Nowa gwiazda Chelsea już daje konkret. "Siewca chaosu" wjechał z drzwiami i futryną
Chelsea FC zagra w finale Klubowych Mistrzostw Świata, a jej ofensywa po letnich wzmocnieniach wygląda tak, jakby Enzo Maresca wysyłał sygnał do Premier League pt. “W tym roku będziemy jeszcze mocniejsi”. Symboliczne jest to, że najstarszy z nowych nabytków, czyli Joao Pedro, ma tylko 23 lata. Właśnie został MVP meczu przeciwko Fluminense (2:0), a jego charakterystyka gry pokazuje trend, jakich piłkarzy szuka współczesny futbol.
Nie mógł wymyślić tego lepiej. Zresztą zaraz po meczu przyznał, że zaliczył występ idealny. Pierwszy raz wyszedł w podstawowej jedenastce Chelsea, a jego dwa gole miały w sobie mieszankę siły, precyzji i niezwykłej pewności siebie. To głównie dzięki Joao Pedro Chelsea awansowała do finału KMŚ i zgarnęła już ok. stu milionów dolarów z tytułu nagród. Brazylijczyk ani razu nie celebrował radości, bo to właśnie z Fluminense ruszał w wielki świat. Klub z Rio de Janeiro przygarnął go, gdy jego ojciec za współudział w morderstwie trafił do więzienia na aż 16 lat.
Pieczątka De Zerbiego
Dzisiaj Pedro jest w zupełnie innym miejscu, choć trzeba pamiętać, że w Anglii gra już pięć sezonów i nie zawsze wszystko układało się po jego myśli. W Watfordzie miał rok, gdy Roy Hodgson i Claudio Ranieri sadzali go na ławce, a drużyna spadła z ligi. Do Brighton przychodził jako najdroższy zawodnik w historii klubu, a jego rozstanie nie przebiegło w sielankowej atmosferze. Chelsea tak naprawdę kupiła sporą niewiadomą, zawodnika ze specyficznym charakterem, ale też z ogromnym talentem. Zanim Enzo Maresca przyklepał jego transfer, poprosił o opinię swojego rodaka Roberto De Zerbiego, a ten momentalnie zaczął wyrzucać z siebie zalety, jakimi dysponuje Brazylijczyk.
Joao Pedro reprezentuje futbol, w którym dynamika jest ważniejsza od schematu i pozycyjności. Często pełni rolę wysuniętej “dziewiątki”, ale dużo bardziej lubi grę przed polem karnym. Potrafi cofać się do rozegrania i szukać połączeń z drugą linią. Jest świetnym dryblerem i jeszcze lepszym kreatorem prostopadłych podań. W Brighton kapitalnie sprawdzał się jako ten, który wyciąga obrońców poza pole karne i tworzy w ten sposób przestrzeń dla kolegów z ofensywy. Maresca chce próbować takiej gry, wiedząc jak znakomitą szybkością dysponują Liam Delap, Cole Palmer, Pedro Neto albo Jamie Gittens.
Nowa broń “The Blues”
Transfer tego ostatniego pokazuje jak mocno Chelsea rozpycha się latem na rynku transferowym. Maresca na lewej stronie dostał 20-letniego Gittensa, ale na prawej może skorzystać z dwa lata młodszego Estevao (transfer z Palmeiras). Delap i Pedro to z kolei gracze wszechstronni, którzy mogą odnaleźć się wszędzie. Za chwilę włoski trener będzie drapał się po głowie jak ich wszystkich pomieścić i zarządzić gigantycznym ego. Już teraz można wróżyć koniec Christophera Nkunku, który z Fluminense zagrał na prawej stronie i nie raczej nie wykorzystał tej szansy. Nicolas Jackson w drugiej połowie wszedł za Pedro, po czym w dogodnej sytuacji trafił w boczną siatkę zamiast podać do świetnie ustawionego Palmera. Reakcja Anglika kopiącego słupek mówi wszystko o tej akcji i decyzyjności Jacksona.
Pedro naturalnie będzie jego konkurentem, choć trzeba pamiętać, że dotychczas nie był piłkarzem konsekwentnie dostarczającym gole. Ani razu w Premier League nie przebił granicy dziesięciu bramek. Był znakomity w sezonie 2023/24 pod wodzą De Zerbiego, gdy łącznie we wszystkich rozgrywkach uzbierał ich 20, ale i tutaj pojawia się mała uwaga - wiele z tych goli strzelał z rzutów karnych. Rzadko wygrywał Brighton duże mecze. Był raczej graczem na dobrą pogodę - dorzucał gole w spotkaniach, gdy zespół miał swój dzień, a wynik często był już rozstrzygnięty. Fabian Huerzeler w ostatnim sezonie nigdy nie dał mu poczucia, że jest głównym egzekutorem. Pedro czasami zaczynał z ławki plus miał np. okres, kiedy od listopada do lutego strzelił tylko jedną bramkę.
Awantury na treningu
Wiosną przypominało to małżeństwo, które dogorywa w ciszy i które musi w końcu zdecydować o oddzielnych drogach. Punkt kulminacyjny nastąpił w kwietniu, gdy Pedro został wykluczony w meczu z Brentford za agresywny faul. Trzymeczowa dyskwalifikacja to jedno, ale prawdziwy problem zaczął się na treningach. Awantura z Janem Paulem van Hecke była jasnym sygnałem, że Joao po sezonie odejdzie. Brazylijczyk nie zagrał w dwóch ostatnich meczach sezonu, mimo że był dostępny. Hurzeler enigmatycznie opowiadał o “nienegocjowalnych zasadach”, a na boisku mocniej promował Georginio Ruttera.
Siewca chaosu
Ostateczne i tak wszyscy są w tej sprawie wygrani. Przez to, że o Joao Pedro mocno zabiegało też Newcastle, w Brighton mogli mocno podbijać cenę. Sprzedali swojego piłkarza za 60 mln funtów, czyli za dwa razy tyle, ile wcześniej zapłacili Watfordowi. Chelsea z kolei przyzwyczajona jest do tego typu wydatków. 23-latek wpasował się w politykę ściągania młodych talentów, choć paradoksalnie jest najstarszy ze wszystkich letnich nabytków. Ekipa Mareski wydała już natomiast ponad 200 mln funtów na wzmocnienia i zaraz musi zacząć sprzedawać, bo skład znowu pęcznieje jej w niesamowitym tempie. Właściwie już zaczęła - do Arsenalu za 50 mln funtów z bonusami odejdzie Noni Madueke.
Na korzyść Joao Pedro przemawia to, że ostatnio stał się pełnoprawnym reprezentantem Brazylii, gdzie gra m.in. u boku Viniciusa. Od dawna mówi się, że to piłkarz, który w lepszym środowisku będzie tylko rósł. Thiago Silva, czyli były obrońca Chelsea, a obecnie zawodnik Fluminense, powiedział po półfinale KMŚ: “Ten chłopak jest wyjątkowy”. Maresca uśmiecha się, że to gracz w typie siewcy chaosu. Nigdy nie wiesz, z jakiej ruszy strony i co wymyśli. Pedro jest dobrze zbudowany, więc gwarantuje skuteczność przy zgrywaniu w grze na ścianę. Ma długie nogi i specyficzny, ale bardzo skuteczny drybling. Ponadto to jeden z najlepiej pressujących napastników Premier League, co ewidentnie wyróżnia go na tle Nkunku.
- Nigdy nie wygrałem w życiu żadnego trofeum. Przyszedłem tutaj tydzień temu, a już za chwilę zagram w finale - opowiadał z ekscytacją po meczu z Fluminense.
Wielki finał w niedzielę na MetLife w New Jersey może jeszcze podbić jego nazwisko i zaostrzyć apetyty kibiców Premier League przed nadchodzącym sezonem. Młode wilki Mareski z każdym meczem wyglądają coraz lepiej.