Największy potwór w NBA. Cała liga w strachu

Największy potwór w NBA. Cała liga w strachu
Daniel Dunn / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiWczoraj · 17:00
Kosmita, gigant, potwór, magik. Te i inne słowa opisują popisy Victora Wembanyamy. Francuz zaczął przerastać NBA. Dosłownie i w przenośni.
San Antonio Spurs wraca do żywych. “Ostrogi” po raz pierwszy od 2017 roku rozpoczęły sezon od czterech zwycięstw z rzędu. W ostatnich latach ekipa z Teksasu cieniowała, jej skład przypominał teksańską masakrę i to niekoniecznie piłą mechaniczną. Zespół poświęcił się tzw. tankowaniu, czyli przegrywaniu w celu uzyskania jak najlepszych wyborów w drafcie. Proces przebudowy teoretycznie wciąż trwa, ale jego efekty już są widoczne. Podopieczni Mitcha Johnsona wyglądają jak drużyna, która może rzucić wyzwanie większości ligi. Na razie żaden rywal nie zna bowiem odpowiedzi na kluczowe pytanie: jak zatrzymać Victora Wembanyamę? Monstrualny Francuz blokuje, zbiera, trafia, rzuca. Kiedy tylko wychodzi na parkiet, po prostu olśniewa.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Myślę, że jest najlepszym zawodnikiem w NBA. Pokazuje to niezależnie od tego, z kim rywalizujemy - stwierdził Stephon Castle, rozgrywający Spurs, któremu trudno odmówić racji.

Mistrz Shaolin

Wembanyama wkroczył do NBA z łatką epokowego talentu. Od czasów LeBrona Jamesa żaden uczestnik draftu nie cieszył się takim zainteresowaniem. Wszyscy czekali na to, czy gigant przełoży formę z rozgrywek we Francji na najtrudniejszą ligę świata. Ta sztuka mu się udała. W 2024 roku wybrano go najlepszym debiutantem w NBA. W poprzednim sezonie notował średnio na mecz 24,3 punktu, 11 zbiórek i 3,8 bloku. Był murowanym faworytem do zdobycia statuetki dla najlepszego obrońcy. Nie dostał jej wyłącznie przez zbyt małą liczbę rozegranych meczów. W lutym wypadł z gry z dość niepokojącego powodu. W jego prawym ramieniu wykryto zakrzepicę żył. W tamtym momencie Spurs mieli na koncie 23 zwycięstwa i 29 porażek. Gdzieś po cichu tliły się marzenia o awansie do play-inów. Bez największej gwiazdy nie było jednak żadnych szans na sukces. Ekipa z San Antonio zakończyła rozgrywki z bilansem 34-48. Aczkolwiek w kontekście całego projektu najważniejsza nie była liczba wygranych, a stan zdrowia zawodnika z Le Chesnay.
"Wemby" wyzdrowiał, a następnie postawił na zaskakujący sposób przygotowania do sezonu. W czasie wakacji udał się do Chin, gdzie spędził kilkanaście dni w klasztorze Shaolin. Przez ten czas żył zgodnie z rytmem dnia mieszkających tam mnichów. Trenował kung-fu, medytację, stosował dietę wegańską opartą na warzywach i makaronie ryżowym. Odizolował się od świata zewnętrznego, aby oczyścić umysł.
- Kiedy spędzasz sporo czasu w szpitalach, słyszysz różne diagnozy, złe wiadomości, to zmienia życie, sprawia, że inaczej patrzysz na świat. Wiele się nauczyłem przez ten czas. Latem trenowałem na brutalnym poziomie. Może mogłem poświęcić ten czas na rzucanie do kosza, ale chciałem spróbować czegoś zupełnie nowego - powiedział Wembanyama, cytowany przez The Athletic. - Życie nie trwa wiecznie. Po latach żałujesz, że czegoś nie doświadczyłeś, nie spróbowałeś. Nie da się tego uniknąć, ale ja chcę przeżyć jak najwięcej, żeby mieć jak najmniej powodów do żałowania - dodał.
21-latek udowodnił, że nie jest zwykłym koszykarzem, który latem zamyka się w sali treningowej i oddaje milion trójek. On postawił na rozwój w aspekcie pełnowymiarowym. Jedną z jego pasji są badania kosmosu, więc udał się do centrum NASA w Houston. Uwielbia grać w szachy, zatem zorganizował turniej w rodzinnym Le Chesnay. Jednocześnie znalazł czas, aby potrenować z Kevinem Garnettem, legendą Boston Celtics. Coś dla ciała, coś dla duszy.

Brutalny start

- Nie widziałem innego zawodnika, który trenowałby na takim poziomie - zauważył Julian Champagnie, skrzydłowy Spurs. - To nasz najlepszy zawodnik. Nasz człowiek. Chcemy, żeby cała drużyna była odzwierciedleniem Victora - zaznaczał trener Mitch Johnson, przywoływany przez Yahoo.
Kiedy już ruszył okres przygotowawczy, Wembanyama w pełni skupił się na koszykówce. Przed startem sezonu oczekiwania wobec trzecioroczniaka były ogromne. Wielu ekspertów wskazywało go jako jednego z sześciu, może siedmiu najlepszych koszykarzy świata. Jednocześnie zaznaczono, że prawdziwy egzamin dojrzałości dopiero nadejdzie, ponieważ mówimy o zawodniku, który nie rozegrał jeszcze ani jednego meczu w play-offach NBA. Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie to się zmieni.
“Wemby” już na otwarcie rozgrywek potwierdził, że na parkiecie potrafi dosłownie wszystko. Przeciwko Dallas Mavericks rozegrał mecz godny największych legend tej dyscypliny sportu. Rzucił 40 punktów, trafiając 15 z 21 rzutów. Zebrał 15 piłek i dołożył do tego trzy bloki. Anthony Davis, od wielu lat jeden z najlepszych obrońców w lidze, wyglądał przy 21-latku jak bezradne dziecko. Mistrz z 2020 roku był po prostu raz za razem ogrywany.
- "Wemby" jest niesamowity - pisał DeMarcus Cousins w trakcie meczu z Mavericks. - Spurs będą musieli zapłacić Wembanyamie miliard dolarów za pięć lat gry - rzucił Kendrick Perkins.
- Stary, ten facet mierzy ponad 220 centymetrów. Nikt nie jest w stanie zablokować jego rzutu. On po prostu rzuca ponad twoją głową. W takich momentach możesz jedynie modlić się, żeby nie trafił - stwierdził Davis, cytowany przez Sports Illustrated. - Występ Wembanyamy był niesamowity, nigdy nie widziałem czegoś podobnego. To zawodnik inny niż wszyscy. My też mogliśmy się starać lepiej go powstrzymywać, ale to było bardzo trudne - dodał Cooper Flagg, wschodząca gwiazda Mavs.
Wcześniej żaden gracz Spurs w historii nie rzucił 40 punktów na otwarcie sezonu. Poprzedni rekord wynosił 39 oczek i został ustanowiony przez George'a Gervina w 1977 roku. A kolejne występy Wembanyamy wcale nie były gorsze. Z New Orleans Pelicans zanotował 29 punktów, 11 zbiórek i aż dziewięć bloków. Następnie poprowadził do zwycięstwa nad Brooklyn Nets. Został pierwszym graczem w historii NBA, który w pierwszych trzech meczach sezonu uzbierał co najmniej 100 punktów i 15 bloków. Średnio na spotkanie rzuca ponad 30 punktów. Absurdalna jakość.

Mentalność zwycięzcy

- Czuję się coraz lepiej, ale wiem, że wciąż jest wiele elementów, które muszę poprawić. Jako zespół wszyscy byliśmy już zmęczeni przegrywaniem - podkreślił Francuz na starcie sezonu.
Cała przebudowa Spurs prezentuje się naprawdę okazale. Wydraftowani Dylan Harper i Stephon Castle już gwarantują naprawdę solidny poziom. W zeszłym roku ściągnięto do drużyny Harrisona Barnesa, w lutym dołączył De’Aaron Fox, znakomity rozgrywający, a latem do składu dorzucono Luke’a Korneta, idealnego kandydata na rezerwowego centra. Zespół kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a wciąż w tym sezonie nie zadebiutował Jeremy Sochan, który jeszcze zmaga się z kontuzją. W San Antonio skończyły się czasy przegrywania w celu dostania wyższych picków w drafcie. Przyszła pora na walkę o najwyższe cele.
Budowa reszty składu naturalnie nie miałaby większego znaczenia, gdyby Wembanyama zawodził oczekiwania. Sęk w tym, że on je przerasta. To gracz, którego w wielu akcjach najzwyczajniej w świecie nie da się powstrzymać. I nie chodzi tylko o ok. 223-224 centymetry wzrostu, ale też wyjątkową zwinność, szybkość i siłę. Od momentu draftu przybrał ponad 13 kilogramów, z czego większość stanowią mięśnie. Umie się przepchnąć pod koszem, wygrać każdą zbiórkę, kompilacje jego bloków biją rekordy popularności w mediach społecznościowych. Do tego grozi celnym rzutem z niemal każdej pozycji. Można postawić dwie wieże w “trumnie” i próbować odepchnąć go od obręczy. Ale wtedy ze spokojem rzuci trójkę z lekkością godną Kevina Duranta w szczytowej formie.
- Nie przypominam sobie zawodnika, który miałby tak duży wpływ na grę po obu stronach parkietu. Potrafi stać trzy metry od rywala i zablokować go bez podskoku. Jednocześnie ma umiejętności godne rozgrywającego. To oszałamiające - stwierdził Rick Carlisle, 66-letni trener Indiany Pacers.
- Stopień, w jakim Wembanyama dominuje nad Davisem, jest niepokojący dla całej ligi. I to niezależnie od tego, na jakim etapie kariery znajduje się AD - przyznał Andy Bailey z Bleacher Report. - "Wemby" ma najwyżej zawieszony sufit ze wszystkich graczy w lidze - wtórował na antenie First Take Jay Williams, były gracz Chicago Bulls. - Z pewnością jest już jednym z pięciu najlepszych koszykarzy świata. Zachęcam ludzi do śledzenia tego fenomenu. "Wemby" może zostać mistrzem i MVP NBA - powiedział Stepohen Brun, dziennikarz RMC Sport.

Najważniejszy element

W tym sezonie Wembanyama ma na koncie więcej punktów niż minut spędzonych na parkiecie. W pierwszych trzech meczach ponad połowa drużyn z NBA zaliczyła mniej bloków niż 21-latek w pojedynkę. Sprawdzają się słowa z okolic draftu w 2023 roku, kiedy mówiono, że to połączenie Hakeema Olajuwona, Kareema Abdul Jabbara i Tracy’ego McGrady’ego. Dominator pod koszem, klasowy center, kapitalny rozgrywający, świetny strzelec zza łuku. Wszystko zamknięte w jednym ciele.
- Stał się większy, silniejszy, skuteczniejszy, bardziej agresywny, gra z większą siłą. Jeśli pozostanie zdrowy, przejmie całą tę ligę - stwierdził anonimowo dla ESPN jeden ze skautów pracujących w NBA.
Wydaje się, że to właśnie zdrowie jest jedynym elementem, który może zatrzymać dominację Francuza na parkiecie. Kiedy był draftowany, pojawiały się obawy odnośnie jego bardzo szczupłej sylwetki i tego, jak zniesie obciążenia w NBA. Sam zainteresowany zareagował na to w najlepszy możliwy sposób, czyli pracą. Dołożył sporo masy mięśniowej, stał się bardziej postawnym zawodnikiem, co w połączeniu z niebywałym wzrostem stanowi mieszankę idealną. Problemy z ramieniem też zdają się zażegnane. Dziś wszystko w San Antonio zmierza we właściwym kierunku.
Spurs oczywiście nie są w tym roku faworytami do tytułu. Jeśli doszłoby do serii np. z Oklahomą, większość ludzi słusznie typowałaby zwycięstwo obecnego mistrza. Ale już w pojedynczym meczu z San Antonio praktycznie żadna drużyna nie może czuć się pewnie. Z prostego powodu - nie ma zawodnika, taktyki czy ustawienia, które stanowiłoby skuteczne remedium na Victora Wembanyamę. Francuz z dowolnym rywalem może rzucić co najmniej 30 punktów, dołożyć do tego kilkanaście zbiórek, parę bloków, asyst i na dokładkę kilka efektownych trójek.
W niektórych grach komputerowych mamy opcję stworzenia własnej postaci. Można wymaksować jej statystyki, dać maksymalną liczbę atrybutów siły, szybkości i czegokolwiek dusza zapragnie. Taki jest “Wemby”. Z tym, że to nie gra. To rzeczywistość francuskiego monstrum.

Przeczytaj również