Jeden z największych trenerskich talentów. Pokonał już Ancelottiego i Kloppa, teraz może pobić Guardiolę

Jeden z największych trenerskich talentów. Pokonał już Ancelottiego i Kloppa, teraz może pobić Guardiolę
Xinhua/PressFocus
Dwa lata temu Scott Parker podjął się z pozoru niewykonalnego zadania. Dziś coraz więcej wskazuje na to, że były reprezentant Anglii może utrzymać Fulham na poziomie Premier League. A to może być dopiero początek jego obiecującej, trenerskiej kariery.
- Nigdy w życiu nie byłem niczego bardziej pewien - mówił na początku trwającego sezonu ekspert telewizji “Sky Sports” i były znakomity obrońca, Jamie Carragher. - Fulham spadnie z ligi. Momentami śmialiśmy się w studio z błędów, jakie popełniają w obronie. To było niesamowite. Mają szczęście, że od razu po ich meczu rozpoczynało się kolejne spotkanie i nie zdążyliśmy porządnie przeanalizować bramek, jakie stracili!
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeszcze kilka tygodni temu opinia legendy Liverpoolu ze startu bieżących rozgrywek nie wydawała się ani trochę szokująca. Nie była też odosobniona. Beniaminek z zachodniego Londynu rozpoczął sezon 2020/21 od straty 10 bramek w pierwszych trzech meczach. Na premierowy punkt czekał aż do piątej kolejki. Pierwszą wygraną zanotował dopiero w siódmej serii gier. Tymczasem teraz, przystępując do dzisiejszego spotkania z Manchesterem City, Fulham ma na koncie zaledwie dwie przegrane w ostatnich 10 ligowych meczach oraz raptem dwa stracone gole w minionych siedmiu konfrontacjach. W tym okresie podopieczni Scotta Parkera zwyciężyli na wyjazdach zarówno Everton, jak i w poprzednią niedzielę Liverpool.
Po spotkaniu na Anfield tylko nieznacznie gorsza różnica bramek sprawiła, że ekipa z Craven Cottage nadal znajdowała się w strefie spadkowej tabeli angielskiej ekstraklasy.

Gwiazda przy linii

Gdzie tkwi zatem sekret tej niesłychanej wręcz przemiany?
- Scott Parker wie, jak sprawić, by zawodnicy czuli się pewni siebie - zdradził ostatnio w wywiadzie udzielonym “The Guardian” środkowy pomocnik Fulham, Andre-Frank Zambo Anguissa. - Zawsze znajduje słowa, które do nas trafiają. Jeśli on mówi ci, że coś jest możliwe, ty wierzysz, że rzeczywiście tak jest.
Nawet w ostatnich tygodniach trudno wskazać w drużynie beniaminka jednego zawodnika, o którym można by napisać, że jest liderem zespołu. Świetnie wyszkolony technicznie Ademola Lookman zdobył tylko jedną bramkę i nie zaliczył ani jednej asysty w minionych 10 występach. Wypożyczony w styczniowym okienku transferowym z Bordeaux Josh Maja wpisał się dotychczas na listę strzelców w zaledwie jednym spotkaniu, kiedy to strzelił dwa gole Evertonowi. Statystycznie jeden z najlepszych dryblerów w całej Premier League w osobie zacytowanego wyżej Anguissy nie zawsze wybiega w podstawowym składzie. Nie więcej niż solidni wydają się również środkowi obrońcy: Tosin Adarabioyo i Joachim Andersen oraz bramkarz Alphonse Areola.
Ale gwiazdą Fulham jest bezsprzecznie jego szkoleniowiec.

Transformacja

Scott Parker niemal równo dwa lata temu objął posadę początkowo tymczasowego menedżera klubu, w którym zakończył wcześniej karierę zawodniczą. Fulham znajdowało się wtedy na przedostatnim miejscu w tabeli Premier League. Żółtodziób na trenerskiej ławce nie zapobiegł nieuchronnemu. “The Cottagers” spadli z elity, a degradacja stanowiła spore rozczarowanie. Latem 2018 roku, po awansie do angielskiej ekstraklasy z Championship, właściciel klubu, Shahid Khan, przeznaczył na transfery ponad 100 milionów funtów. W trakcie sezonu zatrudnił zaś na najważniejsze stanowisko nie byle kogo, bo samego Claudio Ranieriego.
Nie pomogło. Fulham z hukiem opuściło Premier League, a Khan zmienił strategię, której najważniejszym elementem okazało się powierzenie na stałe roli menedżera klubu niespełna 40-letniemu wówczas Parkerowi.
- Zdałem sobie sprawę, że zarówno kadra zawodnicza, jak i cały klub znajdowały się w opłakanym stanie - wspominał początki wyzwania, jakiego podjął się na Craven Cottage, były reprezentant Anglii. - Szatnia była podzielona. Na szczycie listy moich priorytetów znalazło się ponowne zjednoczenie klubu oraz stworzenie odpowiedniego środowiska i kultury. We wszystkich klubach i przedsiębiorstwach, które odnoszą sukcesy, wszystko płynie od samego środka, kiedy wszyscy zmierzają we wspólnym kierunku. Ten klub był bardzo niespójny. Przechodziliśmy przez ciężki okres.
Niektórzy obawiali się wręcz, że Fulham może podążyć drogą Sunderlandu i po spadku z Premier League przeżyć jeszcze jedną degradację. Tym razem aż na trzeci poziom rozgrywkowy.
- Za nami trudna droga, ponieważ nie da się wziąć magicznej różdżki i w dwa miesiące przejść z prawdziwego braku wiary, naprawdę słabej mentalności oraz rozłamu do wygrywania meczów - dodawał Parker, kiedy prowadzona przez niego drużyna walczyła już o natychmiastowy powrót do elity. - To, czego ludzie nie widzieli i nie rozumieli, to głęboko zakorzenione spory i rany. Musieliśmy spróbować zmienić tę mentalność. Jestem dumny, ponieważ ten zespół przeszedł transformację. Poprzednim razem, kiedy Fulham awansowało do Premier League, popełniono oczywiste błędy, z których wyciągniemy wnioski.
Zamiast kolejnego spadku był jeszcze jeden awans. Na finiszu ubiegłego sezonu ekipa z zachodniego Londynu znowu świętowała powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Najlepsza obrona

Kilka miesięcy temu do Premier League awansowało jednak zupełnie inne Fulham niż dwa lata wcześniej. Na transfery przeznaczono niewielkie środki. Aż sześciu zawodników wypożyczono z innych klubów. Z wypożyczenia do Villarrealu powrócił z kolei jeden z najdroższych nabytków z 2018 roku - Anguissa. Beniaminka od razu typowano jako jednego z głównych kandydatów do spadku. Od ekipy Parkera tak naprawdę nikt nie oczekiwał niczego poza tym, że tym razem przynajmniej na poważnie powalczy o utrzymanie.
Dziś, na 10 meczów przed końcem sezonu, można pokusić się o stwierdzenie, że cel minimum został osiągnięty. Fulham ma już dokładnie tyle samo punktów, co na finiszu rozgrywek 2018/19. Londyńczycy z każdym kolejnym spotkaniem coraz mocniej wierzą, że pozostanie w elicie na kolejny sezon znajduje się w ich zasięgu. Na Craven Cottage po cichu liczą wręcz na powtórzenie niezwykle udanej serii z ostatniej prostej ubiegłych rozgrywek. Wtedy Fulham przegrało zaledwie jeden z ostatnich 10 meczów. Teraz, podobnie jak przed rokiem w Championship, drużyna Parkera również na poziomie Premier League wydaje się dojrzewać wraz z biegiem sezonu.
Mimo fatalnego początku rozgrywek dziś to właśnie Fulham może pochwalić się najmniejszą liczbą straconych bramek wśród zespołów z dolnej połowy ligowej tabeli (33 w 28 spotkaniach). Mało tego. Statystycznie na przestrzeni całego dotychczasowego sezonu gorzej w obronie grają też Everton (35 straconych goli) i sam mistrz Anglii - Liverpool (36), który “The Cottagers” dopiero co sensacyjnie pokonali na Anfield.
Nowa nadzieja?
Przed wieczornym pojedynkiem z Pepem Guardiolą i jego rewelacyjnym w tym roku Manchesterem City niepostrzeżenie to właśnie Scott Parker stał się także nową, trenerską nadzieją na Wyspach. Po tym, jak z Chelsea pożegnał się niedawno Frank Lampard, jedynymi angielskimi menedżerami, którzy prowadzą aktualnie zespoły z górnej połowy tabeli Premier League, są znacznie bardziej doświadczeni David Moyes (West Ham) oraz Dean Smith (Aston Villa). Pozostali znajdują się za sterami siedmiu z ośmiu klubów plasujących się na ostatnich pozycjach w klasyfikacji.
Jako drugi najmłodszy - po Mikelu Artecie z Arsenalu - w tym sezonie szkoleniowiec w angielskiej ekstraklasie, Scott Parker może jednak dokonać nadchodzącej wiosny czegoś, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się po prostu niemożliwe. Jeśli Fulham jakimś sposobem utrzyma się w Premier League, może się okazać, że znany w przeszłości z niezwykle walecznej, boiskowej postawy Anglik dopiero zaczyna naprawdę ciekawą, trenerską karierę.
W futbolu nic nigdy nie jest przecież pewne.

Przeczytaj również