Niespodziewane zagrożenie dla Lewandowskiego? Na tym korzysta Barcelona. "Ogromny luksus"
W Barcelonie istnieje życie bez Roberta Lewandowskiego. Kolejnymi udanymi występami Ferran Torres napędza debatę dotyczącą obsady linii ataku w kolejnych miesiącach.
W tym sezonie Robert Lewandowski przegapił osiem meczów Barcelony. Zespół zanotował w nich siedem zwycięstw i jeden remis, strzelając 28 goli, średnio 3,5 na spotkanie. Bez wątpienia deprecjonowanie wkładu “Lewego” w osiągnięcia klubu byłoby nadużyciem i niesprawiedliwością. Przez wiele tygodni potrafił oszukiwać czas, wykręcając fantastycznie liczby w lidze hiszpańskiej i na arenie europejskiej. Ostatnia absencja pokazała jednak, że drużyna nie musi być od niego uzależniona. W blokach startowych czekał kolejny napastnik, który zapewnił co najmniej bardzo solidny poziom. Biorąc pod uwagę wiek i styl gry, nie można wykluczyć, że Ferran Torres zagości na dłużej w podstawowym składzie.
Wygrany sezonu
Jeszcze w październiku ubiegłego roku niewielu mogło spodziewać się takiego obrotu spraw. Lewandowski strzelał wówczas gola za golem, a Ferran przyglądał się temu z wysokości ławki rezerwowych. Hansi Flick początkowo dość ostrożnie podchodził do zawodnika, który miał za sobą naprawdę nieudany okres. W latach 2022-2024 miewał przebłyski, ale na dłuższą metę nie potrafił ustabilizować formy. W efekcie przypięto mu łatkę transferowego niewypału, na którym “Barca” przepaliła spore pieniądze.
Już w rundzie jesiennej tego sezonu widać jednak było, że wychowanek Valencii może się okazać bardzo wartościowym elementem składu. Chociaż grał mało, to wykorzystywał niemal każdą otrzymaną minutę. Genialnie sprawdzał się jako joker, co potwierdzały trafienia po wejściach z Borussią Dortmund czy Betisem. Więcej szans od pierwszej minuty dostał w Pucharze Króla i praktycznie każdą z nich zamieniał w złoto. Przeciwko Valencii posłał hat-tricka, a w półfinale z Atletico zdobył bramkę na wagę awansu.
- Ferran znakomicie wykorzystuje minuty, które otrzymuje. Postawiliśmy na niego, ponieważ jest dla nas ważnym zawodnikiem i już potwierdzał jakość w Pucharze Króla. Zasłużył na to - zaznaczał Flick po wyeliminowaniu Atletico. - Ferran bardzo dobrze radzi sobie jako "dziewiątka". Wie, jak się poruszać, jak strzelać gole, jest bardzo szybki, dobrze naciska na rywali. Zrobił ogromny krok naprzód - wtórował trener na kolejnej konferencji.
Gol z “Atleti” był demonstracją najlepszych cech Torresa. Szybkość, czucie przestrzeni i idealne wyjście na pozycję. W bardzo podobny sposób strzelił gola Realowi w późniejszym finale Pucharu Króla. Znów sprytnie uciekł za linię obrony, dostał kolejne otwierające podanie od Yamala i z zimną krwią wykończył akcję. “Blaugrana” najpewniej zakończy sezon z trzema trofeami, a jedno z nich będzie miało oblicze 25-latka. W fantastyczny sposób poprowadził zespół do triumfu w Copa del Rey, samemu zostając królem strzelców.
Nie spalił się
- Mój sekret w tym sezonie? Praca, wytrwałość, silna psychika i umiejętność radzenia sobie w różnych momentach. Wiem, że kiedy nadchodzi właściwa szansa, to ją wykorzystam. Ostatecznie nie zmieniło się we mnie aż tak wiele. Uważam, że kariera piłkarza to podróż, coś w rodzaju maratonu. Musisz przygotować się na to, że przeżyjesz dobre i złe chwile, ale cały czas trzeba być zdyscyplinowanym - ocenił w niedawnej rozmowie z Mundo Deportivo.
- Pomaga mi to, że mam przed sobą Roberta Lewandowskiego. To dla mnie powód do dumy, ponieważ jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym napastnikiem ostatnich 10-15 lat. Staram się chłonąć wszystkie jego wskazówki, często dopytuję o różne aspekty gry. Potem mogę jak najlepiej wykorzystywać minuty, które otrzymuję - dodał.
Nauka zdecydowanie nie poszła w las. Kiedy w decydującym etapie sezonu Lewandowski doznał kontuzji, jego zastępca z powodzeniem wziął na siebie ciężar odpowiedzialności. W sześciu ostatnich meczach Torres zebrał trzy gole i trzy asysty. Jeśli już błyszczał, to w ważnych momentach. W pierwszym półfinale z Interem trafił na remis, w finale z Realem doprowadził do dogrywki. Wreszcie w ligowym El Clasico posłał aż trzy otwierające podania. Ostatnim zawodnikiem, który wykreował tyle bramek w jednym meczu z “Królewskimi”, był legendarny Xavi w 2009 roku. Cristiano Ronaldo przez całą karierę nie posłał tylu asyst w Klasykach.
- Trzy asysty, trzy punkty i bardzo dużo pracy na rzecz zespołu. Ferran rozegrał prawdopodobnie swój najlepszy mecz od momentu dołączenia do klubu. A nawet nie musiał strzelić gola. Z perspektywy Flicka posiadanie takiego piłkarza to ogromny luksus - napisał Ferran Martinez po niedzielnym hicie. - Jeśli Ferran nie strzela goli, to kreuje je kolegom. Z Realem z łatwością poruszał się między Asencio i Tchouamenim, był niestrudzony, rywale w pojedynkach z nim często musieli ratować się faulami - dodała Marca.
“El Tiburon” potrafił zaprezentować na tle Realu pełen repertuar umiejętności. Asysty zanotował kolejno głową, prawą nogą i lewą. Praktycznie w każdej akcji ofensywnej był opcją do podania, samym ruchem generował ogromne zagrożenie. Po faulach na nim kartki zarobili Asencio i Tchouameni, przy czym wychowanek Monaco mógł nawet wylecieć z boiska. To on oddał też strzał zablokowany ręką przez Francuza. Oczywiście, że pod względem piłkarskiej estetyki i czystego kunsztu występ napastnika nie był tak efektowny, jak popisy Yamala czy Pedriego. Ale trzeba oddać zastępcy Lewandowskiego, że wykorzystał 110% swoich możliwości.
Kilerów 2-óch
- Ferran gra, ponieważ radzi sobie bardzo dobrze. Robert wraca po kontuzji i pomyślałem, że dziś ważne jest to, abyśmy mieli zawodnika gotowego na 100%. Ferran wykonał świetną robotę, jego asysty były kluczowe. Fantastycznie jest go mieć w składzie - powiedział Flick po El Clasico.
Trzeba otwarcie przyznać, że obecnie w kadrze Barcelony znajduje się dwóch świetnych snajperów. I pozytywna ocena nominalnego zmiennika wcale nie jest wynikiem przesadzonej ekscytacji po ostatnim Klasyku. Od wielu miesięcy gwarantuje jakość, co potwierdzają liczby i statystyki. W tym sezonie “Rekin” bierze udział przy zdobyciu bramki średnio co 74 minuty, Lewandowski co 86. Hiszpan w przeliczeniu na 90 rozegranych minut notuje 1,24 wykreowanej okazji, 0,16 oczekiwanych asyst, 2,67 podań progresywnych. W każdej z tych statystyk góruje nad doświadczonym konkurentem. Idąc dalej, 51% strzałów wychowanka Valencii leci w światło bramki i 28% kończy się w siatce. U "Lewego" wskaźnik celności wynosi 42%, a skuteczności 22%.
Nie zamierzamy naturalnie deprecjonować Lewandowskiego. Dorobek 40 goli w sezonie na tak zaawansowanym etapie kariery to nie lada osiągnięcie. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy. Wraz z biegiem sezonu dyspozycja Polaka niestety delikatnie słabła. W kwietniu nie był tak skuteczny i eksplozywny, jak we wrześniu czy w październiku. Do tego przytrafiły mu się problemy zdrowotne. A pod jego nieobecność okazało się, że “Barca” może spokojnie rywalizować o najwyższe cele z Ferranem na szpicy.
Pod względem charakterystyki gry Torres zdaje się idealnie pasować do obecnej Barcelony. Potrafi idealnie rozrywać defensywne szyki rywali, uciekać na wolne pole, męczyć stoperów kolejnymi sprintami. A to woda na młyn dla Yamala czy Pedriego, którzy najchętniej w każdej akcji poszukiwaliby zagrań za linię obrony. Lewandowski dysponuje innymi atutami. Żyje z podań, ale tych bliżej strefy podbramkowej. W porównaniu z Ferranem jest mniej dynamiczny, a bardziej statyczny, co nie może szczególnie dziwić, patrząc w metryki tej dwójki.
Nie odsyłamy oczywiście “Lewego” na emeryturę, ani nie twierdzimy, że już nie wstanie z ławki. Chodzi jedynie o podkreślenie prawdopodobnej zmiany w podziale ról. Na początku bieżących rozgrywek “Lewy” w prawie każdym meczu grał po 80-90 minut, a Ferran przy dobrych wiatrach dostawał kwadrans. Przy zachowaniu obecnych trendów w przyszłym sezonie powinno to wyglądać inaczej. Być może w jednym spotkaniu Hiszpan będzie dostawał godzinę, Polak wchodził w 60. minucie, a w kolejnym odwrotnie. Raczej trudno jednak wyobrazić sobie, aby za moment 37-letni piłkarz był w stanie grać wszystko wszędzie naraz. Jego konkurent oferuje bowiem zbyt wiele zalet, aby ponownie zdegradować go do roli głębokiego rezerwowego.
Każdemu piłkarzowi życzymy, aby w ostatnich latach kariery grał na poziomie Roberta Lewandowskiego. Natomiast jego umowa obowiązuje do połowy przyszłego roku. Przyszły sezon może być ostatnim, w którym reprezentuje barwy “Barcy”. Ale ta nie musi w popłochu szukać nowego snajpera i wyprzedawać rodowe srebra, żeby uzbierać na nierealny cel transferowy w osobie Alexandra Isaka czy Viktora Gyokeresa. Gotowy materiał na podstawowego snajpera jest już do dyspozycji Hansiego Flicka. Nazywa się Ferran Torres.