Najsilniejsza Liga Europy w historii? Nie tylko FC Barcelona. "To może być czarny koń rozgrywek"

Tegoroczna rywalizacja o zwycięstwo w Lidze Europy zapowiada się wyśmienicie. To chyba najmocniej obsadzona faza pucharowa tych rozgrywek od lat. Kto ma największe szanse na wygraną?
Warto przypomnieć, że obecny sezon Ligi Europy jest przełomowy, bo pierwszy po przeprowadzonej reformie rozgrywek. W fazie grupowej wzięły udział 32, a nie, jak to było dotychczas, 48 zespołów. Inaczej wygląda także faza pucharowa, która startuje dziś, w czwartek 17 lutego. Z uwagi na mniejszą liczbę jej uczestników, I runda, czyli faza 1/16 finału, stanowi pewnego rodzaju rundę przedwstępną. Rywalizują w niej drużyny z drugich miejsc w grupach oraz “spady” z Ligi Mistrzów. Na zwycięzców dwumeczów czeka już w 1/8 finału ośmiu triumfatorów poszczególnych grup. Najlepsze ekipy fazy grupowej dostały więc “w nagrodę” dłuższe wolne od występów na arenie międzynarodowej. Nie zmienia to jednak faktu, że nadchodzące miesiące z Ligą Europy mogą być nie mniej pasjonujące niż te z Ligą Mistrzów. Obsada fazy pucharowej robi wrażenie.
Hitem fazy 1/16 finału jest oczywiście dwumecz FC Barcelony z Napoli. To przecież rywalizacja, która śmiało mogłaby pojawić się w harmonogramie przynajmniej ćwierćfinału Ligi Mistrzów. A tymczasem jeden z naturalnych faworytów do wygrania LE pożegna się z rozgrywkami już w lutym. Wygrany zaś być może rozpocznie drogę do zaplanowanego na maj finału.
Ciekawe, jak obaj giganci potraktują Ligę Europy, bo mają swoje problemy na krajowym podwórku. “Barca” zremisowała ostatnio derby z Espanyolem i czeka ją trudna walka o zakończenie sezonu w czołowej czwórce. Napoli z kolei bije się o Scudetto, co rzecz jasna stanowi priorytet na nadchodzące miesiące. Możliwe zatem, że potentaci podejdą do LE nieco ulgowo. A to szansa dla konkurencji. Kogo jeszcze wliczymy do grona faworytów rozgrywek?
Hiszpańska armia na czele z Sevillą
Jak Liga Europy, to Sevilla. Jasne jak słońce. Hiszpański klub wygrywał ją w latach: 2014, 2015, 2016 i 2020. Wydawało się, że tym razem opuści fazę pucharową ulubionych rozgrywek, ale niespodziewanie poległ w grupie Ligi Mistrzów z Lille i Salzburgiem. Podopieczni Julena Lopeteguiego mogą więc powiększyć gablotę na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan o kolejny skalp. Na start zmierzą się z Dinamem Zagrzeb, awans dalej powinien być zatem obowiązkiem. A że kwalifikacja do przyszłorocznej LM wygląda na pewną dzięki doskonałej postawie w La Liga, to Sevilla może traktować piąty w ostatniej dekadzie triumf w LE nadzwyczaj poważnie. Warto dodać, że odkąd powołano do życia Ligę Europy w miejsce Pucharu UEFA, hiszpańskie zespoły zwyciężały w niej osiem razy na 12 edycji. Dlatego poza “Sevillistas” warto mieć na oku także grający świetną piłkę Betis (który w 1/16 zagra z Zenitem) czy Real Sociedad, choć Basków czeka już teraz spore wyzwanie.
RB Lipsk
To właśnie bowiem Lipsk będzie rywalem La Realu na otwarcie fazy pucharowej. “Byki” dzielnie walczyły w grupie Ligi Mistrzów z Manchesterem City i PSG, lecz prezentowały zbyt słabą grę w obronie, by myśleć o wyeliminowaniu jednego z faworytów. Liga Europy stanowi więc dla niemieckiej drużyny okazję do zainkasowania pierwszego międzynarodowego trofeum w historii klubu. Pod wodzą Domenico Tedesco Lipsk wygląda na zespół poukładany, lepiej zorganizowany i groźniejszy dla przeciwników niż za kadencji Jessego Marscha. RB zaczęło już, nomen omen, marsz w górę tabeli Bundesligi, gdzie miejsce w TOP4 zapewne stanowi priorytet na ten sezon. Czemu by jednak nie dołożyć do tego udanej kampanii w Europie? Kadra Lipska wydaje się na tyle silna, że jest to możliwe.
Borussia Dortmund
Borussia zaś jest w o tyle komfortowej sytuacji, że ani raczej nie grozi jej mistrzostwo Niemiec, ani wypadnięcie z czołowej czwórki tabeli Bundesligi. Dortmundczycy odpadli też z krajowego pucharu, mogą więc rzucić siły na Ligę Europy i postarać się o końcowy sukces. Erling Haaland na pewno jest głodny trofeów, nawet jeśli miałby to być wyłącznie “puchar pocieszenia” dla całego klubu. Problem dla BVB może stanowić kiepsko zbilansowana i ograniczona kadra. Co więcej, na start fazy pucharowej wicelider Bundesligi zmierzy się z dwumeczu z Rangersami, których na pewno nie należy lekceważyć.
Atalanta
W Bergamo powinni mieć spory niedosyt po nieudanej fazie grupowej LM. Atalanta była w bardzo korzystnym położeniu, by awansować dalej, ale na własne życzenie dała się wyeliminować duetowi Villarreal-Manchester United. “La Dea” może odbić sobie to niepowodzenie w europejskiej drugiej lidze. Tyle że ostatnio jej forma jest zdecydowanie poniżej możliwości. Gian Piero Gasperini ma sporo problemów - zespół wygląda słabo, a w dodatku poważnej kontuzji doznał Duvan Zapata. Nie można więc wykluczyć, że w Bergamo potraktują LE nieco po macoszemu. Z drugiej strony, wyścig o kwalifikację do następnej edycji LM we Włoszech zapowiada się dla Atalanty bardzo trudno. Kto wie, czy nie łatwiej będzie jej awansować dzięki ewentualnemu triumfowi w LE. Jedno jest pewne - to na tyle nieprzewidywalna i szalona ekipa, że z jej udziałem wszystko jest możliwe.
FC Porto
“Smoki” wygrały Ligę Europy w sezonie 2010/11. Także teraz powinniśmy ich zaliczyć do ścisłego grona faworytów rozgrywek. Portugalczycy rywalizowali w trudnej grupie LM z Atletico, Liverpoolem i Milanem, więc ich obecność w 1/16 finału to raczej sukces aniżeli porażka. Porto doskonale sobie radzi w tym sezonie ligowym, pewnie zmierzając po mistrzostwo kraju z sześcioma punktami przewagi nad Sportingiem. Prezentuje widowiskowy, ciekawy futbol, nawet jeśli właśnie straciło Luisa Diaza, który odszedł na Anfield. O ile tylko “Smokom” uda się przejść średnie kadrowo Lazio, o tyle ich szanse na sukces znacznie wzrosną.
West Ham
Wszystkie wyżej wymienione drużyny rozpoczną rywalizację w fazie pucharowej LE już od 1/16 finału. West Ham zaś przystąpi do niej później, dzięki wygraniu grupy H z Dinamem Zagrzeb, Rapidem Wiedeń i Genkiem. “Młoty” mają wyjątkowo silną konkurencję w walce o TOP4 Premier League, więc - podobnie jak w przypadku Atalanty - za żadne skarby nie powinny odpuszczać boju na arenie międzynarodowej. Tutaj droga do upragnionej Ligi Mistrzów może okazać się mniej wyboista niż poprzez ligę. Piłkarz do obserwacji? Jarrod Bowen, który wygląda w tym sezonie fenomenalnie i już budzi zainteresowanie Manchesteru United czy Liverpoolu.
Bayer Leverkusen
Bayer wygrał z kolei grupę G, w której zostawił za plecami Betis, Celtic i Ferencvaros. “Die Werkself” to wyjątkowo ciekawy zespół, pełen młodych, obiecujących gwiazd, jak Moussa Diaby, Florian Wirtz czy potężny stoper Edmond Tapsoba. W ataku zaś śmiga rozgrywający sezon życia Patrick Schick. Leverkusen imponuje formą w Bundeslidze, gdzie, jeśli nie zaliczy słabego finiszu, zakończy rozgrywki na podium. Gerardo Seaone stworzył na tyle groźną drużynę, że trzeba się z nią liczyć zarówno w Niemczech, jak i Lidze Europy. To może być “czarny koń” fazy pucharowej.