Artykuł sponsorowany

Jego klub dogadał się z Barceloną, on wolał Real. Pasował idealnie. Inni też zapisali się w historii

Jego klub dogadał się z Barceloną, on wolał Real. Pasował idealnie. Inni też zapisali się w historii
Maxisport / Shutterstock.com
Kacper - Klasiński
Kacper KlasińskiWczoraj · 08:00
Trent Alexander-Arnold ma zostać zawodnikiem Realu Madryt jako siódmy Anglik w historii. Większość z jego rodaków to dobrze zapamiętane na Bernabeu postaci - z różnych powodów. Oto nasz ranking Anglików, którzy grali dla “Królewskich”. Transmisja El Clasico w tę niedzielę o 16:15 w Eleven Sports 1, początek studia z Barcelony o 14:00.
Tajemnicą poliszynela jest porozumienie Trenta Alexandra-Arnolda z Realem Madryt. Anglik ogłosił ostatnio odejście z Liverpoolu wraz z wygaśnięciem kontraktu po zakończeniu tego sezonu. I choć nie mamy jeszcze oficjalnego potwierdzenia, gdzie trafi, to właściwie pewne jest, że zostanie graczem “Królewskich”. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego w trybie last minute, wychowanek “The Reds” będzie siódmym angielskim zawodnikiem w profesjonalnej historii “Los Blancos”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przedstawiamy losy jego sześciu poprzedników. Anglicy w Realu radzili sobie różnie. A wśród nich mamy dwóch innych zawodników wychowanych przez klub z Anfield.

6. Jonathan Woodgate (2004-06)

Trudno przypomnieć sobie gorszy początek w nowych barwach niż ten Woodgate’a w Realu Madryt. Oczekiwania były duże. Anglię opuszczał jako jeden z topowych obrońców w kraju. Latem 2004 roku “Królewscy” zapłacili Newcastle około 20 milionów euro za 24-letniego wówczas stopera, choć ten miał tendencję do łapania kontuzji i nawet stracił końcówkę poprzedniego sezonu oraz EURO. No i od razu pojawił się problem - problemy zdrowotne sprawiły, że Woodgate musiał czekać na debiut w nowych barwach aż 13 miesięcy.
We wrześniu 2005 roku wreszcie się doczekał. Po niemal półtora roku bez gry (okres ten zaczął się jeszcze w Newcastle) od razu wskoczył do podstawowej jedenastki i… skończyło się to koszmarnie. Po 25 minutach wbił samobója, pechowo rzucając się do zablokowania niecelnego strzału głową. 40 minut później wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. “Los Blancos” co prawda pokonali Athletic Bilbao, ale media nie miały wątpliwości. BBC opisało pierwszy mecz Anglika jako “debiut z koszmaru”, Guardian pisał o “katastrofie”.
- Powinienem chyba wylecieć już za pierwszy faul, to było fatalne wejście. (...) W drugiej połowie zagrałem ciałem w pojedynku z napastnikiem i ruszyłem za piłką. Pomyślałem sobie: “dobra gra w obronie”. Patrzę, a sędzia już do mnie idzie i pokazuje żółtą kartkę. (...) Mama wciąż ma wszystkie wycinki z tym, co pisała o tym brytyjska prasa - wspominał Anglik w oficjalnym podcaście AFC Bournemouth.
Woodgate nigdy nie odnalazł się w Madrycie. Do końca sezonu zagrał jeszcze tylko 13 razy (osiem w podstawowym składzie) i odszedł do Middlesbrough na wypożyczenie, aby ostatecznie zostać tam sprzedanym. Do dziś ma opinię jednego z największych transferowych nieporozumień w historii Realu i wręcz piłkarskiego mema. Może trochę przesadzoną, ale fatalny debiut ciążył na nim do końca pobytu w stolicy Hiszpanii. Nie pomógł mu też pewnie fakt, że trafił do klubu we frustrującym okresie, gdy zdobywanie trofeów przychodziło z trudnością.
***
Transmisja El Clasico na kanale Eleven Sports 1 w serwisie Polsat Box Go od godz. 16.15, także w jakości 4K oraz z TrybemPro umożliwiającym śledzenie na bieżąco szczegółów spotkania. TrybPro można włączyć w dowolnym momencie transmisji, aby uzyskać dostęp do opcji wielokamerowej, ustawień zawodników na boisku, informacji o składach drużyn i szczegółowych statystykach meczu.
Kanały Eleven Sports są częścią pakietu Sport.
el clasico 11.05.25 reklama polsat box go 2
Polsat Box Go

5. Michael Owen (2004-05)

12 milionów euro i Antonio Nunez. Taka kasa za Michaela Owena, nawet w 2004 roku, wyglądała jak dobry biznes. 24-letni Anglik był czołowym snajperem Premier League. Od sezonu 1997/98, gdy wdarł się do podstawowej jedenastki Liverpoolu, tylko raz nie przebił granicy 15 ligowych bramek. No i przecież trzy lata wcześniej zdobył Złotą Piłkę. Miał wzmocnić siłę ognia “Galacticos” Florentino Pereza, ale konkurencja okazała się bardzo wymagająca.
Owen musiał walczyć o miejsce w składzie z Ronaldo i Raulem, więc początkowo wylądował na ławce. Kibice szybko zaczęli tracić do niego cierpliwość, ale w październiku wreszcie otworzył swoje konto strzeleckie i dzięki temu się odblokował. Pod koniec rozgrywek regularnie grał już w pierwszym składzie i skończył je z niezłym bilansem. 13 goli w lidze i 16 łącznie na wszystkich frontach stanowiło przyzwoity dorobek dla piłkarza, który niemal połowę swoich występów (19 z 45) zaliczył z ławki. Miał podobno problemy z odnalezieniem się w Hiszpanii, ale doceniano jego wkład w drużynę.
- Bardzo wiele osób uważało, że był bardzo dobry, dobrze wywiązywał się ze swoich zadań i strzelał wiele goli - opowiadał w 2013 roku portalowi Four Four Two Rodrigo Marciel z dziennika Marca.
Rok po transferze Owena jednak sprzedano. Newcastle United zapłaciło za niego dwukrotnie większą kwotę, niż Real 12 miesięcy wcześniej, pobijając swój rekord transferowy. Tym samym jego przygoda w Madrycie okazała się bardzo krótka. Oczywiście nie spisał się słabo, ale jego pobyt na Bernabeu jest trochę zapomniany. Nie pomógł też dorzucić żadnego trofeum do klubowej gablotki. Pozostawił po sobie za to ciekawą anegdotę. W rozmowie z The Times opowiadał, że początkowo codziennie specjalnie jeździł z Woodgate’em na lotnisko, żeby kupować brytyjską prasę.
- Po dwóch miesiącach okazało się, że kilkadziesiąt metrów od hotelu mamy stoisko z gazetami. Czuliśmy się jak totalni idioci - podsumował.

4. David Beckham (2003-07)

Można zaryzykować stwierdzenie, że Real Madryt z początku XXI wieku był klubem stworzonym dla Davida Beckhama. Jedna z największych gwiazd futbolu tamtych czasów (a jeśli patrzeć tylko na osobistą markę i czysto wizerunkową popularność - zapewne największa) w ekipie wielkich “Galacticos”. To układało się w logiczną całość. O wychowanka Manchesteru United latem 2003 roku zabiegała również FC Barcelona. W emitowanym na platformie Paramount+ programie Beckham and Friends Live Anglik wyjawił nawet, że “Czerwone Diabły” dogadały się z “Blaugraną”, ale to on postawił weto, wybierając Madryt. Ostatecznie “Królewscy” wydali na niego 37 milionów euro.
Pierwszy sezon okazał się jednak zawodem. Jedynym zdobytym trofeum był Superpuchar Hiszpanii, a przecież naszpikowana gwiazdami ekipa miała zdominować rywali. Ponadto właściwie cały czteroletni pobyt Beckhama na Bernabeu naznaczyły zmiany trenerskie. Prowadziło go tam aż sześciu różnych szkoleniowców. Turbulentny okres przyniósł tylko kolejne rozczarowania, jeśli chodzi o wyniki zespołu, choć sam Anglik notował niezłe statystyki. W dwóch z pierwszych trzech sezonów wykręcił dwucyfrową liczbę asyst w lidze, łącznie przekraczając 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej na wszystkich frontach.
W sezonie 2006/07 roku, po tym, jak prezydentem Realu wybrano Ramona Calderona, notowania Beckhama spadły. Fabio Capello na niego nie stawiał. Już w styczniu ogłoszono, że skrzydłowy odejdzie latem, po wygaśnięciu kontraktu. On z kolei zaskoczył, ogłaszając, że przenosi się do LA Galaxy. Calderon stwierdził wówczas, że idzie tam “żeby zostać gwiazdą filmową”. Wydawało się, że to już koniec, Capello sam stwierdził, że Beckham w jego Realu już nie zagra, ale wrócił do łask w lutym i odegrał ważną rolę na finiszu sezonu, kiedy to “Los Blancos” zaliczyli udany comeback i pokonali Barcelonę w walce o mistrzostwo - dopiero drugie i ostatnie trofeum “Becksa” w Madrycie. To właśnie ten fakt najlepiej podsumowuje, jak bardzo rozczarowywali “Królewscy” w tamtym czasie.
Do samego Beckhama trudno mieć jednak zarzuty. Na samym finiszu rozgrywek Real próbował nawet odkręcić jego transfer do Major League Soccer i zatrzymać go na dłużej. Agent piłkarza, Simon Oliveira, szybko uciął wówczas spekulacje.
- Nie ma żadnej chęci wycofania się z umowy z Galaxy bądź jej zmiany. David wyczekuje przenosin do Stanów. Chce jednak udanie zakończyć przygodę z Realem Madryt, zdobywając tytuł - mówił Associated Press.
Jego klient pożegnał się z klubem tak, jak chciał.

3. Laurie Cunningham (1979-84)

Pierwszy profesjonalny piłkarz z Anglii w Realu Madryt. Na początku XX wieku, w erze amatorskiej, pojawiali się jeszcze inni zawodnicy, ale informacje o nich są zdawkowe. Cunningham za to zdołał napisać wartościowy rozdział w historii klubu. Dynamiczny, efektownie grający skrzydłowy przyszedł z West Bromwich Albion za niemal milion funtów. Już w debiucie ustrzelił dublet. Swoimi występami na skrzydle pomógł drużynie sięgnąć po mistrzostwo i puchar kraju. Zachwycił m.in. podczas Klasyku na Camp Nou, gdzie dostał owacje od trybun.
- Był niesamowity. Doprowadzał nas do szaleństwa swoim dryblingiem, przyspieszeniem i dynamiką - BBC cytowało słowa ówczesnego obrońcy Barcy, Migueliego.
Potem przyplątały się kontuzje, które naznaczyły resztę pobytu Cunninghama w Madrycie. Przez kolejne lata grał już tylko w pojedynczych meczach, ostatecznie lądując na bocznym torze po tym, jak zabrakło dla niego miejsca wśród dwóch dozwolonych według zasad ligi hiszpańskiej obcokrajowców. Urazy sprawiły, że dobrze zapowiadająca się przygoda na Santiago Bernabeu szybko zmieniła się w rozczarowanie. Laurie zaliczył wypożyczenie do Manchesteru United, a następnie odszedł do Sportingu Gijon. Potem wędrował po klubach, grając m.in. dla Olympique'u Marsylia, Wimbledonu czy Charleroi, ale finalnie osiedlił się w Madrycie i reprezentował Rayo Vallecano. Tam zginął w 1989 roku w wypadku samochodowym w wieku zaledwie 33 lat. W ojczyźnie wciąż o nim pamiętają - w dużej mierze dlatego, że był jednym z pierwszych czarnoskórych piłkarzy, którzy przebili się w niezbyt przychylnym dla nich wówczas środowisku.

2. Jude Bellingham (2023-?)

Przychodził jako świeżo upieczony 20-latek za ponad 100 milionów euro. I już w pierwszym sezonie udowodnił, że warto było zapłacić za niego wielką kasę. Bellingham ma wszystko, żeby okazać się epokowym transferem “Królewskich”. Jeśli jeszcze trochę pogra w ich barwach, a drużyna dorzuci do gablotki więcej krajowych i europejskich sukcesów, to będzie murowanym kandydatem do pierwszego miejsca w zestawieniu. Na razie jednak musi zadowolić się drugą lokatą.
Nie można jednak umniejszać tego, co pokazał w koszulce “Królewskich”. Aktualnie ma na koncie 91 występów i udział w 63 golach. Czy to w środku pola, czy jako gracz wchodzący na pozycję napastnika - odgrywa kluczową rolę w zespole Carlo Ancelottiego i nawet jeśli ostatnio ma trochę gorszy okres, niebywale urósł w Madrycie jako piłkarz.
Widać po nim, że dobrze czuje się pod presją, że może udźwignąć ciężar roli lidera w tak wymagającym klubie jak Real, że potrafi strzelać ważne gole. W niecałe dwa sezony zdobył już sześć zwycięskich goli w doliczonym czasie spotkań.
Był też jednym z głównych kandydatów do Złotej Piłki 2024, po tym jak zakończył poprzedni sezon z mistrzostwem kraju, superpucharem i Ligą Mistrzów. W tym dołożył jeszcze do tego Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy. No i, jeśli wierzyć mediom, pomógł przekonać Trenta Alexandra-Arnolda do przeprowadzki do Madrytu. Dorobek, jak na tak krótki czas, ma naprawdę imponujący.
***
Największe wydarzenia sportowe, w tym rozgrywki piłkarskie - Ligi Europy i Ligi Konferencji UEFA oraz europejskich lig piłkarskich, wyścigi Formula 1, gale boksu, UFC, sporty zimowe, światowy tenis, rozgrywki siatkarskie oraz 20 najpopularniejszych kanałów sportowych online można oglądać bez reklam i na różnych urządzeniach w pakiecie Sport w serwisie Polsat Box Go.
***

1. Steve McManaman (1999-2003)

We wcześniejszych sezonach o McManamana mocno zabiegała FC Barcelona, ale ostatecznie latem 1999 roku ściągnął go Real Madryt. Anglik trafił na Bernabeu na zasadzie wolnego transferu po tym, jak końca dobiegł jego kontrakt z Liverpoolem. Zmieniał barwy klubowe w trudnym okresie dla “Królewskich”. Problemy finansowe i tarcia w szatni sprawiały, że atmosfera była daleka od ideału. Zresztą ściągał go Guus Hiddink, który… niedługo potem stracił posadę trenera.
Skrzydłowy okazał się jednak udanym nabytkiem. Pomimo początkowych trudności z aklimatyzacją zadomowił się w Hiszpanii, w czym bez wątpienia pomogła mu dobra postawa na boisku. Debiutancki sezon zwieńczył golem w wygranym finale Ligi Mistrzów. Zbierał wysokie noty, uważano go za ważne ogniwo zespołu - do czasu aż latem 2000 roku stanowisko prezydenta klubu objął Florentino Perez, dokonał wielkich zakupów (m.in. Luisa Figo) i postanowił, że… dla McManamana nie będzie już miejsca w drużynie. Początkowo nie przypisano mu nawet numeru na nadchodzące rozgrywki i próbowano wypchnąć z klubu. Problem w tym, że nie wpłynęła żadna satysfakcjonująca piłkarza oferta, a on sam uparł się, że chce odnosić sukcesy z Realem. Wstawili się za nim koledzy z szatni i ostatecznie po kilku miesiącach wrócił do łask, szybko wskakując z powrotem do podstawowej jedenastki. Potem Perez chwalił jego mentalność i upór jako postawę, której należy oczekiwać od piłkarzy Realu.
Popularny “Macca” grał dla “Los Blancos” do 2003 roku, gdy jako 31-latek odszedł do Manchesteru City, w końcówce swojej przygody będąc zmiennikiem w ekipie słynnych “Galacticos”. Z klubem zdobył łącznie dwa mistrzostwa kraju, dwa Superpuchary Hiszpanii, a do tego Superpuchar UEFA i dwukrotnie Ligę Mistrzów. Kibice bardzo go cenili - w dużej mierze również za upór, aby pozostać na Bernabeu. Do dziś wspominają go bardzo ciepło.
el clasico 11.05.25 reklama polsat box go
Polsat Box Go

Przeczytaj również