Must-have Arsenalu na letnie okienko. Wielkie wzmocnienia to nie wszystko. "Dalej będzie gorąco"

Must-have Arsenalu na letnie okienko. Wielkie wzmocnienia to nie wszystko. "Dalej będzie gorąco"
Foto Gareth Evans/News Images/SIPA USA/PressFocus !
Arsenal wydał fortunę na Declana Rice’a i dopiął dwa inne, duże transfery. Ale sakiewka w Londynie nie jest jeszcze pusta. Reszta okienka też powinna być ekscytująca. Oto, czego możemy się spodziewać.
Długo trwało przeciąganie liny między Arsenalem i West Hamem. Odkąd “Kanonierzy” złożyli ofertę opiewającą na 105 mln funtów, a Manchester City odpuścił temat Declana Rice’a, było jasne, że pomocnik zaraz trafi na Emirates Stadium. Oba kluby negocjowały jednak strukturę płatności za reprezentanta Anglii ponad tydzień. W końcu doszły do porozumienia. Mikel Arteta, który odegrał przy tym transferze ważną rolę, dostanie “swojego” piłkarza do składu. I przy okazji jeszcze Jurriena Timbera z Ajaksu, kosztującego mniej niż 40 mln. Razem z Kaiem Havertzem daje to trzy duże ruchy sfinalizowane przed rozpoczęciem presezonu. Ale to z pewnością nie koniec transferowych emocji u wicemistrzów Anglii. Lato dalej będzie gorące.
Dalsza część tekstu pod wideo

To nie koniec

Arteta zapowiadał po zakończeniu ubiegłego sezonu, że jego klub zamierza być aktywny na rynku. Nie mylił się. Kolejne wzmocnienia to naturalny krok w procesie rozwoju drużyny, która rzuciła wyzwanie Manchesterowi City w walce o tytuł. Skład “The Gunners” miał zbyt wiele luk i zbyt małą głębię, by trzymać zawrotne tempo punktowania do samej mety. Jeśli londyńczycy chcą stanowić realną i przede wszystkim trwałą konkurencją dla giganta z Etihad, muszą stawać się lepsi. Z Havertzem, Rice’em, Timberem oraz następnymi nowymi nabytkami będzie to łatwiejsze.
Kto jeszcze w najbliższych tygodniach może trafić do ekipy Artety? Przy praktycznie pewnym odejściu Granita Xhaki i niewykluczonym rozstaniu z Thomasem Parteyem, Hiszpan potrzebuje jeszcze jednego pomocnika. Wprawdzie po dodaniu duetu Havertz-Rice w miejsce szwajcarsko-ghańskiego tandemu “szable” się zgadzają, ale kadra ma być nie tylko silniejsza, ale i szersza. Przy powrocie do Ligi Mistrzów i tylu frontach gry to oczywiste. Stąd zainteresowanie Romeo Lavią z Southampton. Młody Belg pokazał się z dobrej strony w zespole spadkowicza i nie bez przyczyny trafił na celownik najsilniejszych drużyn w kraju. Poza Arsenalem obserwują go Liverpool oraz Chelsea. W ostatnich dniach najwięcej pisano o konkretach ze strony “The Reds”, tyle że Arteta i spółka w tym czasie dopinali transfery Rice’a i Timbera. Zobaczymy, czy teraz, po osiągnięciu założonych celów, mocniej ruszą po 19-latka. Jak na razie przeszkodę stanowią żądania “Świętych” w wysokości 50 mln funtów. To raczej zaporowa kwota.
Na Emirates mogą za to właściwie zapomnieć o Moisesie Caicedo. “Armatki” bezskutecznie starały się wyciągnąć go z Brighton zimą, po czym najwyraźniej przestawiły wajchę w stu procentach na Rice’a. Mimo plotek medialnych trudno było się spodziewać, by dotychczasowy król polowania, dyrektor sportowy Edu Gaspar, zarzucił sieci i na Anglika, i Ekwadorczyka. Szczególnie, że nad pozyskaniem Caicedo usilnie pracuje Chelsea. Według Fabrizio Romano zakulisowe działania ludzi Todda Boehly’ego powinny zakończyć się sukcesem, nawet jeśli w przestrzeni publicznej sprawa przeprowadzki gwiazdy Brighton na Stamford Bridge raczej ucichła.
Zdaniem francuskich dziennikarzy alternatywą w razie fiaska sprowadzenia Lavii do Arsenalu jest Youssouf Fofana z Monaco. Wcześniej pojawiało się także nazwisko Amadou Onany z Evertonu, zaś najciekawiej brzmią doniesienia o zakusach londyńczyków na… Aureliena Tchouameniego. Wydaje się nieprawdopodobne, by Real tak szybko wyraził zgodę na sprzedaż niedawno zakupionego za ogromne pieniądze Francuza.
Lavia, Fofana, Onana, Tchouameni - ktokolwiek by to nie był, trzeba podkreślić, że Mikel Arteta zdecydowanie czeka na jeszcze jedno wzmocnienie drugiej linii. Uznani londyńscy dziennikarze zresztą już wiosną informowali o planie zatrudnienia więcej niż jednego pomocnika. Zakładając, że Kai Havertz, choć awizowany do gry na “ósemce”, typowym pomocnikiem nie jest, dorzucenie następnego elementu do czerwono-białej układanki zdaje się oczywiste. Nawet jeśli w składzie są Jorginho czy nawet Ben White, który może pełnić rolę podobną do Johna Stonesa w Manchesterze City.

Coś ekstra

Media przewidują też transfer uniwersalnego bocznego defensora. Na prawej flance można się wprawdzie spodziewać Jurriena Timbera, ale nie jest to piłkarz o profilu wysuniętego, ofensywnego obrońcy, z predyspozycją do gry “przy linii”. Wręcz przeciwnie. Podobnie uniwersalny, wracający do zdrowia Takehiro Tomiyasu. Tak więc o ile po drugiej stronie boiska Arteta dysponuje Kieranem Tierneyem (którego łączono z odejściem), o tyle tutaj nikogo takiego nie ma. Pomysł poszerzenia kadry o kogoś, kto ewentualnie obsadzi oba boki i da menedżerowi coś ekstra względem obecnego stanu posiadania, brzmi zupełnie logicznie.
Mając to na uwadze, nie dziwią wiadomości sprzed kilku tygodni o obecności na liście życzeń Joao Cancelo. Portugalczyk, niezależnie od chęci wypchnięcia go przez City, nie byłby jednak opcją budżetową. Ani pod kątem zarobków, ani kwoty odstępnego. Co więcej, znany jest z niełatwego charakteru i problemów, gdy nie gra. A wydaje się, że na Emirates szukają przede wszystkim kogoś do rotacji, ogółem tańszego od byłego zawodnika Bayernu, przynajmniej jeśli chodzi o tygodniówkę.
Trop prowadzi właśnie do Niemiec. Tamtejsze źródła wskazują dwa nazwiska. Jak podaje “Bild”, pierwsze to Jeremie Frimpong z Bayeru Leverkusen. Holendra od miesięcy łączy się z przeprowadzką do Anglii, 22-latek ma łatkę naprawdę dużego talentu, co potwierdza jego dobra gra w Bundeslidze. Kosztowałby minimum 40 mln funtów. To zapewne więcej niż Benjamin Henrichs z RB Lipsk, także przymierzany do zespołu “Kanonierów”. Henrichsa wyciągnąć nie będzie łatwo, bo ceni go Marco Rose, ponadto jego umowa obowiązuje do 2025 roku. “Kicker” poinformował o rozmowach z agentami piłkarza.
Podsumowując, oba deale mimo wszystko nie wyglądają na łatwe do realizacji. Może więc sprawdzi się prognoza dziennikarza “Daily Express” Ryana Taylora, według którego klub na razie odpuści temat bocznego obrońcy?

Odchudzenie

Sytuacja może ulec zmianie po odchudzeniu kadry. Arsenal dotychczas doskonale sprawuje się na transferowej arenie, ale okienko to też przecież czas rozstań. Nie ma wątpliwości, że obecnie skład jest zbyt szeroki, a wielu zawodników powinno szukać gry gdzie indziej. Dotyczy to choćby piłkarzy wracających z wypożyczeń, jak Nuno Tavares, Cedric Soares, czy Albert Sambi Lokonga. Szczególnie za pierwszego z wymienionych klub może oczekiwać całkiem solidnego zastrzyku gotówki. Artecie nie są także potrzebni trzeci bramkarz Alex Runarsson czy ściągnięty przed rokiem z Brazylii skrzydłowy Marquinhos (możliwe kolejne wypożyczenie). Parę milionów funtów do budżetu wpadnie pewnie z tytułu sprzedaży Austona Trusty’ego (udany sezon w Birmingham), prawdopodobnie również Roba Holdinga.
Duży znak zapytania trzeba zaś postawić przy Folarinie Balogunie. Młody napastnik strzelał w Ligue 1 na zawołanie, lecz przy tak obsadzonej ofensywie Arsenalu ma niemal zerowe szanse na pierwszy skład. A słychać, że sam wolałby nadal grać regularnie. Rozstanie z korzyścią dla obu stron wydaje się naturalne, o ile ktoś wyłoży na stół 30, jeśli nie 40 mln funtów. No chyba że Emirates Stadium opuści Eddie Nketiah, a to Balogun dostanie szansę rywalizacji z Gabrielem Jesusem. Bo i taki scenariusz według mediów wchodzi w rachubę.
Ponad 20 “baniek” Bayer Leverkusen powinien zapłacić za Granita Xhakę. Jeszcze więcej klub oczekuje za Thomasa Parteya, który budzi zainteresowanie ekip z ligi saudyjskiej. Przy czym pożegnanie Ghańczyka nie jest przesądzone. Arsenal za to na pewno zatrzyma Reissa Nelsona, co jednocześnie prowadzi do wniosku, że definitywnie drużynę może opuścić Nicolas Pepe. Iworyjczyk wrócił do Londynu po roku w Nicei, teoretycznie mógłby pełnić rolę zmiennika Bukayo Saki, ale bardziej prawdopodobne wydaje się pożegnanie. Nie bez przyczyny hiszpański menedżer rok temu odesłał skrzydłowego do Ligue 1.
Widać zatem, że przed wicemistrzami Anglii sporo jeszcze roboty do wykonania. Havertz, Rice i Timber to mocny, ale jedynie początek dalszej przebudowy projektu Mikela Artety. Stolik może nie będzie już wywracany do góry nogami, jednak porządki w talii kart są konieczne. Odłożenie na bok tych zgranych czy z różnych przyczyn niepotrzebnych to następny etap zmian. A że w międzyczasie klub zamierza dalej pobierać te najwyższe - tym lepiej dla kibiców Arsenalu. Przed nimi kolejne ekscytujące tygodnie.

Przeczytaj również