Najważniejsza misja Arsenalu. Nie tylko wielkie transfery. "To musi stanowić priorytet na lato"

Ani transfer Gabriela Jesusa, ani Youriego Tielemansa, ani nawet próba pozyskania Serge’a Gnabry’ego nie powinny stanowić priorytetu numer jeden Arsenalu na letnie okienko transferowe. Najważniejsze jest przedłużenie kontraktu z najlepszym piłkarzem, Bukayo Saką. Nie ma co do tego wątpliwości.
Wciąż tylko 20 lat, już ponad 130 występów w koszulce Arsenalu, w tym blisko 100 w Premier League, świetne liczby, wartość kilkudziesięciu milionów euro i zasłużona łatka jednego z największych talentów nie tylko w Anglii, ale na całym świecie. Gwiazda Bukayo Saki jaśnieje z każdym miesiącem, a wychowanek londyńskiego klubu ma za sobą kapitalny sezon. Na Emirates Stadium powinni uchylić mu nieba, by Saka nie myślał o odejściu. Ale nie ma nic dziwnego w tym, że już dziś brytyjskie media łączą Bukayo z Manchesterem City i Liverpoolem. Przedłużenie kontraktu z Saką to najważniejsze zadanie “Kanonierów” na najbliższe okno transferowe. Choć i tak jego przyszłość może zdefiniować postęp projektu Mikela Artety, a mówiąc wprost: wyniki “The Gunners” w nadchodzącym sezonie.
Co za sezon!
- Myślę, że Bukayo czeka wielka przyszłość - zapewniał ówczesny stoper Arsenalu, Sokratis Papastathopoulos. - To doskonały piłkarz. Mam nadzieję, że zostanie tu na długo. Jest dla nas bardzo, bardzo ważny - dodawał Bernd Leno.
Dwa i pół roku temu Bukayo Saka wchodził do pierwszej drużyny Arsenalu jako piekielnie utalentowany, ale nieopierzony młokos, którego okoliczności rzuciły na pozycję lewego obrońcy. Dziś to piłkarz dojrzalszy, reprezentant Anglii i gwiazda Premier League. Przytoczmy kilka statystyk z zakończonego sezonu 2021/22:
- 11 goli
- 7 asyst
- 8 wykreowanych szans bramkowych tzw. big chances
- 1.8 kluczowego podania na mecz
- 142 zagrania prowadzące do finalizacji akcji strzałem (4.3 na mecz/3. miejsce w lidze)
- 16 zagrań prowadzących do finalizacji akcji bramką (8. miejsce w lidze)
- 95 strzałów (5. najwięcej w lidze)
Angielski skrzydłowy jest także w ligowej czołówce, jeśli chodzi o tzw. podania progresywne, mijające pressing przeciwników, jak i zagrania stricte w obszar pola karnego. Może, mimo 11 bramek na koncie, brakuje mu czasem lepszej skuteczności, ale nie zmienia to faktu, że rozegrał naprawdę kompletny, widowiskowy, efektywny sezon.
Saka to jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia na świecie. Lider zespołu Mikela Artety, po doskonałym sezonie, z perspektywami na jeszcze bardziej efektowny i efektywny pokaz futbolowych fajerwerków. Klucz do przyszłych sukcesów Arsenalu, który krok po kroku próbuje wrócić do ligowej czołówki. Ulubieniec kibiców, wychowanek, w klubie od siódmego roku życia.
Miłość i pieniądze
Laurka wystawiona 20-letniemu Anglikowi ani trochę nie jest na wyrost. Na Emirates świetnie zdają sobie sprawę, że mają u siebie gracza z perspektywami na bycie w ścisłym, piłkarskim topie przez wiele, wiele lat. Stąd, jak donosił m.in. “The Athletic”, Mikel Arteta i najważniejsi ludzie we władzach “Kanonierów” dążą do podpisania nowej umowy z Saką. Obecna wygasa w 2024 roku, a że została parafowana w lipcu 2020, finansowo znajduje się kilka półek niżej od tego, na co Bukayo zapracował na boisku i czego może oczekiwać z uwagi na: umiejętności, status w drużynie i reprezentacji, wiek oraz wciąż nie w pełni wykorzystany potencjał.
Od strony ekonomicznej Saka zasłużył na to, by zostać najlepiej zarabiającym piłkarzem klubu, a Arsenal dysponuje środkami pozwalającymi na wywindowanie skrzydłowego na sam szczyt listy płac. Pieniądze jednak nie są najważniejszym czynnikiem przy dyskusji ws. przyszłości 20-latka. Nie w jego przypadku - osoby, dla której Arsenal to od kilkunastu lat całe życie, która kocha klub i dobrze się tu czuje, która stanowi autorytet dla innych chłopaków z akademii, która jest przy całej swojej wyjątkowości na boisku także wzorem do naśladowania poza nim. Bukayo reprezentuje inny nurt angielskich młodych wilczków. Inteligentny, przykładny, z drygiem do nauki, spokojny, rodzinny, skromny. Jakże różny od choćby Phila Fodena czy parę lat starszego Jacka Grealisha. Bliżej mu do Trenta Alexandra-Arnolda, też uznawanego za rozsądniejszą część nowego pokolenia angielskich diamentów.
Zatem nie cyferki na umowie, a sportowy projekt Arsenalu i droga, którą podąży w najbliższym czasie czerwono-biały okręt sterowany przez Mikela Artetę - to może i prawdopodobnie będzie mieć największy wpływ na przyszłość Bukayo Saki. Dziś “Kanonierzy” nadal są w fazie przebudowy, a piąte miejsce w tabeli Premier League, choć mocno gorzkie, na pewno nie było rozczarowujące z perspektywy oczekiwań przedsezonowych. W najbliższych tygodniach londyńczycy przejdą kolejny etap (r)ewolucji w składzie. Na Emirates spodziewani są przede wszystkim Gabriel Jesus i Youri Tielemans, a skrytym marzeniem pozostaje Serge Gnabry. To sygnały, że Arsenal chce podążać w obranym już kierunku, chce wrócić do Ligi Mistrzów, czego jeszcze nie udało się osiągnąć.
Powrót pozwoli nie tylko na głośniejsze i mocniejsze transfery, ale też będzie mocnym argumentem w negocjacjach kontraktowych z obecnymi liderami, z Saką na czele. O ile Anglik spędzi najbliższy rok grając z armatką na piersi, prezentując się na arenach Ligi Europy, o tyle można mieć wątpliwości, czy - gdyby “The Gunners” znów uciekła Champions League - tak znakomity i perspektywiczny piłkarz nie będzie chciał podjąć nowego wyzwania, by grać na poziomie, na którym się znajduje.
Nie podlega bowiem dyskusji, że Saka jest zawodnikiem na miarę Ligi Mistrzów. Na miarę klubów ze światowego topu, takich jak Liverpool i Manchester City, świeżo wymieniane przez “Daily Mail” jako te najpilniej monitorujące sytuację kontraktową reprezentanta Anglii. Pytanie więc, jak pójdzie Arsenalowi w sezonie 2022/23 i - w razie niepowodzenia - na ile 20-latek będzie kierował się sercem, a na ile rozsądkiem i ambicjami.
Znaki zapytania
Z drugiej strony, nie można wykluczyć, że Bukayo Saka w najbliższych tygodniach czy miesiącach podpisze nowy kontrakt, dostając nawet nieformalne błogosławieństwo odejścia, gdyby projekt Arsenalu nie szedł we właściwą stronę lub robił to w zwolnionym tempie. Takie rozwiązanie byłoby korzystne finansowo dla wszystkich stron. Dziś Saka z dłuższym kontraktem, przy takich cenach rynkowych, to zawodnik o potencjale sprzedażowym za minimum 100 milionów. Warto o tym pamiętać.
Rozsądne z perspektywy piłkarza byłoby też rozwiązanie kompromisowe, czyli wzięcie klubu na “przeczekanie”. Jak mogłoby to wyglądać? Saka odwlecze decyzję ws. nowej umowy do maja/czerwca przyszłego roku, by zobaczyć, czy drużynie uda się wrócić do Ligi Mistrzów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - złoży podpis na umowie. Jeśli nie - na mocy porozumienia z władzami Arsenalu będzie dążył do letniego transferu, by klub zdążył jeszcze na nim solidne zarobić na rok przed wygaśnięciem bieżącego kontraktu. Oczywiście, taka opcja byłaby dla londyńczyków mocno ryzykowna, bo z każdym miesiącem absztyfikanci kokietowaliby Anglika coraz mocniej, ale, z drugiej strony, może nie być innego wyjścia.
Znaków zapytania więc nie brakuje. Mikel Arteta, Edu Gaspar, pion sportowy i władze Arsenalu nie tyle rozpoczynają, co już rozpoczęli ważną misję, bo według brytyjskich mediów rozmowy na temat nowego kontraktu Saki powoli ruszyły na finiszu sezonu. To teraz najważniejsze zadanie decydentów londyńskiego klubu. Bardziej istotne dla przyszłości “Kanonierów” niż pozyskanie Jesusa, Tielemansa czy kogokolwiek innego. Finalizacja przedłużenia umowy przez Bukayo Sakę musi stanowić absolutny priorytet, cel nadrzędny. Wygląda na to, że Arteta i spółka doskonale o tym wiedzą. Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że w porozumieniu z piłkarzem uda się zamienić słowa w czyny. Z Saką na pokładzie odbudowa potęgi Arsenalu jest i będzie łatwiejsza.