Niesamowity stoper! Jest najlepszym strzelcem klubu, drybluje jak szalony. Wart fortunę
Niby to środkowy obrońca, a w tym sezonie strzela niemal jak napastnik. Ostatnio popisał się przepięknym golem, którego nie powstydziliby się najlepsi dryblerzy w historii. Micky van de Ven to jednak nie tylko bramki. Holender pod wieloma względami jest skrojony do gry o najwyższe cele.
To, co robi na starcie tego sezonu Micky van de Ven, można uznać wręcz za wybryk natury. Środkowy obrońca ma na koncie już sześć goli i jest aktualnie jednym z najskuteczniejszych defensorów na świecie. Pod względem dorobku bramkowego przegrywa tylko z pięcioma piłkarzami grającymi na co dzień w Premier League, a ostatnio popisał się trafieniem, które może być mocnym kandydatem do nagrody Puskasa. Poza tym - to zawodnik kluczowy dla funkcjonowania Tottenhamu, i nie chodzi nam wyłącznie o jego poczynania ofensywne.
Gol warty Puskasa
Kibice oglądający niedawne spotkanie Tottenhamu z FC Kopenhaga w Lidze Mistrzów w 64. minucie mogli złapać się za głowę i przecierać oczy ze zdumienia. Czy z grobu wstał Diego Maradona? A może z emerytury wrócił Gareth Bale? W Londynie nagle znikąd pojawił się Leo Messi? Otóż nie. To obrońca grających w osłabieniu “Kogutów”, Micky van de Ven, postanowił, że porwie się na nader ambitną akcję. I wykonał ją absolutnie perfekcyjnie.
Holender przejął piłkę na skraju własnego pola karnego i ruszył z nią w kierunku bramki rywali. Rozpędził się do pełnej prędkości, przemknął między czterema rywalami, a pozostali nie byli nawet w stanie go dopaść. Przebiegł tak całą długość boiska. Rajd skończył w szesnastce przeciwników, spokojnie pokonując Dominika Kotarskiego mierzonym uderzeniem w krótki róg.
Pokonał z futbolówką przy nodze niemal 70 metrów. Portal Opta wyliczył, że dokładnie 67,7 metra. Zgodnie z ich danymi to najdłuższa akcja indywidualna prowadząca do zdobycia bramki w Lidze Mistrzów, odkąd zbierają tego typu dane, czyli od dekady. Absolutnie szalona.
Niektórzy zaryzykowali już nawet stwierdzenie, że na wagę nagrody imienia Ferenca Puskasa za najpiękniejszego gola roku. I w sumie takie stwierdzenie ma prawo bytu, bo fani Tottenhamu mogli mieć deja vu. Nie tak dawno w bliźniaczym stylu na tym samym stadionie takie wyróżnienie zapewnił sobie inny gracz “Spurs”, Heung-min Son.
Tutaj jednak mamy dodatkowy efekt “wow”. Genialną akcją popisał się przecież stoper. Takiej pozycji raczej nie łączy się z podobnymi wyczynami, lecz Van de Ven to nie stereotypowy, staroświecki środkowy obrońca. Jeśli jakiś defensor miał strzelić takiego gola, to właśnie on.
Nowoczesny stoper
Już od pewnego czasu powszechnie wiadomo, że piłkarze grający na środku obrony nie są tylko “niszczycielami” skupionymi na destrukcji. W obecnym futbolu wymaga się od nich dużo więcej. Muszą dobrze operować piłką, rozgrywać ją, świetnie prezentować się fizycznie. Zarówno siłowo, jak i szybkościowo. I tutaj Van de Ven pasuje idealnie.
- Dobrze radzi sobie z futbolówką, jest dobry w powietrzu, wysoki, silny i naprawdę szybki. Jakie może mieć słabe strony? - Mówił o nim klubowy kolega, James Maddison.
- Gdy go kupowaliśmy, wiedzieliśmy, co dostajemy pod względem fizycznym - twierdził z kolei były szkoleniowiec Tottenhamu, Ange Postecoglou, za którego kadencji Holender trafiał do Londynu.
Rzeczywiście mowa o piłkarzu posiadającym elitarne parametry fizyczne. Mierzy ponad 190 centymetrów, jest bardzo dobrze zbudowany i skuteczny w pojedynkach siłowych. Pomimo tego nie brakuje mu zwrotności, a jeżeli chodzi o szybkość, nie ma sobie równych. I to dosłownie. W styczniu 2024 roku ustanowił rekord Premier League, jeśli chodzi o prędkość biegu - osiągając imponujące 37,38 kilometra na godzinę.
Dzięki tym wszystkim walorom to zawodnik świetnie przystosowany do gry wysoką linią obrony. Przesunięcie jej dalej od własnej bramki pozwala na skuteczne zagęszczenie pola gry i utrudnienie rozegrania przeciwnikom, ale wiąże się z koniecznością zabezpieczenia przed zagraniami za plecy defensorów. Dynamika Van de Vena jest tu nieoceniona i nieraz ratowała skórę “Spurs”. Jego wzrost zresztą też się przydaje, bo utrudnia zagranie bezpośrednio nad nim.
Nie bez powodu Holender stanowił kluczowe ogniwo układanki Postecoglou, preferującego bardzo ofensywny (choć często nierozsądny) futbol. Koncepcja Australijczyka bardzo mocno obciążała jednak organizm stoperów i powodowała wiele kontuzji mięśniowych, których ofiarą padał również bohater naszego artykułu. Drugiego zawodnika o takim profilu fizycznym jak on, w Londynie nie mieli. Dlatego też pod jego nieobecność drużyna spisywała się wyraźnie gorzej. W dwóch ostatnich sezonach ligowych podczas spotkań, w których grał ponad 45 minut, zdobywała średnio 1,70 oczka na mecz (63 punktów w 37 spotkaniach). Gdy grał do 45 minut - zaledwie 1,05 (41 w 39). To wyraźna różnica.
Wysoko ustawiona, agresywna linia obrony Tottenhamu w dużej mierze polegała właśnie na szybkości Van de Vena (a także Cristiana Romero), dzięki której udawało się zabezpieczać przestrzeń z tyłu. Użytek z tego robi też zatrudniony latem menedżer Tottenhamu, Thomas Frank. Choć niekoniecznie można się było tego spodziewać, znając jego styl gry z Brentfordu, w nowym klubie ustawia linię defensywę nawet wyżej niż Postecoglou.
Strzela jak napastnik
Van de Ven to również jakość w ofensywie. Czuje się komfortowo w rozegraniu, a dodatkowo to zawodnik lewonożny, co u środkowych obrońców biorących udział w konstrukcji akcji jest szczególnie w cenie. Skoro defensywa stoi wysoko, gdy zespół ma piłkę, stoperzy muszą być aktywni. I tu Holender również punktuje. A do tego daje jeszcze jeden nieoczywisty plus.
Świetnie, jak na środkowego obrońcę, wprowadza piłkę do gry dryblingiem. Akcja ze spotkania z Kopenhagą to przykład ekstremalny, ale pokazujący, że potrafi zrobić bardzo dobry użytek z szybkości i siły w połączeniu z niezłym dryblingiem. Lubi robić z tego użytek. Można oczywiście znaleźć inne podobne akcje w jego wykonaniu - np. z poprzedniego sezonu. Dzięki długim rajdom asystował w konfrontacji z Evertonem:
Oraz z Manchesterem United:
W bieżących rozgrywkach dorzuca też niebywałą skuteczność pod bramką przeciwnika. Po 15 występach ma na koncie już sześć goli. Pięć z nich (wszystkie poza tym przeciwko Kopenhadze) wynikało pośrednio lub bezpośrednio ze stałych fragmentów gry, co dowodzi, że dobrze odnajduje się przy nich w szesnastce. A to istotna wartość dodana. Docenia ją również Frank, który, nawiązując do sytuacji po nieudanym spotkaniu z Chelsea, gdy podopieczny nie podał mu ręki, stwierdził po meczu z Kopenhagą:
- To nasz najlepszy strzelec. Oby tak dalej. Jeśli utrzyma taką formę, to może dalej mnie ignorować po meczach.
Dorobek strzelecki Van de Vena w tym sezonie wygląda wręcz rewelacyjnie. W zespołach pięciu najmocniejszych lig Europy jest tylko jeden skuteczniejszy obrońca. Grający w Bayerze Leverkusen Alejandro Grimaldo z siedmioma trafieniami na wszystkich frontach. Hiszpan to jednak ultraofensywny wahadłowy i, dodatkowo, dwa gole strzelił z rzutów karnych. Jeżeli chodzi o nominalnych środkowych obrońców, Van de Ven przewodzi stawce z dwiema bramkami przewagi nad Danilho Doekhim z Unionu Berlin.
Jeżeli chodzi o piłkarzy grających w zespołach Premier League, defensor Tottenhamu ustępuje tylko pięciu nazwiskom: Erlingowi Haalandowi (18 trafień na wszystkich frontach), Jeanowi-Philippe’owi Matecie (8), Nickowi Woltemade (7), Igorowi Thiago (7) oraz Diego Gomezowi (7). Wszyscy oni to zawodnicy ofensywni. Fani “Spurs” prowokacyjnie nawiązują do faktu, że Holender ma tyle samo trafień co Viktor Gyokeres, nowy napastnik ich odwiecznych rywali, Arsenalu.
Liczba zdobytych bramek oczywiście nie decyduje o jakości Van de Vena jako środkowego obrońcy. Sprawia jednak, że przyciąga dużą uwagę opinii publicznej. A to może pomóc w docenieniu jego wartości. Pod względem charakterystyki wydaje się idealnie skrojony do gry w największych, prezentujących bardzo ofensywny futbol klubach.
Ze swoimi parametrami fizycznymi 24-latek jest niemal stworzony dla ekip, które wychodzą wysoko i operują piłką, a tak robią właściwie wszystkie najmocniejsze zespoły Europy. Jeżeli Tottenham nie wróci do ligowej czołówki i okaże się, że trapiące 24-latka w ostatnich sezonach problemy zdrowotne rzeczywiście wynikały z systemu Postecoglou, zapewne zgłoszą się po niego jeszcze większe kluby. Obecnie portal Transfermarkt wycenia go na 55 mln euro.