Nowy dowódca idzie po Ligę Mistrzów. Real Madryt już dostał zakaz wstępu
Włoska szkoła defensywy żyje i ma się dobrze. Jej najlepszym przedstawicielem jest dziś Alessandro Bastoni. Na swojej pozycji światowy numer jeden.
Jakość piłkarza można zmierzyć jego poziomem przydatności dla drużyny. Przyjmując takie kryterium, łatwo dostrzec, że Inter jest uzależniony od swojego lidera defensywy. Alessandro Bastoni to dziś najważniejszy punkt całej formacji. W tym sezonie mediolańczycy stracili aż dziewięć goli po jego zejściach. Schemat powtarzał się w rywalizacjach z Milanem, Juventusem, Napoli, Torino czy Udinese. Stoper był zmieniany w okolicach 70. minuty i już po chwili Yann Sommer musiał wyciągać piłkę z siatki. Nie przez przypadek po raz drugi z rzędu wybrano go najlepszym obrońcą Serie A. “Nerazzurri” przegrali wyścig o Scudetto, ale ich talizman znów był bezkonkurencyjny.
Siła młodości
Inter zdecydowanie nie znajduje się w gronie klubów, które szczególnie chętnie stawiają na młodzież. Od lat trzon stanowią weterani. Mówimy o drużynie z najwyższą średnią wieku spośród tegorocznych uczestników fazy pucharowej Ligi Mistrzów. W dwumeczu z Barceloną wynosiła ona ponad 30 lat. Łatwo dostrzec, że 26-letni Bastoni wyraźnie ją zaniżał. On również pracuje jednak już na status weterana. W barwach “Nerazzurrich” rozegrał 253 mecze, w których drużyna zachowała aż 109 czystych kont. Był jednym z niewielu niedoświadczonych zawodników, któremu Antonio Conte zaufał bez cienia wątpliwości.
- W wieku 15 lat nie grałem zbyt wiele i myślałem, żeby rzucić piłkę. Siedziałem na ławce, wracałem do domu późnym wieczorem i nie widziałem dalej sensu. Rodzice uświadomili mi, że nigdy nie mogę się poddawać. Widziałem wielu lepszych rówieśników, którzy nie przebili się. Wyszło na to, że w futbolu bardziej liczy się siła psychiczna, a niekoniecznie talent - zdradził Bastoni, cytowany przez L’Interista.it.
- Na początku myślałem, że w ogóle nie będę grał w Interze. Byli Skriniar, De Vrij, Godin. 50 razy prosiłem Conte, żeby pozwolił mi odejść na wypożyczenie, ale nie chciał o tym słyszeć. On studiował moje wszystkie mecze w Parmie. Wiedział, że z moimi umiejętnościami mogę być podstawowym lewym środkowym obrońcą. Kiedy przebiłem się do pierwszego składu, to już go nie oddałem - dodał.
Wychowanek Atalanty ma wszystko, czego potrzebuje klasowy stoper. Wzrost, siła i warunki fizyczne to tylko wąska część jego wachlarzu. Na uwagę zasługują też rewelacyjne umiejętności gry z piłką przy nodze. Traktuje ją jak swoją najlepszą przyjaciółkę. W prawie każdym meczu Interu znajdziemy fragment, w którym wychodzi wyżej, prosi o futbolówkę i z powodzeniem wciela w rolę rasowego registy. Jednocześnie nie wpisuje się w zgubną charakterystykę współczesnego defensora, który lepiej rozgrywa niż broni. Co to, to nie. Kiedy trzeba, Bastoni praktycznie zawsze jest na posterunku, wypełniając podstawowe zadania. Portal Whoscored informował, że w 210 meczach rozegranych na poziomie Serie A popełnił zaledwie jeden błąd bezpośrednio prowadzący do utraty gola. Nie da się zaś zliczyć, przed jak dużą liczbą bramek uratował mediolańczyków.
- We Włoszech jest wielu topowych obrońców. Buongiorno jest bardzo silny, Bastoni i Acerbi to klasa światowa. Uważam tę trójkę za najlepszą - mówił Mateo Retegui dla Sky Sports. - Alessandro jest mistrzem w swoim fachu. Ma odpowiednie warunki fizyczne, potrafi grać w obronie, ale trzeba też spojrzeć na jego technikę, zachowania z piłką. Zapewnia drużynie ogromny komfort - powiedział zaś Lucio, legenda Interu.
Włoski Kaiser
Rok temu agent Tullio Tinti informował, że o Bastoniego pytali włodarze Realu Madryt i Manchesteru City. Inter przyznał mu jednak status nietykalnego. Praktycznie nie ma kwoty, w granicach rozsądku, która przekonałaby do sprzedaży. Trudno bowiem wyobrazić sobie lepiej pasującego zawodnika do systemu Simone Inzaghiego. Jego taktyka zakłada bardzo częste wymiany pozycji pomiędzy nominalnymi obrońcami i pomocnikami. Niejednokrotnie Calhanoglu i Mychitarian lub Barella potrafią być najniżej ustawionymi zawodnikami, zwalniając w środkowej strefie miejsce dla Bastoniego i Pavarda. Ze świecą szukać lewonożnego stopera, który w szybkim tempie dostosowałby się do wymagań na Giuseppe Meazza.
Liczby potwierdzają gigantyczny wkład Bastoniego w ofensywną strukturę zespołu. W tym sezonie Serie A zaliczył 2446 kontaktów z piłką i wykonał 1966 celnych podań. W obu statystykach był bezkonkurencyjny w porównaniu z klubowymi kolegami. Jest też najlepszym stoperem w TOP5 ligach Europy pod względem kluczowych podań (27) i celnych zagrań w pole karne (88). Jak Inter miałby funkcjonować bez tego zawodnika?
- Bastoni uosabia gotowość Interu do bronienia w każdej sytuacji. Blokuje strzały, wykonuje kluczowe interwencje, radzi sobie w pojedynkach powietrznych. Jest ważnym elementem na etapie budowania akcji, potrafi tworzyć przewagę zarówno podaniem, jak i ruchem, korzystaniem z wolnej przestrzeni - analizował Gareth Southgate na łamach UEFA.com.
Poczynania defensorów czasami pozostają w cieniu. W Interze więcej pochwał otrzymują zwykle Lautaro, Thuram czy skrajnie ofensywnie ustawiony Dumfries. W ostatnich miesiącach Bastoni też zapracował jednak na swoje momenty chwały. Najlepszy mecz w sezonie rozegrał w arcytrudnych warunkach. Z Bayernem na wyjeździe, musząc radzić sobie z rywalami pokroju Harry’ego Kane’a czy Michaela Olise. Poradził sobie koncertowo. W Monachium zanotował dziewięć wygranych pojedynków, pięć wślizgów, zablokował dwa strzały, miał dwa dryblingi i jedno kluczowe podanie. Po ostatnim gwizdku zasłużenie otrzymał statuetkę MVP i kilka laurek we włoskiej prasie.
- Bastoni jest najlepszym stoperem świata. Zdobył statuetkę MVP na stadionie, na którym kiedyś grał legendarny Franz Beckenbauer. Porównania z "Kaiserem" nie powinny brzmieć jak bluźnierstwo. Podobnie jak on, Włoch jest w połowie obrońcą, w połowie pomocnikiem. Kasuje akcje rywali, a potem rozgrywa piłkę - opisał po meczu z Bayernem Luigi Garlando, dziennikarz La Gazzetta dello Sport.
Ponad konkurencją
Czy Bastoni jest dziś najlepszym obrońcą świata? Można polemizować. Ale jeśli ograniczymy pozycję do lewonożnych stoperów, to ewentualna debata będzie miała tylko jednego faworyta. Antonio Ruediger umie chować gwiazdy do kieszeni, aczkolwiek w tym sezonie obniżył loty, na co pewien wpływ miały przewlekłe problemy z kolanem. Inigo Martinez wiosną nie imponował już tak, jak w rundzie jesiennej. Pod względem skali potencjału najpoważniejszym konkurentem dla Włocha mógłby być Gabriel Magalhaes. Przegapił on jednak najważniejszy etap rozgrywek z powodu kontuzji. Biorąc zatem pod uwagę dostępność, jakość i regularność, dojdziemy do wniosku, że zawodnik Interu jest bezkonkurencyjny w swoim sektorze.
- Czytałem różne opinie, że nie jestem dobry w kryciu. Ale potem włączam mecze zagranicznych ekip i obserwuję zawodników, którzy są nazywani potworami, jeśli chodzi o krycie i grę jeden na jeden. Popełniają więcej błędów ode mnie. Dwa, trzy lata temu zgodziłbym się z tą tezą, ale uważam, że bardzo się rozwinąłem - podkreślał Bastoni, przywoływany przez Daniele Mariego.
- Czego potrzebuje nowoczesny stoper? Nie może mu zabraknąć odwagi i intensywności. Możesz grać dobrze przez 89 minut, ale w 90. popełnisz błąd i wszyscy powiedzą, że jesteś katastrofalny. Dlatego tak ważna jest koncentracja. Wiem, że bycie obrońcą nie jest łatwe, raczej żaden z nas nie wygra Złotej Piłki. Ale jako defensor odczuwam wystarczającą satysfakcję, pomagając drużynie w osiąganiu celów - wtórował dla VIVO Azzurro TV.
Historia Bastoniego pokazuje też, ile w życiu znaczy szczęście. W jednym z wywiadów zdradził, że jako dzieciak w ogóle nie myślał o karierze piłkarza. Los chciał, że jego ojciec kolegi z klasy był skautem Atalanty. Chłopiec początkowo nie był szczególnie chętny, ale dał się przekonać, pojechał na testy do Bergamo i naturalnym talentem oczarował wszystkich trenerów. Później przez kilka lat ojciec kursował 130 kilometrów w jedną stronę, aby odwieźć uzdolnionego syna na treningi. Gdyby młody Alessandro usiadł w ławce z kimś innym, być może Inter nie miałby dziś w składzie absolutnego kozaka.
Niedokończone interesy
Zachwyty nad Bastonim mogą wydawać się delikatnie przesadzone, biorąc pod uwagę, że Inter jeszcze nic nie wygrał w tym sezonie. Słowo klucz, jeszcze. Mediolańczycy stracili panowanie na krajowym podwórku, ale wciąż mogą zdobyć najcenniejsze z możliwych trofeów. Już dwa lata temu byli bliscy Olimpu, w finale Ligi Mistrzów udało im się zepchnąć do defensywy faworyzowany Manchester City. Błysk Rodriego i nieskuteczność Lukaku doprowadził jednak stolicę Lombardii do łez.
- Po finale z City przeżyłem okropne chwile. Nigdy nie widziałem nawet skrótu tego meczu, bo wiem, że bym tego nie wytrzymał. Wolałbym dostać 0:10 niż być tak blisko i przegrać w takich okolicznościach. Liga Mistrzów to rozgrywki, w których nigdy nie wiesz, czy to nie jest twój ostatni finał. Musisz wykorzystać swoją szansę. Indywidualnie może jesteśmy gorsi od pozostałych trzech półfinalistów, ale jako kolektyw możemy pokonać wszystkich - podkreślał przed dwumeczem z Barceloną.
Inter dotarł do kolejnego finału głównie za sprawą potwornie skutecznej defensywy. W drodze do półfinału stracił pięć goli w 12 meczach. “Blaugrana” strzeliła sześć, ale to wciąż było za mało. A nie da się mieć pretensji do mediolańczyków za to, że nie udało im się całkowicie zneutralizować Lamine’a Yamala czy Raphinhi. Bastoni i spółka i tak poradzili sobie nadspodziewanie dobrze, ograniczając potencjał jednej z najlepszych linii ataku na świecie.
W tej edycji Ligi Mistrzów Inter łącznie przegrywał przez kwadrans. Po sześć minut z Bayernem i Barceloną oraz przez trzy przeciwko Bayerowi. Przez prawie połowę czasu gry prowadził. To liczby, które muszą działać na wyobraźnię. “Nerazzurri” są najbardziej odporną na zagrożenie drużyną w Europie. Trudno ją nawet nie tyle złamać, co przynajmniej naruszyć, postawić w niekomfortowym położeniu. To ona przez w praktycznie każdej z dotychczasowych rywalizacji zapewniała sobie względny komfort.
Nie wiemy, jak potoczą się losy tegorocznego finału. Bez wątpienia PSG ma kim straszyć, a kwartetu Dembele - Kwaracchelia - Barcola - Doue zazdrości większość klubów. Jeśli ktoś miałby zatrzymać taką siłę rażenia, to jest nim właśnie Inter. Inter dowodzony przez Alessandro Bastoniego.