Jeden zdecydowany faworyt trenera. Michał Probierz szuka "swoich". "Za to należy go chwalić"

Jeden zdecydowany faworyt trenera. Michał Probierz szuka "swoich". "Za to należy go chwalić"
Paweł Andrachiewicz / Press Focus
Michał Probierz w ciągu dwóch pierwszych zgrupowań w reprezentacji Polski wysłał do gry siedmiu debiutantów. Zestawiając to z Fernando Santosem pracującym w kadrze dłużej - wygrywa 7:0. Ale ważna nie ma być liczba, a sposób i sens wprowadzania nowych piłkarzy. Obserwacje mamy takie, że selekcjonera należy za to mocno pochwalić.
Patryk Peda (2002), Patryk Dziczek (1998), Jakub Piotrowski (1997), Filip Marchwiński (2002), Marcin Bułka (1999), Karol Struski (2001) i Bartłomiej Wdowik (2000) - to lista debiutantów w październiku i listopadzie. Od 21-latków po 26-latków. Od Serie C poprzez Ekstraklasę, Cypr i Bułgarię po Ligue 1. To, co trzeba przyznać Michałowi Probierzowi, to umiejętne i raczej konsekwentne wprowadzanie ich do kadry. To zaraz rozwiniemy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najbardziej doceniony? Piotrowski

Zbudowanie swoich piłkarzy to w przypadku każdego selekcjonera ryzyko, ale i inwestycja, która może przynieść mu sporo korzyści. O kim myślimy w pierwszej kolejności? O najstarszym. 26-letni Piotrowski zagrał najwięcej minut ze wszystkich środowych pomocników na minionym zgrupowaniu. Wyszedł na Czechy z powodu urazu Piotra Zielińskiego, strzelił gola, był chwalony przez Michała Probierza. Z Łotwą nie dał się już tak dobrze zapamiętać. Ale skoro trener wybrał do ’’11” na Czechy jego, a nie Sebastiana Szymańskiego, to ewidentnie ma u niego mocną pozycję.
Innym debiutantem w środku pola był Karol Struski. Wielu kibiców nie poznałoby go na ulicy. Pomocnik zdobył mistrzostwo Cypru z Arisem Limassol, a teraz gra z nim w Lidze Europy (po wcześniejszym odpadnięciu z eliminacji LM z Rakowem). Wszedł z Łotwą na 30 minut i wiemy, że: rozumiał grę, tworzył linię podania, pokazywał się do gry. Za taki debiut dostaje plus.
Z kolei Bartłomiej Wdowik wprowadziłby się do kadry idealnie, gdyby w futbolu były zmiany hokejowe - wtedy każdy stały fragment jego. Oczywiście to nie jedyny atut piłkarza Jagiellonii, mamy na myśli coś innego. Otóż trudno o przebicie się do składu reprezentacji w tak trudnym momencie na pozycję wahadłowego. Tym bardziej, gdy w klubie gra się jako lewy obrońca. Jednak Michał Probierz docenił jego dyspozycję w Ekstraklasie, powołał go już miesiąc temu, ten obcował z kadrą, a teraz w niej wystąpił.

Bramkarz numer...

Trzeciemu (czwartemu…) w hierarchii Marcinowi Bułce także dano możliwość debiutu w reprezentacji. To bardzo cenny prezent za świetną sportową formę. Jeśli ktoś jest w takim sztosie jak bramkarz liderującej we Francji Nicei, to po prostu warto chwytać chwilę - także z perspektywy selekcjonera - i zbudować go także w barwach narodowych. Nieważne jaki ma numer, bo już w 2024 roku może przejąć bluzę po Szczęsnym.
Bułka w 2016 roku ruszył z FCB Escola Varsovia do wielkiego świata, czyli Chelsea, gdzie w pierwszym zespole zagrał, ale na poziomie meczów sparingowych. Trzy lata później zadebiutował w bramce PSG, doświadczał treningów na najwyższym światowym poziomie i obcował z piłkarzami tak dobrymi, że ze względu na jakość i popularność można nazywać ich zawodnikami-celebrytami, takimi niewątpliwie są Kylian Mbappe czy Neymar. Ale to nie tylko fajne CV i wspomnienia, a też nauka i rywalizacja z Thibaut Courtois czy Keylorem Navasem. Bułka to piłkarz miesiąca Ligue 1 we wrześniu, co było pierwszym dowodem na to, że decyzja o definitywnym przeniesieniu się do Nicei była strzałem w dziesiątkę. Polak to - ciągle rozwijający się - bramkarz pełną gębą.
Cofnijmy się jeszcze do października. Probierz mocno postawił na Patryka Dziczka, który gra raczej do tyłu i boku, a jeśli szuka czegoś patrząc w kierunku bramki rywala, to zdecydowanie prędzej zebrania piłki czy odbioru, a nie podania. Eksperyment z zawodnikiem Piasta nie wypalił, co wiedzieliśmy już podczas spotkania z Mołdawią. Został on zmieniony w przerwie.

U-21, czyli nie taki ten Probierz sentymentalny

Jednak najwięcej kontrowersji wzbudzał Patryk Peda, a to ze względu na chwilowy byt w Serie C. SPAL nie wyraziło zgody na jego odejście latem, a weto było tak mocne, że Polak podpisał umowę z Palermo, ale musi czekać na dołączenie do nowej drużyny co najmniej do zimy. Jednak Probierz ustawił go w dwóch meczach z rzędu na środku bloku defensywnego i reprezentant znany mu z U-21 wypadł w nich naprawdę dobrze. Tak samo po wejściu z ławki z Czechami. Szkoda wysłania go na pomoc młodzieżówce, a jeszcze bardziej można żałować, że skoro już postawiono na Pedę z Wyspami Owczymi i Mołdawią, to aby wyzwanie rosło - mógł wyjść on na Czechy w podstawie, dzięki czemu przekonalibyśmy się, czy to zawodnik gotowy na baraże. Dziś nie wiemy i do marca się już nie dowiemy.
A Peda musiał ująć Probierza swoją jakością i świetnym mentalem oraz inteligencją boiskową i życiową, skoro ze swojej reprezentacji U-21 nie wziął kilku ’’synków” zmieniając im szyld, a zaledwie dwóch graczy - Pedę i znanego nam wszystkim od lat Filipa Marchwińskiego. Ten swoją szansę dostał z Mołdawią, ale nie wniósł nic, co byśmy zapamiętali albo mogli docenić.
W marcu może obyć się bez debiutów. Ale jesteśmy pewni, że Michał Probierz z Estonią i w (oby!) barażowym finale skorzysta z wyżej wymienionych zawodników. Największe szanse na to ma Piotrowski, bez dwóch zdań. A reszta pozostaje w gotowości. W przypadku niektórych dojdzie może nawet do zimowych transferów i zobaczymy, co będzie to oznaczało dla ich karier. Ale wiemy, że każdy z nich przed ewentualnym ruchem zadzwoni do selekcjonera. Bo muszą liczyć się z Probierzem, jeśli Probierz w grze o EURO 2024 liczy się z nimi.

Przeczytaj również