Kiedyś byli pośmiewiskiem, teraz bronią najlepiej w Europie. "Wreszcie zerwali łatkę"

Kiedyś byli pośmiewiskiem, teraz bronią najlepiej w Europie. "Wreszcie zerwali łatkę"
Paul Chesterton / Focus Images / MB Media / PressFocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak03 Apr · 09:52
Jeśli w obecnych czasach chcesz być mistrzem Anglii, to nie możesz stracić więcej niż nieco ponad 30 goli. W poprzednim sezonie Arsenal od spełnienia tego warunku był bardzo daleko, dlatego mimo rekordowego dorobku strzeleckiego (88 goli), do tytułu zabrakło aż sześciu punktów. W obecnych rozgrywkach nadzieje mistrzowskie znów są, ale bazują przede wszystkim na fantastycznej defensywie.
Ostatni mecz z Manchesterem City nie był wybitnym widowiskiem, nie dostarczył wielu emocji, ale zarazem udowodnił, że Arsenal w grze w obronie jest coraz bliższy perfekcji. Zatrzymać ofensywę City na ich stadionie i zagrać tam na zero z tyłu? To nie udało się żadnej drużynie od 57 meczów. To, że dokonała tego drużyna Mikela Artety, nie jest przypadkiem. W zasadzie powtórzyła to, co zrobiła w pierwszym meczu tych drużyn, a także choćby w spotkaniu domowym z Liverpoolem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Komiczna obrona

Przez lata ostatnim z czym kojarzyłby się Arsenal to dobra postawa w defensywie. Stereotypowo postrzegano raczej ten klub jako komediantów w obronie, łatwych do przejścia, tracących głupie gole. Z miejsca można było sypać przykładami: 2:8 z Manchesterem United, 0:6 z Chelsea, 1:5 z Liverpoolem. Przez lata takich meczów było całe mnóstwo.
Samych środkowych obrońców, którzy nie nadawali się na ten poziom, zebrałoby się wielu: Johan Djourou, Callum Chambers, Sebastien Squillaci, Pablo Mari, Skhodran Mustafi i paru innych, na których dźwięk nazwiska kibicom przechodzą ciarki. Wystarczy zresztą przypomnieć obronę z debiutu Artety: Maitland-Niles, Sokratis, Luiz i... Bukayo Saka.

Najlepsi nie tylko w Anglii

Od tych mrocznych czasów do teraz Arsenal przeszedł długą drogę, w trakcie której stał się prawdopodobnie najlepiej broniącym zespołem w całej Europie. Na to wskazują konkretne liczby. Zespół Mikela Artety ma najniższy współczynnik xGC w TOP 5 lig, czyli rywale stworzyli sobie najmniej jakościowych szans. Na bramkę Arsenalu oddano też najmniej celnych strzałów.
xGA w ligach TOP 5:
Arsenal - 20.4
Juventus - 21.9
Bayer Leverkusen - 23.3
Inter - 23.4
Bayern - 24.2
Najmniej strzałów celnych przeciwko w ligach TOP 5:
Arsenal - 66
Inter - 78
Nice - 79
Real Madryt - 84
Manchester City - 86
Przed największymi wyzwaniami drużyna Artety stawała w meczach z Liverpoolem i Manchesterem City. Obie drużyny swietnie grają w ataku, ale w trakcie rywalizacji z Arsenalem nie było tego widać. Łącznie w czterech spotkaniach, czyli przez ponad 360 minut rywalizacji, przeciwnicy strzelili dwa gole (oba Liverpool). Wypracowali łączne xG - 2.8. Na tle tak wymagających rywali to są znakomite liczby.
Do teraz meczem, w którym Manchester City zanotował najniższe xG w tym sezonie (0.5), pozostaje spotkanie na Emirates wygrane przez gospodarzy 1:0. Zespół Pepa Guardioli w meczach z Arsenalem oddal dwa celne strzały. Oba miały miejsce po rzutach różnych, co oznacza, że z gry przez ponad 180 minut nie udało im się celnie kopnąć na bramkę Davida Rayi! Ofensywa mistrzów Anglii została wyłączona drużynowo, ale też indywidualnie. Erling Haaland w ostatnich trzech meczach z Arsenalem (doliczamy Tarczę Wspólnoty) łącznie miał xG - 0.24. Trudno zatem mówić, że nieskuteczność Norwega pomogła go zatrzymać. On po prostu nie miał za bardzo z czego trafić.
Bardzo ważnym elementem było dodanie Declana Rice’a, który szefuje środkowej linii, ale bezpieczeństwo w obronie opiera się przede wszystkim na duecie William Saliba - Gabriel. Łącznie zagrali ze sobą 54 mecze, z których Arsenal wygrał 40, co daje skuteczność na poziomie 74 proc. - Kiedy oglądam Arsenal uważam, że bronią najlepiej nie tylko w Anglii, ale prawdopodobnie w całej Europie. Na tym opierałbym największe nadzieje na zdobycie mistrzostwa - mówił niedawno w Sky Sports Jamie Carragher.
Z Manchesterem City Francuz miał najwięcej wygranych pojedynków, najwięcej wybić piłki, udanych odbiorów i kontaktów z piłką. Nie popełnił ani jednego faulu i ani razu nie został przedryblowany. Poprawił koncentrację, znacznie rzadziej niż w poprzednim sezonie przydarzają mu się indywidualne błędy, straty, które prowadziły do strzału przeciwnika.
Bardzo ważnym aspektem jest to, że Saliba z Gabrielem mogą występować obok siebie regularnie. Z 29 meczów Premier League na środku obrony zagrali wspólnie aż 24. Byłoby tego pewnie nawet więcej, ale na początku sezonu Arteta kombinował z ustawianiem na środku Bena White’a, a na prawej obronie Thomasa Parteya. Później tych roszad zaniechał i w zasadzie od tego momentu Francuz z Brazylijczykiem grają wszystko. W żadnym klubie Premier League na środku obrony nie zagrało tak mało duetów i w żadnym dwaj środkowi obrońcy nie wystąpili wspólnie tyle razy.

Ogromna przewaga

Wyścig o mistrzostwo Anglii jest wyrównany, może trwać do ostatnich minut ostatniej kolejki, dlatego też wielkie wrażenie musi robić to, jak Arsenal zaskakująco na plus odstaje w obronie od Liverpoolu i Manchesteru City. Ma wyraźnie lepszy współczynnik xGA, znacznie więcej czystych kont, a w tym roku kalendarzowym dopuścił do zdecydowanie najmniejszej liczby kontaktów z piłką rywali we własnym polu karnym.
xGA w Premier League:
Arsenal - 20.4
Manchester City - 28.2
Liverpool - 34.9
Czyste konta w Premier League:
Arsenal - 12
Liverpool - 9
Manchester City - 9
Najlepsza defensywa w kraju jeszcze niczego nie gwarantuje, obecnie Arsenal traci do Liverpoolu dwa punkty. Niezależnie jednak od tego, jak ten sezon się zakończy, trudno nie docenić progresu, jaki ze swoją drużyną zrobił Arteta. Nauczył bronić zespół, który przez lata miał z tym ogromne problemy, pozwolił zerwać z łatką, na którą Arsenal latami zapracował. Jeśli powiedzenie, że "atakiem wygrywa się mecze, a obroną tytuły" działa, to niebawem gablota przy Emirates po prostu musi się powiększyć.

Przeczytaj również