Lewandowski i Szczęsny wśród najlepszych! Oto ich miejsca w rankingu
Koniec roku nieuchronnie wiąże się z czasem podsumowań. Oto, jak w poprzednich 12 miesiącach spisywali się najlepsi zawodnicy Barcelony. Wielu z nich z okazji Nowego Roku może życzyć sobie wyłącznie utrzymania tak wysokiej dyspozycji.
To był dobry rok dla FC Barcelony. Trzy zdobyte trofea, powrót na Camp Nou, 46 zwycięstw w 60 spotkaniach przy imponującym dorobku 169 strzelonych goli. Kiedy ekipa Hansiego Flicka wychodzi na murawę, kibice zawsze mogą spodziewać się spektaklu. Kanonady bramek, ofensywnej jazdy bez biegu wstecznego. Filozofia niemieckiego trenera jest prosta, acz skuteczna - zdobyć co najmniej jedną bramkę więcej od przeciwnika. W większości meczów piłkarze potrafią wcielić tę maksymę w życie. Tak odważny styl sprawia, że na wyróżnienie zasługują głównie zawodnicy o inklinacjach ofensywnych. Chociaż w naszym rankingu nie zapomnieliśmy o “rodzynkach” z linii obrony.
10. Marcus Rashford
Żyjąc w toksycznym związku, najlepszym wyjściem zawsze jest rozstanie. Marcus Rashford nie miał przyszłości na Old Trafford, zatem wybrał idealne miejsce do odbudowy kariery. Barcelona przyjęła go z otwartymi ramionami po tym, jak latem sama dostała kosza od Nico Williamsa. Na wypożyczeniu na razie korzystają wszystkie zainteresowane strony. Anglik odzyskał blask, o czym świadczy dorobek siedmiu bramek i 11 asyst w 24 występach. Mistrzowie Hiszpanii mają idealnego gracza do rotacji, który przy zdrowym Raphinhi akceptuje rolę zmiennika. Z kolei na konto Manchesteru United powinno w przyszłym roku trafić 30 mln euro. “Duma Katalonii” popełniłaby naprawdę spory błąd, wręcz kardynalny, gdyby nie skorzystała z tak atrakcyjnej opcji wykupu.
- Ciężko pracuję, żeby zostać w Barcelonie. Bardzo dobrze zaaklimatyzowałem się w klubie i w mieście. Od momentu przybycia tutaj czuję się mile widziany. Jestem po to, żeby pomóc drużynie wygrywać i zdobywać trofea. Poprzedni sezon w wykonaniu “Barcy” był fantastyczny, ale w futbolu czas płynie bardzo szybko. Celem jest powtórzenie tych sukcesów. Obecnie skupiam się tylko na tym - powiedział na łamach dziennika Sport.
9. Wojciech Szczęsny
Czy Joan Garcia jest obecnie najlepszym golkiperem Barcelony? Bez wątpienia. Trudno byłoby jednak wyróżnić Hiszpana, który po zmianie klubu zebrał dotychczas raptem 15 występów. Obiecujemy, w przyszłym roku na 99% wychowanek Espanyolu znajdzie się w takim zestawieniu. Ale jeśli mówimy o bramkarzach “Blaugrany’ w 2025 roku, to na laurkę zasługuje Wojciech Szczęsny. Z nim między słupkami drużyna zdobyła w poprzednim sezonie trzy trofea. Polak w nowym klubie rozegrał aż 22 mecze, zanim zaznał smaku porażki. W swoim stylu mieszał znakomite występy (Benfica, BVB, Athletic) z mniej lub bardziej kosztownymi wpadkami (ponownie Benfica, Celta, finał Superpucharu Hiszpanii). Wystawiając go, można spodziewać się dosłownie wszystkiego.
W bieżących rozgrywkach “Tek” zastąpił kontuzjowanego Garcię i na papierze nie wyglądało to szczególnie kolorowo. W dziewięciu meczach wpuścił 17 goli, nie zachowując ani jednego czystego konta. Przy czym raczej nie popełnił w tym czasie żadnego “babola”, po prostu nie dawał czegoś ekstra, jak potrafi to robić jego obecny konkurent. Nikt nie odbierze za to Polakowi, że obronił na Bernabeu rzut karny Kyliana Mbappe. Barcelona mogła wówczas przegrać znacznie wyżej niż 1:2.
8. Gerard Martin
Miejsce może trochę na wyrost, ale tylko delikatnie. Sytuacja w obronie Barcelony wygląda tak, że Gerard Martin gra na maksimum swoich możliwości, a pozostali członkowie tej formacji raczej równają do poziomu podłogi własnego potencjału. Jules Kounde od kilku miesięcy jest w defensywie tykającą bombą z przyspieszonym zapłonem. Cieniem na ocenę Pau Cubarsiego kładą się takie wpadki jak czerwona kartka w Lizbonie, sprokurowany karny w Mediolanie czy bramka podarowana Realowi na początku majowego El Clasico. Alejandro Balde udanie rozpoczął rok, po czym złapał kontuzję, a po powrocie do zdrowia prezentuje dość sinusoidalną dyspozycję. W końcówce poprzedniego sezonu na lewej flance z powodzeniem zastąpił go właśnie Martin, który wywiązał się z obowiązków. Zaliczył choćby dwie asysty w półfinale Ligi Mistrzów z Interem i później poszedł za ciosem.
W ostatnich tygodniach 23-latek sprawdził się po przesunięciu na środek obrony. Grał na równym i dobrym poziomie z Atletico, Athletikiem, Alaves czy Osasuną. Nie stał się nagle wybitnym stoperem, ale rozwiązał palący problem powstały ze względu na absencje Andreasa Christensena i Ronalda Araujo. Pewnie, że Barcelona, gdyby mogła, najchętniej jutro poleciałaby z walizką pieniędzy do Dortmundu czy Mediolanu po Nico Schlotterbecka lub Alessandro Bastoniego. Wiemy jednak, jaka jest sytuacja finansowa klubu. Nie ma ani pieniędzy, ani pewnie nawet walizki. Dlatego Gerard Martin powinien nadal otrzymywać szanse jako członek once de gala.
7. Fermin Lopez
Wzór nowoczesnej “dziesiątki”. Przeminęły z wiatrem czasy graczy magicznych, ale troszkę leniwych, pokroju Jamesa Rodrigueza czy Mesuta Oezila. Dziś ofensywny pomocnik musi biegać, pressować, rozgrywać i strzelać. Fermin robi to wszystko bez zająknięcia. Tylko w tym sezonie zdobył wyrównującą bramkę w El Clasico, skompletował dublet z Valencią i hat-tricka słabszą nogą przeciwko Olympiakosowi. Rok zakończył z imponującym dorobkiem 14 bramek i 11 asyst w Barcelonie. Jego kolejne udane występy sprawiają, że kibice nie muszą szczególnie mocno przejmować się Danim Olmo, którego niezmiennie trapią kłopoty zdrowotne. Były gwiazdor RB Lipsk obecnie zmaga się z kontuzją barku, ale nawet po wyleczeniu tej dolegliwości nie musi mieć zagwarantowanego miejsca w składzie.
6. Ferran Torres
Piłkarz o dwóch twarzach. Umie zmarnować najprostszą sytuację, jak ta przeciwko Chelsea, żeby niedługo potem kropnąć hat-tricka z Betisem. Z oczywistych względów raczej nie jest ulubieńcem polskich kibiców, ponieważ konkuruje o miejsce w składzie z Robertem Lewandowskim. Trzeba jednak oddać wychowankowi Valencii, że broni się liczbami. W tym sezonie ligowym strzelił 11 goli, dzięki czemu w wyścigu o Trofeo Pichichi ustępuje jedynie Kylianowi Mbappe (18 trafień). Fani “Barcy” mogą wzdychać do Juliana Alvareza, który oczywiście całościowo jest lepszym piłkarzem od “El Tiburona”, ale lider Atletico wcale nie notuje wybitnych statystyk. Hiszpan czasami irytuje nieskutecznością, nigdy nie będzie napastnikiem na poziomie Erlinga Haalanda, aczkolwiek na razie Barcelonie musi wystarczyć.
- Ferran kończy rok jako najlepszy strzelec Barcelony w lidze (11 trafień w sezonie) i najskuteczniejszy gracz klubu w całym 2025 roku (27 goli - tyle co Lewandowski przy rozegraniu mniejszej liczby minut). Wspaniały okres dla “Rekina”. Jest kluczowym elementem drużyny - stwierdził Jose Alvarez, dziennikarz El Chiringuito.
5. Robert Lewandowski
Wiemy, dość nisko. Mówimy przecież o strzelcu 27 goli w tym roku, ex aequo z Ferranem najskuteczniejszym zawodniku Barcelony. Sęk w tym, że same bramki to za mało, aby przykryć dokonania graczy, których sklasyfikowaliśmy wyżej. Zwłaszcza, że tych trafień niestety też jest coraz mniej. W Lidze Mistrzów Lewandowski czeka na gola od 9 kwietnia. Patrząc na wszystkie rozgrywki, ostatni raz znalazł drogę do siatki 22 listopada. W tym sezonie już trzy razy pauzował z powodu problemów zdrowotnych. W końcówce poprzedniego uraz wykluczył go z finału Copa del Rey, ligowego El Clasico i pierwszego meczu półfinałowego z Interem. 37-latek wciąż potrafi odgrywać istotną rolę w zespole, ale naprawdę trudno byłoby umieścić go w gronie czterech najważniejszych piłkarzy “Blaugrany” minionych 12 miesięcy. Snajper musi zaakceptować, że jego czas na szczycie powoli, ale jednak przemija.
Jednocześnie Lewandowski wciąż zasługuje na gigantyczny szacunek za swoje dokonania. Będąc w jego wieku, nawet najwięksi pokroju Messiego czy Ronaldo schodzili już z desek największych teatrów, aby przenieść się na peryferia topowej piłki. Tymczasem kapitan reprezentacji Polski nieprzerwanie walczy o swoje w jednej z najsilniejszych lig świata. Końcówkę roku miał wyraźnie słabszą, jednak nikogo nie powinno zdziwić, jeśli np. w styczniu wystrzeli z formą. W końcu zbliża się Superpuchar Hiszpanii, czyli jedne z jego ulubionych rozgrywek. Wygrywał je dwa razy, notując pięć bramek i dwie asysty w sześciu spotkaniach. Z pewnością zrobi wiele, aby jeszcze wyśrubować ten dorobek.
4. Eric Garcia
Rok temu nikt by nie uwierzył, że Eric znajdzie się w tego typu zestawieniu. I to na tak wysokiej lokacie. Nawet sam zainteresowany. Przecież w styczniu powoli pakował bagaże przed potencjalnym transferem do Como, które miało za niego zapłacić 7-8 mln euro. Hansi Flick w ostatniej chwili zablokował całą transakcję i osobiście przekonał piłkarza do pozostania. Do rozmowy między tą dwójką doszło przed spotkaniem w Lizbonie, kiedy Garcia został jednym z bohaterów. W końcówce trafił na 4:4, pomagając w dokonaniu spektakularnej remontady. A później poszło już z górki.
24-latek jak nikt inny zasługuje na miano żołnierza Flicka. W tym roku rozegrał 57 meczów, co stanowi najwyższy wynik spośród graczy Barcelony. Jako jedyny w bieżącym sezonie wystąpił w każdym spotkaniu mistrzów Hiszpanii. Samym talentem na pewno ustępuje kilku kolegom z szatni, ale to od jego nazwiska trener zwykle zaczyna układanie składu. A to ze względu na wyjątkowe połączenie jakości z wszechstronnością. Kounde zawodzi? Eric idzie na prawą flankę. De Jong albo Pedri są kontuzjowani? Eric wędruje do drugiej linii. Zabrakło stoperów? Eric, zapraszamy na środek obrony. Złośliwi mogą nazwać go zapchajdziurą, ale bardziej trafne określenie to panaceum. Dziś wychowanek La Masii jest odpowiedzią na wszelkie bolączki Barcelony.
- Wspaniale jest mieć do dyspozycji takiego zawodnika, jak Eric. Bardzo cieszę się, że jego kontrakt został przedłużony. Wszyscy widzą, ile wnosi do zespołu. Wykazuje ogromną pewność siebie, grając na dowolnej pozycji i to na wysokim poziomie - chwalił Flick.
3. Raphinha
Piekielnie niedoceniany zawodnik. W najlepszej XI roku FIFA The Best znalazło się miejsce dla Bellinghama czy Palmera, ale już nie dla Raphinhi. W plebiscycie Złotej Piłki zajął piąte miejsce, chociaż Diego Simeone głośno zastanawiał się, jakim cudem Brazylijczyk nie zgarnął tej nagrody. Skrzydłowy może nie być ulubieńcem elektorów, jednak zupełnie nie przeszkadza mu to w notowaniu jednego kapitalnego występu za drugim.
Rok 2025 zakończył z bilansem 24 goli i 17 asyst w Barcelonie. I tak okazałe statystyki byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie kontuzja, przez którą stracił dwa miesiące. A jego brak był bardzo mocno odczuwalny. Pod nieobecność kapitana drużyna ponosiła bolesne i jak najbardziej zasłużone porażki z Sevillą, PSG czy Realem. Dopiero powrót 29-latka przywrócił “Blaugranę” do pożądanych ustawień fabrycznych. Pewnie znajdą się kibice, którzy umieściliby Raphinhę nawet na pierwszym miejscu. I trudno byłoby z tym polemizować. “Barca” może jedynie cieszyć się, że poza reprezentantem “Canarinhos” ma w swoich szeregach jeszcze dwóch piłkarskich geniuszy.
2. Lamine Yamal
Cóż to jest za zawodnik. Wystarczy podać mu piłkę i czekać na to, aż nawinie jednego, dwóch albo i trzech rywali. Nie ma drugiego gracza, który z taką częstotliwością i skutecznością wygrywałby pojedynki. Portal Opta wyliczył, że w 2025 roku Yamal wdał się w 524 dryblingi, z których wyszedł zwycięsko 285 razy. To oczywiście najlepszy wynik w całej Europie. A przecież nie mówimy o typowym jeźdźcu bez głowy, który może i kiwnie dziesięciu, ale zapomni o produkcie końcowym. Lamine jak mało kto łączy efektowność ze skutecznością. Od stycznia zebrał w Barcelonie 21 goli i 20 asyst. W tym sezonie brał udział przy co najmniej jednej bramce w 15 z 20 występów. Pewnie, że znajdą się krytycy, którzy powiedzą, że strzela za mało, jest już bardziej celebrytą niż piłkarzem, niepotrzebnie farbuje włosy i w ogóle to za trzy lata wyląduje w Getafe. Takim ludziom można tylko polecić częstsze oglądanie meczów przed wydawaniem tak skrajnych opinii.
1. Pedri
Artysta. Magik. Pan Piłkarz. Akcje Yamala są bardziej spektakularne, ale Pedri pozostaje najważniejszym elementem barcelońskiej układanki. To on nadaje rytm gry, stawia stempel na praktycznie każdej akcji. Jego liczby nie są oszałamiające, chociaż tu akurat bura należy się kolegom. W poprzednim sezonie ligowym jego wskaźnik oczekiwanych asyst zakręcił się w okolicach dziewięciu, z czego padło tylko pięć otwierających podań. To już nie jest winą Kanaryjczyka, że partnerzy nie zawsze korzystają z piłek wystawionych na tacy.
Trzeba też zwrócić uwagę na to, że Pedri, poza niewątpliwą jakością w zakresie rozegrania, przy okazji wyróżnia się pracą w defensywie. Nikt na Camp Nou nie prezentuje się tak dobrze na etapie destrukcji. W liczbie przechwytów nie ustępuje rasowym “szóstkom”, profilem bliżej mu do “ósemki”, a kreuje jak klasyczna “dziesiątka”. To po prostu jednoosobowa armia w drugiej linii “Dumy Katalonii”.
- Gra Pedriego jest czymś wspaniałym. To najlepsze, co mogło przytrafić się Barcelonie i reprezentacji Hiszpanii. On zmienia oblicze gry, jest wyjątkowy - powiedział Andres Iniesta dla dziennika Marca. - Kogo z Barcelony ściągnąłbym do Realu? Wszyscy wybraliby Yamala, ale ja stawiam na Pedriego. Ma wszystkie niezbędne atuty, aby grać w Madrycie - stwierdził Marcelo. - Pedri ma wszystko, aby w przyszłości zdobyć Złotą Piłkę - dodał dla Onda Cero Ramon Planes, dyrektor Al-Ittihad.
W ankiecie przeprowadzonej wśród socios przez dziennik Mundo Deportivo Pedri został wybrany najlepszym zawodnikiem Barcelony w 2025 roku z dorobkiem 43,66% głosów. Zasłużenie, absolutnie zasłużenie.