Najciekawsi piłkarze bez kontraktów. Pełno znanych nazwisk. "Miał być jak Messi"

Najciekawsi piłkarze bez kontraktów. Pełno znanych nazwisk. "Miał być jak Messi"
screen
Mimo zamknięcia zimowego okienka w większości lig, na rynku wciąż dostępni są piłkarze z kartą w ręku. Z wolnego transferu można dziś zatrudnić naprawdę ciekawych zawodników. Nawet jeśli w wielu przypadkach “zakurzonych”.
Najgłośniejszym ostatnio transferem z tzw. wolnym agentem w roli głównej było przejście pożegnanego z Manchesteru United Cristiano Ronaldo do saudyjskiego Al-Nassr. Kolejnych dużych ruchów piłkarzy bez kontraktów możemy spodziewać się latem, gdy wygaśnie wiele obowiązujących do końca czerwca umów. Zanim jednak do tego dojdzie, nowych pracodawców powinni znaleźć zawodnicy obecnie będący bez klubu. Wśród nich nie brakuje znanych twarzy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Nie tylko Isco

Tą wywołującą najwięcej emocji jest Isco. Hiszpan, który latem ubiegłego roku odszedł z Realu Madryt, zaliczył kiepskie kilka miesięcy w Sevilli. W Andaluzji szybko pokazano mu drzwi. Wydawało się, że pomocnik dołączy do Unionu Berlin. To miał być naprawdę wielki transfer jak na warunki i markę klubu ze stolicy Niemiec. Ale temat w ostatniej chwili upadł, już po testach medycznych piłkarza. Kością niezgody okazały się rzecz jasna kwestie finansowe. Obie strony przerzucały się odpowiedzialnością za fiasko końcówki negocjacji.
Skończyło się tym, że Isco spakował walizkę, wsiadł na pokład prywatnego samolotu i opuścił Niemcy. Nie wiadomo, dokąd trafi. Plotki o krótkoterminowym wsparciu Juergena Kloppa w naznaczonym kontuzjami Liverpoolu wydają się absurdalne. Hiszpan raczej też nie zastąpi w Romie Nicolo Zaniolo. Zegar tyka.
Na pokład wolnych agentów niedawno wskoczył Bojan Krkić, niegdyś uznawany za ogromny talent były gracz Barcelony, który miał być jak Leo Messi. Dziś to już 32-latek, z występami w takich klubach jak Stoke, Mainz, Deportivo Alaves, Montreal i Vissel Kobe. W japońskiej drużynie po raz ostatni zagrał w lipcu. Później leczył kontuzję kolana. Co ciekawe, agent ponoć zaoferował go zespołom z ligi szwedzkiej - tak twierdzą tamtejsze media. Biorąc pod uwagę płace w Allsvenskan, nie można wykluczyć, że karta Bojana trafiła też na stół polskich klubów. To byłby na pewno duży ruch marketingowy. Ale czy sportowy? Przez półtora roku w Japonii Krkić rozegrał 26 spotkań. Strzelił jednego gola i zanotował trzy asysty. Poza tym głównie walczył z urazami.
Problemy zdrowotne ma też inny kiedyś wielki zawodnik, Alexandre Pato. Brazylijski napastnik ostatnie dwa lata spędził w MLS jako piłkarz Orlando City. Wykręcił tam bilans trochę lepszy niż Bojan w Japonii - 32 mecze, cztery bramki i pięć asyst. Co najważniejsze, grał dość regularnie, dopóki latem nie uszkodził kolana. Jeśli pozwoli mu zdrowie, gdzieś powinniśmy go jeszcze zobaczyć.
Z podobnymi kłopotami długo zmagał się również Zakaria Labyad, który w zeszłym roku rozstał się z Ajaksem. 29-latek wszedł z klubem z Amsterdamu na drogę sądową, domagając się odszkodowania za poniesione koszty operacji i rehabilitacji kontuzjowanego kolana, w czasie gdy jeszcze był zawodnikiem “Ajacieden”. Trybunał Arbitrażowy przy holenderskiej federacji odrzucił jednak jego wniosek. Marokańczyk jednocześnie wraca do optymalnej formy. Ciężko trenuje, by wiosną wrócić na boisko. Możliwe, że zrobi to w barwach Utrechtu, dla którego grał już w 2017 i 2018 roku.

“Nie okaże ci szacunku”

O urazach sporo mógłby powiedzieć Jetro Willems. Holender jako 18-latek pojechał na EURO 2012 i miał papiery, by sporo działać w poważnej piłce. Seria urazów pchała go jednak coraz niżej futbolowej drabinki. Ostatnio lewy obrońca występował w Greuther Fuerth. Od września jest bez klubu.
W najlepszej dyspozycji spośród piłkarzy wymienionych w tym tekście niedawno był Juergen Locadia. Były napastnik Brighton strzelił sześć goli w dziewięciu meczach rundy jesiennej dla irańskiego Persepolis, z którym rozstał się 1 stycznia. Nadal może być wartością dodaną dla zespołów z określonej półki. Łączy się go z powrotem do Emmen, gdzie stawiał pierwsze kroki w karierze.
Inny napastnik, 34-letni już Max Kruse, jesienią odszedł z Wolfsburga po skonfliktowaniu się z Niko Kovacem. Może być zaskoczeniem, że słynący z ciekawego charakteru Niemiec nie znalazł jeszcze nowego pracodawcy. Mówimy przecież o piłkarzu, który w sezonie 2021/22 zdobył łącznie 15 bramek, w tym 12 w Bundeslidze. Przymierzano go m.in. do Hamburgera SV. Można też znaleźć wpisy kibiców… Evertonu, domagających się od władz “The Toffees” sięgnięcia po weterana. Wydaje się, że w końcu Kruse gdzieś podpisze kontrakt. I tym samym na pewno ubarwi nowy zespół, przynajmniej poza boiskiem.
Tego samego nie da rady powiedzieć o Hatemie Ben Arfie. Złote dziecko francuskiej piłki to dziś 35-letni, wyrzucany z kolejnych klubów zawodnik. W ubiegłym roku po kłótni ze wszystkimi wokół pożegnał się z Lille, gdzie zdążył nawet zagrać w 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea (łącznie 22 minuty w dwumeczu). Na boisko po raz ostatni wybiegł 2 kwietnia, a więc ponad 10 miesięcy temu. A to był kiedyś naprawdę wyjątkowy talent, z fantastycznymi umiejętnościami.
- Hatem nie ma żadnego filtra między mózgiem i ustami. Zawsze mówi to, co myśli, bo uważa, że wszystko powinno się kręcić wokół niego. On nie okaże ci szacunku, ale w zamian żąda od ciebie respektu - mówił Frederic Guerra, były agent piłkarza.
Więcej o upadku kariery Ben Arfy przeczytacie TUTAJ.

Kto jeszcze?

Kogo jeszcze znajdziemy wśród zawodników z kartą w ręku? To choćby Sime Vrsaljko, niedawno występujący w Atletico Madryt pod wodzą Diego Simeone. Chorwat latem zamienił Hiszpanię na Grecję, podpisał umowę z Olympiakosem, ale szybko się stamtąd ewakuował. Teraz media łączą go choćby z Salernitaną. Na włoskim rynku pracodawcę powinien też znaleźć Nikola Maksimović, były stoper Napoli. Serb nie ma jednak klubu od kilku miesięcy, gdy rozstał się z Genoą. Podobnie jak Simone Zaza, który w sierpniu rozwiązał umowę z Torino. Dłuższy czas bez kontraktu są również Anglicy, Danny Rose (we wrześniu opuścił Watford) i Danny Drinkwater (po ubiegłym sezonie odszedł z Chelsea). “Telegraph” ostatnio informował, że drugi z nich organizuje sparingi z udziałem zawodników pozostających na bezrobociu, by utrzymać właściwą dyspozycję. Co ciekawe, Drinkwater w rozgrywkach 2021/22 34-krotnie, bez kontuzji, wystąpił na wypożyczeniu w Reading. Wydawałoby się, że przynajmniej w Championship ktoś poda mu pomocną dłoń.
Klubów szukają też młodsi piłkarze, przed trzydziestką. Jordan Lukaku niedawno odszedł z Ponferradiny, a Rey Manaj z Watfordu.
A propos Barcelony, wśród wolnych zawodników znajdziemy jeszcze m.in. byłą gwiazdę “Blaugrany”, Daniego Alvesa. Brazylijczyk na razie musi walczyć jednak z oskarżeniami o gwałt, a nie zaprzątać sobie głowę futbolem.
Do zatrudnienia “od zaraz” są za to byli gracze Manchesteru City, Eliaquim Mangala (dziś 31 lat, ostatnio grał w Saint-Etienne) oraz napastnik Jo (35 lat, Al-Jabalain z… drugiej ligi saudyjskiej). Na koniec wątki polskie: naszą listę zamykają były piłkarz Górnika Zabrze Boris Sekulić oraz eks-pomocnicy Rakowa, Walerian Gwilia i Fabio Sturgeon.
piłkarze bez klubów 10.02
własne

Przeczytaj również