Nieoczywisty kandydat do Złotej Piłki? To dziś najlepszy pomocnik na świecie!
Yamal czy Dembele, Dembele czy Yamal. W ostatnich tygodniach ten tandem zdominował rozmowy na temat kandydatów do Złotej Piłki. Stare porzekadło mówi, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Tym trzecim faworytem powinien zostać Vitinha.
Perfekcja. Tak można nazwać sezon z potrójną koroną w piłce klubowej i trofeum zdobytym na arenie reprezentacyjnej. Nuno Mendes i Vitinha w ostatnich miesiącach po prostu nie mogli wygrać więcej. Nikt nie podważy tego, że znajdują się w ścisłej światowej czołówce na swoich pozycjach. W przypadku rozgrywającego można iść o krok dalej. Naprawdę są argumenty za tym, żeby stwierdzić, że mówimy nie tyle o najlepszym pomocniku, co numerze jeden bez podziału na role. A to właśnie dla takich graczy stworzono plebiscyt Złotej Piłki.
Przynieś, podaj, rozegraj
Luis Enrique nie był szczególnie zmartwiony, kiedy rok temu Kylian Mbappe podjął decyzję o odejściu. Trener publicznie stwierdził, że drużyna może na tym skorzystać, ponieważ będzie większy balans między obroną i atakiem. Z perspektywy czasu wiemy, że odważna deklaracja stała się faktem. Paryż teoretycznie nie musiał tęsknić za wychowankiem Monaco, ponieważ Ousmane Dembele został centralną postacią linii ataku. Strzelił ponad 30 goli, osiągnął życiową formę, wreszcie dobił do sufitu potencjału. Za prawdziwego lidera całej drużyny można jednak uznać Vitinhę. To właśnie on perfekcyjnie uosabia chęci “Lucho” do stworzenia zrównoważonej drużyny, w której fazy destrukcji, kreacji i wykończenia znajdują się na tym samym poziomie priorytetów.
- Vitinha? Dla mnie jest najlepszym zawodnikiem świata na swojej pozycji. Nie widzą innego pomocnika, który dysponowałby tyloma atutami. To unikalny gracz. Zajmuje kluczową pozycję w naszym systemie. Sprawia, że nie tracimy piłki, tylko się przy niej utrzymujemy. Wnosi wiele pod względem fizyczności. Potrafi podawać, kreować, strzelać. Dla mnie współpraca z nim to przyjemność - chwalił Enrique, przywoływany przez L'Equipe.
Słowa te zostały wypowiedziane na początku kwietnia. Wtedy można jeszcze było spekulować, czy przypadkiem Pedri nie znajduje się półeczkę wyżej. A może Jude Bellingham, ponieważ Real Madryt wciąż liczył się wówczas w walce o wszystkie trofea. Kolejne tygodnie potwierdziły jednak słuszność opinii “Lucho”. Na dziś trudno znaleźć pomocnika, który oferowałby więcej w aspektach rozegrania, dryblingu czy odbioru. Nie można też zapominać o efektownym stylu, który stał się znakiem rozpoznawczym Portugalczyka. On w otoczeniu dwóch rywali nawet nie myśli o wycofaniu piłki, ale też nie chce mijać ich samym balansem ciała. Woli zademonstrować technikę, zakładając siatkę, bezczelnie dryblując w gąszczu bezradnych przeciwników. Gdyby przenieść go na boiska futsalowe, pewnie też byłby tam absolutną gwiazdą.
- Dzięki trenerowi Enrique robię rzeczy, o których nie wiedziałem, że potrafię. Ma zdolność rozwoju każdego zawodnika. Stajemy się lepsi indywidualnie, tworząc lepszą drużynę. Bardzo podoba mi się rola rozgrywającego. Wiem, że muszę kontrolować tempo, to ja decyduję, czy przyspieszamy akcję, czy zwalniamy, czy iść z piłką w lewo czy w prawo. Lubię to robić, podoba mi się, że tak dużo zależy ode mnie. Ta swoboda mnie napędza - tłumaczył.
Pan Perfekcyjny
Każdy zawodnik PSG mógł być delikatnie deprecjonowany do momentu finału Ligi Mistrzów. Nie oszukujmy się, triumfy na krajowym podwórku są dla paryżan raczej obowiązkiem niż osiągnięciem. Ale ten rok okazał się naprawdę przełomowy. Podopieczni Enrique w równym stopniu zdominowali rozgrywki we Francji, jak i w całej Europie. Zwieńczeniem perfekcyjnej kampanii był najbardziej jednostronny finał w historii Ligi Mistrzów. I tu znów trzeba podkreślić rolę Vitinhi. Przeciwko Interowi posłał asystę, wykreował cztery okazje, utrzymał celność zagrań na poziomie 90%. Na ustach wszystkich był Desire Doue, autor dubletu, ale choćby przy drugiej bramce tylko wykończył akcję, którą od podstaw stworzył filigranowy pomocnik.
- Gra Vitinha to skandal, to przesada. Jest spoiwem między defensywą i atakiem. To prawie niemożliwe, aby bronić się przed tak wszechstronnym zawodnikiem, który wszystko robi na najwyższym poziomie intensywności - zachwycał się Andres Onrubia z dziennika AS. - Vitinha na boisku jest wszędzie i robi wszystko. Potrafi pokryć każde źdźbło trawy. Nie tylko sprawia, że jego drużyna jest lepsza, ale też, że rywal jest gorszy. Swoimi zachowaniami zmusza przeciwników do podejmowania decyzji, których nie chcieliby robić. Musisz założyć pressing w sektorze, w którym nie chcesz, a on i tak potrafi spod niego uciec - opisał Jonathan Liew, z The Guardian.
- Vitinha zawsze jest maksymalnie zaangażowany w grę. Ciężko pracuje w pressingu i kontrpressingu, a po odbiorze piłki jego pierwszą myślą jest napędzenie ataku. Jakość jego podań ułatwia zdobywanie przestrzeni, a wykonywane ruchy pozwalają destabilizować formacje przeciwników - dodał na łamach portalu UEFA Aitor Karanka, analityk i były asystent Jose Mourinho w Realu Madryt.
Portal Squawka wyliczył, że w tej edycji Ligi Mistrzów Vitinha posłał 1294 celne podania przy skuteczności 93,6%. To drugi najwyższy wynik w historii rozgrywek. Jedynie Xavi w sezonie 2012/13 posłał więcej udanych zagrań, konkretnie 1299. Zresztą niektóre występy 25-latka do złudzenia przypominały popisy hiszpańskiej legendy sprzed lat. W ćwierćfinałowym starciu z Aston Villą zaliczył 164 kontakty z piłką i 148 celnych podań na 152 próby. To był spektakl na miarę Xaviego w peaku formy.
A warto podkreślić, że PSG nie jest przecież drużyną grającą w stylu Barcelony Guardioli. Czasy tiki-taki minęły. Dziś niepodzielnie rządzi futbol progresywny, oparty w dużej mierze na fazach przejściowych. Tym bardziej ważne staje się posiadanie w środku pola osoby, która jednocześnie potrafi napędzić akcję jednym prostopadłym zagraniem, ale też wie, kiedy trzeba zwolnić. Pauza, klepka, uśpienie przeciwnika i dopiero wyprowadzenie ciosu. W tym Vitinha stał się arcymistrzem.
Co najmniej podium
Złota Piłka to nagroda za występy indywidualne i osiągnięcia drużynowe. Wychowanek Porto idealnie wpisuje się w stosowane kryteria. Pod względem trofeów zespołowych zgarnął komplet. Patrząc na samą jego grę, też trudno byłoby oczekiwać jeszcze lepszego poziomu. Oczywiście, że nie potwierdzą tego suche liczby w klasyfikacji kanadyjskiej. Dorobek ośmiu bramek i trzech asyst pewnie nikogo nie zachwyci. Ubiegłoroczny triumf Rodriego pokazał jednak, że topowy pomocnik może spokojnie walczyć i wygrać z rewelacyjnymi skrzydłowymi czy napastnikami. Futbol nie ogranicza się bowiem do tego, kto na końcu wpakuje piłkę do siatki.
- To, co Vitinha osiągnął w tym sezonie, bezdyskusyjnie uzasadnia jego kandydaturę w plebiscycie Złotej Piłki. Był kluczowym elementem sukcesów PSG. Myślę, że zasługuje na tę nagrodę, chociaż trzeba pamiętać, że to subiektywny plebiscyt - przyznał Roberto Martinez, cytowany przez RMC Sport. - Oczywiście, że ma prawo myśleć i marzyć o Złotej Piłce. W tym sezonie pokazał, jakim jest zawodnikiem - wtórował Ruben Dias.
- Złota Piłka? Pozostawiam to do interpretacji każdemu z osobna. Ja skupiam się przede wszystkim na drużynie. Ważny jest kolektyw, a dopiero potem jednostka - odparł skromnie sam zainteresowany po wygraniu Ligi Narodów.
Patrząc realnie, czy Vitinha ma szansę na zwycięstwo? Pewnie tak, ale bardzo niewielkie. Obóz francusko-paryski raczej opowiada się za Dembele, co jest całkowicie zrozumiałe. Wszechstronny skrzydłowy również rozegrał sezon ocierający się o perfekcję. Po drugiej stronie barykady znajdują się zwolennicy Yamala, który co prawda nie wygrał Ligi Mistrzów, ale być może był najbardziej spektakularnie grającym piłkarzem w Europie. Idąc dalej, spokojnie należałoby już przywołać nazwisko Portugalczyka. W pewien sposób łączył bowiem skuteczność i efektowność, warstwę wizualną z namacalnymi skutkami boiskowych decyzji. A przecież jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w tym morderczym maratonie zwanym sezonem 2024/25.
- Czujemy się dobrze, chcemy nadal tworzyć historię. Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, a nie na wakacje - zapowiedział Vitinha przed startem Klubowych Mistrzostw Świata.
Dembele z powodu kontuzji nie wystąpi w fazie grupowej tego turnieju. Świeżo upieczony triumfator Ligi Narodów ma zatem szansę na to, aby przekonać do siebie kolejnych elektorów. Zaczął idealnie, od bramki w pierwszej kolejce z Atletico. Jeśli PSG wygra KMŚ, a Vitinha np. zostanie wybrany najlepszym zawodnikiem imprezy, to walka o Złotą Piłkę jeszcze nabierze rumieńców. Oczywiście w tym przypadku poruszamy się w sferze gdybań. Jednak Portugalczyka spokojnie stać na to, aby poprowadzić paryżan do kolejnego historycznego sukcesu.