Na Old Trafford strzelał jak Beckham. Polska musi uważać na następcę Bale’a. "Klasa światowa"

Na Old Trafford strzelał jak Beckham. Polska musi uważać na następcę Bale’a. "Klasa światowa"
Craig Thomas / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski23 Mar · 18:00
Był nadzieją Liverpoolu, teraz próbuje wejść w buty Garetha Bale’a. Jeśli Polska musi zwrócić na kogoś szczególną uwagę w finale baraży, to właśnie na niego. Harry Wilson to jeden z najgroźniejszych elementów Walii, która celuje w awans na EURO 2024.
Wiodąca lewa noga, świetna technika i potężny strzał z dystansu. Ze względu na narodowość i styl gry Harry Wilson nigdy nie mógł uniknąć porównań do Garetha Bale’a. Pod względem skali talentu 27-latek z pewnością ustępuje żywej legendzie “Smoków”. Zawodnik Fulham robi jednak wszystko, aby spróbować załatać lukę powstałą po odejściu byłego kapitana na zasłużoną emeryturę.
Dalsza część tekstu pod wideo
Niemal równo dwa lata temu to Bale został bohaterem baraży o awans na mundial. Strzelił wówczas dublet z Austrią i brał udział przy zwycięskiej bramce przeciwko Ukrainie. Teraz Harry Wilson chce wprowadzić Cymru na mistrzostwa Europy. W półfinałowym starciu z Finlandią przyczynił się do dwóch trafień, które zapewniły Wyspiarzom względny komfort. Otwierający gol Davida Brooksa padł po dobitce strzału wychowanka Liverpoolu. Później Harry osobiście wyłożył piłkę Neco Williamsowi, który popisał się pięknym uderzeniem. Walijska “ósemka” złapała w kadrze za ster i obrała kurs na nadchodzące EURO w Niemczech.

Postrach Manchesterów

Harry Wilson już w wieku ośmiu lat trafił do akademii Liverpoolu. To nie jest jednak historia na miarę Trenta Alexandra-Arnolda, który przeszedł przez wszystkie szczeble drużyn młodzieżowych, żeby stać się gwiazdą “The Reds”. Walijczyk od dziecka wykazywał wielki potencjał, jednak jego droga do zawodowej kariery nie była usłana różami. Początkowo wątpiono w przydatność zawodnika, który był zbyt wolny, aby grać na skrzydle, a jednocześnie zbyt mało pracowity, żeby zostać rasowym pomocnikiem.
Ze względu na swoje ograniczenia młody gracz LFC musiał kształtować się na wypożyczeniach w Championship. Za szczególnie udany trzeba uznać okres spędzony w Derby County. W sezonie 2018/19 zanotował tam aż 18 bramek i sześć asyst. Wraz z Masonem Mountem tworzył w środku pola duet niemal ocierający się o perfekcję. Wilson osobiście przedstawił się całemu światu w pucharowym starciu z Manchesterem United, kiedy strzelił gola typu stadiony świata. W przeszłości na Old Trafford takie piłki z rzutów wolnych posyłali Cristiano Ronaldo czy David Beckham. W ostatecznym rozrachunku Derby sensacyjnie wyeliminowało "Czerwone Diabły".
- Harry strzela spektakularne gole, robi bardzo dobre wrażenie, od kilku miesięcy gra na wysokim poziomie. Wszystko w nim jest pozytywne, cały czas chce mieć piłkę, tworzy okazję, strzela. To zawodnik, który bardzo szybko się rozwija, uwielbiam patrzeć na jego grę - zachwalał wtedy Frank Lampard.
W końcu Wilson wywalczył sobie miejsce w klubie z Premier League. W 2019 roku został wypożyczony do Bournemouth. Juergen Klopp podkreślał wówczas, że piłkarz musi poszerzyć arsenał swoich możliwości. Wiadomo już było, że potrafi stwarzać niesamowite zagrożenie ze stojącej piłki. Kiedy podchodził do rzutu wolnego, istniała naprawdę duża szansa, że zaraz zerwie pajęczynę. W jego grze brakowało jednak regularności i odwagi. Zdecydowanie zbyt rzadko brał na siebie ciężar odpowiedzialności.
Harry Wilson w meczu Burnley - Bournemouth
Michael Sedgwick / pressfocus
- Nigdy nie wątpiliśmy w umiejętności strzeleckie Harry'ego. W tym aspekcie gry jest niesamowity, to klasa światowa. Znajdź mi pięciu zawodników, którzy strzelają lepiej od niego. Ale przeszedł do Bournemouth, żeby poprawić też inne aspekty gry, być bardziej zaangażowany, częściej operować między liniami, lepiej wykorzystywać swoją szybkość. W Bournemouth robi postępy, a to naprawdę ważne. Aby osiągnąć wyższy poziom, potrzeba czasu na grę i dlatego wypożyczenie było najlepszą opcją - mówił pięć lat temu Klopp cytowany przez The Guardian.
- Przez cały sezon otrzymywałem SMS-y od Kloppa, mówił, że ogląda wszystkie mecze Bournemouth, które lecą w telewizji. To było miłe, wiedziałem, że jestem na wypożyczeniu, ale nie zapomniano o mnie. Regularne wiadomości od menedżera zawsze dodają energii. Pamiętam, że kiedy zdobyłem bramkę z Manchesterem City, to napisał do mnie: "Piękny wolny". To było miłe - podkreślał Wilson na łamach Soccer Saturday.

Wyczekiwana stabilizacja

W sezonie 2019/20 Bournemouth z Wilsonem w składzie spadło z angielskiej ekstraklasy. Rok później pomocnik wreszcie zrozumiał, że dalsze błąkanie się na wypożyczeniach nie ma większego sensu. Czas leciał, a w szerokiej kadrze Liverpoolu nadal nie było dla niego miejsca. Klopp mógł cenić umiejętności strzeleckie wychowanka, ale po prostu miał do dyspozycji lepszych zawodników. Walijczyk po raz kolejny w karierze musiał zrobić krok w tył i wrócić do Championship. Drugoligowe Fulham zapłaciło za niego 14 mln euro, co z perspektywy czasu okazało się fantastyczną inwestycją. Już w debiutanckim sezonie na Craven Cottage Wilson wykręcił dziesięć bramek i aż 20 asyst. Po raz pierwszy od dekady którykolwiek gracz zaliczył tyle otwierających podań na poziomie Championship. Zespół w przebojowym stylu awansował do Premier League, a sam Wilson został wyróżniony w XI sezonu wybieranej przez Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy (PFA). Po latach tułaczki w końcu odnalazł swoje miejsce.
- Bardzo ważne było dla mnie, aby znaleźć stabilność. Potrzebowałem tego, ponieważ będąc młodym, wypożyczenia są znakomitą opcją, zyskujesz niezbędne doświadczenie. Ale w końcu musisz się ustatkować. Teraz wiem, że po transferze definitywnym spędzę w Fulham kilka najbliższych lat. Mój pierwszy sezon tutaj był świetny, złapałem dobry kontakt z szatnią, rozegraliśmy bardzo dobry sezon. To był najprzyjemniejszy rok w karierze - zaznaczył w wywiadzie dla Goal.com.
Od trzech lat reprezentant Walii pozostaje pewnym punktem “The Cottagers”. W tym sezonie można nawet pokusić się o nazwanie go liderem zespołu Marco Silvy. W klubowej klasyfikacji kanadyjskiej zajmuje pierwsze miejsce pod względem udziałów przy bramkach (12). Jest też najlepszy, jeśli chodzi o faule wywalczone w ostatniej tercji i drugi pod względem celnych dośrodkowań z otwartej gry. Nadal potrafi też przymierzyć z dystansu, nie dając bramkarzom rywali najmniejszych szans na skuteczną interwencję.
- Harry Wilson jest bardzo ważnym zawodnikiem, ma inny profil niż pozostali zawodnicy z pola. Jako jedyny potrafi na takim poziomie posługiwać się lewą i prawą nogą. Każdy dobry mecz dodaje mu jeszcze pewności siebie - chwalił Marco Silva na antenie BBC.

Filar kadry

27-latek w końcu zaczyna w pełni wykorzystywać potencjał. Widać to zarówno w Premier League, jak i na arenie reprezentacyjnej. Warto przypomnieć, że mówimy o najmłodszym zawodniku, który kiedykolwiek wystąpił w seniorskiej kadrze Walii. W momencie debiutu miał zaledwie 16 lat i 207 dni, dzięki czemu pobił rekord Garetha Bale’a, którego odejście z kadry wreszcie wpłynęło ożywczo na grę wychowanka Liverpoolu. W ostatnich eliminacjach do mistrzostw Europy to on był najjaśniejszą postacią zespołu. 15 października ubiegłego roku rozegrał być może najlepszy mecz w karierze, zdobywając dublet z Chorwacją. Warto dodać, że był to jego 50. występ w reprezentacji. Nie mógł lepiej uczcić małego jubileuszu.
- Jesteśmy w 100% za naszym trenerem i nadal wierzymy w ten zespół. Wiemy, że na zewnątrz było dużo hałasu, niektóre komentarze nie pomagały nam w przygotowaniu do meczu. Ale teraz pokazaliśmy się tak, jak wszyscy tego oczekiwali. Nie chodzi tu o moje gole, a o występ całego zespołu - powiedział po triumfie z Chorwacją w wywiadzie dla s4c.cymru.
Po tamtym spotkaniu Walia miała w swojej grupie eliminacyjnej tyle samo punktów, co “Vatreni”. Chociaż to Luka Modrić i spółka uzyskali bezpośredni awans na EURO. Walia nadal ma pełne prawo marzyć o udziale w niemieckim turnieju. Półfinałowy baraż z Finlandią posłużył za małą demonstrację jej siły. “Smoki”, prowadzone przez Brennana Johnsona, Connora Robertsa i przede wszystkim Harry’ego Wilsona, mają papiery na to, aby znaleźć się w gronie 24 najlepszych ekip Starego Kontynentu.
Harry Wilson po golu w meczu Walia - Chorwacja
James Whitehead / pressfocus
- Wcześniej mieliśmy w składzie Garetha Bale'a, Joe Allena, Jonny'ego Williamsa. Być może Harry spojrzał na to i zobaczył, że teraz to on może być tym zawodnikiem. Latem rozmawialiśmy z nim o tym, że nie jest już tym samym zawodnikiem, że może stać się kimś znacznie ważniejszym. Rok temu był w składzie, ale spodziewał się, że jeśli zacznie mecz, to zostanie zmieniony po godzinie. Teraz mentalność się zmieniła. Gra lepiej w Premier League, strzela gole, stwarza okazje. Kiedy teraz na niego stawia, jest jedną z najważniejszych postaci. Nie oczekuję i nie chcę tego, żeby przyszedł i zgodził się na 55-60 minut. Chcę, żeby zachował tę mentalność, wiedział, że jest jednym z naszych najlepszych graczy, który może wygrywać mecze - analizował Robert Page w rozmowie z Independent.

Nowy numer 1

- Mam za sobą ponad 50 występów w kadrze, co wiąże się z dodatkową odpowiedzialnością. Straciliśmy kilku bardziej doświadczonych piłkarzy, Joe Allena i Garetha, który był naszym najlepszym graczem, kapitanem i liderem. Strata tej dwójki była ogromna, więc teraz wszystko zależało od takich graczy, jak ja, żebyśmy razem postawili kolejny krok. Musieliśmy nauczyć się brać większą odpowiedzialność na siebie. Teraz chcemy awansować na mistrzostwa Europy, przed mundialem byliśmy w podobnej sytuacji i udało nam się. Spróbujemy to powtórzyć przed kibicami w Cardiff, którzy są niesamowici. Z takimi fanami wiemy, że wszystko jest możliwe - stwierdził Wilson przed kamerami Sky Sports.
27-latek rozpoczynał karierę bliżej skrzydła, ale teraz zasługuje na miano pełnoprawnego pomocnika. Zarówno w Fulham, jak i w reprezentacji Walii wciela się w rolę kreatywnego dyrygenta. Jego wachlarz możliwości już nie ogranicza się wyłącznie do kąśliwych strzałów lewą nogą. Bardziej doświadczony zawodnik wie, kiedy może wykorzystać swój największy atut, a kiedy lepiej znaleźć partnera, zagrać kombinacyjnie, wejść w drybling.
Dziś obserwujemy efekt długich sezonów spędzonych na kolejnych wypożyczeniach. Po nieustannych przeprowadzkach Walijczyk wreszcie osiadł w jednym klubie, co przełożyło się na dalszy rozwój kariery. Reprezentanci Polski będą musieli zwrócić na niego szczególną uwagę w meczu o bilet na EURO 2024. Drużyna Roberta Page’a nie kończy się na Wilsonie, ale to temu zawodnikowi może być najbliżej do zastąpienia Garetha Bale’a.
Harry Wilson przed meczem Walia - Finlandia
Craig Thomas / pressfocus

Przeczytaj również