicje, chęć częstej gry, także w pucharach, a nie np. średniaku Premier League. Jego transfer to przy tym dobra wiadomość dla reprezentacji Polski, bo obawy, z iloma minutami w klubie 25-latek przyjedzie na kadrę, powinny pójść do kosza. A mówimy przecież o jednym z najlepszych polskich piłkarzy, który ma przed sobą jeszcze kawał kariery. Oby fani Porto mówili w przyszłości o Kiwiorze tak ciepło, jak mówią dziś fani Arsenalu (zerknijcie sobie na portalu X). Powodzenia, Kuba!



Przeczytaj również