Najbardziej "polski" klub w Europie. To dlatego Polacy są tam tak uwielbiani. "Trzy duże atuty"

Najbardziej "polski" klub w Europie. To dlatego Polacy są tam tak uwielbiani. "Trzy duże atuty"
Andrea Staccioli / Insidefoto/SIPA USA/PressFocus
W bramce Bartłomiej Drągowski, w obronie Jakub Kiwior, na wahadle Arkadiusz Reca, a teraz jeszcze Szymon Żurkowski w środku pola. A gdyby Kiwiora udało się drogo sprzedać już zimą, to w Spezii Calcio czeka na jego miejsce wskoczy Przemysław Wiśniowski. Witamy w polskiej kolonii nad Morzem Liguryjskim.
La Spezia to piękne, nadmorskie, 90-tysięczne miasteczko w Ligurii, regionie sąsiadującym z Toskanią. Tamtejszy klub, Spezia Calcio, od 2020 roku gra ponownie w Serie A, a od dwóch lat należy do mającego amerykańskiego biznesmena o polskich korzeniach, Roberta Platka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na boisku też jest coraz bardziej polska. Przed sezonem 2021/22 wypożyczyła z Atalanty, a po roku wykupiła za dwa miliony euro Arkadiusza Recę. W tym samym oknie transferowym i za zbliżoną kwotę wykupiła ze słowackiej Ziliny Jakuba Kiwiora.
Rok później - i znów za ok. dwa mln euro - trafił tam bramkarz Bartłomiej Drągowski, a teraz do kolegów z reprezentacji dołączył Szymon Żurkowski. On akurat kosztował nieco więcej, bo po początkowym wypożyczeniu będzie obowiązkowo wykupiony za ponad trzy miliony. Co ciekawe, każdy z transferów pilotowała inna, polska agencja menedżerska.
Czterech Polaków w jednym klubie i każdy z dużymi szansami na grę w podstawowej jedenastce? To sytuacja bez precedensu. Oczywiście mieliśmy w historii "polską Borussię", "polską Osasunę", "polskie Southampton" czy teraz "polskie Lens", ale miały one równocześnie co najwyżej trzech biało-czerwonych.
Były też kluby z czterema Polakami w jednym momencie, ale albo mówimy o drużynach spoza lig top 5, albo nie każdy z naszych rodaków miał szanse na pierwszy skład. Najważniejsze przykłady polskich kwartetów podpowiedzieli mi na Twitterze kibice i dziennikarze, w tym dobrze pamiętający przełom wieków w Bundeslidze Mateusz Borek:
VfL Bochum (Bundesliga) 1995/96: Tomasz Wałdoch, Andrzej Rudy, Dariusz Wosz, Henryk Bałuszyński
VfL Wolfsburg (Bundesliga) 1998/99: Waldemar Kryger, Krzysztof Nowak, Krzysztof Rośmiarek, Andrzej Juskowiak
Feyenoord Rotterdam (Eredivisie) 2000/01: Jerzy Dudek, Zbigniew Małkowski, Tomasz Rząsa, Euzebiusz Smolarek
Energie Cottbus 2006/07 (Bundesliga): Mariusz Kukiełka, Łukasz Kanik, Tomasz Bandrowski, Przemysław Trytko
Trabzonspor 2011/12 (Super Lig): Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek, Adrian Mierzejewski, Paweł Brożek
Terek Grozny 2012/13 (Priemjer-Liga): Marcin Komorowski, Piotr Polczak, Maciej Rybus, Maciej Makuszewski
Palermo 2017/18 (Serie B): Paweł Dawidowicz, Thiago Cionek, Przemysław Szymiński, Radosław Murawski
Zrobiło się nostalgicznie, ale wróćmy do rzeczywistości. Skąd się wziął ten boom na Polaków na zachodnim wybrzeżu Włoch i co z niego wyniknie? Zapytałem o to Dominika Guziaka i Piotra Dumanowskiego, komentatorów Serie A w "Eleven Sports", których słuchać możecie też regularnie w naszych programach na Youtube.

Skąd ta moda na Polaków w Spezii?

Piotr Dumanowski: - Na pewno jakąś rolę odgrywa to, że właścicielem klubu jest Amerykanin polskiego pochodzenia, Robert Platek. Gdy byłem w Spezii latem, to spotkałem go i żartował, że wprowadzi do klubowego menu jakieś polskie dania, bo już wtedy był temat czwartego Polaka, czyli "Żurka". A zaraz może być pięciu.
Dominik Guziak: - I prawie na każdym coś zarobią, zwłaszcza na Drągowskim i Kiwiorze. To dla nich po prostu dobra inwestycja.

Za co cenią polskich piłkarzy na Stadio Alberto Picco?

Piotr Dumanowski: - Po pierwsze, za cenę. Te trzy, cztery, pięć milionów euro to nie jest dużo dla klubów Serie A, za to jakość w porównaniu do ceny jest duża. Polacy są pracowici, nie ma z nimi problemów. Solidność, jakość i brutalnie mówiąc - niska cena. To nasze atuty.
Dominik Guziak: - Wystarczy popatrzeć na Kiwiora, który zrobił szybciutko postępy, pierwszy sezon grał na nie swojej pozycji, łatał dziury też w innych miejscach. Chwalą go właśnie za uniwersalność i dobre podejście do obowiązków. Dla kontrastu masz w Spezii takiego M'Balę Nzolę, który w zasadzie co okno chce odejść, awanturuje się, pakuje walizki, są z nim problemy. Jak popatrzysz w paszporty, to Reca, Kiwior czy Drągowski okazują najmniej problematyczną grupą.

Czy to najbardziej "polski" klub w historii Serie A?

Piotr Dumanowski: - Nie przypominam sobie takiego, w którym grałoby naraz czterech albo pięciu Polaków. Była "polska Sampdoria" jak było trzech: Bartosz Bereszyński, Karol Linetty i Dawid Kownacki. W sumie historycznie najbardziej "polskie" jest zapewne Udinese. Przez ten klub przewinęli się: Piotr Czachowski, Dariusz Adamczuk, Marek Koźmiński, Piotr Zieliński, Paweł Bochniewicz, Wojciech Pawłowski, Łukasz Teodorczyk.
Dominik Guziak: - W Napoli było łącznie pięciu: Piotr Zieliński, teraz Bartosz Bereszyński i nieco dalej w hierarchii bramkarzy Hubert Idasiak, a wcześniej też Arkadiusz Milik i Igor Łasicki, ale on tylko w Primaverze.

Czy Szymon Żurkowski szybko przebije się do pierwszego składu?

Piotr Dumanowski: - Chcieli go już od lata, zapłacili za niego sporo, to drugi największy transfer w historii klubu. Ma dobrą opinię po okresie w Empoli. Więc myślę, że będzie grał regularnie jak tylko dojdzie do pełnej formy fizycznej. W środku pola nie ma wielkiej rywalizacji. Nawet w Salernitanie czy Bolonii miałby trudniej.
Dominik Guziak: - Jego rywalami moga być Mehdi Bourabia, Simone Bastoni, Ethan Ampadu, Albin Ekdal czy Jakopo Sala. Centralna pozycja jest zarezerwowana raczej dla Salvatore Esposito. Żaden z nich nie ma super liczb. Spezii brakuje pomocnika, który pociągnie z piłką kilkanaście-kilkadziesiąt metrów i który poszuka strzału z dystansu.

Jaka przyszłość czeka po sezonie Bartłomieja Drągowskiego i Arkadiusza Recę?

Piotr Dumanowski: - Drągowski odejdzie na pewno. Już latem dogadali się, że po sezonie pozwolą mu odejść do Premier League. On przez rok nabija punkty do pozwolenia o pracę na Wyspach, a klub na tym zarabia latem.
Dominik Guziak: - Reca raczej zostanie. To jest w sam raz jego poziom. Spójrz na jego karierę. Nie przebił się w Atalancie, w Crotone był czołową postacią, ale spadł do Serie B. To samo ze SPAL. Wydaje się więc, że klub z dołu tabeli to dla niego idealny poziom, żeby regularnie grać. Nie ma sensu odchodzić.
A na tym nie koniec.
- Przemysław Wiśniewski, utalentowany obrońca Venezii, dołączy do Spezii za 4,5 mln euro. Kluby się już porozumiały, ale odbędą się rozmowy na temat tego, czy transfer dojdzie do skutku teraz, czy w lecie. Ponieważ Wiśniewski ma być następcą Jakuba Kiwiora. Ten naprawdę utalentowany obrońca latem był na liście West Hamu. Włoskie kluby, w tym Milan i Juventus, też zaczęły monitorować jego sytuację, ale na ten moment nie zapadła decyzja, kiedy Kiwior opuści Spezię - w zimowym czy letnim oknie transferowym. Klub jednak jest gotowy na sprowadzenie Wiśniewskiego jako jego następcy - zadeklarował w ostatnim "Oknie Transferowym" Fabrizio Romano.
W przyszłym tygodniu agenci Kiwiora będą we Włoszech, by rozmawiać w sprawie transferu. Według naszego dziennikarza Tomasza Włodarczyka spływają za niego oferty w wysokości nawet 20 milionów euro. Byłby to absolutny rekord w historii Spezii. Ale nawet gdy odejdzie, liczba Polaków będzie się zgadzać.

Przeczytaj również