Nie lubi Świątek i robi z meczu wojnę. Przed Polką poważny test na Wimbledonie

W sobotę Igę Świątek czeka pierwszy prawdziwy test na wimbledońskiej trawie. Po drugiej stronie siatki stanie Danielle Collins, która idzie przez turniej jak burza, a prywatnie nie przepada za Polką. Podczas igrzysk olimpijskich specjalnie trafiła w nią piłką, a później zarzuciła... fałszywość. To może być pojedynek, który wykroczy poza tenis.
Collins to jedna z najbardziej charakterystycznych tenisistek w światowym tourze. Na korcie agresywna i bezkompromisowa, a poza nim kontrowersyjna. W 2024 roku ogłosiła, że kończy karierę, by... zmienić decyzję na dwa miesiące przed rozpoczęciem nowego sezonu.
Krnąbrny charakter Amerykanki nie bierze się znikąd. We wczesnych latach kariery nie dostała nic za darmo. Próżno było szukać jej w juniorskich turniejach wielkoszlemowych. Zamiast zawodowstwa wybrała drogę uniwersytecką.
- Nie miałam pieniędzy i byłam zmuszona grać turnieje, które mieściły się w moim budżecie - tłumaczyła.
Świat szerzej o Collins usłyszał w 2019 roku, kiedy jako nierozstawiona zawodniczka awansowała do półfinału Australian Open. Kibice zobaczyli tenisistkę grającą niezwykle efektownie i agresywnie, ale też będącą w stanie posunąć się do nieczystych zagrań, żeby wyprowadzić rywalkę z równowagi.
- Jestem zadziorna. Uwielbiam robić z meczu tenisowego wojnę. Kocham rywalizację. Nieważne czy ludzie są za mną, czy przeciwko mnie. Lubię czasami, kiedy większość kibicuje rywalce. Chcę im udowodnić, że nie mają racji - przekonywała Amerykanka.
Świątek upolowana w Paryżu
Zadziorność i chęć udowodnienia wyższości niekoniecznie w sportowy sposób przejawia się również w rywalizacji ze Świątek. Obie panie grały ze sobą dziewięciokrotnie. Siedem razy lepsza była Polka, ale wszystkie wygrane Amerykanki były znaczące. Pierwsza dała finał Australian Open 2022, a druga miała miejsce w Rzymie, gdzie Świątek zwyciężała w trzech z ostatnich pięciu edycji.
Najgoręcej było jednak podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. W meczu o wejście do strefy medalowej Collins podczas jednej z akcji trafiła Świątek w ciało. Polka dość mocno odczuła to zdarzenie. Do tego stopnia, że na jej twarzy pojawiły się łzy. Wydawało się jednak, że sytuacja została wyjaśniona na korcie.

Collins zaatakowała Świątek
Amerykanka poddała mecz przy stanie 1:4 w trzecim secie. Zamiast klasycznego podziękowania była jednak... wymiana zdań. To nie wystarczyło Collins, która dalej atakowała w strefie wywiadów.
- Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera na temat mojej kontuzji. Jest wiele rzeczy, które widać w kamerze i wiele osób, które mają dużą charyzmę i inaczej zachowują się przed kamerą, a inaczej w szatni. Po prostu nie miałam najlepszych doświadczeń. Naprawdę nie sądzę, że ktokolwiek musi być nieszczery, każdy może być sobą i mogę to zaakceptować. Nie potrzebuję fałszu - tłumaczyła dziennikarzom.
Kompletnie zaskoczona taką wypowiedzią była Świątek.
- Nie wiem o co jej chodziło. Nie zrobiłam w jej kierunku nic niemiłego. Po meczu chciałam jej pogratulować udanej kariery, bo to jej ostatni rok w tourze - odpowiedziała przed kamerami TVP Sport.
Najlepszym podsumowaniem całej sytuacji był fakt, że po poddaniu meczu singlowego Collins wyszła… zagrać w debla. Jako oficjalny powód zejścia z kortu wpisała kontuzję mięśni brzucha.
Test tenisowy i mentalny
Collins nie zakończyła kariery i historia ze Świątek będzie miała kolejne rozdziały. Ostatni, tegoroczny mecz w Rzymie przebiegał w spokojniejszej atmosferze. Na korcie dużo lepszą zawodniczką była jednak Amerykanka (6:1, 7:5), która uwielbia duże korty. Na liście pokonanych ma nazwiska z czołówki rankingu. Oprócz Polki są to między innymi Venus Williams, Angelique Kerber czy Ashleigh Barty.
Trawa nie jest ulubioną nawierzchnią 31-latki. Tylko raz w Wimbledonie była w stanie awansować do drugiego tygodnia rywalizacji. W tegorocznej edycji gra na razie znakomicie. Zmiotła z kortu Camilę Osorio Serrano i Veronikę Erjavec. Nie były to może najtrudniejsze rywalki, ale styl, w jakim rozbiła je sobotnia rywalka Świątek musi robić wrażenie.
- Nie oglądałam żadnych meczów Collins tutaj. Będę musiała się przygotować taktycznie - mówiła Polka na konferencji prasowej. - Uderza płasko z linii końcowej, ma solidny serwis i lubi być proaktywna, agresywna - dodała.
I choć w polskiej części rozmów z dziennikarzami Świątek przekonywała, że będzie liczył się tylko tenis, może być to mecz, który wykroczy tylko poza sportową rywalizację. Przynajmniej ze strony nieobliczalnej Collins. Dla rywalki Polki to zapewne jedna z ostatnich szans na duży wynik w turnieju wielkoszlemowym.
W sobotę Świątek będzie czekać prawdziwy test tenisowy i mentalny. Nie będzie już miejsca na chwilę słabości, jak choćby przeciwko Caty McNally. Collins to zbyt groźna zawodniczka. Gdy złapie rytm, potrafi trafiać seriami.