"Najlepszy klub Katalonii". Tak gra niespodziewany lider La Liga. Teraz zaskoczy Real Madryt?

"Najlepszy klub Katalonii". Tak gra niespodziewany lider La Liga. Teraz zaskoczy Real Madryt?
pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
Zbilansowana, pełna talentu drużyna, która wie, co chce grać. Nowoczesny trener stawiający na ofensywną piłkę. Potężne wsparcie City Football Group i Guardiola u steru. Girona zasługuje na miano "najmniej zaskakującego zaskoczenia tego sezonu".
- Nie jest to kompletny szok, ale na pewno zaskoczenie. Girona już w zeszłym sezonie była blisko pierwszego w historii awansu do europejskich pucharów. Tak się jednak nie stało, bo "wykoleili" się w samej końcówce - mówi nam komentator La Liga w "Eleven Sports", Marcin Gazda.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ostatecznie skończyła tamten sezon na dziesiątym miejscu. Dobry wynik jak na beniaminka. Tym bardziej, że był to dopiero trzeci sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w 90-letniej historii klubu. Nigdy nie udało im się spędzić w elicie więcej niż dwa lata z rzędu. Teraz wkroczyli jednak w najlepszy okres w historii, co potwierdza pierwsza poyzcja w tabeli.

Gdzie jest limit?

Zespół z 13-tysięcznego Estadi Montilivi zaczął sezon od wyjazdowego remisu z Realem Sociedad San Sebastian, a potem wygrywał kolejno z: Getafe 3:0, Sevillą 2:1, Las Palmas 1:0, Granadą 4:2, Mallorcą 5:3 i Villarrealem 2:1. Zwłaszcza te dwie ostatnie wygrane robiły wrażenie, bo drużyna Michela była w stanie odwracać wynik. - Gdzie jest limit? - pyta na okładce lokalny dziennik "L'Esportiu" po dwóch remontadach i przed sobotnim meczem z Realem Madryt.
Na ten moment limitu nie widać. Michel dysponuje szeroką kadrą, która gra zgodnie z jego planem i oczekiwaniami. A gdy plan A nie działa, jak w ostatnim spotkaniu na Estadio de la Ceramica, to rezerwowi wchodzący z ławki są w stanie skutecznie wdrożyć plan B.
Dobry przykład głębi składu to boki obrony, gdzie każdy zawodnik ma inne atuty i trochę inny styl. Na prawej stronie jest 20-letni Arnau Martinez, który lubi podłączać się do pomocy, ale jest też rok starszy Brazylijczyk Yan Couto, który gra bardzo wysoko i wzdłuż linii, jak skrzydłowy. Na lewej imponuje 22-letni wychowanek Realu, Miguel Gutierrez, ale wspierać ze środka albo zastąpić go może doświadczony Daley Blind. 33-letni Holender w Katalonii przeżywa renesans formy.
- Girona lubi mieć piłkę i grać skrzydłami, gdzie mają Wiktora Cyhankova po prawej i rewelacyjnego Savinho po lewej stronie. Specjalizują się w centrach. Dośrodkowują na świetnie grającego głową Artema Dowbyka. Do meczu z Villarrealem dziewięć z 16 goli strzelili właśnie po dośrodkowaniach - charakteryzuje ich styl gry Gazda.
- W środku pola też mają spory potencjał. "Maszyną" środka jest Yangel Herrera - defensywny pomocnik, który ma w tym sezonie już trzy gole. Aleix Garcia potrafi świetnie rozrzucać piłkę. Na małej przestrzeni dobry jest Ivan Martin - wymienia dziennikarz "Eleven".

Awangarda

Na papierze grają w ustawieniu 4-3-3, ale w rzeczywistości w fazie ataku boczny obrońca wchodzi do środka, a system przechodzi bardziej w 3-2-5, modne obecnie w Premier League, raz po raz przerzucając ciężar akcji z prawej na lewą stronę i z powrotem w poszukiwaniu wolnych przestrzeni.
Warto zapoznać się z opisem ich gry, który na Twitterze przeprowadził popularny analityk Albert Blaya Sensat. Nazywa Gironę taktyczną awangardą La Liga, a liczebność zawodników, którzy biorą udział w każdym ich ataku porównuje do Bayernu Monachium. Stąd też są bardzo skuteczni. Średnio potrzebują czterech strzałów na gola, a wykreowane przez nich okazje mają najwyższy współczynnik xG w lidze.
Michel daje piłkarzom dużo swobody. Podkreśla, jak ważne jest dla niego, by się rozwijali i uwalniali na boisku swój potencjał. Największe wrażenie na początku sezonu robi 19-letni skrzydłowy Savinho (albo po prostu Savio). Brazylijczyk, który w zeszłym sezonie nie przebił się w PSV Eindhoven, a teraz po siedmiu kolejkach ma dwa gole i cztery asysty.
- W tym sezonie gole strzelało dla nas już 11 różnych piłkarzy. To pokazuje jasno naszą ideę, w której każdy próbuje zagrozić bramce rywali. Gracze mocno wzięli to do siebie - mówił 47-letni trener po wygranej z Villarrealem. - Moment, w którym jesteśmy, ma słodki smak - dodał.

Mówią tym samym językiem

Nie zawsze w jego karierze było jednak tak słodko. - Zawsze preferował ładną grę w piłkę, ale nie zawsze przekładało się to na wyniki. Z Rayo Vallecano awansował do La Liga, ale potem spadł. Został zwolniony w marcu, ale Paco Jemez nie zdołał utrzymać zespołu w elicie. Ten sam scenariusz był z Huescą - awans i od razu spadek. Dopiero w Gironie przełamał ten schemat - wspomina Gazda.
Kataloński klub objął przed sezonem 2021/22, w Segunda Division. Po dziesięciu kolejkach miał na koncie tylko dwa zwycięstwa. Po kolejnej porażce zespół wylądował w strefie spadkowej, a Michel... dostał nowy kontrakt.
- Widzieliśmy, że pomimo wyników drużyna się rozwija, a piłkarze rozumieją przekaz trenera i w niego wierzą. My też mówiliśmy tym samym piłkarskim językiem co on i uwierzyliśmy, że możemy razem zbudować coś dobrego - wspominał tamte chwile Pere Guardiola, prezes klubu, w wywiadzie udzielonym niedawno katalońskiemu "Sportowi".
To nie zbieżność nazwisk. Pere to młodszy brat Pepa Guardioli, menedżera Manchesteru City i legendy Barcelony. Od 2017 roku ponad 44 proc. udziałów w Gironie należy do City Football Group, do której należą też, między innymi, Man City, New York City, Melbourne City, Yokohama Marinos, Troyes czy Palermo. Właścicielem kolejnych 44 proc. jest Girona Football Group, którą kieruje właśnie Pere Guardiola.
Gdy w listopadzie 2021 roku reprezentacja Polski trenowała na obiektach treningowych Girony przed meczem z niedaleką Andorą, ośrodek "La Vinya" odwiedził starszy z braci Guardiola. Obecnie powstaje jednak większe i bardziej nowoczesne centrum treningowe pod nazwą City Football Academy Girona.
Inwestycje w infrastrukturę to nie jedyne korzyści z przynależenia do bogatej grupy. Yangel Herrera trafił na Montilivi właśnie z City, a Savinho z Troyes. W zeszłym sezonie gwiazdą był "Taty" Castellanos, dziś nowy nabytek Lazio, wtedy napastnik wypożyczony z New York City, który w sezonie 2022/23 strzelił 13 goli, z czego cztery w jednym meczu z Realem Madryt!
Dziś Castellanosa już nie ma, ale wydaje się, że Artem Dowbyk to jego idealny zastępca. W zespole Michela nie widać też braków po odejściach innych filarów zeszłego sezonu: stopera Santiego Bueno, skrzydłowego Rodrigo Riquelme i pomocnika Oriola Romeu, który był "bezpiecznikiem" w środku pola. Romeu odszedł do Barcelony, ale w ramach dobrej współpracy z potężnym sąsiadem, do Girony w ramach wypożyczenia przenieśli się Eric Garcia i Pablo Torre.

Pół sukcesu

Wracając do Realu Madryt. Przed sobotnim spotkaniem "Królewscy" mogą mieć pewne obawy. Oczywiście, kolejna wygrana Girony byłaby kolejnym zaskoczeniem, ale znowu - nie aż tak wielkim - patrząc na bilans meczów bezpośrednich w La Liga. Było ich sześć od 2017 roku. Real wygrał dwa, padł jeden remis, a Girona triumfowała w trzech.
- Wąsko ustawiona drużyna Carlo Ancelottiego ma problemy z bronieniem na bokach, co pokazała porażka z Atletico Madryt. Po kontuzji Edera Militao generalnie nie są też tak poukładani w obronie. Przy świetnej grze skrzydłowych Girony i Dowbyka Real może mieć kłopoty - zwiastuje Marcin Gazda.
Oczywiście wszyscy w 100-tysięcznym mieście twardo stąpają po ziemi i nie oczekują, że Girona do końca sezonu będzie dotrzymywała kroku Barcelonie czy swoim bogatym "kuzynom" z Manchesteru. We wspomnianej rozmowie w "Sporcie" Pere Guardiola podkreśla, że celem jest przede wszystkim pozostanie na kolejny rok w Primera Division.
- 39 punktów dałoby utrzymanie w każdym z ostatnich siedmiu sezonów. A my mamy już 19, czyli po siedmiu kolejkach wykonaliśmy prawię połowę celu minimum - zwraca uwagę. A zapytany o to, czy Girona umocniła swój status drugiej, najlepszej ekipy w Katalonii, odpowiada: - Dla nas jest najlepszą.

Przeczytaj również