Kto zastąpi Conte w Tottenhamie? Zaskakujące nazwiska i jeden, główny faworyt. "Powinien dostać tę robotę"

Kto zastąpi Conte w Tottenhamie? Zaskakujące nazwiska i jeden, główny faworyt. "Powinien dostać tę robotę"
MB Media/Pressfocus
Tottenham ma pieniądze (w końcu należy do czołówki Premier League), wielu oddanych kibiców, nowoczesny ośrodek treningowy i przepiękny stadion. Nie ma za to menedżera (od niedawna) i kultury wygrywania (od dekad). Antonio Conte poddał się w próbie jej zbudowania. Kto kolejny podejmie wyzwanie?
- Obie strony będą zadowolone, że to dziwne małżeństwo po 17 miesiącach dobiegło końca. Może z czasem dojdą do wniosku, że obie poświęciły za dużo dla związku, który w ogóle nie powinien mieć miejsca - pisał "The Athletic", gdy Antonio Conte publicznie zmieszał z błotem swoich piłkarzy i cały klub po meczu z Southampton. Nie mógł zrobić więcej, by przekonać Daniela Levy'ego, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Kilkanaście dni później strony rozwiązały kontrakt, który i tak po sezonie by wygasł.
Dalsza część tekstu pod wideo
Teraz prezes Tottenhamu musi lepiej przemyśleć wybór nowego "partnera". Ma na to czas do końca sezonu, bo w ostatnich dziesięciu meczach drużynę poprowadzi były już asystent Conte, Cristian Stellini. Kto wie, jeśli spisze się dobrze, jeśli styl i wyniki się poprawią, a miejsce w pierwszej czwórce zostanie utrzymane, to być może pozostanie na stanowisku na stałe. Bukmacherzy dają mu na to spore szanse (kurs 10/1*).
Stellini zostaje, za to prawdopodobnie odejdzie dyrektor sportowy Fabio Paratici. To kolejny Włoch, którego losy w Tottenhamie nie potoczyły się zgodnie z planem. We wtorek udzielił klubowej stronie obszernego wywiadu, w którym tłumaczył, że rozstanie z Conte, jego przyjacielem, było nieuniknione. A już w środę FIFA zakazała mu jakiejkolwiek działalności transferowej w związku z przekrętami, których dopuszczał się jeszcze w Juventusie. To oznacza, że obowiązek poszukiwania nowego menedżera spadnie niemal w całości na Levy'ego. A ten już działa.

Kandydat niespodziewany

Wszystko wskazuje na to, że faworytem numer jeden jest dla niego Julian Nagelsmann (13/8). Oczywiście nie byłby nim jeszcze kilka dni temu, bo był wtedy trenerem Bayernu, ale od tego czasu wydarzyło się bardzo wiele...
- Myślę, że po zwolnieniu z Bayernu Julian trafi do Anglii albo Hiszpanii. Wiadomo, że każdy trener chciałby spróbować swoich sił w Premier League i wiem, że Tottenham interesował się nim już w przeszłości - mówi Lutz Pfannenstiel, jego były dyrektor w Hoffenheim.
Rzeczywiście, Levy interesował się zatrudnieniem Nagelsmanna już w 2019 i 2021 roku. Według "Sky" zaraz po rozstaniu z Conte zasiadł do rozmów po raz trzeci. Co ciekawe, Tottenham to ponoć ulubiony angielski klub 35-latka. Jak pisze "Telegraph", ma w domu koszulkę Spurs i regularnie ogląda ich mecze.
Ale jeśli podejmie się pracy w północnym Londynie, to dopiero od nowego sezonu. Teraz chce otrząsnąć się po niespodziewanym rozstaniu z Bayernem, odpocząć od piłki i przyjrzeć się uważnie propozycji z Anglii. - Jest młody, utalentowany i odnosił sukcesy w klubach z ograniczonym budżetem. To najlepsza opcja na rynku - nie ma wątpliwości były menedżer "Kogutów", Martin Jol.
Trzeba jednak pamiętać, w jakiej atmosferze Nagelsmann opuszczał Bayern. To trener konfliktowy, przekonany o swoich racjach, a w Tottenhamie za wszystkie sznurki chce pociągać właściciel i zapewne to się nie zmieni. - W tym klubie menedżer nie ma prawie nad niczym kontroli. Bardzo ciężko się tu pracuje - zwraca uwagę ekspert "Sky", Jamie Redknapp. Każdy, z kim Levy, zasiądzie do rozmów, będzie to brał pod uwagę.

Kandydat sentymentalny

Również dlatego kibice, świadomi tego, jak trudno dogadać się z Levym, mają swojego faworyta. To Mauricio Pochettino (7/2), człowiek ugodowy, dobrze sprawdzony w Tottenhamie, kochający ten klub, gotowy wiele mu poświęcić i gotowy do ustępstw w relacjach z właścicielem.
Prowadził Spurs w latach 2014-19, był z nimi wicemistrzem Anglii i finalistą Ligi Mistrzów. Zespół pod jego wodzą grał atrakcyjny futbol, a piłkarze, spośród których wielu jest nadal w klubie, rozwijali się. Nigdy nie postawił "kropki nad i" w postaci trofeum i teraz jest gotów podjąć się drugiej próby.
- Powinien dostać tę robotę. Zebrał doświadczenie w PSG, spojrzał na sprawy z dystansu i teraz może wrócić - uważa Rio Ferdinand. Pojawiają się jednak plotki, że 51-latkiem interesuje się też Real Madryt. Jeśli po sezonie odejdzie Carlo Ancelotti, to Pochettino na pewno będzie gotów podjąć się tego wyzwania. Czeka na nie od dawna.

Kandydat nieoczywisty

Dość niespodziewanie coraz częściej z Tottenhamem łączy się również Olivera Glasnera (11/2). Austriak w zeszłym sezonie poprowadził Eintracht Frankfurt do wygrania Ligi Europy i umiejętnie łączył to z dobrymi wynikami w Bundeslidze (w tym było już gorzej). Wcześniej osiągał historyczne rezultaty z Wolfsburgiem. Jego drużyny grają też ustawieniem 3-4-3, pod które przez ostatnie okna transferowe Conte budował Tottenham.
I choć ta kandydatura ma dużo znaków zapytania (przeskok ze "średniego" do wielkiego klubu, zarządzanie szatnią pełną dużych ego, trudne relacje z szefami w Wolfsburgu i Eintrachcie), to m.in. "The Times" donosi, że Levy kontaktował się już z przedstawicielami Austriaka.

Kandydat "all-in"

Na liście życzeń ma się też znajdować Luis Enrique (9/1). To byłby na pewno bardzo ciekawy, nieoczywisty, ale i ryzykowny ruch. Hiszpan to bardzo mocny charakter, już kolejny po Moruinho i Conte. To trener w stu procentach oddany swoim ideałom, który wymaga pełnego zaufania i poświęcenia. Jeśli go nie dostanie, to nie będzie się gryzł w język.
Z drugiej strony, jego CV imponuje. Zwłaszcza czas spędzony w Barcelonie, wygrane dziewięć trofeów i ten niesamowity sezon 2014/15. Według "The Athletic" były selekcjoner reprezentacji Hiszpanii chciałby się sprawdzić w Premier League, a Paratici ma być fanem jego pracy. Można pół żartem, pół serio powiedzieć, że jeśli on nie odmieni mentalności w Tottenhamie, to ten klub będzie można rozwiązać.

Kandydaci zaskakujący

Dawno wokół jednego klubu nie pojawiało się tak wiele interesujących kandydatur, ale kolejni menedżerowie wydają się już mniej realni. Gdyby któryś z duetu rewelacji tego sezonu - Thomas Frank (12/1) czy Roberto De Zerbi (14/1) - zamienił latem stabilne Brentford i Brighton na niepewny Tottenham, to byłoby to duże zaskoczenie.
Zinedine Zidane (14/1) wydaje się poza zasięgiem klubu, z którym nie ma nic wspólnego, a Vincent Kompany (14/1) prawdopodobnie najpierw będzie chciał spróbować się z Burnley na poziomie Premier League zamiast od razu wskakiwać w "większe buty".
Na medialnej karuzeli, choć w nieco dalszych rzędach, kręcą się też nazwiska Ange Postecoglou (Celtic), Rubena Amorima (Sporting), Arne Slota (Feyenoord) czy Sergio Conceicao (Porto).
Nowy menedżer Tottenhamu, ktokolwiek nim będzie, musi sprawić, że piłkarze, zmęczeni taktyką i treningami Conte, odzyskają radość z gry. Że odnajdą zagubioną w tym sezonie formę. Ale przede wszystkim musi sprawić, że ten klub nauczy się wygrywać trofea. Łatwo nie będzie, skoro nawet dla tak utytułowanych szkoleniowców jak Conte i Mourinho okazało się to "mission impossible".
* kursy bukmacherskie z dnia 28.03.2023

Przeczytaj również