Nieoczekiwany zwrot w sprawie Viniciusa. Real i Alonso przed potężnym dylematem

Nieoczekiwany zwrot w sprawie Viniciusa. Real i Alonso przed potężnym dylematem
IMAGO / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł GrabowskiDzisiaj · 16:15
Vinicius Junior niedawno świętował 25. urodziny, a zaraz potem odsłonił swój pomnik w Rio de Janeiro. Na razie ciągle przebywa w Brazylii, ale w Madrycie aż huczy na temat jego przyszłości. Impas w sprawie nowej umowy znowu obudził Saudyjczyków. Być może właśnie teraz nadarza się najlepsza okazja na sprzedaż piłkarza, który wiosną ewidentnie podupadł, a jego współpraca z Kylianem Mbappe ciągle stawia znaki zapytania. Klubowy mundial tylko to uwypuklił.
Nie był to jego turniej. Zresztą to samo można powiedzieć o całym Realu, choć oczywiście zdarzały się pozytywne momenty, a piłkarze jak Dean Huijsen, Fran Garcia, czy Gonzalo Garcia solidnie zapunktowali u nowego trenera. Vinicius w sumie zagrał w sześciu spotkaniach, ale tylko przeciwko Salzburgowi (3:0) wyglądał jak maszyna. Gol i asysta na stadionie w Filadelfii to jego jedyny dorobek na Klubowych Mistrzostwach Świata. Zaraz po tym meczu wygłosił przemowę, że chciałby grać w Realu jeszcze przez kilka sezonów. Problem w tym, że klubowi wcale nie spieszy się do przedłużenia umowy. A już na pewno nie na warunkach, jakie dyktuje gwiazdor i jego agent.
Dalsza część tekstu pod wideo

Gasnąca gwiazda

To normalne, że Brazylijczyk chciałby podtrzymać swój status i potwierdzić go pensją na poziomie 30 mln euro netto. Stałby się wtedy najlepiej zarabiającym graczem w drużynie. Real ma jednak jeszcze czas, by usiąść do stołu, ponieważ obecna umowa piłkarza wygasa w 2027 roku. Gdyby Vinicius prezentował wyśmienitą formę i gwarantował zwrot inwestycji, pewnie widzielibyśmy większe poruszenie w gabinetach. Niestety Brazylijczyk ani wiosną, ani latem nie podbił swojej pozycji negocjacyjnej. Istnieją wręcz obawy, że szczyt formy ma już za sobą. Xabi Alonso wciąż głowi się jak odpowiednio wkomponować go w zespół, gdzie system, a nie ego jednostek mają być na wierzchu.
Spadek formy Viniciusa widać mniej więcej od jesieni. Przełomem była przegrana w plebiscycie Złotej Piłki, kiedy na ostatniej prostej wyprzedził go Rodri. Brazylijczyk opublikował wtedy tweeta pt. “Zrobię dziesięć razy więcej, jeśli będzie trzeba. Oni nie są na to gotowi”. Widać było jak mocno siedzi w nim ta klęska i wydawało się, że za chwilę faktycznie zacznie słodką zemstę. Niestety Vinicius do listopada i od listopada to dwóch innych graczy. Ten pierwszy miał osiem goli i siedem asyst w 14 kolejkach La Ligi. Ten drugi wiosną trafił do siatki tylko trzy razy. Ani razu nie zrobił tego w ośmiu ostatnich kolejkach sezonu. Nie usprawiedliwia go nawet to, że w dwóch meczach nie grał z powodu urazu kostki.

Brak chemii

Nie błyszczał też w kluczowych meczach Ligi Mistrzów. Właściwie od kiedy do głosu doszedł Kylian Mbappe, to Vinicius zgasł i był cieniem Francuza, który akurat w drugiej części sezonu ewidentnie zaczął przyspieszać. Symboliczny był mecz z PSG na klubowym mundialu (0:4), kiedy Brazylijczyk tylko raz podał do Mbappe, czyli tyle samo, ile Mbappe zagrał do Brazylijczyka. Oczywiście ta statystyka nie jest tylko winą Viniego, bo Kylian już w PSG miewał mecze, gdy z Leo Messim potrafili wymienić raptem dwie piłki. We Francji słynne stały się infografiki, pokazujące jak gwiazdy nie są w stanie współpracować i to samo powtarza się w Realu. Zespół z dużą liczbą solistów nigdy nie będzie funkcjonował należycie.
Problem pogłębia fakt, że Vinicius nie czuje się komfortowo grając na prawym skrzydle, gdzie czasami ustawia go Xabi Alonso. Według hiszpańskich mediów Brazylijczyk "zrobił zdziwioną minę", gdy na odprawie przed meczem z PSG usłyszał o pomyśle trenera. Tego typu detale nie pomagają budować atmosfery w zespole. Gwiazdor Realu faktycznie zagrał potem na prawej stronie i nie oddał ani jednego celnego strzału. Wygrał tylko jeden drybling i wymienił dziesięć celnych podań. Decyzja o ściągnięciu go z boiska w 60. minucie tylko podkreśliła jak słaby był tego dnia. Zaraz potem wyjechał na wakacje, a w tle zaczęła się dyskusja na temat jego przyszłości.

Bliski Wschód patrzy

Temat Arabii Saudyjskiej pojawia się mniej więcej od 2023 roku. Rok później Vini miał nawet podobno internetową rozmowę z ludźmi z Publicznego Funduszu Państwowego, którzy nie liczą każdego dolara i są chętni rozbić bank, byle tylko zademonstrować swoją wielkość. Vinicius nigdy na poważnie nie brał tych zakusów, choć z drugiej strony to dobre narzędzie, by wywierać presję na Real. Fakt, że sprawa nowej umowy dla Brazylijczyka stanęła w miejscu, podobno na nowo wypuścił Saudyjczyków z klatki. Sporo ostatnio mówi się nawet o tym, że kluby z Saudi Pro League byłyby w stanie pobić światowy rekord transferowy. Fakt, że niedawno Al-Hilal na klubowym mundialu zremisował z Realem Madryt i wygrał z Manchesterem City, pokazuje, że świat nie kończy się tylko na Europie.
Zapowiada się więc bardzo aktywne lato pod tym względem. Jeśli Real chce zarobić, to lepsza okazja może już nie przyjdzie. Za rok brazylijski gwiazdor wejdzie w ostatni etap swojej umowy i jego pozycja negocjacyjna będzie jeszcze większa. Może przecież grać na to, że w 2027 roku wypełni kontrakt i odejdzie za darmo. Real nigdy by sobie na to nie pozwolił, więc albo dogada się z Vinim, albo podejmie decyzję o sprzedaży już teraz. Można też wyobrazić sobie scenariusz, w którym piłkarz wraca odmieniony po wakacjach i gra w taki sposób, że to Madryt będzie zabiegał o jego podpis i to na jego warunkach. W piłce często widać ten efekt - wielkie gwiazdy najlepsze sezony rozgrywają wtedy, gdy trwa impas w rozmowach, a jedyna opcja na przechylenie szali na swoją korzyść to dać argumenty na boisku.

Wyłączona wtyczka

Xabi Alonso z pewnością będzie chciał popracować nad formą Viniciusa. Po meczu z Salzburgiem (3:0) nie tylko chwalił go za wkład bramkowy, ale też docenił jego poświęcenie w obronie. Ciekawostką jest to, że w poprzednim sezonie Vini pressował dużo częściej niż Mbappe. Jest coraz bardziej świadomy tego, czego oczekują od niego trenerzy. Problem to dyscyplina i fakt, że czasem wyłącza się na długie momenty, a kiedy rywal strzela gola, najłatwiej wziąć kij na Viniciusa i jego brak zaangażowania. To będą ekscytujące miesiące: patrzeć jak Xabi Alonso szuka porozumienia z Brazylijczykiem i próbuje na nowo obudzić w nim potwora. Szufladka z napisem Saudyjczycy pewnie jeszcze nieraz się otworzy.

Przeczytaj również