Odbudowa zagubionej gwiazdy dobrem narodowym. Coś więcej niż tylko transfer. "Potrzebują superbohatera"

Odbudowa zagubionej gwiazdy dobrem narodowym. Coś więcej niż tylko transfer. "Potrzebują superbohatera"
Marty Jean-Louis/SIPA USA/PressFocus
Rozczarowujący pobyt Christiana Pulisica w Chelsea dobiegł końca. Amerykanin przeniósł się do AC Milan. Ten transfer może okazać się kluczowy nie tylko dla jego przyszłości, ale i dla całego amerykańskiego futbolu.
Christian Pulisic odszedł z Chelsea po czterech sezonach. Skrzydłowy był jednym z największych rozczarowań ostatnich lat Premier League, a jego dobrze zapowiadająca się kariera znacząco zahamowała po przeprowadzce do Londynu. Teraz stanie przed szansą odbudowy w Milanie. Amerykańscy właściciele utytułowanego włoskiego klubu zapragnęli ściągnąć rodaka, wierząc, że może on jeszcze nawiązać do dawnych, świetnych występów w barwach Borussii Dortmund. Transfer to jednak nie tylko okazja na odrodzenie samego piłkarza, ale i bardzo ważny ruch dla piłkarskiego świata Stanów Zjednoczonych. USA potrzebuje mocnej, znajdującej się w formie gwiazdy, która pomoże dalej pompować zainteresowanie organizowanym wspólnie z Meksykiem i Kanadą mundialem oraz będzie stanowić twarz krajowego “projektu” futbolowego. Wyjście 24-latka z dołka to więc coś więcej niż tylko kwestia indywidualna.
Dalsza część tekstu pod wideo

Amerykańska gwiazda

Bundesliga to kierunek bardzo przyjazny dla amerykańskich zawodników. Wielu z nich potrafiło się świetnie odnaleźć w Niemczech. Nie inaczej było z Pulisikiem, który zadebiutował tam jeszcze jako 17-latek i szybko stał się ważnym ogniwem Borussii Dortmund. Uważano go za jeden z największych talentów na świecie, a Amerykanie wreszcie zaczęli wierzyć, że mają materiał na wymarzoną światową gwiazdę. Kilka dobrych sezonów na Signal Iduna Park, podczas których brylował dynamiką i świetnym dryblingiem, zaowocowało wielkim transferem. Zimą 2019 roku sięgnęła po niego Chelsea, stojąca u progu zakazu pozyskiwania nowych piłkarzy. Londyńczycy zadziałali więc szybko - podpisali go w styczniu, zanim kara zaczęła obowiązywać, i wypożyczyli z powrotem do Dortmundu. Tym samym latem, gdy już nie mogli rejestrować nowych graczy, Pulisic dołączył do zespołu “The Blues”.
Oczekiwania rzecz jasna stały na wysokim poziomie. Z uwagi na nałożone ograniczenia skrzydłowy stanowił jedyny nowy nabytek przed startem rozgrywek 2019/20 (pozyskano co prawda Mateo Kovacicia z Realu Madryt, ale Chorwat został wykupiony po wypożyczeniu trwającym cały poprzedni sezon). Co więcej, na Stamford Bridge zaczynała się nowa era pod wodzą Franka Lamparda. Wszyscy wiedzieli, że nie będzie łatwo, bo legenda musiała oprzeć drużynę na młodych, nieopierzonych wychowankach. Kupiony za niemal 60 milionów funtów Amerykanin miał jednak grać pierwsze skrzypce - w końcu został nową gwiazdą drużyny. Dla kibiców w USA była to niesamowita sprawa. Nie mieli bowiem od dawna piłkarza w klubie o takiej marce. Co więcej, Pulisic właściwie z miejsca został postawiony w centrum uwagi. W USA kochają wybitne, wyróżniające się jednostki. Chcą mieć światowe gwiazdy. No i wreszcie trafił się materiał na taką. Znaleźli się nawet tacy, którzy nazywali go “LeBronem Jamesem futbolu” - to określenie stało się z czasem powodem do licznych żartów i docinek.

Zagubiony “Kapitan Ameryka”

Przenosiny na Wyspy okazały się trudne. “Kapitan Ameryka”, bo czasem tak się go określa, nie odnalazł się w Premier League. Jej tempo i wysokie wymagania zdawały się przerastać i przytłaczać młodego zawodnika, niepotrafiącego błysnąć tak, jak robił to w Niemczech. Przez cztery lata uzbierał on 145 występów dla Chelsea. Jego liczby, jeśli chodzi o udział przy golach, nie powalały (zanotował 26 bramek i 21 asyst), zresztą podobnie do statystyk wykręconych w BVB. W Londynie nie bronił się jednak samą postawą na murawie i wpływem na grę klubu. Nie potrafił pociągnąć drużyny, najczęściej odgrywał po prostu rolę pasażera w zmagającej się z licznymi problemami ekipie.
- Pulisic miał pół sezonu, w którym odpalił mu się Eden Hazard i był najlepszym zawodnikiem Chelsea. Mowa o restarcie ligi po przerwie covidowej, kiedy zdobył cztery gole i cztery asysty w 650 minut. Zrobił to przy pustych trybunach. Można więc spekulować, że nie radził sobie z presją - stwierdza Łukasz Maciejewski, redaktor portalu “Angielskie Espresso”. - Skoro najlepszy swój okres zaliczył, gdy grano bez kibiców na trybunach, to kropki same się łączą. Przy tym - niezależnie od formy w Chelsea - wciąż pozostawał liderem swojej reprezentacji. Problem w tym, że przez większość czasu w klubie wyglądał zdecydowanie słabiej.
Wspominane z sentymentem przez fanów “The Blues” pozytywne momenty można chyba zliczyć na palcach jednej ręki. Jeden z nich to ustrzelony trzy miesiące po przeprowadzce do Londynu perfekcyjny hattrick (bramki prawą i lewą nogą oraz głową) z Burnley. Kolejny to wygrany dwumecz półfinałowy w Lidze Mistrzów z Realem Madryt z 2021 roku, gdy Amerykanin maczał palce w dwóch z trzech trafień Chelsea. Niemniej, pojedyncze przebłyski w ciągu czterech sezonów nie wystarczyły. Nadeszła pora na zmianę.
- Pulisic zwolni 150 tysięcy funtów tygodniówki. 20 milionów euro to nie wielka kasa, ale wiadomo już raczej, że nie odpali. Grał u trzech trenerów: Franka Lamparda, Thomasa Tuchela i Grahama Pottera, zawodził u każdego. Zmiana otoczenia to rozwiązanie korzystne dla wszystkich. Liczę, że odnajdzie się w Milanie. Dobrze układała się jego współpraca z Olivierem Giroud, w zespole są już Fikayo Tomori i Ruben Loftus-Cheek, więc znajdzie znajome twarze - podsumowuje Maciejewski.

Kot w worku

Przeprowadzka do Milanu oznacza wyczekiwany nowy start. W teorii liga włoska, gdzie tempo i intensywność gry są zdecydowanie mniejsze, powinna bardziej odpowiadać Amerykaninowi. Możliwe, że łatwiej mu będzie tam pokazać pełnię umiejętności. Taki ruch może jednak budzić wątpliwości u fanów “Rossonerich”. Jak by nie patrzeć - ich ukochany klub kupuje przecież kota w worku. Nikt bowiem nie wie, czy 24-latek okaże się rzeczywistym wzmocnieniem.
- W mojej opinii nie jest to zawodnik specjalnie potrzebny Milanowi. Topienie pieniędzy w graczu, który w poprzednim sezonie zaliczył tylko jednego gola i jedną asystę w lidze, nie brzmi jak dobry pomysł, a po odejściu Sandro Tonaliego potrzeba wzmocnień środka pola - sam Loftus-Cheek nie wystarczy - ocenia Jan Rusinek, redaktor portalu “Calcio Merito”. - Kibice chcieli prawego skrzydłowego z prawdziwego zdarzenia, a w tym przypadku mam wątpliwości. To nie tyle szansa dla “Rossonerich”, ile dla Pulisika. Dostanie bowiem okazję na przywrócenie kariery na właściwe tory. Jeśli nie odpali tutaj, to może mieć problemy z odnalezieniem się w europejskiej piłce.



W obliczu organizowanego za trzy lata przez USA mundialu pompującego zainteresowanie piłką na tamtejszym rynku, gwiazda amerykańskiej kadry to komercyjna żyła złota. Już sam transfer to medialny magnes. Dostrzega to też amerykański zarząd Milanu.
- Na pewno pomaga mu mocno paszport. W klubie władają jego rodacy, a narodowość nakręca hype w kraju. Na pewno podbije notowania na tamtejszym rynku. Pod względem piłkarskim? Może mu pomóc obecność takich zawodników jak Giroud, Tomori czy Loftus-Cheek, którzy ułatwią aklimatyzację. Na pewno będzie na nim ciążyć presja, bo ma coś do udowodnienia światu - kontynuuje nasz rozmówca. - Mam jednak obawy. Najlepszy okres w Anglii zaliczył przy pustych trybunach, a San Siro jest nabite niczym kabanos. Tu pewnie dojdzie do jednej z dwóch skrajności: trybuny albo go poniosą, albo kompletnie przytłoczą.

Transfer nie tylko dla niego

Pomimo obaw i znaków zapytania mamy też nadzieje: nie tylko u samego zawodnika, dostającego czystą kartę i kończącego trudny, nieudany etap kariery, ale także dla futbolu w Stanach Zjednoczonych. Ich największą gwiazda przenosi się do jednego z najbardziej rozpoznawalnych i utytułowanych klubów świata. Ponownie znajdzie się na świeczniku, znowu będzie można nakręcać medialny szum, tak ważny przecież w USA. Piłka nożna ponownie znajdzie się w centrum uwagi, bo choć urosła już do rangi najpopularniejszego sportu amatorskiego w kraju, a w poprzednim sezonie przyciągała na murawy średnio 21 tysięcy widzów (dla porównania Ligue 1 miała średnio 23,8 tysiąca kibiców na meczu) to wciąż podobne impulsy są przydatne - dalej jest dyscypliną rozwijającą się.
A jeśli Pulisic się odbuduje i zostanie jedną z gwiazd Serie A? Publika w USA uwielbia wybitne jednostki. LeBron James, Michael Jordan, Tom Brady są u nich postaciami kultowymi, kimś na kształt superbohaterów. I właśnie takiego superbohatera mogą wykreować sobie w osobie nowego nabytku Milanu - bo jeśli będzie się tam spisywał dobrze, to z pewnością Amerykanie, w swoim stylu, to wyolbrzymią. Ale przecież to akurat ich sprawa - mają do tego pełne prawo. Tamtejsza publika potrzebuje bowiem właśnie takiej narracji. Dla nich to niepodważalny lider reprezentacji, który na MŚ w Katarze zaliczył udział we wszystkich jej trafieniach.
To właśnie indywidualne marki napędzają sport w Stanach. Amerykańska kadra potrzebuje lidera na boisku, ale sport w szerszym znaczeniu czerpie korzyści z posiadania uwielbianego ambasadora. Jeśli wróci do łask w Europie, będzie to miało ogromne znaczenie. Dlatego transfer do Milanu to coś więcej niż tylko przenosiny piłkarza. To potencjalnie kolejny ogromny zastrzyk energii dla dynamicznie rosnącej marki piłki nożnej za oceanem.

Przeczytaj również