AC Milan. Lucas Paqueta nadzieją na odbudowę mediolańskiego klubu. Czy nawiąże do gry legendarnych piłkarzy?

Lucas Paqueta – nadzieja na odbudowę Milanu. Czy podoła zadaniu i napisze własną historię?
Shutterstock.com
Transferowy styczeń w wykonaniu AC Milan był naprawdę udany. Wszyscy, zwłaszcza u nas w kraju, żyli przede wszystkim przenosinami na San Siro Krzysztofa Piątka. Jego świetny start w nowym klubie sprawił, że niemal całkowicie skradł medialne nagłówki. Przez to nie docenia się innego zimowego nabytku „Rossonerich”, Lucasa Paquety, który w teorii powinien być najbardziej ekscytującą z nowych postaci.
21-letni Brazylijczyk przeniósł się do Włoch z Flamengo. Kosztował 35 milionów euro, czyli tyle samo, ile polski napastnik. Z miejsca wskoczył do podstawowego składu zespołu z Mediolanu i obudził spore nadzieje.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kolejny brazylijski „wonderkid”

Młodzi piłkarze z Kraju Kawy to bardzo dobrze znany towar na europejskim rynku. Co roku na Stary Kontynent przenosi się wielu graczy z Ameryki Południowej. Praktycznie zawsze znajduje się co najmniej jeden, który jest typowany do miana nowej światowej gwiazdy.
Sezon 2018/19 przyniósł kilka ciekawych postaci, które przybyły na nasz kontynent w pogoni za spełnieniem marzeń o wielkiej karierze. Vinicius Junior do Realu Madryt, Arthur do Barcelony, pół roku później Paqueta. Każdy z nich podąża drogą Ronaldinho, Ronaldo czy Neymara.
Wszyscy trzej mają ogromne szanse na stanie się światowymi gwiazdami. Nowe nabytki „Królewskich” i „Barcelony” nie dostały jednak od razu takiego kredytu zaufania jak ten trzeci. Od momentu transferu Paqueta wybiegał w wyjściowym składzie w każdym meczu swojej nowej drużyny.
W ojczyźnie miał opinię ogromnego talentu. W ciągu niewiele ponad półtora roku gry w zawodowej piłce zaliczył 65 występów. Trafiał w nich 13 razy i dorzucił 5 asyst. Tak naprawdę po pięciu meczach stał się stałym bywalcem składu Flamengo. Zaczynał ustawiany głęboko, w środku pomocy, ale przesuwano go też wyżej, za plecy napastnika.
Dużo pracuje na boisku, jest naprawdę świetny technicznie, ma wiele atutów, które sprawiają, że Gennaro Gattuso tak szybko mu zaufał. Dostrzegł go też selekcjoner drużyny narodowej, Tite, u którego młody chłopak zagrał już dwa razy we wrześniu. Fanem talentu Paquety jest również sam Kaka.
- To gracz, który ma świetlaną przyszłość. Był już powoływany do reprezentacji Brazylii, ale lepiej abyśmy nie robili niepotrzebnych porównań. Ostatnio było ich tyle: ze mną, z Alexandrem Pato, Ronaldinho, Cafu, Rivaldo, wszystkimi Brazylijczykami, którzy zapisali się w historii Milanu. Musimy unikać takich porównań, aby mógł przyjść i grać spokojnie. Mimo wszystko, wierzę w niego - mówił Milan TV zdobywca Złotej Piłki.

Jeszcze nie ten poziom?

Dodatkowa presja nakładana przez odniesienia do legend klubu może tylko niepotrzebnie utrudniać młodemu graczowi rozwinięcie skrzydeł. We Włoszech mieli już przykłady Brazylijczyków przytłoczonych ogromnymi oczekiwaniami.
Rywale „Rossonerich” zza miedzy ściągnęli Gabriela Barbosę, który odbił się od europejskiej piłki jak od ściany. W Rzymie duże nadzieje pokładali w Gersonie. Póki co ich nie spełnił, ale na wypożyczeniu w Fiorentinie spisuje się przyzwoicie. Miejmy nadzieję, że wychowanek Flamengo nie pójdzie w ich ślady.
Paqueta jest elementem projektu o nazwie „Nowy Milan”. Ma wystarczający potencjał, aby stać się liderem zespołu i poprowadzić go w kluczowych spotkaniach. Nie można jednak tego wymagać już teraz. Wciąż jest nieopierzonym młokosem, który ma jeszcze dużo do udowodnienia.
Będzie musiał przekonać wszystkich, którzy powątpiewają w jego klasę i predyspozycje. Jednym z nich jest legenda nowego zespołu brazylijskiego pomocnika, dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów i Mistrz Świata z 2006 roku, Andrea Pirlo.
- Szczerze, nie przekonuje mnie. Może być dobrym graczem, z prawdziwą jakością, ale może jeszcze nie osiągnął optymalnej formy. Nie doprowadza mnie do ekstazy, zwłaszcza, gdy porównywany jest do Kaki. Niektóre porównania sprawiają, że chce mi się płakać. Powiedzmy, że Kaka to było coś innego – cytowało go Sky.
Póki co, 21-latek pokazał się bardziej efektownymi niż efektywnymi zagraniami. Potrafi naprawdę niesamowicie zabawić się z rywalami, co udowodnił chociażby w swoim debiucie w Serie A, przeciwko Genoi.
Widać, że wniósł ożywienie do gry zespołu, ale jeszcze nie jest ogniwem absolutnie kluczowym. Wydaje się jednak, że po takim wejściu prędzej czy później się nim stanie i „kupi” niedowiarków. Oczywiście, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Nadzieja na lepsze jutro Milanu

Kibice „Rossonerich” marzą o powrocie do czasów wielkiego Milanu. Znowu chcą oglądać swój ukochany klub na europejskich salonach, rywalizujący o najważniejsze trofea w światowym futbolu.
Ostatnie, suche lata, sprawiły, że głód sukcesów jest jeszcze większy. Było już kilka koncepcji budowy drużyny, kilkukrotnie byliśmy świadkami transferowych zaciągów, które przynosiły głównie niepowodzenia.
Nie było jednak takiego zakupu jak Paqueta. Młodego, ambitnego chłopaka, z papierami na wielkie granie. Gościa, wokół którego można zbudować nowy, odrodzony AC Milan.
Nienaganne wyszkolenie techniczne, pewność siebie, umiejętność nieszablonowego rozegrania piłki – to atuty charakteryzujące młodego Brazylijczyka. Takiego gracza brakowało w środku pola od bardzo dawna.
Teraz pozostaje mu ciężka praca i skupienie na robieniu postępów, a efekty powinny przyjść same. Jeśli do głowy nie uderzy mu woda sodowa, to z pewnością będzie z niego wielki piłkarz – przebłyski widać już teraz.
Na wielką korzyść nowego nabytku Milanu działa też to, że wraz z nim do klubu trafił nowy napastnik, który trochę go przypomina. Mowa oczywiście o Krzysztofie Piątku, dla którego występy na San Siro również są niesamowitą nobilitacją.
Ich gra nacechowana jest ogromną ambicją, walczą do końca o każdą piłkę. Dobrze to widać, jeśli spojrzymy na bramkę Polaka w meczu z Romą, przy której asystował mu właśnie Paqueta. Przy okazji, pomocnik pokazał tam próbkę swoich indywidualnych umiejętności.
Rozgrywający ma komu podawać, a odpowiadający za wykończenie akcji kolega ma od kogo dostawać piłki. Idealny układ. Jeśli znajdą wspólny język, to mogą pociągnąć drużynę do sukcesów. Jeśli staną się nie tylko duetem, a częścią większej całości, to będzie jeszcze lepiej.
Właśnie takich jednostek, jak oni, brakowało w odbudowywanym Milanie. Kibice kilka lat temu pokochali Giacomo Bonaventurę za jego oddanie dla czerwono-czarnych barw. Wtedy był jedynie wyjątkiem.
Teraz widać, że drużyna z San Siro ma więcej ludzi, którym naprawdę zależy. Nie tylko wychowanków, takich jak Cutrone czy Calabria, ale też tych kupionych, często z mniejszych klubów.
Nie mogę odeprzeć wrażenia, że bez takich ludzi nie da się zbudować prawdziwej potęgi. Sam Sir Alex Ferguson wspominał nieraz, że opiera swój zespół na piłkarzach, którzy chcą dać z siebie nie 100, a 150 procent.
Właśnie dlatego Paqueta może okazać się kluczowy. Młody zawodnik, któremu przepowiadana jest wielka przyszłość, trafił do jednej z najbardziej rozpoznawalnych drużyn piłkarskich na świecie. Nie zrobił tego dla pieniędzy, poszedł za marzeniami.
I właśnie tym przypomina Kakę. Nie poziomem swojej gry (przynajmniej na ten moment), ale tym, że transfer do „Rossonerich” to dla niego życiowa szansa. Naprawdę może stać się światową gwiazdą.
To nie jest „Kaka v2.0”. Wolę o nim myśleć po prostu jako o Lucasie Paquecie. Nowym aktorze na europejskiej scenie, przyszłości piłki, jednym z największych talentów w światowym futbolu, który napisze swoją własną historię.
Miejmy nadzieję, że piękną. Kto wie? Być może będziemy o nim mówić jako o symbolu wielkiego Milanu? Póki co, lepszego kandydata nie ma, ale i droga do tego jeszcze długa. Czekam z niecierpliwością, aby zobaczyć go w „primie”.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również