Oceny po meczu Lech Poznań - Fiorentina. Fatalna defensywa, rozczarowujący Ishak, anonimowy Skóraś
Lech Poznań przegrał z Fiorentiną 1:4 w pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Konferencji Europy. Oto, jak oceniliśmy lechitów za to spotkanie.
Noty wystawiliśmy w skali 1-10. Wyjściowa ocena to 5.
Filip Bednarek - 1
To nie jest tak, że bramkarz samodzielnie zawalił całe spotkanie Lecha. Nie można jednak pominąć gigantycznego wpływu Bednarka w tej kwestii, bo przecież pierwsze cztery celne strzały Fiorentiny wylądowały w siatce. Golkiper "Kolejorza" nie miał większych szans przy potężnym uderzeniu Bonaventury, ale pozostałe strzały wyglądały na możliwe do obronienia. Potrzeba było jednak znacznie lepszego czasu reakcji, bo pod tym względem 30-latek rozczarował najbardziej. Wyglądał na wiecznie spóźnionego, a jakby tego było mało, nie dawał drużynie żadnego spokoju, gdy dochodziło do stykowych sytuacji. Komunikacja w drużynie gospodarzy po prostu leżała.
Joel Pereira - 4
To był dla niego bardzo niewdzięczny mecz. Osamotniony musiał stawiać czoła nieustannie ruchliwemu Brekalo, w związku z czym jego walory ofensywne gdzieś zniknęły. Mimo tego Portugalczykowi udało się posłać popisowe dośrodkowanie, które zakończyło się golem dla Lecha. Czy to jednak oznacza, że występ obrońcy był na wysokim poziomie? Ano niekoniecznie. Jak już się skrzydłowi "Violi" rozpędzili, to Pereira nie miał pomysłu, jak ich powstrzymać. Byli od niego po prostu szybsi.
Antonio Milić - 3
Do środkowych defensorów Lecha warto podejść w sposób kolektywny, bo uzupełniali się pod względem popełnianych błędów. Jeśli Milić zagrał dobrze, to Satka wybijał na oślep. Jeśli zaś Satka ustawił się nieźle, to Milić gubił krycie, tracił orientację. Nominalny stoper "Kolejorza" zagrał nieco lepiej od swojego kolegi z linii obrony, ale to też nie było spotkanie, które warto zamieścić w swoim CV. Porażające są przede wszystkim dwa ostatnie trafienia gości, bo tam obrona mistrzów Polski zachowała się jak 3A grająca na 8D.
Lubomir Satka - 2
Było widać, że Satka jest pozbawiony rytmu meczowego, a duet z Miliciem miał tworzyć Salamon. Słowak się starał, ale pewnych rzeczy nie był w stanie przeskoczyć. Niekiedy paraliżował go strach - jeszcze w pierwszej połowie miał mnóstwo czasu, aby spokojnie wybić piłkę z pola karnego, ale zareagował tak nerwowo, że Fiorentina miałaby dobrą okazję, gdyby obrońcy nie uratował arbiter, który dopatrzył się spalonego.
Pedro Rebocho - 2
Jeden z punktów zapalnych defensywy Lecha. Rebocho powtarzał błędy swoich kolegów, lecz czynił to w jeszcze bardziej wyraźny sposób. Niestety, obrońca uwikłał się w większość straconych bramek przez "Kolejorza". Zupełnie nie potrafił upilnować Gonzaleza i Ikone, słabo podłączał się do akcji ofensywnych.
Michał Skóraś - 3
Jeśli miał kogoś przekonać dzisiejszym występem, to zawiódł. Przed zmianą stron zdołał stworzyć kilka niezłych akcji, dograł przytomnie do Ishaka. W drugiej jednak jego zapędy ofensywne zostały zupełnie zahamowane przez Biraghiego. Co więcej, Skóraś nie domagał w defensywie. W żaden sposób nie wspierał Pereiry, który musiał toczyć regularne boje z Brekalo, co zwykle niefortunnie kończyło się i dla Portugalczyka, i dla całego Lecha. Reprezentantowi Polski nie pomogła nawet zmiana pozycji - w trakcie meczu był tak zmęczony obecnością bocznego obrońcy Fiorentiny, że został przesunięty bliżej środka boiska. Nie miało to jednak zbawiennego wpływu na jego bardzo niewyraźny występ.
Nika Kwekweskiri - 4
Zaczęło się dobrze, bo od ciekawego dogrania na nos Milicia. Później jednak Gruzin stracił swój impet i zaliczył po prostu przeciętny występ. Nie ma co kryć, że znaczny wpływ na ocenę jego występu ma fatalne zachowanie przy trafieniu Ikone - skrzydłowy Fiorentiny ograł rywala "na raz" i spokojnie pomknął w stronę bramki Bednarka. Co było dalej - wszyscy wiemy.
Jesper Karlstroem - 4
Były momenty, gdy Szwed wyglądał naprawdę nieźle. Niestety, były to tylko momenty, przez co trudno pomocnikowi dać wyższą ocenę. Zabrakło wzięcia odpowiedzialności za rozegranie, którego gospodarzom wyraźnie brakowało.
Kristoffer Velde - 6
Mało kto spodziewał się, że to właśnie Norweg będzie najjaśniejszym punktem Lecha. Tak się jednak stało - Velde nie tylko strzelił gola, ale też sporo pracował przy pressingu. Owszem, nie zachowywał się idealnie, jeśli idzie o współpracę z Rebocho, ale może mieć sobie najmniej do zarzucenia. To był porządny występ w jego wykonaniu, Dodo zapamięta go na dłużej.
Filip Marchiwiński - 3
Zbyt dużo gry na alibi w jego wykonaniu. W pierwszej połowie potrafił jeszcze zaskoczyć niekonwencjonalnym zagraniem, natomiast w drugiej schował się bezpiecznie w tłumie i przezimował tak resztę spotkania. Trzeba jednak podkreślić, że arbiter za nic miał ciągle ataki na nogi młodego zawodnika Lecha, co z pewnością odbierało mu ochotę do gry. Niemniej szkoda, że Sousa zmienił go tak późno.
Mikael Ishak - 4
To nie są najlepsze tygodnie w wykonaniu kapitana Lecha. Dzisiaj przed jeszcze niższą oceną uratowała go tylko asysta przy jedynym golu, bo pozostałe aspekty jego gry stały na zdecydowanie niższym poziomie. Brakowało dzisiaj Szwedowi przede wszystkim bezwzględności - jeszcze w pierwszej połowie miał dwie dobre sytuacje, ale przy pierwszej starał się wymusić rzut karny, zaś przy drugiej składał się do strzału tak długo, że został spokojnie zablokowany. Poza tym walczył, starał się, ale reagował jakby o pół sekundy zbyt późno.