Młody Polak pozytywnie zaskakuje w Serie A. Świetny mecz z gigantem, coraz więcej minut. "Pokazał potencjał"

Młody Polak pozytywnie zaskakuje w Serie A. Świetny mecz z gigantem, coraz więcej minut. "Pokazał potencjał"
Claudio Grassi / Press Focus
Latem przejście Mateusza Łęgowskiego do Salernitany wydawało się nietypowym ruchem i mało kto spodziewał się tego, że Polak w kilka miesięcy zbierze tak cenne doświadczenie na włoskich boiskach. Nie wiadomo jednak, czy jego zespół nie spadnie z Serie A.
Kiedy Łęgowski zamieniał Pogoń na Salernitanę, nie mówiło się tym zbyt wiele i fakt, że szybko udało mu się regularnie grać w Serie A, może być zaskoczeniem. Jednak dzięki ciężkiej pracy jego pozycja w kilka miesięcy mocno się zmieniła. Latem jeszcze jako piłkarz “Portowców” doznał brutalnego smaku porażki 0:5 z Gent, dziś wychodzi z podniesioną głową na Milan i potrafi wyłączyć z gry pomocników “Rossonerich”. Usłyszeliśmy we Włoszech, że wkrótce będzie otrzymywał jeszcze więcej minut.
Dalsza część tekstu pod wideo

Niespodziewany transfer

Przejście Łęgowskiego do Salernitany za trzy miliony euro było niespodzianką. W Pogoni Szczecin występy pomocnika mogły kojarzyć się z solidnością, ale czym innym są dobre mecze w Ekstraklasie, a czym innym regularnie łapane minuty w lidze włoskiej. Ponadto w Szczecinie przed transferem więcej mówiło się o Kacprze Kozłowskim, a podczas sezonu 2022/23 wielu pomocników Ekstraklasy wykręciło lepsze liczby od Łęgowskiego, którego w klasyfikacji kanadyjskiej wyprzedził nawet bardziej defensywnie usposobiony kolega z zespołu, Damian Dąbrowski. Mimo debiutu w reprezentacji Polski i regularnych powołań do kadry U-21, wyjazd 20-letniego gracza do jednej z najlepszych lig w Europie wydawał się zaskakujący. Polak związał się z Salernitaną trzyletnim kontraktem i po prawie półmetku sezonu można powiedzieć, że radzi tam sobie nadspodziewanie dobrze.
- Nie wiedzieliśmy, czy kupiono Łęgowskiego z racji na niską kwotę transferu, czy gracz wpadł w oko ówczesnemu dyrektorowi sportowemu Morganowi De Sanctisowi. Z tego co słyszałem w różnych rozmowach, De Sanctis dostrzegł spory potencjał w polskim pomocniku i docenił jego inteligencję taktyczną. Był bardzo szczęśliwy w momencie, kiedy udało się sfinalizować umowę - mówi w rozmowie z nami Luca Esposito z portalu “Tutto Salernitana”.

Krok po kroku

Wczesna przeprowadzka Łęgowskiego na Półwysep Apeniński wiązała się z pewnym ryzykiem. W ostatnich latach kilku z polskich piłkarzy miało problem, aby po transferze do Serie A iść w ślady Piotra Zielińskiego lub przynajmniej Karola Linettego. Pamiętamy problemy m.in. Mateusza Praszelika i Filip Jagiełły. W przypadku byłego pomocnika Pogoni sytuacja okazała się inna. Szybko zaskarbił sobie sympatię najpierw Paulo Sousy, a następnie Filippo Inzaghiego, którzy chętnie stawiali na raczkującego w wielkim świecie piłki Polaka. U portugalskiego szkoleniowca Łęgowski spędził na boisku 301 minut, u “Super Pippo” 377.
Reprezentant Polski rozwijał się stopniowo. Jego początek przygody w Serie A okazał się dość dyskretny. W pierwszych sześciu kolejkach występował na boisku tylko przez 166 minut, których nie wykorzystał najlepiej. Miał problemy z tempem ligi i czytaniem wydarzeń boiskowych. Salernitana znalazła się jednak w takim kryzysie, że trenerowi trudno było o odstawienie któregoś z graczy.
Końcówka pracy Paulo Sousy to czas lepszej gry Łęgowskiego, co nie umknęło uwadze nowemu trenerowi, Filippo Inzaghiemu, który jeszcze śmielej od Portugalczyka zaczął stawiać na polskiego pomocnika. A ten, wchodząc z ławki, potrafił nadawał drużynie dobrego rytmu. Do tej pory Łęgowski w Serie A wyglądał najkorzystniej jako zmiennik. Jego najlepszy okres to pięć ostatnich kolejek, w których rozegrał trzy dobre mecze i to nie z byle jakimi przeciwnikami.
W starciach z Lazio i Atalantą wchodząc z ławki pokazał sporo dobrej energii, zawziętości, determinacji i pracy w odbiorze. Mimo kiepskich wyników, jakie osiągnęła drużyna, postawa Łęgowskiego zrobiła wrażenie na Inzaghim. Uwidoczniło się to przedświątecznym meczu z Milanem, kiedy trener postawił na niego od pierwszej minuty, a ten odpłacił się najlepszym do tej pory występem w barwach “Granaty”. W starciu z ekipą “Rossonerich” Łęgowski potrafił wyłączyć atuty pomocników rywali, co pozwoliło Salernitanie na równorzędny pojedynek i osiągnięcie remisu w walce z faworytem. Włoscy dziennikarze docenili występ Polaka, który został trzecim najwyżej ocenionym graczem w zespole Filippo Inzaghiego.
- Pokazał potencjał na przyszłość. Oprócz transferu do Serie A i regularnej gry w Salernitanie, wcześniej trafił do seniorskiej reprezentacji Polski. W tak młodym wieku nie można tego zrobić, jeśli nie posiada się talentu i wielu piłkarskich atutów. To oczywiste, że jego rozwój może nie być w pełni harmonijny przez to, jak źle w tym sezonie wygląda Salernitana. Lepiej grający, zgrany i bardziej doświadczony zespół w większym stopniu ułatwiłby Łęgowskiemu pokazanie pełni swojego talentu - opowiada Esposito.
- Powinien być szybszy z piłką przy nodze. Chodzi tutaj głównie o szybkość podejmowania decyzji. Włoska piłka ma na pewno inne tempo i wyższy poziom zaawansowania taktycznego od polskiej Ekstraklasy. Tutaj agresywni rywale mogą ograniczać jego grę. Czasem przydałoby mu się nieco więcej odwagi na boisku, co widać chociażby w momentach zawahania, aby zrobić doskok do przeciwnika. Daje jednak na boisku sporo pozytywnych symptomów. Jest młody, zbiera cenne doświadczenie i ma mnóstwo czasu na rozwój - dodaje.

Coraz ważniejszy

Widząc liczbę minut Łęgowskiego, można być zadowolonym, jeśli weźmie się pod uwagę wiek, a także oczekiwania jakie wiązały się z tym transferem. Nadal nie mamy jednak do czynienia z zawodnikiem, od którego rozpoczyna wybieranie składu Filippo Inzaghi. Salernitana gra w systemie 3-4-2-1 lub 4-2-3-1 i w zdecydowanej większości meczów trener desygnuje do wyjściowej jedenastki trójkę nominalnych środkowych pomocników.
Pewniakami do gry są Lassana Coulibaly i Grigoris Kastanos. Obaj od dłuższego czasu wyróżniają się w Salernitanie i niewykluczone, że pierwszym z nich wkrótce zainteresują się inne kluby. Coulibaly i Kastanos rozegrali w tym sezonie ponad 900 minut. Dodajmy, że Kastanos często gra wyżej w ustawieniu z dwoma dziesiątkami obok Antonio Candrevy, który w tym sezonie jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem “Granaty”.Z kolei pozycja pomocnika numer trzy jest w Salernitanie wyjątkowo niestabilna i bardzo często dochodzi tam do rotacji. A trzeba powiedzieć, że druga linia klubu z Salerno przynosi bardzo mało liczb. Pomocnicy brali udział tylko przy czterech bramkach i za każdą z nich odpowiadali Coulibaly i Kastanos.
Mateusz Łęgowski rywalizuje o skład z Emilem Bohinenem, Agustinem Marteganim i Giulio Maggiore. Pierwszy z konkurentów rozegrał w tym sezonie 538 minut, drugi 475, trzeci 681. Łęgowski jest gorszy tylko od Włocha i to zaledwie o trzy minuty. Więcej powie nam jednak statystyka pięciu ostatnich meczów, w której Polak wypada korzystniej. Bohinen i Martegani niemal całkowicie zostali odsunięci od składu przez Inzaghiego. Norweg występował na boisku przez 119 minut, Argentyńczyk zaledwie 79. Maggiore (226) i Łęgowski (238) zdystansowali konkurentów i wydaje się, że w tym momencie rywalizują między sobą o to, kto będzie rozpoczynał mecze od początku obok Kastanosa i Coulibaly’ego, aczkolwiek lepsze oceny za ostatnie występy zbiera były pomocnik Pogoni.
- Oczywiste jest, że utrzymanie Salernitany sprawi, że klub zatrzyma Polaka na dłużej i zbuduje wokół niego przyszły środek pola. Maggiore, Martegani i Bohinen prawie nigdy mnie nie przekonali swoimi występami. Wkrótce Łęgowski może zostać żelaznym piłkarzem pierwszego składu - przekonuje Esposito. - W zamyśle klubu, Polak wkrótce może zastąpić w wyjściowym składzie najlepszego pomocnika Salernitany Coulibaly’ego, który poleci na Puchar Narodów Afryki. Bardzo prawdopodobne jest to, że Coulibaly latem zostanie sprzedany, bo to jeden z nielicznych zawodników, na którym można zarobić. Łęgowski ma nieco inne cechy, ale dziś w klubie nie ma za bardzo innych możliwości - dodaje.

Bolesny spadek?

W kontekście rozwoju Mateusza Łęgowskiego może niepokoić sytuacja jego klubu. Pesymizmu dodaje wzięcie pod uwagę tego, co się dzieje z Polakami ze Spezii, która zeszłego lata spadła do Serie B. Dziś Salernitana jako zespół nie daje zbyt wielu powodów do optymizmu i może być jej trudno, by utrzymać się w lidze. Obecnie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i ma pięć punktów straty do pozycji gwarantującej pozostanie we włoskiej elicie. Salernitana to najgorsza defensywa w lidze, zespół przez 17 kolejek stracił aż 36 bramek. A jej gra w ataku nie jest na tyle skuteczna, aby przykryć braki w obronie. 14 strzelonych goli to drugi najsłabszy wynik w lidze, gorszy tylko od Empoli.
tabela serie a
wlasne
Sytuację w Salernitanie można uznać za podobną do tej sprzed dwóch lat, kiedy zespół po 23 latach wrócił do Serie A i w rundzie jesiennej brutalnie przekonał się o większej trudności ligi. Wówczas po 18. kolejce doszło do drugiej zmiany trenera i ligę udało się obronić. Wtedy, przed przyjściem ratownika Davide Nicoli, Salernitana miała na koncie punkt mniej niż obecnie i traciła 0,22 bramki więcej niż w obecnych rozgrywkach. W statystyce ofensywnej wyglądało to podobnie, a strata do bezpiecznej lokaty wynosiła cztery punkty.
Utrzymanie Salernitany w sezonie 2021/22 to cud, który teraz, przy podobnej dyspozycji, może jednak nie pozwolić na pozostanie w lidze. Wtedy po przyjściu Nicoli zespół tracił 1,8 bramki na mecz i strzelał 1,1. Są to delikatnie lepsze liczby od tych, które prezentuje obecnie “Granata”. Właściciele zdają sobie sprawę z tego, że tamten rezultat w wielu innych sezonach oznaczałby spadek z ligi i teraz potrzeba czegoś więcej. Wtedy klub z Salerno zgromadził zaledwie 31 punktów i osiągnął bilans bramkowy na poziomie -45. Tylko dwukrotnie w XXI wieku tak mała liczba “oczek” pozwoliła pozostać w Serie A. Jeśli weźmiemy pod uwagę niechlubną statystykę bramkową, tamta Salernitana była zdecydowanie najsłabszym zespołem, który utrzymał się w Serie A po 2000 roku.
Podobnie jak dwa lata temu w utrzymaniu ma pomóc świetny dyrektor sportowy Walter Sabatini. W grudniu zmienił Morgana De Sanctisa, który odszedł z klubu przez kiepskie letnie okno transferowe. Sabatini, 68-letni “człowiek od zadań specjalnych”, wrócił do Salerno po półtorarocznej przerwie. Wcześniej odszedł z powodu różnicy zdań z właścicielem Danilo Iervolino. Za flagowy transfer Sabatiniego można uznać sprowadzenie 22-letniego Edersona z Corinthians, który kosztował 6,5 miliona euro, a po kilku miesiącach został sprzedany do Atalanty za kwotę 21,5 mln. W kontekście Łęgowskiego możemy zastanawiać się nad tym, jakie ruchy wykona podczas zimowego mercato Sabatini, który umiłował sobie rynek brazylijski. Pomiędzy dwoma okresami pracy w Salernitanie pełnił on funkcję doradcy w brazylijskim Athletic Club.
- Mateusz Łęgowski to bardzo dobry letni transfer Salernitany. Trivante Stewart i Agustin Martegani na razie nic nie dali zespołowi, Jovane Cabral jest niekonsekwentny, a Chukwubuikema Ikwuemesiego nie można uznać za napastnika, którego Salernitana potrzebowała, niczym świeżych bułeczek. Jeden z nowych graczy spisuje się lepiej od Polaka - Benoit Costil w obliczu kontuzji Ochoy wygląda znakomicie w bramce i to on spośród wszystkich nowych zawodników zaliczył najwięcej udanych występów. Z zawodników z pola, którzy latem wzmocnili Salernitanę, jedynymi, na których warto zawiesić oko, są Loum Tchaouna i właśnie Łęgowski - podsumowuje Esposito.

Jak Zieliński

Mateusz Łęgowski może pochwalić się sporym jak na swój wiek doświadczeniem. Niewielu reprezentantów Polski w jego wieku miało rozegranych prawie 700 minut w ligach TOP5.

Aktualna sytuacja w Salernitanie pozwala wierzyć w to, że dwukrotne przebicie tej liczby jest możliwe jeszcze w tym sezonie. Co ciekawe, już dziś Łęgowski widnieje w czołówce reprezentantów z ostatnich lat, jeśli chodzi o rozegrane minuty w ligach TOP5 do 20. roku życia, co widać na poniższym wykresie. Doświadczenie Łęgowskiego w Serie A jest bardzo podobne do tego, którym dziewięć lat temu mógł pochwalić się Piotr Zieliński. Istnieje jednak pewna różnica. Zieliński w tym czasie miał już na koncie cztery asysty i dostawał szansę już trzeci sezon. Zaś dla Łęgowskiego to dopiero początek zagranicznej przygody.
wykres piłkarze top5 lig
transfermarkt/wlasne
Źródło: Opracowanie własne na podstawie serwisu “Transfermarkt”.
Na koniec wątek reprezentacyjny: podczas listopadowego meczu eliminacji do EURO U-21 przeciwko Niemcom, w pierwszej połowie było widać, że Łęgowski nie jest już tylko ekstraklasowym pomocnikiem. W starciu z zachodnim sąsiadem wyglądał najlepiej w całej drugiej linii, był krok przed rywalem, pokazał wiele dynamicznych zagrań i sporo intensywności. Polska w tamtym meczu prowadziła do przerwy 1:0. W drugiej połowie tempo Łęgowskiego i całej drużyny niestety spadło, Niemcy wygrali 3:1, a pomocnik Salernitany przyczynił się do utraty dwóch bramek.
Niemniej, jeśli Mateusz Łęgowski dalej będzie regularnie grał w Serie A, a w jego grze będzie widoczny postęp, to można być pewnym tego, że w niedalekiej przyszłości znów zawita do seniorskiej reprezentacji Polski.

Przeczytaj również