Największy transfer w historii kontynentu! Sensacyjny ruch. Kiedyś kosztował 40 mln euro
Był kluczową postacią Ajaksu Amsterdam, który w sezonie 2018/19 podbijał Ligę Mistrzów. Potem za 40 mln euro przechodził do Chelsea. Po kapitalnym mundialu, rozgrywanym na katarskiej ziemi, zaliczył jednak spory zjazd, który najlepiej podsumowują ostatnie miesiące spędzone na piłkarskim bezrobociu. O Hakimie Ziyechu znów jest głośno. I to nie z byle powodu, bo został bohaterem bardzo ciekawego ruchu.
Takiego transferu w afrykańskiej piłce klubowej jeszcze nie było. Wydad Casablanca podpisał umowę z Hakimem Ziyechem, który pozostawał bez klubu od lipca.
Amsterdamski czarodziej
Czasami trudno uwierzyć w to, jak potoczyły się losy Marokańczyka, biorąc pod uwagę, jakim piłkarzem był jeszcze kilka lat temu. Na myśl przychodzi przede wszystkim pamiętny 2019 rok, kiedy wyglądał na jednego z najbardziej kreatywnych boiskowych magików na świecie. Ówczesny gwiazdor Ajaksu Amsterdam szalał w Lidze Mistrzów, brylując przeciwko takim drużynom jak Chelsea, Juventus czy Real Madryt. W lewej nodze miał prawdziwy cyrkiel. Potrafił strzelić wspaniałego wolnego z ostrego kąta, a także zarzucić fenomenalnym, precyzyjnym długim podaniem.
Ziyech pomógł Ajaksowi awansować do półfinału Ligi Mistrzów. Trzy lata później pojechał zaś na MŚ w Katarze, mimo że ówczesny selekcjoner Vahid Halilhodzić nie stawiał na niego. Do reprezentacji przywrócony został przez Walida Regraguiego - człowieka, który zastąpił doświadczonego Bośniaka na stanowisku selekcjonera kadry tuż przed turniejem, a ostatecznie uczynił “Lwy Atlasu” pierwszym w historii półfinalistą mundialu z Czarnego Lądu. Choć w tamtym okresie piłkarz zaliczył imponujący powrót do kadry narodowej (występy przeciwko Belgii, Kanadzie i Portugalii mówią same za siebie), to na biegunie klubowym szło mu już znacznie gorzej. W sezonie 2022/23 bronił barw Chelsea (przeszedł do niej za 40 mln euro), gdzie przed wyjazdem do Kataru wchodził jedynie na “ogony” meczów. Występ na turnieju dość mocno odmienił jego sytuację - nie dość, że w styczniu zaczął grać więcej, to jeszcze duże zainteresowanie ściągnięciem go na wypożyczenie wykazywało Paris Saint-Germain.
Było bardzo blisko tego, abyśmy w jednym klubie ujrzeli zarówno Hakima Ziyecha, jak i jego rodaka - Achrafa Hakimiego. Tak się jednak nie stało. Temat upadł w deadline day, po kuriozalnej serii maili z niepodpisanymi dokumentami, jakie otrzymało PSG od Chelsea. Właściwy plik przyszedł dopiero… trzy minuty po zamknięciu okienka, przez co ruchu nie udało się sfinalizować.
Wtedy wszystko runęło
Kto wie, w jakim miejscu byłby teraz Ziyech, gdyby jego przenosiny do paryskiego giganta faktycznie doszły wtedy do skutku. Zostając w “The Blues”, zatracił jednak mundialowe momentum, przez co dość szybko wrócił na ławkę rezerwowych. Latem było już jasne, że klub nie widzi go w planach na następny sezon, wobec czego wysłany został na wypożyczenie do Galatasaray. Tam miał naprawdę dobre momenty, jak chociażby dublet z rzutów wolnych przeciwko Manchesterowi United w Lidze Mistrzów. Poezja.

Wraz z końcem czerwca 2024 roku Ziyechowi wygasał kontrakt, wobec czego “Galata” pozyskała go na zasadzie transferu definitywnego. Drugi sezon w tym klubie nie zaczął się jednak dla Marokańczyka najlepiej - najpierw pauzował miesiąc po naderwaniu mięśnia w trakcie przerwy reprezentacyjnej, a po powrocie do zdrowia ani razu nie wystąpił w pierwszym składzie. Okazało się, że popadł w konflikt z trenerem Okanem Burukiem, wobec którego wyraził jasną dezaprobatę.
- Galatasaray to dla mnie koniec. Nie chcę już tu grać. Odchodzę w styczniu. Nigdy nie widziałem szkoleniowca na tak niskim poziomie. Żałuję, że tu przyszedłem - miał wypalić piłkarz, cytowany przez dziennikarza Haluka Yurekliego.
Jak powiedział, tak zrobił. Co więcej, niemal od razu znalazł sobie nowy klub. Dołączył do katarskiego Al-Duhail, jednak tam również nie zagrzał miejsca na długo. Przez pół roku wystąpił tylko w dziewięciu spotkaniach, w których udało mu się zdobyć jedną bramkę i zanotować jedną asystę.
W domu najlepiej
Saga związana z dołączeniem Ziyecha do Wydadu Casablanca była wyjątkowo ciekawa. 32-latka łączono z marokańskim gigantem już w lipcu, przed startem Klubowych Mistrzostw Świata. Miał dostać także ofertę z rumuńskiego CFR Cluj, do którego w trakcie letniego okienka transferowego trafił jego były kolega z zespołu, Kurt Zouma. Miesiące jednak mijały, plotek przybywało, a status dawnej gwiazdy Ajaksu wciąż pozostawał niezmienny.
W mediach pojawiała się masa nazw różnych klubów zainteresowanych Ziyechem. Sevilla, Elche, Benfica, Al-Shabab… Nic z tych rzeczy. Zawodnik spędził na piłkarskim bezrobociu niemal całe cztery miesiące, by ostatecznie przenieść się… do ojczyzny. Wspomniany Wydad zakontraktował go na dwa lata, dopinając jeden z najbardziej sensacyjnych transferów w historii afrykańskiej piłki klubowej. Rzadko zdarza się bowiem, by jakakolwiek drużyna z Czarnego Lądu zdołała do tej pory ściągnąć do siebie zawodnika z tak imponującym CV i nazwiskiem. Na myśl przychodzą głównie legendarni Kameruńczycy - Alex Song i Carlos Kameni, którzy odpowiednio w 2020 i 2021 roku zasilili dżibutańską Artę Solar 07.
Kogo spotka Ziyech w nowym klubie? Między innymi byłego piłkarza PSV, Malagi czy Watford, Nordina Amrabata. 38-latek ma na koncie 64 występy w reprezentacji Maroka i dołączył do klubu w czerwcu z angielskiego Hull City. Nową, ofensywną gwiazdą zespołu jest także Thembinkosi Lorch. Reprezentant RPA początkowo był tylko wypożyczony do Wydadu z Mamelodi Sundowns, jednak po dobrym pokazaniu się na Klubowych MŚ (poprzez m. in. strzelenie gola Juventusowi), przeniósł się tam na stałe za kwotę około miliona euro.
To dopiero początek?
Warto zaznaczyć, że Ziyech będzie mógł występować w ligowych meczach Wydadu dopiero, gdy zacznie się zimowe okno transferowe. Oznacza to, że nie mógł zagrać w środowych derbach Casablanki, a na marokańskich boiskach ujrzymy go najwcześniej w styczniu. Jego klub do tego czasu planuje sfinalizować kolejny, wielki ruch - jak poinformował Nabil Djellit z L’Equipe. Zimą celuje bowiem w sprowadzenie Soufiane’a Boufala.
Boufal to zawodnik, który był kluczowy dla kadry Maroka na MŚ w 2022 roku. Podczas gdy Ziyech szalał na prawym skrzydle, on napędzał lewą stronę. Znaki rozpoznawcze? Bajeczna technika, zwody i branie gry na siebie. W portfolio ma między innymi Celtę Vigo i Southampton (ci drudzy w 2016 roku dali za niego ponad 18 milionów euro). Jeden z tych, których ulice nie zapominają.
Sama obecność takiej postaci, jak Ziyech w lidze marokańskiej jest historycznym momentem na skalę całej afrykańskiej piłki. Dołączenie Boufala byłoby już przełomem - choć transfer dwóch ofensywnych gwiazd półfinalisty ostatniego mundialu jest wizją raczej idylliczną, to szanse na jej spełnienie są zdecydowanie większe niż kiedyś. Występ na KMŚ dał Wydadowi potężny zastrzyk gotówki, a sprowadzenie do kraju takich nazwisk może stanowić ważny krok w stronę rozwoju tamtejszego futbolu klubowego.