Kompletny koszmar gwiazdy Realu Madryt. "Przekracza wszelkie granice"

Kompletny koszmar gwiazdy Realu Madryt. "Przekracza wszelkie granice"
Acero / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 06:50
Jest, a jakby go nie było. Pozostaje na Santiago Bernabeu, chociaż jego wkład w wyniki Realu Madryt jest niemal zerowy. Kibice “Królewskich” mogą głowić się nad jednym - co się stało z Rodrygo?
Ofensywni zawodnicy zawsze będą rozliczani z bramek. Szczególnie, jeśli występują w klubie z szeroko pojętej czołówki, gdzie wymagania są najwyższe z możliwych. Jeden mecz bez gola? Zdarza się. Trzy? Powoli robi się problem. Dziesięć spotkań posuchy? Trzeba już mówić o kryzysie. Rodrygo przekracza jednak wszelkie granice. Chociaż naprawdę trudno w to uwierzyć, nie trafił do siatki w żadnym z ostatnich 28 występów dla Realu Madryt. Dawna gwiazda “Królewskich” stała się cieniem, duchem minionych świąt. I na razie nie widać oznak poprawy. Powoli można zastanawiać się, czy Brazylijczyk prędzej strzeli gola, czy zmieni pracodawcę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Liczby z koszmaru

4 marca Rodrygo po raz ostatni strzelił gola w meczu Realu. Na piłkarskiej osi czasu mówimy o prehistorii. Dość powiedzieć, że wtedy Polska prowadzona przez Michała Probierza dopiero szykowała się do pierwszego meczu w kwalifikacjach mistrzostw świata. Minęło ponad pół roku, faza grupowa eliminacji dobiegła końca, a w tym czasie skrzydłowy “Los Blancos” nie zdołał się przełamać. Miał ku temu liczne okazje, ponieważ rozegrał prawie 1100 minut. Spędził na murawie ponad 18 godzin. I nic.
W poprzednim sezonie Rodrygo był na plusie w wysokości 4,7, jeśli chodzi o porównanie oczekiwanych goli do faktycznych trafień. Obecnie ten wskaźnik wynosi 0,7 na minusie. Brak goli nie jest jednak jedynym problemem. Kiedy 24-latek w ostatnich tygodniach pojawia się na murawie, to naprawdę trudno dostrzec jego obecność. Widać to było choćby przeciwko Liverpoolowi, kiedy dostał 20 minut i miał rozruszać niemrawą ofensywę. Nie zanotował jednak na Anfield ani jednego strzału, udanego dryblingu, kluczowego podania czy celnego dośrodkowania. Wszedł z ławki i zniknął.
- Ósma pusta strona “zapisana” przez Rodrygo. Od ośmiu miesięcy nie strzelił gola, z Liverpoolem zmarnował kolejną szansę. Seria ponad 250 dni bez bramki wpędziłaby w rozpacz każdego napastnika jego kalibru - opisał Sergio Rodriguez z dziennika Marca.
- Rodrygo? To świetny piłkarz, bardzo dynamiczny, eksplozywny. Ma dużą jakość, podobnie jak Vinicius, Mbappe i inni piłkarze. Cieszę się, że mam ich do dyspozycji - powiedział Alonso na jednej z konferencji.
Trener oczywiście broni piłkarza, ale trudno znaleźć argumenty przemawiające za wychowankiem Santosu. W bieżących rozgrywkach brał udział tylko w jednej akcji bramkowej. Mowa o asyście przy bramce Eduardo Camavingi na 4:0 z Kajratem Ałmaty. Nie brzmi to szczególnie ekskluzywnie. W spotkaniach z mocniejszymi przeciwnikami regularnie zawodzi.

Rola trenera

Poprzedniego lata sporo mówiło się o tym, że Rodrygo może odejść. W mediach regularnie informowano o zainteresowaniu ze strony m.in. Arsenalu, Tottenhamu czy Manchesteru City. Ostatecznie jednak Brazylijczyk został i nawet rozpoczął erę Xabiego Alonso w wyjściowym składzie. W pierwszym meczu Klubowych Mistrzostw Świata rozegrał 65 minut, a w pięciu następnych spędził na murawie tylko pół godziny. Trener dokonał błyskawicznej weryfikacji. Od tego czasu Brazylijczyk zapisał na swoim koncie 25% możliwych minut. Na boisku pojawia się sporadycznie, a jeszcze rzadziej faktycznie pomaga drużynie.
- Każdego lata jest to samo. Cały czas mówi się o moim odejściu, gdybym słuchał wszystkiego, to pomyślałbym, że co tydzień jestem w innym klubie. Oczywiście, że oferty się pojawiają, nie będę kłamał. Ale zawsze dawałem do zrozumienia klubowi, że chcę zostać w Realu i odnosić jeszcze większe sukcesy niż do tej pory. Powtarzam: Dopóki Real mnie chce, będę w Realu - stwierdził Rodrygo w rozmowie z Tomasem Roncero.
- Kiedy przybył nowy trener, wezwał mnie na rozmowę i powiedział: "Wiem, że lubisz grać na lewej stronie, ale będę potrzebował cię na innych pozycjach". Odpowiedziałem: "Dobrze, jestem tu, żeby pomóc drużynie". Wszyscy wiedzą, że lewe skrzydło to moja ulubiona pozycja, ale zawsze będę dostępny do gry, czy to na prawej flance czy bliżej środka. Radzę sobie dobrze, chociaż oczywiście chciałbym grać nieco więcej. Trzeba zawsze szanować decyzje trenera. Jeśli zaczynam w pierwszym składzie, muszę dać z siebie sto procent. Jeśli wchodzę z ławki na 20 minut, tak samo - dodał na początku października.
Skrzydłowy naturalnie podkreśla przywiązanie do klubu, gotowość do poświęceń etc. To standardowe formułki, które słyszymy z ust większości piłkarzy. Najważniejsze jest to, co rzeczywiście widzimy na boisku. A nietrudno dostrzec, że Rodrygo w Realu prezentuje się tak, jakby kompletnie stracił zapał. Jest przygaszony, nawet nieszczególnie chętny do wzięcia na siebie odpowiedzialności. Niedawno dostał kwadrans z Rayo i w tym czasie zaliczył cztery kontakty z piłką.
Ciekawe jest to, że ten sam zawodnik wygląda zupełnie inaczej w reprezentacji. Podczas październikowego zgrupowania ustrzelił dublet z Koreą Południową oraz dołożył do tego solidny występ przeciwko Japonii. W ciągu pół godziny wykręcił wówczas cztery udane dryblingi, dwie stworzone sytuacje, utrzymał celność zagrań na poziomie 89%. Do tego dorzucił asystę z Senegalem. Można odnieść wrażenie, że sama obecność Carlo Ancelottiego przy linii bocznej dodaje mu skrzydeł.
- Zawsze będę chwalił trenera Ancelottiego. To on był szkoleniowcem, który pomógł mi się rozwijąć, dojrzeć, stać się piłkarzem, którym jestem dzisiaj. Do końca życia będę mu za to wdzięczny - stwierdził po strzeleniu dwóch goli.
- Kiedy piłkarz przechodzi przez trudny okres, potrzebuje pomocy ze strony otaczających go ludzi. Pod koniec poprzedniego sezonu widziałem, że Rodrygo nie czuje się najlepiej i nie zrobiłem nic szczególnego, ale po prostu porozmawiałem z nim, postarałem się zrozumieć jego problem i pomóc najlepiej jak mogłem - powiedział Ancelotti na łamach dziennika AS.

Pora rozstania?

Z perspektywy Realu problemem jest fakt, że rozdział pt. Ancelotti na Bernabeu miał już swój epilog. Włoch raczej nie wróci do Madrytu, co każe stawiać znaki zapytania w kwestii przyszłości Rodrygo. Trudno bowiem przejść obojętnie wobec skrzydłowego, który od pół roku nie ma nawet pojedynczych przebłysków. A jednocześnie każdy kolejny miesiąc bez dobrego występu tylko obniża jego wartość rynkową.
Na dziś trudno znaleźć klub, który byłby gotów zapłacić kilkadziesiąt milionów euro za Brazylijczyka. Manchester City się nim interesował, ale w ostatnich tygodniach Jeremy Doku wygląda rewelacyjnie na Etihad. Arsenal ma na tej pozycji Gabriela Martinellego, Leandro Trossarda, Noniego Madueke i Eberechiego Eze. W Liverpoolu Florian Wirtz bywa testowany na lewym skrzydle. Florian Plettenberg informował, że Tottenham chciałby sprowadzić zawodnika Realu, ale sam zainteresowany nie wyobraża sobie przenosin do “Spurs”. Romain Molina dodał zaś, że otoczenie piłkarza utrudnia przeprowadzenie jakiegokolwiek transferu.
- Rodrygo? Tu też anegdota. Latem „niesprzedawalny”, bo nikt nie chciał – między innymi przez nadaktywnego ojca. Nie mówcie mi więcej o ojcu Neymara – ojciec Rodrygo jest trudniejszy. Wszystko chce kontrolować, rozmawia ze wszystkimi, stawia wymagania, „mój syn jest wart tyle”, „grajcie pod niego”. Pini Zahavi – największe nazwisko w branży – też nie dał rady. Wszyscy w Realu wiedzieli, że ojciec szuka wyjścia. A w rozmowach z klubem: „Jak śmiecie? My kochamy Real!”. Wiedziano, że rozgląda się gdzie indziej. Jak to ogarnąć? - powiedział Molina, cytowany przez portal Realmadryt.pl.
W przypadku 24-latka wszyscy wiedzą, że potrafi bardzo wiele. Ale pokazuje to zdecydowanie zbyt rzadko. Śledząc jego karierę, można dostrzec, że zwykle w trakcie sezonu notuje jeden rewelacyjny miesiąc. W styczniu tego roku rozegrał osiem meczów, w których zaliczył siedem goli i dwie asysty. W listopadzie 2024 roku huknął sześć bramek i cztery otwierające podania w pięciu spotkaniach Realu. W formie to skrzydłowy, który mógłby grać w każdym klubie świata. Z utrzymaniem tej dyspozycji są zdecydowanie największe problemy.
Każda seria kiedyś musi się skończyć. Rodrygo na pewno jeszcze strzeli niejednego gola w karierze. Aczkolwiek na dłuższą metę nie da się polegać na kimś, kto w jednym miesiącu wygląda jak drugie wcielenie Ronaldo Nazario, żeby w sześciu następnych po prostu zniknąć. Takie wahania nie przystoją zawodnikowi, który teoretycznie mógłby być jednym z filarów “Królewskich”.

Przeczytaj również