Mocny kandydat do odejścia z Realu Madryt. W innym zespole byłby gwiazdą
W większości drużyn miałby pierwszy skład, w niektórych mógłby stać się gwiazdą. Na razie spędza jednak kolejne miesiące na ławce rezerwowych. Już czas, żeby Andrij Łunin opuścił Real Madryt. W nadchodzącym meczu z Barceloną w bramce też ma się zameldować rzecz jasna Thibaut Courtois. Transmisja El Clasico w tę niedzielę o 16:15 w Eleven Sports 1, początek studia z Barcelony o 14:00.
Chociaż to nie żart, ostatni mecz rozegrał 1 kwietnia. Jeśli Real Madryt do samego końca sezonu będzie walczył o mistrzostwo, Andrij Łunin raczej nie wstanie z ławki. Od kilku lat pokornie akceptuje on rolę zmiennika Thibaut Courtois na Santiago Bernabeu. “Los Blancos” z pewnością pasuje taki układ. Każdy klub chciałby mieć topową “jedynkę” i znakomitą “dwójkę”, który w razie konieczności praktycznie nie zawodzi. Na dłuższą metę utrzymanie tak jakościowego duetu zdaje się jednak być niewykonalne. Ukrainiec jest zbyt dobry, aby w nieskończoność zadowalać się byciem opcją numer dwa. Jeśli latem ktoś miałby opuścić szeregi “Królewskich”, to właśnie on.
Złota rączka
Poziom wielu rezerwowych bramkarzy pozostają zagadką. Czasami tak długo siedzą na ławce, że właściwie nie wiadomo, czy faktycznie są tak dobrzy, jak wskazywałyby na to ich barwy klubowe. Andrij Łunin został już jednak przetestowany w boju. I to z naprawdę imponującym rezultatem. Na początku poprzedniego sezonu Thibaut Courtois zerwał więzadło krzyżowe, co stanowiło prawdziwy cios dla Realu Madryt. Klub awaryjnie wypożyczył Kepę Arrizabalagę, ale ten nie potrafił w pełni zabezpieczyć dostępu do bramki. Ta sztuka udała się dopiero zawodnikowi z Ukrainy.
W minionych rozgrywkach Łunin rozegrał 31 meczów, zachowując 12 czystych kont. Wynik ten sam w sobie może nie jest oszałamiający, ale trzeba spojrzeć na okoliczności. Błyszczał on w tych najważniejszych momentach. Z przekonaniem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że rok temu “Królewscy” nie wygraliby Ligi Mistrzów bez pomocy golkipera. Praktycznie w każdym dwumeczu fazy pucharowej wspinał się na absolutne wyżyny. W jednym spotkaniu z RB Lipsk potrafił zanotować dziewięć skutecznych interwencji. Na Etihad obronił osiem strzałów, po czym na dokładkę wyjął rzuty karne Bernardo Silvy i Mateo Kovacicia. Kiedy tylko “Los Blancos” znajdowali się w potrzebie, rzucał im koło ratunkowe.
- Nie jestem bohaterem. Mamy całą drużynę bohaterów. Wszyscy świetnie wykonali swoją pracę. Przez ponad dwie godziny biegaliśmy i walczyliśmy o zwycięstwo. Jestem wykończono, ale bardzo szczęśliwy - skromnie przyznał na antenie Movistar po wyeliminowaniu Manchesteru City.
W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów Łunin bronił średnio 4,4 strzału na mecz przy skuteczności na poziomie 78%. Według modelu expected goals wpuścił w tych rozgrywkach trzy bramki mniej niż powinien. Nic dziwnego, że przed decydującym meczem z Borussią Dortmund rozgorzała debata na temat obsady bramki. Courtois wracał już wtedy do zdrowia, ale nieeleganckie wydawało się odsunięcie zawodnika, który tak naprawdę doprowadził zespół do decydującego meczu.
- Kto zagra w finale? To trudna decyzja. Obaj zasługują, żeby w nim wystąpić. Łunin, ponieważ rozegrał fantastyczny sezon, a Courtois, bo wszyscy znają jego jakość - mówił wówczas Ancelotti.
Problem teoretycznie rozwiązał się sam. Tuż przed spotkaniem z BVB Łunin miał doznać silnych ataków gorączki, które uniemożliwiły mu grę. Między słupkami stanął Courtois, pomagając Realowi w zdobyciu 15. Pucharu Europy. Po ostatnim gwizdku Ukrainiec dostał zasłużony medal, jednak kilka tygodni wcześniej pewnie nieco inaczej wyobrażał sobie przebieg tamtego wieczoru.
Wiecznie drugi
Jakość Łunina nie objawiała się wyłącznie na arenie europejskiej. W poprzednim sezonie ligi hiszpańskiej był piątym najlepszym golkiperem ligi hiszpańskiej, jeśli chodzi o stosunek straconych bramek do xG rywali. Według danych Statsbomb zajmował pierwsze miejsce w w TOP5 ligach, pod względem skutecznych interwencji przy centrach rywali. Przerywał 7% dośrodkowań, podczas gdy średnia wynosi poniżej 3%. Pokazał też, że nieobca jest mu nowoczesna sztuka bramkarska, która wymaga odpowiedniej gry nogami. Potrafił przecież nawet posłać asystę do Viniciusa.
- Kiedy Thibaut doznał kontuzji, starałem się robić wszystko, żeby pokazać, że ze mną Real też może wygrywać, że mogę być numerem jeden. Pracowałem i czekałem na swoją szansę, a kiedy ona nadeszła, wiedziałem, że muszę być gotowy. Początkowo grał Kepa, jednak kiedy on też doznał urazu, byłem przygotowany. Obroniłem wówczas rzut karny i to jeszcze dodało mi pewności siebie - opowiedział dziennikowi Marca.
- Podczas meczów staram się zachowywać spokój. Nie szaleję, nie robię niepotrzebnych rzeczy, kontroluję emocje. Skupiam się na grze i to tyle. Na co dzień też jestem spokojną osobą, nie lubię okazywać zbędnych emocji. Nie chcę oszukiwać nikogo, ani samego siebie, robiąc rzeczy, z którymi nie czułbym się dobrze. Oczywiście, że nie jestem całkiem zimny, po wygranym finale Ligi Mistrzów skakałem i śpiewałem, bo to był odpowiedni moment. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby dobrze wykonywać swoją pracę, co ułatwia drużynie odnoszenie zwycięstw. Nie zależy mi na byciu na okładkach czy rozpoznawalności. Vini, Jude, proszę bardzo. Niech oni robią swoje i będę na okładkach - dodał.
W tym sezonie Łunin na stałe stracił pierwszy skład. Powrót Courtois do zdrowia właściwie uciął dyskusję na temat pierwszego bramkarza. Zmiennikowi pozostała jedynie rywalizacja w mniej prestiżowych meczach Pucharu Króla. I nawet tam potrafił utrzymywać “Los Blancos” przy życiu. W półfinale Copa del Rey rozegrał fenomenalne zawody na Estadio Anoeta. Obronił sześć strzałów Realu Sociedad, z których większość spokojnie mogła wylądować w siatce. Przebieg meczu wskazywał na to, że Baskowie powinni wygrać 3:1 lub 4:1. Ale to “Królewscy” triumfowali 1:0.
- Jestem bardzo zadowolony z Łunina, to niezawodny bramkarz. Pokazał to w poprzednim sezonie i teraz. Na pewno zagra w rewanżowym półfinale Copa del Rey. Jeśli chodzi o finał, to debata wydaje mi się odległa - powiedział wówczas Ancelotti, cytowany przez Mundo Deportivo.
Co stało się później? Real awansował do finału Copa del Rey, w którym zagrał Courtois. Tym razem Ukrainiec nie zmagał się z żadną chorobą, był gotowy, ale Ancelotti wybrał inaczej. Barcelona wygrała 3:2 i oczywiście porażka nie była winą Belga. Można jednak zastanawiać się, czy niekwestionowany bohater poprzednich faz turnieju powinien decydujący mecz przesiedzieć w gronie rezerwowych.
Otwarte drzwi
Wydawać by się mogło, że między słupkami na Bernabeu na pewno nie dojdzie do żadnych zmian. We wrześniu ubiegłego roku Łunin przedłużył bowiem umowę aż do końca sezonu 2029/30. Standardowo podkreślił wówczas miłość do klubu, sugerując jednocześnie, że wieczne bycie “dwójką” nie jest jego życiowym celem.
- Przedłużenie kontraktu jest gestem zaufania ze strony klubu. Od pierwszego dnia tutaj mówiłem, że Real to moja drużyna marzeń. Myślę, że mogę być tu numerem jeden. Będę o to walczył, zachowując jednocześnie najwyższy możliwy szacunek względem Thibaut. Regularna gra w Realu to moje marzenie i cel - stwierdził..
W hiszpańskich mediach nie brakuje głosów, że prolongata wcale nie zamyka tematu potencjalnych zmian. Wszyscy w Madrycie widzą bowiem, że Łunin na dłuższą metę nie ma szans wygryźć Courtois. I jest to naturalne, ponieważ Belg, pomimo upływu lat, wciąż trzyma klasę. Niedawno wykręcił serię 422 minut bez straconego gola w lidze, którą przerwała dopiero Celta Vigo. W Champions League też dołożył swoje, Real przegrał dwumecz z Arsenalem 1:5, ale bez pomocy bramkarza ten wynik mógłby być jeszcze znacznie wyższy. Nic dziwnego, że włodarze są zadowoleni z poziomu “jedynki”.
Według doniesień Relevo klub jest gotów nawet złamać dla Courtois własną zasadę. Zwykle Real oferuje zawodnikom powyżej 30. roku życia prolongaty o maksymalnie jeden sezon. Bramkarz ma jednak otrzymać ofertę przedłużenia do 2028 roku. I tu pojawia się pewien problem. Czy zmiennik Thibaut zaakceptuje siedzenie na ławce przez trzy następne sezony? Wątpliwe.
- Łunin nie zamyka drzwi wyjściowych. Przedłużenie umowy było raczej uniknięciem opcji utraty zawodnika za darmo, niż ostatecznym zagwarantowaniem wieloletniej współpracy. Klub jest otwarty na propozycje za bramkarza. W przypadku odejścia Ukraińca na powrót do Madrytu czeka Kepa Arrizabalaga - opisał Sergio Lopez z dziennika AS.
Na razie nie słychać, gdzie konkretnie mógłby odejść Łunin. Z pewnością wiele drużyn chciałoby mieć do dyspozycji tak klasowego golkipera. Skutecznego, dobrego na linii, pewnego w powietrzu i rewelacyjnie radzącego sobie z presją. W przeciwnym razie nie potrafiłby rok temu zatrzymać w Lidze Mistrzów rozpędzonego Manchesteru City czy Bayernu Monachium.
Niepisana piłkarska zasada mówi, że bramkarz musi być delikatnie szalony. Reprezentant Ukrainy przeczy tej tezie. To spokojny, rodzinny człowiek. W wielu wywiadach podkreślał, że każdą wolną chwilę spędza w domu z bliskimi, nie imprezuje, stroni od kontrowersji. Lubi prostotę, dla wygody nawet ślub wziął w dresie. Zwykle mało mówi, ale na boisku potrafi naprawdę wiele. W Realu nie może jednak w pełni rozwinąć skrzydeł, mając za konkurenta kolosa pokroju Courtois. Właśnie dlatego wieczny numer dwa powinien poszukać nowego klubu.