Największy grzech Widzewa Łódź? Oddano go bez żalu, teraz błyszczy w rewelacji ligi. "Jest czego żałować"

Największy grzech Widzewa Łódź? Oddano go bez żalu, teraz błyszczy w rewelacji ligi. "Jest czego żałować"
fot. Krzysztof Porebski/Pressfocus.pl
Widzew przez cały mecz z Wartą Poznań konsekwentnie walił głową w mur. Zespół Daniela Myśliwca oddał w sobotnim spotkaniu aż 26 strzałów, siedem z nich było celnych. Być może jedną z dogodnych sytuacji udałoby się zamienić na gola, gdyby na boisko mógł wejść Kristoffer Hansen. Tego jednak nikt się nie dowie, bo Norweg błyszczy już w innym klubie.
Janusz Niedźwiedź osiągnął z Widzewem rzeczy wielkie. Ceniony szkoleniowiec wywalczył awans z Fortuna 1 Ligi, chociaż nikt tego od niego nie oczekiwał. W kolejnym sezonie udało mu się zaś utrzymać w Ekstraklasie. Oczywiście w większości była to zasługa wspaniałej pierwszej rundy, ale końcowego wyniku demonizować nie można. Ruch, ŁKS oraz Puszcza pokazują, jak trudne potrafi być dostosowanie się do nowej rzeczywistości, a łodzianom - przynajmniej na początku - udało się zrobić to z buta, a przy okazji wyważyć futrynę. Na pewnym etapie wszystko jednak popsuło się zbyt mocno.
Dalsza część tekstu pod wideo
Były już trener Widzewa miewał problemy nie tylko z wynikami na dalszym etapie swojej pracy, ale też nie zawsze dogadywał się z przełożonymi oraz zawodnikami. Z różnych względów na margines zepchnięci zostali Patryk Lipski, Juliusz Letniowski, a przede wszystkim Kristoffer Hansen. Żadnego z tych graczy nie ma już w kadrze, ale o ile brak środkowych pomocników nie bywa odczuwalny, o tyle pozbycie się Norwega w pewnym sensie potrafi łodzianom ciążyć. Niedźwiedź zupełnie nie potrafił wykorzystać swojego uniwersalnego piłkarza, dawał mu szanse stosunkowo rzadko. Zarząd zaś podkreślał, że nie może pozwolić sobie na utrzymywanie takiego rezerwowego, wobec czego umowa 29-latka została rozwiązana.
Z takiego wyjścia z sytuacji cieszą się teraz Jagiellonia, która zatrudniła go we wrześniu, oraz sam Hansen. A Widzew? Ano niekoniecznie.

Stemple

To nie jest tak, że Kristoffer Hansen przemknął przez Widzew zupełnie niezauważony. Już na samym starcie wzbudzał pewne zainteresowanie ze względu na przyzwoite CV. Całą wcześniejszą karierę spędził w ojczyźnie, uzbierał 81 meczów w Eliteserien, strzelił 11 goli i miał tyle samo asyst, co wyglądało porządnie jak na standardy Fortuna 1. Ligi. Z czasem Norweg otrzymywał coraz więcej szans od Janusza Niedźwiedzia. Na konkrety trzeba było poczekać, ale w końcu przyszły - bramki zdobyte z GKS-em Jastrzębie i Koroną Kielce oraz asysta przeciwko ŁKS-owi walnie przyczyniły się do zdobycia sześciu punktów i popchnięcia zespołu w stronę Ekstraklasy. Później jednak szkoleniowiec przestał stawiać na ofensywnego pomocnika. W wyniku zmian personalnych sezon na pozycji "10" kończyli Bartłomiej Pawłowski oraz Juliusz Letniowski. Były gracz Sandefjord wylądował na ławce.
Sytuacja wyglądała jeszcze gorzej już po awansie do elity. To wręcz nieprawdopodobne, ale musiało minąć aż 21 kolejek, zanim Hansen spędził na boisku przynajmniej 30 minut. Jednocześnie, chociaż występy ciułał, a nie konsekwentnie zbierał, zaliczył niezwykle ważne wejście w spotkaniu z Piastem Gliwice. Już w drugiej połowie Norweg zastąpił Pawłowskiego i rozruszał grę zespołu. Jego trafienie z tamtego meczu to jedno z najładniejszych w całym sezonie Ekstraklasy. Pomocnik przyjął piłkę, zatańczył z dwoma rywalami, a następnie nie dał szans bramkarzowi. W nagrodę po tym występie 29-latek zaliczył jeszcze krótszy występ przeciwko Zagłębiu Lubin, natomiast pięć kolejnych meczów - w najlepszym razie - oglądał z pozycji siedzącej.
Janusz Niedźwiedź odkurzył podopiecznego z Jagiellonią, później zapomniał o nim przy okazji Lechii Gdańsk, aż w końcu przyszło starcie ze Śląskiem Wrocław. Mecz wyrównany, zbliżona liczba strzałów po obu stronach. Hansen dostaje szansę w 69. minucie, wchodzi za Ernesta Terpiłowskiego. W 93. minucie beniaminek szaleje z radości, bo Norweg pakuje piłkę do siatki po podaniu Pawłowskiego. Pomocnik zupełnie zgubił krycie rywali i nie miał żadnych problemów z pokonaniem Rafała Leszczyńskiego. To już drugi raz, gdy doświadczony zawodnik bezpośrednio przyczynia się do zdobycia punktów przez łodzian, a przecież na horyzoncie jest jeszcze Legia Warszawa.
29-latek ląduje na ławce, ale w końcu udaje mu się rozegrać przynajmniej 30 minut. W tym czasie robi znacznie więcej niż ściągnięty Terpiłowski. Szczęścia jest blisko sekundy po wejściu na boisko, ale jego uderzenie odbija Dominik Hładun. W 69. minucie golkiper stołecznych jest już bezradny, bo Hansen wieńczy idealne dośrodkowanie, które z prawej strony posłał Mato Milos. Znów ten niewysoki piłkarz urwał się znacznie bardziej rosłym przeciwnikom i głową wpakował piłkę do siatki. Artur Jędrzejczyk i Maik Nawrocki koncentrują się na Jordim Sanchezie, co kończy się startą bramki. Klasyk polskiej ligi kończy się zaś wynikiem 2:2, bo później samobójczego gola strzela Marek Hanousek, a stan rywalizacji ustala Pawłowski.
W krótkim czasie Norweg pokazuje, że świetnie potrafi odnajdywać się w polu karnym rywali, nie ma problemów z dochodzeniem do sytuacji. Niedźwiedź się łamie, wystawia gracza w pierwszym składzie na Wartę Poznań. Wówczas jednak Widzew rozgrywa jedno z najgorszych spotkań w sezonie, przegrywa 0:2. Pozycji pomocnika nie poprawiło też spotkanie z Wisłą Płock, gdzie beniaminek wyszarpał jeden punkt. Aż do końca sezonu Hansen nie trafi do wyjściowej jedenastki. W roli jokera wciąż jednak będzie się sprawdzał.
Do trzech goli dorzuci bowiem asysty. Dogranie do Juliusza Letniowskiego nie miało większego znaczenia, bo Piast Gliwice i tak wygrał 3:2. Co innego w wypadku starcia z Miedzią Legnica, tam Hansen asystuje przy jedynym trafieniu. Niespełna dziesięć minut po wejściu na boisku dogrywa głową do Dominika Kuna, który po samodzielnym rajdzie pakuje piłkę w okienko bramki. Oczywiście większość zasług spada w tym momencie na Polaka, ale Norweg kolejny raz w swojej łódzkiej przygodzie dorzuca konkret. A z tym zespół Niedźwiedzia miewa spore problemy.
Chociaż 29-latek nie należał do najważniejszych graczy w układance trenera, to miał łączy udział przy pięciu trafieniach drużyny. Niby niewiele, ale tylko Pawłowski (14), Sanchez (8), Terpiłowski (7) i Kun (6) mogli pochwalić się lepszym wynikiem. Pozostałe liczby też zdają się bardziej doceniać Norwega niż miało to miejsce w wypadku sztabu szkoleniowego.
  • udział w trafieniu w przeliczeniu na 90'- 0,94 - 1. wynik w drużynie
  • gol w przeliczeniu na 90' - 0,57 - 1. wynik w drużynie
  • asysta w przeliczeniu na 90' - 0,38 - 1. wynik w drużynie
  • liczba strzałów wśród graczy ofensywnych w przeliczeniu na 90' - 2,69 - 1. wynik
  • skuteczność strzałów wśród graczy ofensywnych - 21,43% - 2. wynik
A jednak Widzew oddał takiego zawodnika zupełnie za darmo. Hansen w niespełna 500 minut zrobił więcej niż część piłkarzy, która grała regularnie. Nic więc dziwnego, że w Jagiellonii odnalazł swoje miejsce.

Maszyna

Przed startem bieżącego sezonu - gdy za wyniki łodzian odpowiadał jeszcze Janusz Niedźwiedź - do drużyny trafił Imad Rondic, czyli gracz ze wszech miar inny od Kristoffera Hansena. Norweg zaś po rozwiązaniu kontraktu został zgarnięty przez Jagiellonię i stopniowo ugruntowywał swoją pozycję w zespole Adriana Siemieńca. Po ośmiu meczach ma na swoim koncie cztery gole, czyli więcej niż najlepszy strzelec Widzewa. Daniel Myśliwiec został postawiony w sytuacji trudnej, bo zawodnik w teorii pasujący świetnie do jego systemu, został oddany bez chwili zawahania. Teraz zaś można jedynie żałować i jest czego, bo Norweg i "Duma Podlasia" nie zamierzają się zatrzymywać. Tego samego nie można powiedzieć o Widzewie, bo tam kłopoty są z rezultatami, ale też skutecznością poszczególnych piłkarzy. Gdyby tylko Jordi Sanchez mógł zostać odciążony przez uniwersalnego pomocnika...
To jednak jedynie zmartwienie ekipy z centralnej Polski, bo na Podlasiu nastroje są zupełnie inne. W nowym zespole Hansen zaczynał tak jak u Niedźwiedzia, czyli od statusu rezerwowego. W końcu jednak został wystawiony na skrzydle przy okazji spotkania z Cracovią, które to zaczął od pierwszej minuty. Kibice "Jagi" stali się wówczas świadkami jednego z najlepszych występów indywidualnych w tym sezonie. Norweg znów błyszczał w polu karnym, gdzie czuje się zdecydowanie najlepiej. To właśnie z obrębu "szesnastki" rywala zdołał strzelić dwa gole i zanotować asystę.
  • 2:0 - zamknięcie podania Marczuka,
  • 3:0 - wykorzystanie zagrania Diegueza po stałym fragmencie,
  • 4:0 - wypatrzenie nabiegającego Marczuka i idealne dogranie.
Do tego 29-latek dołożył jeszcze dwie bramki zdobyte przeciwko Lechowi Poznań (3:3) oraz Stali Mielec (4:0). Kluczowe okazało się oczywiście trafienie przeciwko "Kolejorzowi", bo tam rewelacja Ekstraklasy goniła stan od 0:3 w 51. minucie. Wielkie odrabianie rozpoczął właśnie Hansen - skrzydłowy przejął piłkę na boku boiska, ograł kilku rywali, a następnie uderzył po dalszym słupku. Gol nieco podobny do tego z poprzedniego sezonu w starciu z Piastem Gliwice. Różnica polega jednak na tym, że po bardzo dobrym występie doświadczony piłkarz otrzymał kolejne szanse, a nie został zepchnięty na dalszy plan.
Od momentu spotkania z "Pasami" Hansen nie jest jokerem, ale jednym z głównych aktorów drużyny Siemieńca. Na ławce wylądował jedynie przy okazji meczu z Zagłębiem Lubin, lecz wynikało to z drobnego urazu i braku treningów w środku tygodnia. Poza tym pierwsza jedenastka - na ten moment jedynie w czterech meczach, lecz nic nie wskazuje na to, aby w przyszłości miało się to zmienić. W wewnętrznej klasyfikacji kanadyjskiej Jagiellonii nowy nabytek zajmuje czwarte miejsce, ale znowu przy najmniejszej liczbie minut spędzonych na boisku. Jeśli jednak nie wydarzy się nic niespodziewanego, to w następnych tygodniach liczby Norwega będą wyglądały jeszcze lepiej. W końcu bowiem znalazł trenera oraz dyrektora sportowego, którzy mu po prostu ufają. Umiejętności miał zawsze, co potwierdza także na wschodzie kraju.
  • udział w bramkach na 90' - 1,09 - wśród 1% najlepszych graczy w Ekstraklasie
  • gole spodziewane na 90' - 0,57 - wśród 1% najlepszych graczy w Ekstraklasie
  • strzały celne na 90' - 1,35 - wśród 3% najlepszych graczy w Ekstraklasie
  • skuteczność strzałów - 37,5% - wśród 4% najlepszych graczy w Ekstraklasie
  • kluczowe podania na 90' - 0,81 - wśród 47% najlepszych graczy w Ekstraklasie
  • udane dryblingi na 90' - 1,35 - wśród 14% najlepszych graczy w Ekstraklasie

Przeczytaj również