Największy showman w Europie. Kibice w szoku. Gdzie on był tyle czasu?!
Złośliwi powiedzą, że kosztował cztery razy mniej niż Florian Wirtz. Właśnie wskoczył na czoło najlepszych asystentów ligi, a do tego skradł show raboną przy golu Phila Fodena. Pewnie nawet Pep Guardiola nie sądził, że Rayan Cherki z takim impetem wjedzie do świata Premier League. 22-latek przeniósł piłkę uliczną do najlepszej ligi świata, a Manchester City coraz mocniej naciska na Arsenal, tracąc do lidera już tylko dwa punkty.
To był najlepszy występ Rayana Cherkiego w koszulce klubu z Etihad. Jeszcze bardziej efektowną asystę niż ta rabona miałby przy strzale Erlinga Haalanda, gdyby piłka wpadła do siatki. Cherki efektownie przeciągał piłkę z lewej do prawej, robił to z nieprawdopodobną szybkością i gracją - tak jakby wszystko działo się na boisku do futsalu. Ostatecznie skończył mecz z 10 dryblingami, sześcioma wykreowanymi sytuacjami i największą liczbą kontaktów z piłką (104). Miał też dwie asysty, dzięki czemu razem z Bruno Fernandesem i Mohamedem Kudusem uzbierał ich najwięcej w lidze. Wszyscy w tym momencie mają po pięć.
Fajerwerki na ostro
Co ciekawe, Pep Guardiola nie skakał pod sufit po tym występie. Od razu sprowadził Francuza na ziemię, mówiąc: “Teraz ci wyszło, ale jak nie wyjdzie, to będziesz miał kłopot”. Hiszpan przywołał przykład Leo Messiego, który najlepszy jest nie przez to, że wykonuje sztuczki, tylko dlatego, że do perfekcji opanował proste rzeczy. Tego chce Guardiola: prostoty i dokładności. Cherki tymczasem postawił na show, co szybko zostanie mu wypomniane, gdy rywal zbuduje twardszy mur niż to, co zaproponował Sunderland. Tacy piłkarze muszą przede wszystkich dowozić liczby. Szczęśliwie dla Cherkiego na razie wszystkie puzzle układają się w całość.
Jego transfer za 36 mln euro brzmi dziś jak promocja. Tak niska kwota wynika z tego, że Olympique Lyon latem był w potrzebie. Poza tym Francuzi w ostatnich latach popadli w kryzys, ich pozycja w Europie osłabła, więc i zdolność negocjacyjna nie była już taka jak w złotych czasach.
Cherki w Ligue 1 zadebiutował jako 16-latek, jednak potem miał opinię typu “zdolny, ale leń”. Przeszkadzały mu kontuzje i ogólny regres klubu, choć sam też zaczął wyglądać na gracza, któremu wygodnie jest w jednym zespole. Jako wychowanek Lyonu zasiedział się we Francji - dopiero ostatni sezon przypomniał o jego istnieniu. Cherki uzbierał 13 goli i 21 asyst we wszystkich rozgrywkach. Błyszczał m.in. w Lidze Europy, gdzie pomogły mu dwa dobre mecze na tle Manchesteru United okraszone dwiema asystami.
Krew futsalowca
Kiedy Cherki w 2024 roku trafił do reprezentacji olimpijskiej, w Internecie od razu zaczęły fruwać filmy, jak bawi się piłką. Gael Clichy, czyli trener tamtej kadry, powiedział wtedy: “On jest jak Robben z dwiema lewymi nogami albo Beckham z dwiema prawymi”. Z kolei Maxence Caqueret, który grał z nim w Lyonie opowiadał, że Cherki w przerwach meczu zamiast siedzieć w szatni, lubił sobie wcześniej wyjść na murawę i pokopać. To przykład gościa, który idąc ulicą podejdzie do grupki dzieciaków z piłką i zacznie rozgrywać z nimi mecze. Świetną technikę nabył m.in. w futsalu, który w wieku 9-13 lat łączył z normalnymi treningami.
Dla wielu kibiców dziwne jest to, że taki talent dopiero niedawno zadebiutował w reprezentacji Francji. Był maj 2025 roku, kiedy “Trójkolorowi” spotkali się z Hiszpanią w półfinale Ligi Narodów. Na tablicy wyników było już 5:1 dla mistrzów Europy, ale potem wszedł Cherki i zaserwował podwórkowe show na stadionie w Stuttgarcie. 22-latek momentalnie stworzył chemię z Bradleyem Barcolą i Ousmane’em Dembele. Strzelił tamtego dnia gola z woleja i zaliczył asystę. Pomógł drużynie poprawić wynik na 4:5, choć na boisku przebywał tylko 33 minuty. Potem Didier Deschamps zaczął powoływać go regularnie, choć nie grał we wrześniu i październiku z powodu urazu.
Późne dojrzewanie
To znowu pokazuje, jak spory kawał czasu “zmarnował” Cherki w Lyonie, że dopiero teraz świat go odkrywa. On sam długo opowiadał o swojej miłości do klubu. Nie chciał być tym, który ucieka z tonącego statku. Już rok temu miał ofertę z PSG, które też widziało w nim okazję. Został jednak w ukochanym klubie i zaliczył sezon życia. To wtedy też udzielił dużego wywiadu L’Equipe z tytułem “Nikt nie będzie decydować za mnie”. Pożegnał się na swoich zasadach, a potem trafił do najlepszej ligi świata i do trenera, który wyciska z graczy maksimum.
- Ludzie powtarzają plotki, że jestem trudny we współpracy. Zapytajcie zawodników, którzy ze mną grali, zamiast powtarzać głupoty - odpowiadał Cherki na pytania o swój charakter.
Jego byli trenerzy powtarzają, że jest niesamowicie pewny siebie. Widać to na boisku, gdzie nie ma dla niego żadnych limitów. Niektórzy mogą odbierać to jako arogancję, ale to on jest tym, który odpowiednio waży proporcje. Jak sam mówi: krytyka z ostatnich lat, kiedy Lyon szorował po dnie, tylko go wzmocniła. Teraz znajduje się w miejscu, gdzie nie ma już wymówek - musi pokazać jak dobry jest i na razie to mu się udaje. Jean Francois Vulliez, jego były trener z akademii Lyonu, powiedział w L’Equipe, że Cherki za szybko dostał łatkę “kapryśnego zawodnika z przedmieść”. Wbrew pozorom uwielbia mocno pracować. Rozkoszuje się analizami wideo, prosi o jak najczęstsze informacje zwrotne, a w ostatnich latach zainwestował też w trenerów fitness, kucharza i psychologa.
Scena na Bernabeu
Guardiola na razie dawkuje kibicom Cherkiego. Są mecze, gdy lepiej sprawdza się szerokie ustawienie 4-3-3 z Philem Fodenem i Jeremym Doku na skrzydłach. Sam Cherki może grać wszędzie, a ostatnio pokazał też, że wcale nie musi deptać po piętach Fodenowi, bo obaj świetnie mogą współpracować. Nikt się tam nie wyklucza, nie zabiera ról, wszyscy kręcą się jak na karuzeli i bawią, jakby to faktycznie był plac zabaw.
Mecz z Sunderlandem był pierwszym meczem w tym sezonie, kiedy drużyna tak mocno zaufała umiejętnościom Cherkiego. Francuz najczęściej w drużynie dostawał piłkę i mógł ją przetrzymywać tak długo, jak chciał, choć wcześniej pojawiały się głosy, że Omar Marmoush czy Matheus Nunes mieli o to pretensje. Thierry Henry powiedział, że nigdy nie widział gracza tak znakomicie dryblującego obiema nogami. To jest wielki atut Francuza: on faktycznie nie ma słabszej stopy, co totalnie miesza w głowach obrońców.
Dla Manchesteru City taki powiew energii jest w tym momencie niezwykle ważny. Piłkarze Guardioli znowu wyglądają, jakby fruwali, piłka ich cieszy, a w ostatnich trzech meczach w lidze zapakowali rywalom 10 bramek. To dobry prognostyk przed wyjazdem na Santiago Bernabeu w środę. Cherki w Lyonie rzadko mógł pokazywać się na arenach Ligi Mistrzów - zagrał w niej raptem 32 minuty. Dla piłkarzy z takim talentem te rozgrywki są największą sceną i trampoliną. Nie ma pewności, czy Guardiola wystawi go w pierwszym składzie, ale jest pewność, że jeśli już wejdzie, to znowu zapragnie skraść show.