Koniec katastrofalnej przygody Brzęczka z Wisłą. "Ten związek nie miał przyszłości. Brutalna weryfikacja"

Koniec katastrofalnej przygody Brzęczka z Wisłą. "Ten związek nie miał przyszłości. Brutalna weryfikacja"
Krzysztof Porebski/Pressfocus
Jerzy Brzęczek nie jest już szkoleniowcem Wisły Kraków. Klub z Reymonta poinformował, że dymisja złożona przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski została przyjęta. I choć problemy “Białej Gwiazdy” sięgają daleko poza osobę pierwszego trenera, wszyscy ludzie związani z pierwszoligowcem mogą poczuć ulgę. Ten związek nie miał już żadnej przyszłości.
Brzęczek przychodził jeszcze do Wisły ekstraklasowej. W lutym tego roku powierzono mu misję ratowania klubu przed spadkiem z elity. Misję, jak wszyscy wiemy, zakończoną niepowodzeniem. “Biała Gwiazda” pod wodzą 51-letniego dziś trenera początkowo zaczęła grać nieco lepiej, ale nie przekładało się to na wyniki.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na boiskach Ekstraklasy Brzęczek poprowadził Wisłę w 13 meczach. Bilans? Jedno zwycięstwo, siedem remisów, pięć porażek. Wynik wręcz katastrofalny. Stało się to, co dla wielu osób wydawało się długo nierealne. Wisła Kraków, wielka marka, jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów, spadła do pierwszej ligi.
Latem w klubie doszło do sporej rewolucji, ale głównie wśród piłkarzy. Brzęczek, obdarzony zaufaniem przez osoby decyzyjne, na czele ze swoimi siostrzeńcami - Jakubem oraz Dawidem Błaszczykowskimi, dostał szansę na wyprowadzenie Wisły z kryzysu. Ba, powierzano mu też kolejne obowiązki. Stał się niemal jednoosobową instytucją. Był nie tylko trenerem, ale też dyrektorem sportowym, skautem, negocjatorem przy transferach.
Jak przekonywali ludzie z klubu - Brzęczek pracy w Wiśle oddał się całkowicie. On i ludzie z jego sztabu mieli wręcz zarywać noce. Praktycznie nie spać. Wszystko ku chwale klubu z Reymonta. Niestety, nawet jeśli faktycznie tak było, to ta “katorżnicza” praca nie przekładała się na najważniejsze - rezultaty osiągane przez klub.
Co prawda Wisła dobrze rozpoczęła zmagania w pierwszej lidze i po pięciu kolejkach mogła pochwalić się bilansem czterech zwycięstw oraz remisu, zasiadając na fotelu lidera, jednak były to rezultaty osiągane trochę ponad stan. “Biała Gwiazda” wygrywała, ale robiła to bez stylu. Bez błysku. Raczej dzięki indywidualnym zrywom takich piłkarzy jak Luis Fernandez czy Michał Żyro.
Wtedy jednak były wyniki. Były zwycięstwa. I nawet mimo pewnych wątpliwości trzeba było oddać Brzęczkowi, że jego zespół po prostu wykonuje swoją robotę - punktuje. Kiedy natomiast zniknęły szczęśliwie wygrane mecze, Brzęczek nie miał już jak się bronić.
Między 6. i 12. kolejką Fortuna I ligi “Biała Gwiazda” wygrała tylko raz. Ze Skrą Częstochowa. Poza tym odniosła pięć porażek (z GKS-em Tychy, Chrobrym Głogów, Puszczą Niepołomice, Stalą Rzeszów i Chojniczanką Chojnice) oraz zremisowała z Ruchem Chorzów.
Z kolejki na kolejkę Wisła osuwała się w tabeli coraz niżej. Dziś zajmuje ósme miejsce, ale ma naprawdę minimalną przewagę nad kolejnymi kilkoma zespołami. Obecnie “Białej Gwieździe” bliżej już do strefy spadkowej niż do lidera.
Zwolnienia Brzęczka coraz mocniej chcieli kibice. Ostatnio w mediach zaczęły też pojawiać się informacje, że podobne zdanie mają niektóre osoby zasiadające we władzach klubu. I chociaż sam trener po ostatniej porażce z Chojniczanką nie wykluczał, że temat jego odejścia może się pojawić, “oblężona twierdza” wciąż była żywa.
- Napisał do mnie członek sztabu szkoleniowego Jerzego Brzęczka. Mówi o bezpodstawnej krytyce, która sugeruje mój brak dobrych intencji. Podkreśla, że trwa proces, którego nie widzę albo nie potrafię rozczytać. W każdym razie tradycyjnie wszyscy źli, tylko nie oni - napisał na Twitterze dziennikarz Michał Trela z “newonce.sport”, który kilka dni temu opublikował artykuł dotyczący Wisły i Jerzego Brzęczka.
No właśnie. “Wszyscy źli, tylko nie oni” - to zdanie, które przez ostatnie miesiące mocno może kojarzyć się z Wisłą Kraków. Po pierwsze - z włodarzami klubu. Po drugie - z Brzęczkiem i jego współpracownikami. Dobrze jednak, że w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i zrozumiał - ten związek nie miał już przyszłości. Każdy kolejny dzień działał na szkodę Wisły.
Co teraz? W oficjalnym komunikacie krakowski klub pojnformował, że Brzęczek przestaje być trenerem pierwszej drużyny. Najprawdopodobniej nie będzie też pełnił funkcji dyrektora sportowego.
51-letni szkoleniowiec poprowadził Wisłę w 27 meczach i zanotował katastrofalną średnią punktów zdobywanych na jeden mecz - 1.11. Wygrał siedem spotkań, zremisował dziewięć, przegrał jedenaście. Nie był w stanie utrzymać “Białej Gwiazdy” na powierzchni Ekstraklasy. Nie dał sobie też rady poziom niżej. Nastąpiła brutalna weryfikacja. Niedawno selekcjoner reprezentacji, teraz trener, który przepadł na drugim poziomie rozgrywkowym w naszym kraju.

Przeczytaj również