Najdziwniejszy transfer tego lata? Messi ściągnął swojego "bodyguarda"
Kolonia “amigos” na Florydzie znów się rozrasta. Po Luisie Suarezie, Sergio Busquetsie i Jordim Albie, przyszła kolej na zawodnika, który ostatnie sezony spędził w Atletico Madryt. Jedni nazwą to absurdalnym transferem, inni “pięknem przyjaźni”. Leo Messi przywitał w Interze Miami Rodrigo De Paula.
- Czy De Paul woli grać z mniejszą presją, w jakichś śmiesznych rozgrywkach, tylko po to, by cieszyć się obecnością na boisku u boku Leo Messiego? - pyta retorycznie na łamach TyC Sports argentyński dziennikarz Alejandro Fabbri.
Jego rodacy również zachodzą w głowę, co było motywem transferu 31-latka z szanowanego Atletico, występującego regularnie w Lidze Mistrzów, do “rozgrywek bez znaczenia”, gdzie wygrana lub przegrana oznaczają jedynie tyle, czy zagrasz w play-offach, bo nie ma możliwości relegacji z ligi. Argentyńczycy martwią się o każdego swojego reprezentanta. Za rok przystąpią do obrony tytułu mistrza świata, a dobrze pamiętają, że poprzednie złoto w Katarze było możliwe nie tylko dzięki wyśmienitej grze Messiego, ale m.in. także wybitnej formie Rodrigo De Paula. Teraz obaj będą kopać piłkę dla przyjemności i pieniędzy w MLS, podczas gdy ich najwięksi przeciwnicy solidnie przygotują się do mundialu. Po bożemu. W Europie.
Rozczarowanie w Madrycie
Kilka tygodni temu o wylocie za ocean nie było mowy. - To uznany piłkarz, mistrz świata - chwalił Rodrigo Diego Simeone. - Jest dla nas bardzo ważny, ma bogatą osobowość i mamy nadzieję, że u nas pozostanie.
Nic z tego. Przechodzące gorącem kamienie Madrytu zamienił na równie ciepłe plaże Long Beach. Być może uznał, że cztery lata harówki dla “Cholo” wystarczająco wyczerpały mu baterie. W porządku. Nadal jednak mógł wybrać miejsca bardziej kojarzone z porządnym futbolem. Pomocnik nie tylko narobił sobie wrogów we własnej ojczyźnie, ale przede wszystkim w stolicy Hiszpanii. Wiadomość o jego odejściu nie została dobrze przyjęta wśród społeczności kibiców Atletico. Łącznie rozegrał 187 meczów w barwach “Los Colchoneros”, ale poprzednią kampanię mógłby uznać za jedną z najlepszych, jeśli spojrzeć tylko na indywidualne zdobycze. Łącznie we wszystkich rozgrywkach strzelił trzy gole i zaliczył dziesięć asyst. I oczywiście, gdy był zdrowy, miał pewny pierwszy skład.
Kiedy klub ogłosił jego odejście w mediach społecznościowych, wielu kibiców zareagowało obelgami i rozczarowaniem. Nikt o zdrowych zmysłach, przy poważnym traktowaniu futbolu, nie zamieniłby walkę o najważniejsze piłkarskie trofea, Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, na drinki z palemką i spełnianie zachcianek amerykańskiej gawiedzi. Nawet jeśli MLS stopniowo i regularnie się profesjonalizuje. O co więc chodzi?
Wszystko wszędzie razem
Prawdopodobnie o szczególną więź łączącą Rodrigo z Leo Messim. Pomocnik od lat chroni w kadrze swojego kapitana przed atakami na boisku, a szczególnie dobrze widać to było przy okazji ostatniego, katarskiego mundialu. W pamięci nadal widzimy obrazki, gdy wszedł w kontakt z Australijczykiem Azizem Behichem, albo kiedy mocno zaangażował się w starcie ze sztabem Holendrów. Za Messiego byłby w stanie skoczyć w ogień.
Mundo Deportivo pisze, że kapitan “Albicelestes” czuje się tak dobrze w towarzystwie swojego osobistego “ochroniarza”, że z jego twarzy nie schodzi uśmiech, ciągle żartuje i z przyjemnością wychodzi na wszystkie sesje treningowe. A nie zawsze tak było. Wcześniej były gwiazdor Barcelony czuł się tak dobrze na zgrupowaniach tylko wtedy, gdy miał koło siebie Kuna Aguero. Przy Rodrigo przeżywa w kadrze trzecią albo czwartą młodość.
De Paul mówił w wywiadach, że jego przyjaciel uwielbia grać w karty i słuchać muzyki. W reprezentacji podczas rozgrzewki razem wykonują ćwiczenia. Kiwają się, skaczą przez obręcze i wykonują długie podania.
- Poza boiskiem też jesteśmy mega kumplami. Świetnie się bawimy. A granie z nim w składzie to jak posiadanie samych asów w talii kart. Jak z góry wiesz, że masz asy, to możesz rozgrywać swoją partię spokojnie, na luzie. Jest między nami kapitalna energia - podkreślał nowy gracz Interu Miami.
Przyjaźń jest tak silna, że wiąże się z nim pewna anegdota, którą niegdyś opowiedziała mediom dziewczyna De Paula, aktorka Martina Stoessel. Otóż po mistrzowskiej fecie po mundialu Argentyńczyk miał wrócić do domu pod silnym działaniem alkoholu. Partnerka piłkarza musiała się nim zaopiekować jak dzieckiem, które nie chce iść spać. Wciąż zamierzał się bawić i tańczyć. - Żeby go uspokoić, powiedziałam mu, że go kocham. Liczyłam na odwzajemnienie uczucia, tymczasem on tylko potrafił wybełkotać: “Ja też cię kocham, Leo” - wspomina Martina.
Początkowy chłód
Żeby było zabawniej, panowie nie zawsze dobrze się rozumieli. Po raz pierwszy wpadli na siebie w 2014 roku przy okazji ligowego spotkania Barcelony z Valencią, których barw bronili. I od tamtego czasu ani razu ze sobą nie gadali - aż do debiutu Rodrigo w reprezentacji Argentyny. Madrycka Marca pisała nawet, że Messi początkowo nie traktował De Paula zbyt dobrze i uważał go za aroganckiego cabron, czyli su…syna. Najwidoczniej musiał zmienić zdanie, bo po czterech latach mianował go swoim przybocznym, boiskowym ochroniarzem.
Ruszanie mu do pomocy to jedno z zadań, które wykonuje doskonale, ale Rodrigo stwarza też swojemu mentorowi idealne warunki do gry. Analiza TyC Sports wykazała, że 31-letni pomocnik ciągle ma oko na Messiego i sprawia, że siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki nie musi już tyle biegać i właściwie może całkowicie odpuścić pressing.
- Podczas meczu cały czas się komunikujemy. Rozumiemy się bez słów. Robię wszystko, by być blisko akcji, gdy ją rozpoczyna i kiedy ją kończy - wyjaśnia swoją rolę w kadrze De Paul.
Jest całkowicie podporządkowany kapitanowi “Albicelestes” i zgłasza gotowość poświęcenia swojej dalszej kariery, by wciąż utrzymać blask jednego z najlepszych piłkarzy w historii.
- On po prostu nie może odejść w cień. Nadal nie ma sobie równych na świecie. Jeśli chodzi o siłę fizyczną, teraz można znaleźć wiele boiskowych maszyn, ale Messi z piłką przy nodze to ciągle wybitny magik - stwierdził.
Według źródeł Rodrigo De Paul podpisał z klubem Davida Beckhama czteroletnią umowę i od ręki powinien być dostępny do rywalizacji za oceanem. A to oznacza, że mając De Paula i Sergio Busquetsa w drugiej linii, Messi nie będzie miał innego wyboru, jak strzelać więcej goli i posyłać jeszcze więcej ostatnich podań. I tak już przewodzi w klasyfikacji strzelców MLS z 18 bramkami. Po transferze najwierniejszego druha można się spodziewać, że jeszcze bardziej odskoczy konkurencji.