Klub z miasta, które... nie istnieje. Tam zagra Bułka. Wielka kasa i wielkie plany

Klub z miasta, które... nie istnieje. Tam zagra Bułka. Wielka kasa i wielkie plany
Icon Sport / pressfocus
Adam - Kowalczyk
Adam KowalczykDzisiaj · 16:00
Ależ zawrzało w Internecie na temat Marcina Bułki. Bramkarz Nicei podjął decyzję, że zamiast w dopiero promowanym do Premier League Sunderlandzie, woli kontynuować karierę w saudyjskim Neom SC. Chyba wszystkie możliwe zarzuty ujrzały wtedy światło dzienne - że to sportowe lenistwo, że pogoń za kasą, że za tak znikome oddanie karierze należy się wygnanie z kadry narodowej. Ogólnie rzecz biorąc, zarzucano brak ambicji. Problem w tym, że nowy klub Polaka ambicje ma. I to ogromne.
Żeby powiedzieć więcej, Neom SC nie jest typowym, bogatym klubem z Bliskiego Wschodu. To wyjątkowo ambitny projekt powołany jako część pełnoskalowej inwestycji mającej zrewolucjonizować saudyjską gospodarkę. W ciągu najbliższych pięciu lat chce mieć wszystko - zdominowane ligowe podwórko, kontynentalną chwałę oraz splendor na Klubowych Mistrzostwach Świata. Możliwość inkasowania 10 milionów euro rocznie przez Bułkę bez wątpienia nie była jedynym czynnikiem, który przekonał go do wyjazdu poza Stary Kontynent.
Dalsza część tekstu pod wideo

To nie tylko petrodolary

Za wybranie wygodniejszej i bardziej atrakcyjnej finansowo drogi nie ma sensu Marcina Bułki rozliczać. Zupełnie szczerze, nawet z ludzkiego punktu widzenia podjęta przez niego decyzja nie powinna dziwić, a wypychanie go z reprezentacji narodowej ze względu na rezygnację z transferu do jednej z lig europejskiego TOP5 brzmi jak absolutna ignorancja.
Wybór Arabii Saudyjskiej faktycznie mógłby budzić kontrowersje, gdyby po polskiego bramkarza z propozycją miejsca w pierwszym składzie zgłosiła się drużyna z czołowej siódemki lub ósemki Premier League, z ambicjami na coś więcej. Mówimy tu jednak o Sunderlandzie - klubie, który mimo naprawdę imponująco zapowiadającego się okienka transferowego nie ma pewnej pozycji w elicie, szczególnie, że status beniaminków w angielskiej ekstraklasie drastycznie spada. To ostatnie dobitnie pokazały minione dwa sezony - wszystkie sześć drużyn, które w kampaniach 2022/23 i 2023/24 wywalczyły promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej, rozklekotały się na dnie tabeli zaledwie po roku rywalizacji, mimo że sezon wcześniej potrafiły wykręcać świetne wyniki na zapleczu.
Dla porównania, Neom SC zaoferowało Polakowi to, o czym wielu profesjonalnych piłkarzy może jedynie pomarzyć, czyli nietykalność w pierwszym składzie, kolosalne wynagrodzenie, a także długofalowe perspektywy walki o trofea. Przy tym wszystkim, od początku stawia sprawę jasno - jako beniaminek chce się bić nie o pozostanie w lidze, a o mistrzostwo. To ma być jedynie początek wielkiej dominacji, ku jakiej skłania się wschodzący saudyjski gigant. Intrygujące jest to tym bardziej, że miasto, w którym mecze rozgrywać ma klub, tak naprawdę jeszcze nie powstało. I nie powstanie prawdopodobnie przez najbliższe kilka lat.

Klub przyszłości z miasta przyszłości

Pierwszy człon nazwy klubu nie wziął się z przypadku. Jest połączeniem greckiego “neo” (nowy) i saudyjskiego “Mustaqbal” (przyszłość). Klub Sportowy Nowej Przyszłości brzmi zacnie, aczkolwiek zanim o tym, to warto wspomnieć, czym ta saudyjska “nowa przyszłość” ma być. Bo NEOM nie jest jedynie klubem piłkarskim, a odrębnym tworem. Konkretnie, wyśnionym przez władze Arabii Saudyjskiej futurystycznym smart city, które ma pociągać za sznurki całą krajową gospodarkę głównie za sprawą odnawialnych źródeł energii. W jego skład ma wchodzić 10 imponujących wizualnie kompleksów pełniących konkretne funkcje - przemysłowe, turystyczne czy handlowe.
Oficjalnie będą określane regionami. Najbardziej imponującym z nich bez wątpienia jest The Line, czyli wyjątkowo unowocześnione miasto mające być domem dla dziewięciu milionów ludzi. Charakteryzować ma się tym, że - jak sama nazwa wskazuje - będzie przypominało… linię. Projekt jest wręcz dystopijny, bo metropolia ma powstać na środku pustyni jako długi na 170 kilometrów budynek o lustrzanych ścianach. W założeniu będzie szeroki na zaledwie 200 metrów, a wysoki na pół kilometra. Wszystko po to, aby jego mieszkańcy na wyciągnięcie ręki mieli dostęp do wszystkich potrzebnych usług.
Neom jest kluczowym elementem Saudi Vision 2030 - programu rządowego Arabii Saudyjskiej, mającego na celu uniezależnienie kraju od dochodów z handlu ropą naftową. Po zrealizowaniu projektu Saudowie będą mieli swoje własne, gospodarcze centrum operacji, ekologicznie i maksymalnie unowocześnione. Oczywiście pod warunkiem, że ta hiperambitna wizja się spełni, a z tym może być problem.
Do 2030 roku ma być gotowa dopiero część projektu, z kolei cztery lata później Arabia Saudyjska organizuje mundial. Wtedy już muszą być konkrety. Na terenie The Line powstanie do tego czasu Neom Stadium, czyli jedna z aren MŚ 2034 oraz obiekt, na którym “klub nowej przyszłości” ma rozgrywać swoje mecze. Pomieści 46 tysięcy osób. Wizja tego stadionu wygląda nie mniej futurystycznie, niż całe miasto.

Start od zera

Głową całego projektu Neom jest nie kto inny, jak książę Muhammad bin Salman. Przewodzi on Public Investment Fund - saudyjskim funduszem majątkowym, który kilka lat temu zakupił Newcastle United. Neom Sports Club jest więc dofinansowywany z tej samej ręki, co już teraz czyni go jednym z najbogatszych (jeśli nie najbogatszym) klubów piłkarskich na świecie. Do życia został powołany w 2023 roku, choć historia drużyny, którą zastąpił na piłkarskiej mapie Arabii Saudyjskiej sięga niemal 60 lat wstecz.
Mowa tu o Al-Suqoor - powstałym w 1965 roku klubie z miasta Tabuk. Dwa lata temu został przejęty przez spółkę i po całkowitym rebrandingu został własnością Neom. To jednak nieco inny przypadek niż koncern Red Bull i Austria Salzburg, bowiem Al-Suqoor nie zasłużył się dla lokalnego futbolu niczym szczególnym, przez większość swojego istnienia błąkając się po niższych ligach. W momencie przejęcia znajdował się na trzecim szczeblu rozgrywkowym w kraju. Jak więc widać, rozwój ruszył “z kopyta”, bo w ciągu dwóch sezonów udało się wywalczyć dwa bezpośrednie awanse.
Kadra była budowana praktycznie od zera. Podczas pierwszych dwóch okienek transferowych do klubu przybyło aż 20 zawodników, w tym 17-krotny reprezentant Ghany, Samuel Owusu. Wielkie ruchy zaczęły się po awansie na zaplecze elity. Wówczas do klubu ściągnięto między innymi duet etatowych reprezentantów kraju - Salmana Al-Faraja (kapitan saudyjskiej kadry) oraz Mohammeda Al-Burayka. Drużynę zasilili dodatkowo 88-krotny reprezentant Egiptu, Ahmed Hegazy, a także znany ze swoich występów w Premier League i lidze tureckiej napastnik, Mbaye Diagne. Pierwszego transferowego hitu doczekaliśmy się z kolei w lutym, kiedy to na mocy półrocznego wypożyczenia z opcją wykupu sprowadzono z Lyonu Saida Benrahmę.
Reakcje na decyzję byłej gwiazdy Brentford i West Hamu były w jego ojczyźnie podobne do tych, jakie pojawiają się teraz przy transferze Bułki. Duża część kibiców podchodziła z niechęcią do jego dalszej gry w reprezentacji Algierii. Tymczasem skrzydłowy nie tylko awansował z drużyną do Saudi Pro League jako jej gwiazda (zdobył siedem bramek i zanotował siedem asyst w 16 meczach), ale i stoczy bój o mistrzostwo kraju w następnym sezonie. Co więcej, zrobi to prawdopodobnie z kilkoma byłymi kolegami z zespołu.

Początek przewrotu?

Tego lata w Neom SC szykuje się prawdziwa rewolucja transferowa. Mimo że lipiec dopiero się zaczął, to klub przez ostatni miesiąc zdążył wydać na wzmocnienia już ponad 40 milionów euro. Póki co, głównym źródełkiem zdaje się być rynek francuski. W czwartek drużynę zasilił pomocnik będący jednym z największych odkryć zeszłego sezonu Ligue 1 - Amadou Kone z Reims. Za transfer 20-latka zapłacono 13 milionów euro. Najgłośniejszym ruchem lata póki co jest były napastnik Arsenalu i legenda Olympique’u Lyon, Alexandre Lacazette.
Neom SC zamierza skorzystać z faktu, że nad Lyonem ciąży widmo karnej relegacji do drugiej ligi francuskiej. Na celowniku klubu są bowiem inni kluczowi zawodnicy “Les Gones”, tacy jak Corentin Tolisso i Lucas Perri. Trenerem od sezonu 2025/26 będzie zaś Christophe Galtier - człowiek, który w 2021 roku sensacyjnie poprowadził Lille do mistrzostwa Francji, a kilka miesięcy później pracował z Marcinem Bułką w Nicei.
To właśnie pod batutą francuskiego szkoleniowca polski bramkarz po raz pierwszy zaczął brylować na francuskich boiskach. Został bohaterem rzutów karnych w 1/8 finału Pucharu Francji z PSG, zatrzymując strzały Leandro Paredesa i Xaviego Simonsa. Ostatecznie w tej edycji Nicea awansowała aż do finału, gdzie przegrała 0:1 z Nantes. Filtrując wszystkie czynniki można dojść więc do wniosku, że 26-latek miał ogromne szczęście, dostając taką ofertę. Nie dość, że trafia do bardzo młodego klubu o wielkich ambicjach, to jeszcze zdołał “wstrzelić się” w moment, w którym jego rozwój postępuje najszybciej, przy okazji spotykając swojego dawnego trenera.
Awans Neom SC do saudyjskiej elity oznacza, że “wielka czwórka” kontrolowana w 75 procentach przez Public Investment Fund - Al-Hilal, Al-Ittihad, Al-Ahli i Al-Nassr - technicznie stanie się “wielką piątką”, z tą różnicą, że klub z powstającego megamiasta jest całkowicie kontrolowany przez państwowe fundusze. Jak do tej pory sprawnie podąża za ustalonym przez siebie planem pięcioletnim, którego główne założenia są następujące:
  1. awans do Saudi Pro League
  2. zdobycie mistrzostwa Arabii Saudyjskiej
  3. triumf w Lidze Mistrzów AFC i awans na Klubowe Mistrzostwa Świata
  4. triumf na Klubowych Mistrzostwach Świata
Pierwszy etap zakończony, czas na drugi. Sukces na mundialu klubów w 2030 roku to docelowy punkt podróży, mający być wisienką na torcie upieczonym w ciągu najbliższej połowy dekady. Kto wie, być może Marcin Bułka będzie jego częścią. Choć nie da się ukryć, że wizja na rozwój klubu jest dość utopijna, to póki co w Neom SC sufitu nie widać. Jedno jest pewne - Polak po takim ruchu niewątpliwie może sugerować się drogą N’Golo Kante czy Aymerica Laporte’a, którzy po przeniesieniu się na Bliski Wschód z tak zwanego “poważnego futbolu” się nie wypisali.

Przeczytaj również