Jeden nadrzędny wniosek po meczu z Rosją. Oto najważniejsza lekcja do odrobienia przed EURO

Jeden nadrzędny wniosek po meczu z Rosją. Oto najważniejsza lekcja do odrobienia przed EURO
Rafal Rusek / PressFocus
Polska zremisowała z Rosją 1:1, ale wynik tego spotkania miał drugorzędne znaczenie. Kadra dostała materiał do analizy, z którego należy wyciągnąć wnioski. Jeden nadrzędny i niestety widoczny od jakiegoś czasu? Biało-czerwoni mają problemy w obronie. A to przed dużym turniejem zły znak.
Paulo Sousa na pierwszy mecz towarzyski przed mistrzostwami Europy wyznaczył skład, który już nigdy ze sobą nie zagra. Tak jak zapowiedział na wtorkowej konferencji prasowej, dał szansę wielu zmiennikom, oszczędzając choćby Roberta Lewandowskiego. Ze spotkania z Rosją nie ma więc co wyciągać daleko idących wniosków. To była bardziej lekcja poglądowa dla Portugalczyka i jego sztabu, która dostarczyła praktycznego materiału do ćwiczenia w dalszej fazie przygotowań. Mimo to kilka uwag z tego meczu na pewno dało się wyciągnąć. Wśród zmienników mamy też wygranych i przegranych:
Dalsza część tekstu pod wideo

Killer Świerczok

Przed kontuzją Krzysztofa Piątka szanse Jakuba Świerczoka na występ w reprezentacji były znikome. Do kadry na EURO dostał się tylnymi drzwiami i jako jeden z czterech przedstawicieli PKO BP Ekstraklasy. Wiele mówiło się o jego bardzo dobrym sezonie w barwach Piasta Gliwice i gdybano, czy te same umiejętności przeniósłby na wyższy poziom. Na boisko we Wrocławiu wyszedł tak jakby koszulkę z orłem na piersi zakładał nie trzy a trzydzieści razy. Pewny siebie, trudny do upilnowania, ustawiony tak, jakby piłka sama go szukała. Typowy on - killer Świerczok. W 3. minucie pewnie wykończył ładną akcję zespołu, ale swój stempel postawił strzałem po którym piłka trafiła w poprzeczkę.
29-latek znów udowodnił, że ma instynkt do zdobywania bramek, ale też niestandardowych decyzji. I być może ta odrobina szaleństwa, ocierającego się o nonszalancję, jest nam potrzebna. Dlaczego Świerczok miałby nie marzyć, że będzie czarnym koniem kadry w Sankt Petersburgu lub Sewilli? Dostał szansę i ją wykorzystał. W przeciwieństwie do Dawida Kownackiego, który był chyba najsłabszym piłkarzem w jedenastce. Właściwie nie miał dobrego momentu we Wrocławiu. Nie szło mu ani w grze przodem, ani tyłem do bramki. Wyglądał na zagubionego. Na dziś to on jest na piątym miejscu w rankingu napastników. Karol Świderski nieznacznie przed nim.

Modlitwa o zdrowie Rybusa

Po kontuzji Arkadiusza Recy i problemach ze zdrowiem Macieja Rybusa opcje Paulo Sousy na lewej obronie bardzo się skurczyły. Na dziś jedynym zdrowym nominalnym defensorem na tę pozycję jest Tymoteusz Puchacz. Już w pierwszym tygodniu zgrupowania selekcjoner poświęcał mu dużo uwagi i w trakcie wewnętrznych gierek wskazywał błędy w ustawieniu czy sposobie reagowania na sytuacje. Niestety te lekcje nie uchroniły nowego piłkarza Unionu Berlin przed popełnieniem poważnego błędu w kryciu, po którym padła bramka dla Rosji.
Sousa wściekł się przy linii bocznej i pewnie najlepiej wie, jak ważny w jego układance będzie zdrowy Rybus. Puchacz może mocno rozwinąć się w Bundeslidze. Na tę chwilę jednak nie przekonał, że przy jego brakach w fazie obronnej gwarantuje nam bezpieczeństwo w lewym sektorze. Być może dlatego opcją numer dwa na tę pozycję będzie Tomasz Kędziora.

Zbyt łatwy dostęp do bramki

Reprezentacja Polski pod wodzą Paulo Sousy rozegrała cztery mecze i tylko ze słabą Andorą zachowała czyste konto. W dużych turniejach możesz nie strzelać wiele goli, ale musisz mieć szczelną defensywę. Najlepszym przykładem byli Biało-czerwoni podczas EURO 2016, którzy grali wielkiej piłki w ofensywie, ale doskonale bronili. Podczas turnieju we Francji do ćwierćfinału wspólnie z Niemcami mieliśmy najszczelniejszą defensywę. Zespół Paulo Sousy jest na razie na przeciwległym biegunie. Ma duże problemy z zabezpieczeniem bramki po dośrodkowaniach - zwłaszcza na lewy słupek. Z tego miejsca w szesnastce straciliśmy cztery z pięciu goli. To niepokojące. Jeśli podczas mistrzostw Europy mamy coś znaczyć selekcjoner musi zdecydowanie popracować nad funkcjonowaniem tego elementu gry.
Po dotychczasowych działaniach widać, że Sousa szuka odpowiedniej pary stoperów i na razie trzeba powiedzieć sobie, że żaden wariant nie dał jasnego przekonania, że to nim należałoby zacząć turniej. Przy sposobie gry, jaki chce zaproponować Portugalczyk, potrzebni są szybcy obrońcy. Być może dlatego jego zaufanie do Kamila Glika było na początku ograniczone. Ale żaden z potencjalnych następców doświadczonego piłkarza, Michał Helik czy Kamil Piątkowski, na tę chwilę nie zaprezentował się na takim poziomie, żeby jednak wciąż nie spoglądać w stronę 33-latka jako dyrygenta naszego bloku defensywnego.

Przeczytaj również