Na tym polu Ekstraklasa wypada lepiej niż największe ligi. Nierówne szanse polskich trenerów to mit

Na tym polu Ekstraklasa wypada lepiej niż największe ligi. Nierówne szanse polskich trenerów to mit
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Panuje opinia, że polskich trenerów zwalnia się po pierwszym niepowodzeniu, nie daje szansy pracy w młodym wieku albo wręcz w ogóle, ze względu na preferencyjne traktowanie szkoleniowców z zagranicy. Przerwa między sezonami wydaje się dobrym momentem na obalenie kilku mitów. Przynajmniej w porównaniu do trenerów z czołowych europejskich lig.
W naszej analizie przyjrzeliśmy się wszystkim 98 trenerom, którzy rozpoczną sezon 2021/22 w roli pierwszych szkoleniowców zespołów z pięciu najsilniejszych lig w Europie. W zestawieniu uwzględniliśmy trzy następujące kryteria:
Dalsza część tekstu pod wideo
  • staż pracy na stanowisku w aktualnym klubie
  • wiek
  • narodowość
Zgromadzone dane odnieśliśmy następnie do analogicznego zestawienia z PKO Ekstraklasy. Kilka wniosków - i ciekawostek - przedstawiamy poniżej.

1. Polski trener dostaje czas

Blisko połowa (44%) pierwszych trenerów w klubach Ekstraklasy rozpocznie w tym miesiącu co najmniej trzeci kolejny sezon pracy z tym samym zespołem. To niższy współczynnik niż w angielskiej Premier League (60%), ale wyższy niż w hiszpańskiej La Liga (30%), niemieckiej Bundeslidze (17%), francuskiej Ligue 1 (15%) oraz włoskiej Serie A (10%). Średni staż pracy szkoleniowca w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju wynosi obecnie blisko 21 miesięcy i znajduje się na poziomie tego w Hiszpanii. Dłużej pracują wyłącznie trenerzy w Premier League (średnio niemal dwa i pół roku).
Aktualnym rekordzistą pozostaje w Polsce Marek Papszun z Rakowa Częstochowa, który objął tę posadę wiosną 2016 roku. Co ciekawe, w pięciu czołowych ligach Europy na palcach jednej ręki można policzyć obecnie trenerów, którzy pracują w tych samych klubach dłużej niż opiekun tegorocznych wicemistrzów naszego kraju. Są nimi: Diego Simeone (Atletico Madryt), Christian Streich (Freiburg), Sean Dyche (Burnley) oraz Juergen Klopp (Liverpool).
Poza Papszunem całkiem imponującym w tym zawodzie stażem pracy mogą pochwalić się również: Michał Probierz (Cracovia, ponad cztery lata), Waldemar Fornalik i Kosta Runjaić (odpowiednio: Piast Gliwice i Pogoń Szczecin, obaj blisko cztery lata), Piotr Stokowiec (Lechia Gdańsk, ponad trzy lata), szkoleniowcy dwóch ligowych beniaminków - Dariusz Banasik (Radomiak Radom, trzy lata) i Kamil Kiereś (Górnik Łęczna, ponad dwa lata), a także opiekun rewelacji ubiegłych rozgrywek - Piotr Tworek (Warta Poznań, ponad dwa lata).
Co ważne, opisany trend nie jest chwilowy. Już rok temu długość stażu pracy trenerów w Ekstraklasie była wyższa od tego w Bundeslidze, nie wspominając o Serie A. Wydaje się zatem, że najwyższa pora włożyć między bajki stwierdzenie, że “polscy trenerzy nie dostają tyle czasu, co ich koledzy po fachu na Zachodzie”. Tym bardziej, że nie jeden spośród wymienionych wyżej szkoleniowców notował na przestrzeni ostatnich kilku sezonów również słabsze wyniki, a mimo to nie został wówczas zwolniony ze stanowiska.

2. Polski trener jest młody

W porównaniu do czołowych europejskich lig tylko w Niemczech (45,7) pierwszy trener klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej jest obecnie średnio młodszy niż w Polsce (48,2). W Ekstraklasie nie ma aktualnie ani jednego szkoleniowca poniżej 40. roku życia. W pięciu największych ligach na kontynencie takich trenerów widnieje jednak raptem sześciu. Są nimi:
  • Julian Nagelsmann (Bayern Monachium, 33 lata)
  • Paolo Zanetti (Venezia, 38)
  • Thiago Motta (Spezia, 38)
  • Andoni Iraola (Rayo Vallecano, 39)
  • Sebastian Hoeness (Hoffenheim, 39)
  • Mikel Arteta (Arsenal, 39)
Równocześnie sezonu 2021/22 w naszej lidze, podobnie jak w Bundeslidze, nie rozpocznie na ławce trenerskiej ani jeden szkoleniowiec powyżej 60. roku życia. Dla porównania: w Serie A będzie takich trenerów aż pięciu (25%). Tymczasem w Ekstraklasie najstarsi będą 59-letni Jan Urban (Górnik Zabrze) oraz o rok młodszy Fornalik. Trzeci na tej liście Czesław Michniewicz jest już tylko 51-latkiem. Zdecydowana większość trenerów w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju znajduje się tym samym w piątej dekadzie życia.
Czy polski trener rzeczywiście musi być zatem bardzo doświadczony, aby dostać szansę pracy na wysokim poziomie? Wcale niekoniecznie.

3. Polski trener dostaje szansę

Czas na najbardziej zaskakującą część naszej analizy. Ilu polskich trenerów rozpocznie nowe rozgrywki przy liniach bocznych? Okazuje się, że aż 16 na 18 klubów!
Niemiec Runjaić oraz Słowak Adrian Gula, niedawno zatrudniony w Wiśle Kraków, to jedyni obecnie zagraniczni trenerzy w Ekstraklasie. Biorąc pod uwagę, że na starcie poprzedniego sezonu było ich - razem z Aleksandarem Vukoviciem, Vitezslavem Lavicką oraz Martinem Sevelą - czterech (75%), można napisać, że mamy do czynienia z tendencją wzrostową na korzyść naszych rodzimych szkoleniowców. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę dane liczbowe z najsilniejszych europejskich lig.
Podczas gdy w Serie A (85%), La Liga i Ligue 1 (po 75%) również dominują odpowiednio: włoscy, hiszpańscy i francuscy trenerzy, zupełnie inaczej ma się sytuacja w Bundeslidze (50%) oraz Premier League (30%). Szczególnie ciekawy jest zresztą przypadek angielskiej ekstraklasy, gdzie jeszcze 12 miesięcy temu brytyjscy menedżerowie znajdowali się “na równi” z kolegami po fachu z kontynentu. Od tamtej pory z elity spadły jednak wyłącznie zespoły prowadzone przez rodzimych szkoleniowców (Scotta Parkera, Sama Allardyce’a i Chrisa Wildera), których zastąpili zagraniczni trenerzy beniaminków (Niemiec Daniel Farke, Hiszpan Xisco i Duńczyk Thomas Frank). Ponadto na emeryturę przeszedł Roy Hodgson, a nowym menedżerem Crystal Palace został Francuz Patrick Vieira.
Innym ciekawym trendem, jaki można zaobserwować w trzech - poza Bundesligą i Serie A - spośród pięciu największych lig w Europie, jest to, że czołowe zespoły często prowadzą aktualnie zagraniczni szkoleniowcy. I tak w Lidze Mistrzów zagrają w nowym sezonie drużyny pod wodzą:
  • Hiszpana, Norwega i dwóch Niemców - Premier League
  • Argentyńczyka, Włocha, Holendra i tylko jednego Hiszpana - La Liga
  • tylko jednego Francuza, Argentyńczyka i Chorwata (jeśli Monaco przejdzie eliminacje) - Ligue 1
Tymczasem w naszej Ekstraklasie, podkreślmy to raz jeszcze, zdecydowanie dominują obecnie polscy trenerzy. Również w trzech spośród czterech “pucharowiczów”.

4. Polski trener ma stabilizację

Na podstawie trzech wcześniejszych podpunktów można stwierdzić, że w żadnej spośród najsilniejszych europejskich lig rodzimi trenerzy nie znaczą tak wiele jak w naszym kraju. W Ekstraklasie nie dochodzi również do aż tak wielu zmian szkoleniowców w przerwie między sezonami. W tym sezonie było ich co prawda więcej niż przed rokiem (5 do 2). To nadal jednak niewiele więcej niż w Anglii i Hiszpanii (po 4), a znacznie mniej niż we Francji (8 na 20), Niemczech (8 na 18) i Włoszech (12 na 20!).
I o ile długość stażu pracy, wiek ani narodowość nie stanowią gwarancji odniesienia sukcesu, wydaje się, że raz na zawsze można obalić kilka przyjętych, acz przynajmniej nieaktualnych już stwierdzeń. Polscy trenerzy nie pracują bowiem krócej, nie są starsi, ani nie powinni narzekać na brak dostępności stanowisk w klubach najwyższej klasy rozgrywkowej - w porównaniu do swoich kolegów po fachu z wielkich, europejskich nacji. A nawet mają się całkiem nieźle.

Przeczytaj również