Koszmar młodej gwiazdy Realu Madryt. Kolejny rok będzie tylko trudniejszy

Koszmar młodej gwiazdy Realu Madryt. Kolejny rok będzie tylko trudniejszy
IMAGO / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski31 Jul · 17:17
Końcówka poprzedniego sezonu zmarnowana, początek obecnego stracony przez kontuzje. Endrick niedawno wziął ślub, ale sportowo jego miesiąc miodowy w Realu Madryt dobiegł końca. Zaczyna się prawdziwa rzeczywistość.
Pech jednego piłkarza zawsze może okazać się szczęściem drugiego. Pod koniec sezonu ligowego Endrick doznał kontuzji, później z gry wypadł też Kylian Mbappe. Brak obu nominalnych “dziewiątek” sprawił, że Xabi Alonso już na początku kadencji stanął przed dużym dylematem. Rozwiązaniem problemów okazał się Gonzalo Garcia, król strzelców Klubowych Mistrzostw Świata. Wychowanek madryckiej La Fabriki wykorzystał nieobecność bardziej renomowanych napastników, nie przestraszył się presji, potrafił pokazać jakość na tle solidnych marek pokroju BVB czy Juventusu. Wszystko wskazuje na to, że w nadchodzących rozgrywkach stanie się pełnoprawnym członkiem seniorskiej kadry “Los Blancos”. Nie można nawet wykluczyć, że będzie grał z numerem dziewięć, pozostawionym przez Mbappe, który z kolei przejmie “dyszkę”.
Dalsza część tekstu pod wideo
W całym tym zamieszaniu można było delikatnie zapomnieć o Endricku.

Falowanie i spadanie

Trudno jednoznacznie ocenić premierowy sezon Endricka na Santiago Bernabeu. Na pewno miał momenty, jak debiutancki gol ze Stuttgartem w Lidze Mistrzów czy ładny dublet przeciwko Celcie Vigo w Pucharze Króla. Łącznie spędził na murawie 847 minut, notując w tym czasie siedem bramek. Solidny wynik, chociaż trzeba mieć na uwadze, że aż pięć z tych trafień padło właśnie w Copa del Rey, czyli tych teoretycznie mniej prestiżowych rozgrywkach. Problemem 19-letniego Brazylijczyka był brak regularności. Potrafił wnosić impuls z ławki, ale zawodzić, kiedy dostawał szanse od pierwszej minuty przeciwko Lille czy Getafe. W 1/8 finału Ligi Mistrzów wszedł w końcówce dogrywki z Atletico, po czym nie otrzymał szansy wykonania rzutu karnego. Problemem miał być brak pewności siebie.
- Miałem wątpliwości odnośnie do tego, kto ma wykonywać piątego karnego. Wybór decydował się między Ruedigerem i Endrickiem. Kiedy spojrzałem na Endricka, zdecydowałem, że będzie strzelał Ruediger. Wyglądał na bardziej pewnego siebie - mówił wtedy Carlo Ancelotti.
Nastolatek momentami wyglądał na wciąż “surowego” zawodnika. Czasami grał tak, jakby nieco zapomniał, że jest już piłkarzem Realu, a nie Palmeiras. Zdarzały mu się wybryki rodem z południowoamerykańskich boisk, jak kopnięcie rywala bez piłki czy łapanie żółtych kartek w kompletnie bezsensowny sposób.
Endrck to żywioł, co potrafi działać na jego korzyść, ale nie zawsze. Wciąż brakuje mu nieco boiskowej ogłady, opanowania. Czasami chce aż za bardzo i nie wpływa to pozytywnie na ofensywne poczynania. Pod koniec sezonu rozegrał nieco absurdalny mecz przeciwko Mallorce, kiedy w ciągu 74 minut zaliczył pięć celnych podań i aż sześć strzałów, z czego cztery były zablokowane. Kamery stacji Movistar uchwyciły nawet moment, kiedy Mbappe polecił koledze, aby nie szukał uderzenia w każdej akcji. Tylko zwolnił, popatrzył, zastanowił się, co tak naprawdę chce zrobić. Dość specyficzny był też występ w majowym El Clasico, gdy Brazylijczyk wszedł z ławki na kwadrans i w tym czasie nie miał ani jednego kontaktu z piłką. Zero. Null.

Nowy snajper w mieście

- Arda i Endrick będą grać więcej w tym sezonie - zapowiedział Alonso w połowie czerwca. - Endrick bez dwóch zdań jest w moich planach. Znajdują się w nich wszyscy trzej napastnicy, czyli on, Kylian i Gonzalo - podkreślał na późniejszej konferencji.
Nowy trener Realu praktycznie każdego zawodnika chwali lub przynajmniej podkreśla, że może być przydatnym elementem zespołu. Liczą się jednak fakty. W ostatnich tygodniach to Gonzalo Garcia udowodnił, że spokojnie może być wartościowym uzupełnieniem składu. Robił to, czego wymaga się od “dziewiątki”, czyli w miarę regularnie dochodził do sytuacji i zamieniał je na gole. Hiszpan znakomicie odnajduje wolne strefy w polu karnym, ale przydaje się też na wcześniejszych etapach budowy akcji. Umie przytrzymać piłkę, zagrać na ścianę, samym ruchem generuje przestrzeń na boisku.
Kiedy Garcia podbijał Klubowe Mistrzostwa Świata, Endrick dochodził do zdrowia. W ostatniej kolejce ligowej doznał bowiem kontuzji mięśniowej uda. W lipcu wznowił treningi z całym zespołem, ale następnie doszło do nawrotu urazu. Guillermo Rai z The Athletic podawał, że tym razem absencja wyniesie od ośmiu do dziesięciu tygodni. Reprezentant “Canarinhos” na pewno przegapi początek sezonu i przy dobrych wiatrach wróci do gry dopiero na przełomie września i października. A konkurencja nie śpi.
- Gonzalo przewyższa Endricka. Jak to często bywa w piłce, pojawienie się jednej wschodzącej gwiazdy idzie w parze ze spadkiem notowań innej. Doskonała gra Garcii może mieć bezpośredni wpływ na Endricka, który staje się ofiarą wystrzału konkurenta. Brazylijczyk pod wodzą Carlo Ancelottiego grał rzadko, a teraz Xabi nie może uwzględnić go w swoich planach z powodu nawracającego urazu - opisał Mario Aguilar z dziennika AS.
- Gonzalo pokazał, że nie potrzebuje wiele czasu na boisku, aby się wyróżnić. Podczas KMŚ doskonale interpretował potrzeby drużyny. To piłkarz, który nie szuka rozgłosu, stawia na skuteczność. Jego inteligencja taktyczna, umiejętności czytania gry i wyboru najlepszej opcji sprawiają, że pasuje do filozofii Xabiego - dodał.

Rozstanie?

W czerwcu hiszpańskie media podawały, że Real jest otwarty na wypożyczenie Endricka. Potencjalnym kierunkiem miał być Juventus. “Stara Dama” potrzebuje nowej strzelby, ponieważ wypożyczenie Randala Kolo Muaniego dobiegło końca, Dusan Vlahović może odejść, a Arkadiusz Milik od ponad roku nie gra w piłkę. Kontuzja Brazylijczyka pokrzyżowała te plany, ponieważ trudno wyobrazić sobie, aby jakikolwiek klub z aspiracjami ryzykował tymczasowe pozyskanie zawodnika, który chwilowo nie jest zdolny do gry. Chociaż “Los Blancos” mają nadal optować za takim rozwiązaniem.
- Wola Realu jest taka, aby Gonzalo został, a Endrick odszedł. Klubowe Mistrzostwa Świata wpłynęły na zmianę planów. Klub chce, aby jeden z napastników odszedł. Kontuzja Brazylijczyka utrudnia jednak ewentualny ruch. Zobaczymy, jak to się potoczy - informował Josep Pedrerol z El Chiringuito.
Sam Endrick nie jest chętny na opuszczenie stolicy Hiszpanii. Dziennikarze ESPN Brasil podkreślali, że chce on iść śladami Viniciusa, który też przeżywał trudniejsze momenty na początku przygody w Realu. Nie poddał się jednak, nie poszedł na żadne wypożyczenie i po paru latach stał się liderem linii ataku. Napastnik również marzy o takiej ścieżce kariery. Sęk w tym, że sytuacja Viniego była jednak troszkę inna. Po odejściu Cristiano Ronaldo i kompletnie nieudanym transferze Edena Hazarda, powstał wakat na lewej flance. Wtedy był czas na to, aby metodą prób i błędów oszlifować zawodnika, który z czasem osiągnął absolutnie topowy poziom.
Tymczasem na drodze wychowanka Palmeiras pojawiło się znacznie więcej przeszkód. Po pierwsze, stan zdrowia i konieczność całkowitego wyleczenia urazu, aby nie doszło do kolejnego nawrotu. Po drugie, obecność w składzie praktycznie nietykalnego Kyliana Mbappe. Po trzecie. wystrzał Gonzalo Garcii, który najpewniej pozostanie stałym elementem rotacji. Zwłaszcza, że w pierwszy tygodniach sezonu to właśnie on powinien być pierwszym zmiennikiem wychowanka Monaco.
Nadchodzący sezon może być dla nastolatka jeszcze trudniejszy od poprzedniego. Na razie nie miał ani jednej okazji, aby zagrać pod wodzą Alonso. Do gry wróci, kiedy w Realu nie będzie już czasu na żadne eksperymenty. W rundzie jesiennej nie wygra się żadnego trofeum, ale można wiele przegrać. Dlatego trenerzy raczej unikają przesadnie dużych rotacji w meczach ligowych i Ligi Mistrzów. Tym trudniej będzie rekonwalescentowi ugruntować swoje miejsce w hierarchii napastników.
Pod żadnym pozorem nie umniejszamy talentowi 19-latka. To gracz z ogromnymi możliwościami, potężną lewą nogą i nieustępliwym charakterem. Na razie trudno jednak w pełni pozytywnie podsumować jego dokonania na Bernabeu. Real zapłacił za potencjał i teraz musi uzbroić się w cierpliwość. Chociaż nie można wykluczyć, że rozwiązanie kwestii rezerwowego napastnika było pod nosem. I nazywało się Gonzalo Garcia, a nie Endrick.

Przeczytaj również