Najbardziej niedoceniony trener świata?! "Cudotwórca" znowu to robi

Najbardziej niedoceniony trener świata?! "Cudotwórca" znowu to robi
IMAGO / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 12:00
Na początku sezonu strefa spadkowa, teraz realna walka o najwyższe lokaty w Premier League. Pogłoski o śmierci Aston Villi były mocno przesadzone. Ekipa z Birmingham nie zginie, mając Unaia Emery’ego u sterów.
Triumfują i biją rekordy. Obecnie piłkarze Aston Villi notują serię dziewięciu zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Po raz pierwszy od 1919 roku “The Villans” zdobyli 27 punktów na przestrzeni dziesięciu kolejek w angielskiej ekstraklasie. W Premier League są trzeci, tracąc tylko trzy punkty do liderującego Arsenalu. Jednocześnie pozostają głównymi faworytami do wygrania Ligi Europy. Profil Football Rankings wycenia ich szanse na 33%, druga w zestawieniu AS Roma ma tylko 10%. Te sukcesy mają wielu ojców, ale głównym architektem pozostaje Unai Emery.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jest Emery, są wyniczki

W listopadzie 2022 roku baskijski trener objął drużynę pozostawioną przez Stevena Gerrarda na 14. miejscu w tabeli. Aston Villa zakończyła tamten sezon na siódmej lokacie gwarantującej europejskie puchary. W kolejnym roku “The Villans” dotarli do półfinału Ligi Konferencji oraz po 41 latach wrócili do Ligi Mistrzów. Minione rozgrywki zakończyli na szóstym miejscu w tabeli, meldując się przy okazji w ćwierćfinale Champions League. Odpadli po naprawdę wyrównanej batalii z PSG, przegrywając w dwumeczu tylko 4:5.
Pobyt Hiszpana w Birmingham nie jest jednak nieprzerwaną sielanką. Fiaskiem zakończyła się jego współpraca z Monchim, którego kilka miesięcy temu bez żalu pożegnano. Latem klub miał związane ręce na rynku transferowym. O ekskluzywnych zakupach nie było mowy, aby nie naruszyć przepisów finansowych. Trzeba było nawet sprzedać Jacoba Ramseya do Newcastle za 45 mln euro, żeby zazielenić tabelki zysków i strat. Jednocześnie na nowych graczy wydano 30,5 mln euro - najmniej spośród wszystkich ekip w Premier League. Drugie od dołu Fulham przeznaczyło na transfery 45 mln euro, a choćby Liverpool wyłożył przecież na stół prawie pół miliarda. Nie trzeba nikomu przypominać, że “The Reds” oglądają w tabeli plecy AV. Czasami mniej potrafi znaczyć więcej.

Zwalczony kryzys

Po niezbyt hucznym okienku nastąpił fatalny start sezonu w wykonaniu “The Villans”. W czterech pierwszych kolejkach nie strzelili ani jednego gola, rywalizując z Newcastle, Brentford, Crystal Palace i Evertonem. Przełamanie nastąpiło dopiero 21 września, kiedy Matty Cash trafił do siatki, zapewniając remis 1:1 z Sunderlandem. Po pięciu kolejkach ekipa Emery’ego była 18. w tabeli. Trener zachowywał jednak spokój.
- Rozumiem sytuację, w której się znaleźliśmy, ale wiem, że trzeba zachować spokój. Ollie Watkins nie strzela goli? Jako drużyna nie zdobywamy bramek, więc oczywiście uwaga skupia się też na liczbach napastnika. Ale nie martwię się o Watkinsa. On zacznie strzelać i my jako cały zespół znów będziemy trafiać do siatki. Wiem, co trzeba zrobić, aby naprawić tę sytuację - mówił po nieudanym starcie sezonu.
Co stało się potem? Aston Villa już po remisie z Sunderlandem rozegrała 17 meczów, odnosząc 15 zwycięstw. W tym okresie przegrała jedynie 0:2 z Liverpoolem na Anfield, kiedy Emiliano Martinez asystował Mohamedowi Salahowi, a także 1:2 z Go Ahead Eagles. Można powiedzieć, że Anglicy mieli wówczas pecha, wypracowali prawie trzy razy lepsze okazje, patrząc na model oczekiwanych goli, ale byli nieskuteczni. Zdarza się. Jednak pozostałe spotkania stanowią pasmo sukcesów. Drużyna, która po miesiącu od startu sezonu była w strefie spadkowej, teraz próbuje namieszać w walce o mistrzostwo.

Jak oni to robią?

Ograniczone możliwości na rynku sprawiły, że skład Aston Villi praktycznie nie zmienił się względem poprzednich sezonów. Personalia i sposób gry są powtarzalne, co przynosi znakomite efekty. W fazie ataku zespół zwykle funkcjonuje w systemie 4-2-2-2, wykazując się dużą wymiennością pozycji w ofensywie. Ezri Konsa jest jednocześnie przedostatnią instancją w obronie i pierwszym rozgrywającym. Środek pola zabezpieczają Amadou Onana i Boubacar Kamara, na prawej flance szaleje Matty Cash prezentujący życiową formę. Najwięcej progresywnych podań notuje niezmordowany John McGinn, a Morgan Rogers tradycyjnie przoduje w liczbie goli i asyst. Negatywną niespodzianką względem minionych lat pozostaje forma Watkinsa, który poza dubletem z Brighton praktycznie niczym się nie wyróżnił. Przy czym brak skutecznej “dziewiątki” i tak nie przeszkadza w kroczeniu od zwycięstwa do zwycięstwa.
- Praca w Premier League jest bardzo wymagająca, trzeba ciągle aktualizować swoje pomysły i plany taktyczne. Ale nie chcemy też wprowadzać zbyt drastycznych zmian, skupiamy się na detalach. Tutaj gra jest szybsza i bardziej bezpośrednia, wymienia się mniej podań. Musimy mocno pracować nad stałymi fragmentami gry. Pamiętam, że Brentford było jedną z pierwszych drużyn, która przy rzutach rożnych ustawiała sześciu lub nawet siedmiu zawodników w polu karnym rywala. Teraz robi tak połowa ligi, my też. Trzeba zwracać uwagę na rozwój rywali - przyznał niedawno Emery w wywiadzie dla Sky Sports.
Mówiąc uczciwie, trzeba też podkreślić, że Aston Villi dopisuje szczęście. Jest trzecia w tabeli, chociaż w innych rubrykach plasuje się znacznie niżej. W Premier League zajmuje 10. miejsce w liczbie podań w pole karne rywali, 11. pod względem strzałów i dopiero 14. w statystyce oczekiwanych goli. W niektórych meczach zespół musiał liczyć na przebłysk geniuszu. Wystarczy przypomnieć piękne gole Casha z City, Rogersa z Leeds i West Hamem, a także choćby Buendii z Tottenhamem.
W perspektywie całego sezonu trudno bazować na bramkach, których prawdopodobieństwo zdobycia jest dość niskie. Na korzyść Aston Villi działa jednak fakt, że w jej grze wciąż pozostają rezerwy i pole do poprawy. Choćby Martinez czy Watkins ewidentnie mogą prezentować się lepiej niż w ostatnich miesiącach. Najważniejsze jest to, że zespół zmierza w jednym kierunku, ufając w skuteczne metody trenera.
- Kiedy mieliśmy mały kryzys, widziałem wpisy w mediach społecznościowych w stylu: "Czas Unaia się skończył, potrzebujemy zmian". Ale potem ci sami ludzie mówią: "WOW, ależ oni teraz grają". Wróciliśmy do formy, bo mamy jednego z najlepszych trenerów świata - podkreślił Ross Barkley w rozmowie z The Athletic. - Każdy zawodnik powie, że najważniejsze jest zaufanie trenera. Wszyscy w szatni mogą potwierdzić, że Unai Emery robi wszystko, aby pomóc nam w rozwoju. Zawsze mnie motywuje, wspiera, ale też wymaga więcej, aby wywołać dodatkowy impuls. To wszystko pomaga mi w staniu się jeszcze lepszym zawodnikiem - stwierdził Morgan Rogers w wywiadzie dla Flashscore.
- Mamy trenera pełnego pasji. Po ostatnim meczu praktycznie stracił głos, ale idzie nam dobrze właśnie dlatego, że jest tak wymagający. Mamy lepszy moment, a on każe nam pracować jeszcze ciężej. Mogę tylko chwalić jego metody - rzucił Ollie Watkins na antenie BBC. - Wczoraj na treningu trener trochę mnie skrytykował, mówiąc, że mogę strzelać więcej goli głową, a nie korzystam z tej możliwości. Przyjąłem te słowa i teraz trafiłem właśnie po uderzeniu głową - to już słowa Amadou Onany po zwycięstwie 4:3 nad Brighton.

“Cudotwórca”

Wyniki Emery’ego są więcej niż imponujące. Niedawno został trenerem Aston Villi z największą liczbą zwycięstw w Premier League. Potrzebował 115 meczów, aby wykręcić 62 triumfy. Przebił rekord Johna Gregory’ego i Martina O’Neila, którzy wygrali po 61 razy w ponad 140 spotkaniach. “The Villans” mogą po raz pierwszy w swojej historii awansować do europejskich pucharów w czterech sezonach z rzędu. Ich siłą pozostaje gra na własnym stadionie, który stał się fortecą. Pod wodzą Hiszpana drużyna wygrała 64% meczów domowych. W ostatnich 14 miesiącach pokonywała u siebie m.in. Bayern, PSG, Manchester City, Arsenal czy Chelsea. Jedziesz do Birmingham? Nie spodziewaj się powrotu z punktami.
- Unai Emery staje się w Birmingham legendą nie mniejszą niż sami Peaky Blinders. Hiszpan zyskał ten status za sprawą fantastycznych wyników. W pierwszym sezonie w Aston Villi wyciągnął zespół z dołu tabeli do strefy europejskiej. Później po 40 latach przerwy klub wrócił do Ligi Mistrzów. Teraz stawia sobie kolejne wyzwanie. Premier League staje się ligą hiszpańskich trenerów. Arsenal Artety jest pierwszy, jednak musi uważać, bo za plecami czai się nie tylko tylko City Pepa, ale też Aston Villa prowadzona przez cudotwórcę - opisał ostatnio Pablo Montano z dziennika AS.
Czy Cash i spółka mogą zostać mistrzem Anglii? Teoretycznie tak, ale szanse na to wciąż są stosunkowo niewielkie. Na przestrzeni całego sezonu bardzo trudno będzie utrzymać rytm narzucony przez City i przede wszystkim Arsenal. Mimo wszystko kibice w Birmingham mogą spać spokojnie. Nawet zajęcie piątego miejsca, które raczej zagwarantuje awans do Ligi Mistrzów, powinno zostać uznane za sukces. Szczególnie, jeśli drużynie uda się równocześnie osiągnąć porządny wynik w Lidze Europy. A akurat te rozgrywki stanowią prawdziwą specjalność Unaia Emery’ego, triumfował w nich aż cztery razy. Była Sevilla, był Villarreal, może czas na kolejny klub z cząstką “Villa” w nazwie.

Przeczytaj również