Największe wzmocnienie Arsenalu na resztę sezonu? Klub nie zapłaci za nie ani funta. "Będzie bardzo ważny"

Największe wzmocnienie Arsenalu na resztę sezonu? Klub nie zapłaci za nie ani funta. "Będzie bardzo ważny"
Salvio Calabrese/UK Sports Pics/SIPA/PressFocus
To może być najważniejsze wzmocnienie Arsenalu na drugą część sezonu. Co najlepsze, “Kanonierzy” nie zapłacą za nie ani funta. Do gry wrócił bowiem długo kontuzjowany Emile Smith Rowe. - Jestem przekonany, że sporo da drużynie - słyszymy w Londynie.
47 minut rozegrał w tym sezonie Emile Smith Rowe, zanim kilkanaście dni temu wrócił na boisko. Anglik, który miał świetny 2021 rok, w kolejnym długo zmagał się z problemami zdrowotnymi. Wydaje się jednak, że wreszcie zostawił je za sobą. A to dla Arsenalu doskonała wiadomość.
Dalsza część tekstu pod wideo

Tracił moc

Bukayo Saka, słusznie wymieniany w gronie najlepszych skrzydłowych na świecie. Imponujący Gabriel Martinelli. Zjawiskowy Martin Odegaard, na dziś poważny kandydat do miana piłkarza sezonu Premier League. Kluczowy dla układanki Mikela Artety Gabriel Jesus, którego obecnie z powodzeniem zastępuje Eddie Nketiah. Do na ogół grającej jak z nut ofensywy Arsenalu trudno mieć w ostatnich miesiącach jakiekolwiek uwagi. A jednak brakowało jej bardzo ważnego do niedawna elementu. Emile Smith Rowe w 2022 roku nie pełnił w zespole wielkiej roli. Nawet gdy regularnie grał, tak jak w drugiej części ubiegłego sezonu, wnosił do drużyny znacznie mniej niż wcześnie. Nie był sobą. Dało się to zauważyć gołym okiem.
Szczególnie, że pierwszą połowę zeszłych rozgrywek miał naprawdę znakomitą. Strzelił łącznie osiem goli. Napędzał grę “The Gunners”. Brylował w najważniejszych meczach, takich jak derbowy z Tottenhamem, którego dzień uznał za “najlepszy w życiu”.
Z biegiem czasu tracił jednak moc. Mikel Arteta chętnie korzystał z niego w roli zmiennika, ale wiosną Smith Rowe poprawił statystyki tylko o dwa trafienia. Palmę pierwszeństwa przejęli od niego inni. Narastające kłopoty zdrowotne, konkretnie z pachwiną, nie pozwalały mu wrócić do optymalnej formy. Podobnie było w przerwie między sezonami. We wrześniu piłkarz podjął więc decyzję o poddaniu się operacji. Wiedział, że oznacza to dla niego kilkanaście tygodni przerwy od treningów. Wiedział, że jego szanse na udział w mistrzostwach świata, rozgrywanych rok po jego debiucie w angielskiej kadrze, spadają do zera. Ale to było jedyne wyjście, by uśmierzyć ból i “naprawić” wychowanka Arsenalu.
- Czasami to irytujące, że nie mogę być tego realną częścią, nie mogę pomagać moim kolegom z drużyny na boisku. Ale to cudowne widzieć ich w takiej formie, nie mogę się doczekać powrotu - opowiadał w listopadzie na łamach “Sky Sports”.
I wreszcie wrócił. Dostał kwadrans z Oxford w Pucharze Anglii i dwie minuty z Tottenhamem, gdy wynik był już ustalony. Z czasem jednak jego rola w zespole znów powinna rosnąć.
- Będzie bardzo ważny, gdy wrócą Liga Europy oraz Puchar Anglii. Każdy zresztą będzie, bo skład jest dość wąski. Emile może mieć bardzo mocny wpływ na końcówkę sezonu. Jego powrót to ogromny plus - mówi nam Jason Soutar z “AFC Newsroom” i “Football 365”.

Najlepsza wersja

Jeśli Smith Rowe jest zdrowy, ograny i w formie, wtedy zachwyca. Tak jak to robił właściwie od chwili debiutu w podstawowym składzie Arsenalu.
- Nie wiem, jak opisać to uczucie. Jestem fanem Arsenalu od małego i mogę występować w jego koszulce, pomagając drużynie na boisku. Nie ma nic lepszego. Moje serce biło wyjątkowo szybko. To był przecież ważny mecz z wielkim rywalem. Byłem nerwowy, ale jednocześnie czułem, że to dla mnie niesamowita chwila - ekscytował się Anglik po pierwszym meczu w wyjściowej jedenastce, pod koniec 2020 roku przeciwko Chelsea.
Choć Emile trafił do akademii “Armatek” przed dziesiątym rokiem życia, nie od razu był typowany na kogoś, kto na pewno przebije się do seniorów i zrobi karierę. Ten nieśmiały chłopak pracował jednak na tyle wytrwale, że osiągnął sukces.
- Jak pomyślę o tym, co udało mi się osiągnąć, to wydaje się to surrealistyczne. To wszystko przyszło tak szybko - tłumaczył. - Ale równocześnie szybko przechodzimy z meczu do meczu, więc nawet jak strzelisz gola w jednym, to już musisz skupić się na następnym - dodał, wskazując, że mimo wskoczenia do poważnej piłki, nie zapomina o codziennej pracy i rozwoju.
A jego ścieżka nie była usłana różami. Kontuzje dokuczały Anglikowi już na wypożyczeniu w RB Lipsk przed laty. Jak sam wyjawił, ból pachwiny od dawna przeszkadzał mu w grze.
- Dużo osób może o tym nie wiedzieć, ale ta kontuzja dokuczała mi odkąd miałem 18/19 lat. Było dość trudno z nią funkcjonować w ostatnich latach. Dobrze jednak, że wreszcie nastąpił koniec [problemów]. Zabieg się udał, teraz się czuję naprawdę w porządku - zdradził już po powrocie na boisko. - Aż mnie nosiło, by znowu grać z chłopakami. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić różnicę i będziemy mieli udaną resztę sezonu - podkreślił.

Nowa pozycja?

Pozostaje jeszcze pytanie, na jakiej pozycji będzie grał utalentowany 22-latek. W juniorach dawał radę nawet na prawej obronie. U Mikela Artety głównie prezentował się na “dziesiątce”, choć po przybyciu i rozkwicie formy Martina Odegaarda częściej występował na lewym skrzydle. Docelowo jednak może być widziany na “ósemce”, jako głębiej cofnięty pomocnik. Szczególnie, że na lewą flankę właśnie przyszedł Leandro Trossard, a jedyną opcją niżej jest Granit Xhaka. Patrząc na atuty Smitha Rowe’a: naturalny “gaz”, kontrolę piłki, drybling, boiskową inteligencję i umiejętność zagrania futbolówki idealnie w tempo, to właśnie rola nowoczesnego pomocnika “box-to-box” może być jego docelową. O ile dołoży do tego poprawę w jednym, kluczowym aspekcie.
- Zdecydowanie myślę, że Emile może tam grać, jednak uważam też, że potrzebuje być silniejszym fizycznie, bo to bardzo wyczerpująca rola. Ale na pewno posiada odpowiednie umiejętności rozgrywania piłki i wykończenia, by błyszczeć na tej pozycji - zauważa Jason Soutar.
Sam piłkarz nie ma nic przeciwko występom na “ósemce”.
- Jako młody piłkarz nie przywiązujesz aż takiej uwagi do tego, gdzie grasz. Po prostu chcesz grać. Jestem otwarty na wszystko, zobaczymy, co się wydarzy - zapowiadał latem. - Nie sądzę, że mam przypisaną pozycję. Do każdej po prostu trzeba się zaadaptować. Trenowałem jako fałszywa dziewiątka, jako lewoskrzydłowy, jako pomocnik. Nie mam pewności, gdzie jestem najlepszy.
Niezależnie od planu Artety na Smitha Rowe’a, Anglik może być dużym wzmocnieniem składu Arsenalu. Pierwszą połowę sezonu zespół przeszedł jak burza właściwie bez niego. Nie oznacza to jednak, że 22-latek się drużynie nie przyda. Wręcz przeciwnie - przy napiętym kalendarzu gier powinien okazać się jej cennym ogniwem. Nie tylko z uwagi na wszechstronność. Jest niczym kolejny, zimowy “transfer” “Kanonierów”. Co najlepsze, darmowy. Czas, by zdolny pomocnik przypomniał się kibicom.
- Nie powiedziałbym, że fani zapomnieli, jak dobrym jest piłkarzem. Myślę, że po prostu są bardzo zadowoleni z obecnej, najsilniejszej jedenastki, zdając sobie sprawę, że Smitha Rowe’a w niej nie ma. Ale jestem przekonany, że jeśli dostanie trochę minut z ławki i kilka startów w Lidze Europy, to sporo da drużynie - podsumowuje Soutar.

Przeczytaj również