Ruszają baraże do mundialu! Oto ich czarny koń. Może zadziwić świat

Ruszają baraże do mundialu! Oto ich czarny koń. Może zadziwić świat
fifg / shutterstock
Adam - Kowalczyk
Adam Kowalczyk12 Nov · 20:30
Kamerun, Demokratyczna Republika Konga, Nigeria i Gabon - te cztery reprezentacje zagrają w afrykańskim “miniturnieju”, którego zwycięzca powalczy w barażach interkontynentalnych o awans na Mistrzostwa Świata 2026. Na papierze najsłabszą zdaje się być ta ostatnia. Ale czy na pewno tak jest?
Pierre-Emerick Aubameyang na mundialowych boiskach występował jak do tej pory jedynie w piłkarskich fantazjach, mających niewiele wspólnego z rzeczywistością. Z uwagi na rozszerzenie liczby uczestników MŚ, wizja ta stała się jednak bardziej realna. Reprezentacja Gabonu rozgrywa naprawdę imponujące eliminacje i mało kto ma odwagę skreślać ją przed rozpoczynającymi się w czwartek barażami. Jakie więc są szanse na to, że obejrzymy “last dance” 36-letniego “Auby” na przyszłorocznym turnieju w Stanach Zjednoczonych, Meksyku i Kanadzie?
Dalsza część tekstu pod wideo
Gabon to reprezentacja, która pierwszy raz o awans na mundial powalczyła przed imprezą w 1990 roku. Jako debiutant zajęła wówczas ostatnie miejsce w swojej grupie. Potem fiaskiem kończyła też każde kolejne eliminacje. 1994, 1998, 2002, 2006, 2010, 2014, 2018, 2022. Wszystkie te czempionaty odbyły się bez udziału "Czarnych Panter". Czy kiedyś było przynajmniej blisko awansu? Raczej nie. Najlepsza próba to ta z kwalifikacji do MŚ 2010. Już w ostatniej, decydującej rywalizacji grupowej, zabrakło wówczas czterech punktów.

Punkt od sukcesu

W trwających afrykańskich eliminacjach do mistrzostw świata Gabon był natomiast najlepszą reprezentacją, której nie udało się wywalczyć bezpośredniego awansu na turniej. Nie było to wcale takie oczywiste, biorąc pod uwagę przygody tej drużyny w eliminacjach do poprzednich turniejów. Bez dwóch zdań jest to efektem zmiany systemu kwalifikacji (od przyszłego roku na MŚ gra nie pięć, a co najmniej dziewięć drużyn z Czarnego Lądu), ale gabońską kadrę trudno uznać za szeroką czołówkę kontynentu. Zdecydowanie bardziej pasuje tu określenie “klasa średnia” - tym bardziej, że w dłuższej perspektywie poczynania drużyny “Czarnych Panter” przypominają bardziej sinusoidę niż linię ciągłą.
Warto zauważyć, że Gabon nie wywalczył awansu nawet na ostatni Puchar Narodów Afryki, przegrywając rywalizację z Demokratyczną Republiką Konga i Mauretanią. Na tegorocznej edycji już wystąpi, natomiast nie ma co ukrywać, że grupę miał znacznie mniej wymagającą - Lesotho i Republika Środkowoafrykańska są jednymi ze słabszych zespołów na kontynencie. Z kolei trzeci rywal, Maroko, miał już wcześniej zapewniony awans na turniej jako gospodarz, a mimo to dwukrotnie “Czarne Pantery” rozbił: 4:1 u siebie i 5:1 na wyjeździe.
Z kolei grupy kwalifikacyjnej na przyszłoroczny mundial Gabon zdecydowanie łatwej nie miał - sam fakt, że trafił na mistrzów Afryki z Wybrzeża Kości Słoniowej, dość mocno uszczuplił jego nadzieje na pierwszy w historii awans na mundial. Rywalami gabońskiej kadry były także Kenia i Gambia, czyli drużyny wcale nie gorsze kadrowo, które od czasu do czasu potrafią napsuć krwi lepszym od siebie.
Gabończycy właśnie z Kenią i Gambią mieli walczyć o drugie miejsce w grupie. Raczej nie oczekiwano, że któraś z tych trzech reprezentacji rzuci rękawicę rewelacyjnym “Słoniom”, które pod wodzą Emerse’a Faé odrodziły się sportowo. I rzeczywiście, mistrzowie Czarnego Lądu byli w kwalifikacjach praktycznie bezbłędni - uzbierali 26 na 30 możliwych punktów, zdobywając 25 bramek i nie tracąc żadnej. Gabon zaś, ku powszechnemu zaskoczeniu, miał tylko jedno “oczko” mniej aż do ostatniej kolejki. I to właśnie ten jeden punkt zadecydował o tym, że gra teraz w barażach jako najlepiej punktująca drużyna z drugiego miejsca.
Eliminacje mistrzostw świata Afryka
wikipedia
Mecze Wybrzeża Kości Słoniowej z Gabonem w tej kampanii były niezwykle zacięte. W pierwszej kolejce eliminacji Iworyjczycy skromnie wygrali 1:0 w Abidżanie, jednak rewanż w gabońskim mieście Franceville mogli przypłacić brakiem bezpośredniego awansu. Było to bez dwóch zdań najtrudniejsze spotkanie, jakie przyszło im zagrać od naprawdę wielu miesięcy. Nie dość, że żadna z drużyn nie dominowała, to aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w 89. minucie piłka po strzale Guélora Kangi nie wylądowała na słupku, tylko w siatce. Bezbramkowy remis okazał się więc dla mistrzów Czarnego Lądu remisem zwycięskim.

Ofensywny duet, który ciągnie za uszy

Gdzie należy szukać odpowiedzi na pytanie, jak gabońskiej drużynie udało się rozegrać tak dobre eliminacje? Wydaje się, że tkwi ona w indywidualnościach. Nie ma co się czarować - kadrowo “Czarne Pantery” na tle całego kontynentu afrykańskiego wyglądają bardzo przeciętnie, a dużą część jej drużyny stanowią zawodnicy grający w niezbyt dobrych klubach z Czarnego Lądu. Mają jednak też kilku bardzo doświadczonych zawodników, którzy przez lata grali w Europie, i mimo najlepszych lat za sobą cały czas ciągną zespół do przodu. Ba! Spokojnie można pokusić się o stwierdzenie, że chodzi o konkretnie trzy postacie, bez których trudno byłoby sobie wyobrazić walkę Gabonu o pierwsze miejsce.
O kim mowa? Większości kibiców prawdopodobnie przychodzi na myśl tylko jedno nazwisko: Pierre-Emerick Aubameyang. To zawodnik, którego nie trzeba przedstawiać - a nawet jeśli, to należałoby przypomnieć długie lata strzelanych przez niego goli dla Borussii Dortmund, Arsenalu, Barcelony, czy - teraz - Olympique’u Marsylia.
“Auba” od lat jest kluczową postacią dla reprezentacji Gabonu, natomiast absolutnie nie można powiedzieć, że kadra bez jego obecności nie funkcjonuje. Funkcjonuje i funkcjonować musiała wiele razy, a co więcej, nie zawsze wychodziło jej to na gorsze (patrz: Puchar Narodów Afryki 2021 - odpadnięcie w 1/8 finału po rzutach karnych z rewelacyjną wtedy Burkina Faso). Sęk w tym, że 36-latek nigdy nie był tak bardzo przydatny drużynie narodowej, jak obecnie. To właśnie w kwalifikacjach do przyszłorocznego mundialu zanotował najlepszy mecz w swojej reprezentacyjnej karierze - mowa tu oczywiście o starciu z Gambią, które Gabon wygrał 4:3 dzięki jego… czterem trafieniom. Patrząc, jakie zagrożenie gambijskie “Skorpiony” sprawiały wtedy pod gabońską bramką, trudno sobie wyobrazić, by Gabon bez Aubameyanga mógł walczyć w tym meczu o zwycięstwo. Nawet, jeśli ten sam Aubameyang po wbiciu czterech goli ostatecznie opuścił boisko z czerwoną kartką.
Pozostali zawodnicy, których warto wymienić, to Mario Lemina i Denis Bouanga. Ten pierwszy lata temu uznawany był za wielki talent, i choć nie zrobił kariery w Juventusie, do którego trafił z Marsylii, to najlepiej piłkarsko szło mu na angielskich boiskach. Bronił barw Southampton, Fulham i Wolves, z czego w tym ostatnim klubie pełnił funkcję kapitana. Obecnie jest zawodnikiem Galatasaray i w wieku 32 lat wciąż dyryguje gabońską linią pomocy.
Bouanga zasługuje na jeszcze większą uwagę. To on tworzy z Aubameyangiem zabójczy ofensywny duet, który strzelił dla Gabonu 15 goli przez całe eliminacje. Biorąc pod uwagę całą jego karierę klubową, można zaś odnieść wrażenie, że jest to piłkarz naprawdę niedoceniany. Ci, którzy oglądali jego popisy w Nimes czy AS Saint-Etienne, bez dwóch zdań wiedzą, o czym mowa - we Francji skrzydłowy wyróżniał się niewiarygodną szybkością, obunożnością oraz dobrymi umiejętnościami technicznymi. Niezależnie od tego, gdzie grał, zawsze był śmiertelnie niebezpieczny w kontratakach i fazach przejściowych.
Od 2022 roku Bouanga gra w Los Angeles FC, gdzie czuje się jak ryba w wodzie. W trzy lata stał się najlepszym strzelcem klubu w historii oraz prawdziwą gwiazdą MLS. W 33 ligowych meczach w tym sezonie strzelił już 26 goli i zanotował 10 asyst. Kto wie, czy gdyby po odejściu z ASSE dalej kontynuował grę w Europie, nie zrobiłby jeszcze większej kariery.

Dwa mecze to nie wszystko

W pierwszej rundzie kontynentalnych baraży o awans na MŚ Gabon zmierzy się z Nigerią. Zdecydowanie nie jest w tym meczu bez szans, biorąc pod uwagę, jak “Super Orły” prezentowały się we właściwej fazie eliminacji. Przypomnijmy, że mowa o drużynie, która z takimi nazwiskami w składzie, jak Osimhen, Lookman, Ndidi czy Iwobi miała ogromne problemy, by wygrać z 144. w rankingu FIFA Lesotho. Aubameyang i spółka nie są też spisani na straty w potencjalnym finale z Kamerunem lub Demokratyczną Republiką Konga, mimo że spośród całej czwórki wyglądają najsłabiej kadrowo.
Warto zaznaczyć, że zwycięzca “miniturnieju” w Maroku nie dostanie z miejsca biletu na MŚ. Czeka go jeszcze rywalizacja w barażach interkontynentalnych - tam z kolei będzie musiał zagrać jeden lub dwa mecze, w zależności od rozstawienia zdeterminowanego przez ranking FIFA. Gabon może mieć z tym problem, biorąc pod uwagę, że tylko dwie najwyżej sklasyfikowane reprezentacje wezmą udział wyłącznie w rundzie finałowej baraży. Na ten moment są to Boliwia (76. miejsce) oraz ktoś z dwójki Zjednoczone Emiraty Arabskie (67)/Irak (57). 77. w klasyfikacji Gabon raczej żadnej z azjatyckich drużyn nie wyprzedzi, aczkolwiek przegonienie Boliwii jest już realnym zadaniem do spełnienia. Najwięcej i tak będzie zależało od wyników w strefie CONCACAF, gdzie przynajmniej jedno z miejsc barażowych wciąż może trafić do Panamy (31), Kostaryki (45), Hondurasu (65) lub Jamajki (68).

Przeczytaj również